Want to make creations as awesome as this one?

Transcript

Elizy Orzeszkowej

"Nad Niemnem"

Bohaterowie

1886

1863

Przeczytaj fragmenty powieści i odpowiedz

Czy wiesz,czyja to charakterystyka?

Sprawdź się!

"(...) do gabinetu wszedł mężczyzna, wysoki, barczysty, siwiejący, z długim wąsem, ogorzałą twarzą, pomarszczonym czołem i wielkimi, ciemnymi oczami, w których na pierwsze wejrzenie nic więcej wyczytać nie można było nad troskę i prawie ponure zamyślenie. (...) Wiecznie zajęty, zafrasowany, zamyślony, wydawał się na wszystko, co z gospodarstwem i interesami związku nie miało, obojętny, a zapewne takim był i istotnie.(...) w pracy, choć poziomej i ciasnej, pogrążył się z surowością mnicha i zapalczywością taką, z jaką rozbitek chwyta i ściska jedyną deskę ze strzaskanego statku pozostałą (...) ręce rozkładał i zapytywał: - Cóż było robić? co było robić? Mówiono, wołano, zaklinano: „Ziemia! ziemia!” Trzymałem ziemię…Trzymał ją i dla siebie, bo w nią wrósł, i przez dumną ambicję postawienia na swoim, i przez myśl o synu."

Benedykt Korczyński

Sprawdź się!

"Przestała bywać u sąsiadów, bo byli dawno znani i niezabawni; nie wychodziła na przechadzki, bo nic ciekawego ani miłego nie znajdowała w widoku nieba, ziemi i wszystkiego, co było na nich. Ogarniało ją coś bardzo podobnego do lenistwa ciała i duszy. Samo przejście z domu do ogrodowej altany nużyło ją niekiedy. Szczęściem było dla niej jedynym, że lubiła czytanie i ręczne robótki. Pochłaniała dużo książek, wyrabiała mnóstwo poduszek, serwet, kołder itd. Przy tym tęskniła i czuła się coraz częściej napastowana przez różne bóle, dolegliwości, osłabienia (...).Tak żyła, z łóżka przenosząc się na szezlong i z szezlonga na łóżko, cicha, łagodna, nie tylko nikomu nie dokuczając, ale cienia przykrości nigdy nie czyniąc, dniami i tygodniami czasem nikogo z domowych nie widując i ani wiedząc, co się w dalszych pokojach domu dziać mogło."

Emilia Korczyńska,żona Benedykta

Sprawdź się!

"Młodziutki, dwudziestoletni chłopak w którym na pierwszy rzut oka można było poznać studenta (...) rozprawiał o czymś z ożywieniem wielkim i częstymi, żywymi gestami. Nadawało mu to z daleka pozór niepospolitej żywości i wybuchliwości, jakkolwiek w zmęczonej trochę cerze jego twarzy znać było długą już i wytężoną pracę książkową. Znać było w tym młodzieńcu dziecię chwili pełnej udręczeń serc i niepokoju umysłów. (...) Czoło miał dziewicze: białe i gładkie, oczy myśliciela, a zarys ust zdradzający nadmierną wrażliwość i czułość. W ruchach jego głowy była zbyteczna nieco śmiałość i duma; można by czasem rzec, że tuż, tuż, za parę dni lub godzin, wybierze się w podróż naokoło świata albo i na podbój całego świata."

Witold Korczyńskisyn Emilii i Benedykta

Sprawdź się!

"- Papciu, mój papciu, proszę sprowadzić lustra i konsole, bo doprawdy, mnie aż wstyd, że u nas takie nagie ściany… - żałośnie i prawie ze łzami ojcu w oczy patrząc wołała (...)I prędko, z zachwyceniem takim, że aż oczy jej błyszczały, opowiadała kuzynkom o wszystkich pięknościach, które czasem w wielkim mieście widywała. (…) - Niech papcio sprowadzi cztery posągi, koniecznie cztery: dwa pomiędzy oknami staną, a dwa po rogach salonu!… (…) U nas na pensji są posągi, wprawdzie gipsowe, ale to nic nie szkodzi… zawsze to bardzo zdobi salon… Mój papciu, mój złoty, proszę do naszego salonu sprowadzić cztery posągi, choć gipsowe…”

Leonia Korczyńskacórka Emilii i Benedykta

Sprawdź się!

