NOWE NIEZNANE PRZYGODY ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA
Ewa Bąbolewska
Created on December 17, 2021
Prace konkursowe uczniów szkół szpitalnych i sanatoryjnych
More creations to inspire you
INTRO INNOVATE
Presentation
SUMMER ZINE 2018
Presentation
INTERNATIONAL EVENTS
Presentation
FALL ZINE 2018
Presentation
MASTER'S THESIS ENGLISH
Presentation
49ERS GOLD RUSH PRESENTATION
Presentation
3 TIPS FOR AN INTERACTIVE PRESENTATION
Presentation
Transcript
- [Mikołaj i Psi Patrol]
2. [Święty Mikołaj w szpitalu]
3. [Przygoda na Księżycu]
4. Szukamy renifera
5. Spotkanie z Mikołajem
6. Uratowane święta
7. [Mikołaj mój kochany]
8. Kochany Mikołaju!
9. Przygoda Świętego Mikołaja
10. [Zepsute sanie]
11. [Pułapka na Mikołaja]
12. [O Julce, która chciała dostać renifera]
13. Przygoda Świętego Mikołaja (2)
14. Ludzie ratują święta
15. [Zapomniany prezent]
16. [Wszystko idzie jak po maśle]
18. [Dzień Świętego Mikołaja]
17. Prawie spóźniony
Alan Woźniak, 6 lat,
Święty Mikołaj przelatywał na miotle nad szpitalem i nagle zauważył chore dzieci. Swoimi prezentami chciał pocieszyć dzieciaki. Mikołaj chciał dodatkowo rozweselić smutne dzieci i zamienił się w Mikołaja-ambulans. Jego pomocnicy ptaki podrzucały dzieciom prezenty. Dał chorym dzieciom potrzebne im rzeczy: wózek inwalidzki, poduszki. Dzieci były bardzo szczęśliwe.
Igor Ferlag, kl. 1,
III miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja" w kategorii klas 0-III
Mikołaj wylądował na Księżycu. Łowił ryby, ale żadnej nie złowił. Przyleciał aniołek i wyczarował mu ryby. Pomógł mu wyciągnąć z wody worek z prezentami.
Lena Dębecka, kl. 2
Dawno, dawno temu żył sobie Mikołaj, który miał cztery renifery, a potrzebował pięciu, więc zrobił casting. Niestety każdy kandydat był zły, więc Mikołaj był smutny. Chodził na spacery sam. A pewnego dnia zobaczył małego renifera bez opiekuna, więc go zabrał do domu. Jeszcze nie wiedział, że on jest najlepszy.
Gdy już przyszli, Mikołaj powiedział do żony: „Patrz, kogo znalazłem” i pokazał jej renifera Rudolfa. Wszyscy wybrali się na spacer.
Nagle Mikołaj się poślizgnął i wpadł do przepaści. Renifer go uratował i stał się prawdziwym pomocnikiem i przyjacielem Mikołaja.
Od tej pory Rudolf stał się członkiem rodziny Mikołaja i chętnie im pomagał. Był szczególnie dobry i pomocny dla małych dzieci i osób starszych. Po krótkim czasie wszyscy pokochali renifera i stał się bohaterem całej okolicy.
Gaja Mokrzycka, kl. 3
I miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane Przygody Świętego Mikołaja" w kategorii klas 0-III
Zespół Placówek Oświatowych im. ks. prof. J. Tischnera
„Mikołaj dziś miał przyjść do szkoły” – poinformowała nas pani i rzeczywiście przyszedł do szkoły i powiedział: „Ho ho ho! Jestem świętym Mikołajem, czy dzieci były grzeczne?”
A dzieci się ucieszyły, bo dostały fajne prezenty.
Łukasz Tarczoń, kl. 3, Zespół Specjalnych Szkół Przyszpitalnych w Tarnowie
Pewnej nocy przyśnił mi się Święty Mikołaj w niezwykłej sytuacji razem z dziećmi: Felicją, Kają i Kacprem. Wszyscy byli bardzo zajęci robieniem upominków dla dzieci. Mikołaj pracował już wcześniej przez kilka nocy, był bardzo zmęczony i zasłabł.
Dzieci pomogły Mikołajowi rozdawać wykonane upominki dla grzecznych dzieci. Mikołaj powiedział dzieciom, że każdy upominek ma w środku dobry uczynek. Po rozdaniu upominków dzieci wróciły i zobaczyły, że Mikołaj czuje się lepiej. Razem polecieli zobaczyć, jak spełniają się dobre uczynki. Okazało się, że w całej okolicy dzieci pomagają innym. Mikołaj cieszył się, że spełniły się jego marzenia i pochwalił dzieci. Mikołaj powiedział, że już zawsze będą jego pomocnikami i święta zostały uratowane.