"Wielki słomiany jej kapelusz leżał na jednym z krzeseł, a głowa, z cienkim warkoczykiem przymocowanym z tyłu wielkim grzebieniem, pilnie schylała się nad nakryciami, stwierdzając porządek ich i czystość. Przyrządzała sałaty i kompoty, przynosiła butelki z winem, co chwilę wybiegała, a powróciwszy, z brzękiem kluczy otwierała szuflady kredensowej szafy i urządzając, ustawiając, przyozdabiając wszystkopantoflami wyszytymi w czerwone róże głośno klapała o podłogę"."Cztery wiorsty uszła dziś tam i na powrót, nie odpoczywała ani minuty, a nie znać było na niej strudzenia. Chrząkała, kaszlała, gderała i napędzała małego lokaja, a pomimo ciężkości chodu swego i pedantycznej dokładności, z jaką spełniała rzecz każdą, zwijała się tak prędko, że w niespełna kwadrans stół był już na dziesięć osób nakryty i wszystko do obiadu przygotowane."

MartaKorczyńska

Sprawdź się!

„(...) mękę już od lat kilku sprawiało jej uczucie zupełnej, rozpaczliwej bezużyteczności własnej. Skąd uczucie to w niej powstało? (...). Powstało ono naprzód z doświadczeń życia, które serce jej opustoszyły z wielu marzeń i złudzeń; może jeszcze z jakichś myśli i dążeń czasu, które ją z dala dotknęły; może na koniec z tego, że była bardzo dumną. (...) głęboko upokarzały ją otrzymywane łaski i przysługi, których niczym odwdzięczyć nie mogła, nade wszystko zaś dnie i lata, które upływały marnie, bezczynnie. (...) Pragnęła iść, biec, komuś w czymś pomagać, na celu coś mieć, ku czemuś zmierzać (...) Ale w jej położeniu i otoczeniu nie było dla jej sił i chęci miejsca żadnego. (...) Była ubogą krewną domu, panną mogącą jeszcze wyjść za mąż, i czymże więcej być mogła?"

JustynaOrzelska

Sprawdź się!

"Od owej przed dwudziestu trzema laty wydarzonej straszliwej chwili, w której dowiedziała się, że jest wdową, nie zdjęła z siebie ani razu sukien żałobnych i w posagowym swoim majątku, wychowaniu i pieszczeniu jedynaka wyłącznie oddana, żyła jak zakonnica, świata unikając, a wszelkie przypuszczenia o możliwości powtórnego wyjścia za mąż odpierając nieprzezwyciężonym chłodem." "Pajęczych robótek i ładnych drobiażdżków nie wykonywała nigdy, ale zręcznie i przemyślnie własnymi rękami sporządzała znaczne ilości różnorodnej niewykwintnej odzieży, która wiele istot ludzkich osłaniała przed udręczeniem chłodu i wstydem łachmanów."

AndrzejowaKorczyńska

Sprawdź się!

"Biegli i coraz kosztowniejsi nauczyciele wróżyli mu przyszłość wielkiego artysty, o której on słuchał z rozkoszą, każdy szczegół własnej osoby i codziennego życia tak wyjątkowy uczynić usiłując, jak wyjątkową być miała przypadająca mu w świecie rola wybrańca. Jak promienie słońca skupiają się w soczewce, tak wszystko, co go najbliżej otaczało, starania swe i uwielbienia skupiało na nim, i tak z kolei on własne swoje myśli i rojenia na samym sobie skupiał. (...) Chciał malować - malować chciał zawsze, bo w sztuce, o której rojenia pochłonęły mu całą młodość, widział jedyne swoje przeznaczenie i jedyny piedestał, który mógł go umieścić wysoko... Dziś przecież, tak jak od czterech lat zawsze i co dzień, nie mógł wydobyć z siebie nic: żadnego pomysłu, żadnego ciepła, żadnej energii. (...) O niemotę swego geniuszu oskarżał świat zewnętrzny. Od zewnętrznego świata oczekiwał wszystkiego i na niego zwalał wszystkie winy."

ZygmuntKorczyński

Sprawdź się!

" Ze swą kibicią prostą, wysmukłą, o wdzięcznej linii biustu i ramion, która nadawała jej z daleka pozór pierwszej młodości, z ogorzałą cerą twarzy, silnie odbijającą od zawiązanej na szyi białej chustki, ze ślicznym warkoczem jasnych włosów, niedbale z tyłu głowy skręconym - zaglądała ona do dzieży, w której dziewczyna miesiła żytnie ciasto, albo przechodząc do izby czeladnej naglądała prania bielizny, albo od płonącego w wielkim piecu ognia odstawiała hładysze, w których mleko zsiadłe zamieniło się już na twaróg (...) O edukacji córek już i nie marzyła. Sama je nauczyła, czego mogła, a zresztą niech dobrymi gospodyniami będą! Ale synów kształcić pragnęła i do szkół ich oddała marząc sobie, że jeden z nich gospodarzem na Olszynce zostanie, a drugi w świat z zawodem jakim pójdzie."

MariaKirłowa

Sprawdź się!

"Średniego wzrostu, niemłody, w bardzo starannym i modnym ubraniu, z przodem koszuli tak silnie nakrochmalonym, że wzdymał się mu na piersiach jak wklęsła płócienna tarcza. (...) miał okrągłą łysinę z tyłu głowy, włosy rzadkie nad niskim czołem, twarz długą, kościstą, z małymi, błyszczącymi oczami, ostrym nosem, wklęsłymi usty, tak starannie wygoloną, że aż na policzkach i brodzie błyszczącą. Brzydką tę twarz oświecała wielka i nigdy, zda się, nie ustająca wesołość.(...) żona moja jest tak zawziętą gospodynią, że do niczego mię nie dopuszcza… do niczego… Pod pantoflem siedzę po uszy… Ale mnie z tym dobrze i jej także… Bo i cóż, panie dobrodzieju, na tej nędznej folwarczynie mielibyśmy oboje do roboty? Albo ja, albo ona… A ponieważ ona chciała…"

BolesławKirło

Sprawdź się!

"Światło z okna w ten sposób na niego padało, że twarz całkiem pozostawała w cieniu, a widać było tylko postać męską, wysoką, cienką, wykwintnie ubraną i głowę okrytą czarnymi, z lekka ufryzowanymi włosami; u oczu połyskiwały szkła binokli. (...) Wysoki był i bardzo cienki, na małej i zgrabnej głowie fryzował włosy, dlatego zapewne, aby ukryć tworzącą się nad czołem łysinę; twarzą jego, o rysach prawidłowych i delikatnych, skórze białej i gładkiej jak welinowy papier, wstrząsały co chwilę nerwowe drgania przebiegające czoło i brwi. Od pierwszego rzutu oka poznać w nim można było człowieka bardzo światowego, przez fizyczną może słabość łagodnego i z systemem nerwowym chorym."

TeofilRóżyc

Sprawdź się!

"Był to staruszek średniego wzrostu, ale tuszy dobrej i w środku figury szczególniej wydatnie zaokrąglonej, z okrągłą, białymi jak mleko włosami okrytą głową, z okrągłą także, pulchną, rumianą twarzą. Wśród tej twarzy pulchne, rumiane usta uśmiechały się teraz z pełną zmieszania dobrodusznością i błękitne jak turkusy oczy patrzały z wyrazem wstydu i zalęknienia. To zmieszanie i zalęknienie źródło swe mieć musiało w ubiorze bardzo niestarannym, bo składającym się tylko z szerokiego, z kwiecistej materii sporządzonego szlafroka. Jedną ręką trzymając smyczek i zarazem powstrzymując od rozchylania się poły szlafroka, drugą ten białowłosy i łagodny starzec przyciskał do piersi skrzypce."

Ignacy Orzelski,ojciec Justyny

Sprawdź się!

" Srebra, futra, koronki i inne tam różne kobiece fatałaszki to są rzeczy kosztowne… bardzo kosztowne. Fortepian z Paryża sprowadzić musimy. Żona moja chce i ja się na to zgadzam, aby córka nasza miała fortepian własny, a kiedy już kupować, to coś pięknego, wykwintnego, doskonałego, tak, wy-kwint-ne-go i do-sko-na-łe-go! (…) - W zeszłym roku potrzebowaliśmy dom nasz powiększyć i trochę przyozdobić… żonie mojej zachciało się małej oranżerii, do której by wychodzić było można prosto z jadalnej sali… córki moje pragnęły inaczej umeblować swoje pokoiki… ja znowu popełniłem szaleństwo, tak, przyznaję to, sza-leństwo - powiozłem je wszystkie za granicę… (...)Słowem, od lat kilku, to jest od czasu, kiedy starsze córki moje dorosły, wydawałem trochę za wiele, tak, za wie-le, i dlatego równowaga trochę się zachwiała…”

Darzecki,szwagier Benedykta Korczyńskiego

Sprawdź się!

""Był to mężczyzna trzydziestoletni, wysoki i tak zgrabny, jakby go matka natura z lubością i wielkim staraniem na łonie swym wyhodowała. Tymczasem nie co innego, tylko ciężka praca około zdobywania jej darów, gorące jej żary letnie i dzikie polne powiewy nadały temu ciału taką harmonię i siłę, że trzęsący się i podskakujący wóz nie mógł zmącić ani na chwilę jego prostych i wyniosłych linii. Od ogorzałej cery jego twarzy silnie odbijały złociste, bujne wąsy i jasnozłote włosy, opadające spod czapki na kołnierz szarej, krótkiej kurty, ku ozdobie zapewne zieloną taśmą oszytej."

JanBohatyrowicz

Sprawdź się!

"Z bliska, pomimo ruchów ociężałych i przygarbionych pleców, mniej staro wyglądał on niż z daleka.Z twarzy jego o rysach ściągłych i regularnym profilu poznać można było, że nie miał więcej jak lat pięćdziesiąt, ale była to twarz cierpiąca i zamyślona, z cerą od słońca trochę zaróżowioną, z zapadłymi policzkami i spłowiałym błękitem oczu. Ze sposobu, w jaki zbliżył się do nieznanej sobie kobiety, z ukłonu, jaki jej oddał, znać było, że dworne obyczaje nie były mu całkiem obce. Uchylił nieco baraniej czapki, lecz wnet ją znowu włożył na głowę.(...) Było w nim coś obojętnego i przymuszonego, kiedy dłonią swą dotknął ręki, którą śpiesznie podała mu Justyna."

AnzelmBohatyrowicz

Sprawdź się!

"Wysoka, pleczysta, bosa, w krótkiej samodziałowej spódnicy i różowym kaftanie, jeszcze na żniwa sprawionym, z rozczochraną kosą na plecach (...) kulawego konia gałęzią popędzała i mijała świątecznie ustrojone gromadki o nic nie dbając. Na kilka pozdrowień i zapytań przesłanych jej zza płotu i od otwartych wrót gumna, basowym swym głosem i drogą iść nie przestając odpowiedziała, że parobek wczoraj jej najlepszego konia skaleczył, więc go dziś sama do konowała zaprowadziła, a teraz stamtąd wraca.(...) Odkrzyknęła, że może komu tańce w głowie, ale jej bynajmniej, bo chorego konia dopatrzyć trzeba i przy dziaduniu siedzieć. "

JadwigaDomuntówna

Elizy Orzeszkowej

"Nad Niemnem"

Bohaterowie

Benedykt Korczyński

Teofil Różyc

Justyna Orzelska

Bolesław Kirło

Maria Kirłowa

Jadwiga Domuntówna

Anzelm Bohatyrowicz

Darzecki

Jan Bohatyrowicz

Andrzej Korczyński

Jerzy Bohatyrowicz

Ignacy Orzelski

Marta Korczyńska

Andrzejowa Korczyńska

Zygmunt Korczyński

Witold Korczyński

Leonia Korczyńska

Emilia Korczyńska

Źródło cytatów: Eliza Orzeszkowa: Nad Niemnem. T. 1-3. Warszawa : "Czytelnik", 1984

Ilustracja: Pixabay.com

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w KatowicachFilia w Będzinie

Beata Bukowska

Opracowanie:

Lorem ipsum dolor

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod.

  • Lorem ipsum dolor sit amet.
  • Consectetur adipiscing elit.
  • Sed do eiusmod tempor incididunt ut.
  • Labore et dolore magna aliqua.