Zespół Placówek Oświatowych im. ks. prof. J. Tischnera
Zuzanna Wójtowicz, kl.3
II miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja" w kategorii klas 0-III
MIKOŁAJ MÓJ KOCHANY
Bartłomiej Michałek, kl. 4,
II miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja" w kategorii klas IV-VI
Pewnego grudniowego wieczoru, a dokładnie 6-tego dnia tego miesiąca, Święty Mikołaj robiąc sobie przerwę w długiej podróży wylądował za swoimi reniferami w Rabczańskim Parku Zdrojowym. Zachwycając się urokami miejsca dostrzegł samotnego psa wyjadającego resztki jedzenia z kosza.
Rabka-Zdrój, 5.12.2021 rok.
Zwierzę było bardzo chude, zmęczone i wyziębnięte. Święty Mikołaj nie zastanawiając się długo podszedł do niego, pogłaskał, przytulił i pomyślał, że dobrze by było znaleźć dla niego dom, w którym zostanie otoczony troską, miłością.
Wiemy, że Święty Mikołaj dokładnie czyta wszystkie listy jakie otrzymuje, stąd wiedział już doskonale, kto prosił go o pieska - była to dziewczynka mieszkająca parę ulic dalej. Tym sposobem spełniając dwa marzenia - pieska i dziewczynki, dał przykład na to, jak istotna jest wrażliwość na potrzeby innych, a tym samym szlachetność i dobroczynność nie tylko w stosunku do ludzi.
Aleksandra Kudła, kl. 4,
I miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego
Mikołaja" w kategorii klas IV-VI
Maria Jałocha, kl. 3 SP
Święty Mikołaj, zanim stał się święty, mieszkał w Turcji. W tamtych czasach mało osób czerpało radość z życia, szczególnie dzieci musiały pracować i nie miały zabawek. Mikołaj był bardzo bogatym człowiekiem i gdy zobaczył małą dziewczynkę wpatrującą się w wystawę z zabawkami, postanowił jej jakąś podarować. Jednak nie taką ze sklepu, tylko zrobioną własnoręcznie. Po drodze do warsztatu uświadomił sobie, że jest więcej dzieci bez zabawek. Stworzył produkcję wspaniałości, które ucieszą każde dziecko.
W noc Wigilii, gdy wszyscy spali, podłożył prezenty w różne dziwne miejsca. Co roku rozdawał ich coraz więcej, aż stał się znany na całym świecie. Zamieszkał później w Finlandii, gdzie z armią elfów tworzy i rozdaje upragnione prezenty.
Andrzej Kowalczyk, kl. 5,
III miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego
Mikołaja" w kategorii klas IV-VI
Pewnego zimnego dnia na Biegunie Północnym Święty Mikołaj szykował prezenty na Boże Narodzenie. Miał on bardzo dużo pracy, ponieważ musiał jeszcze przygotować zaprzęg do drogi. O godzinie 20.00 wyruszył wraz z prezentami, by je rozdać grzecznym dzieciom. Gdy doleciał do domu pewnego rodzeństwa i miał już wrzucić prezenty, sanie zaczęły dziwnie warczeć. Okazało się, że to silnik się niszczy i że trzeba znaleźć inny sposób na dostarczenie prezentów.
Kiedy rodzeństwo zobaczyło zdziwionego i przestraszonego Mikołaja, postanowiło mu pomóc. Kiedy wyznaczyli zadania, zabrali się do pracy. Po upływie czterech godzin wszystko było gotowe.
Mateusz Bronowicki-Kowalski, kl. 5
Było to pewnej nocy w Wigilię. Jak co roku rodzina Kowalczyków przygotowywała się do kolacji. Przy stole śpiewali kolędy, jedli pyszne potrawy. Po kolacji wszyscy poszli spać. W nocy Święty Mikołaj przyleciał saniami na ich podwórko. Wszedł do komina i znalazł się w salonie. Jednak miał utrudnione zadanie, bo dzieci: Dominik i Andrzej przygotowali na niego pułapkę. Wystawili pyszne pierniczki, myśląc, że Mikołaj tak dużo ich zje, że uśnie w fotelu i zostanie do rana. Jednak Mikołaj znał te sztuczki. Podłożył prezenty pod choinkę i szybko wyszedł z domu, bo czekały na niego jeszcze inne dzieci.
Dominik Kowalczyk, kl. 5
Rano chłopcy bardzo się dziwili, że pułapka nie zadziałała, a pierniczków nie było. Mimo to bardzo ucieszyli się z prezentów.
Pewnego dnia Święty Mikołaj zapiął swoje renifery do sań i wyruszył z bieguna północnego, aby rozwozić prezenty dzieciom. Miał bardzo dużo prezentów, bo dużo dzieci napisało do niego list. Jedna z dziewczynek chciała dostać renifera. I oto nagle jeden z reniferów odpiął się z łańcuchów i spadł na ziemię obok domu dziewczynki, która chciała dostać renifera. Dziewczynka wyszła na dwór i zobaczyła leżącego na śniegu dużego renifera. Bardzo się ucieszyła i zaczęła się do niego przytulać. Tymczasem Mikołaj zdziwiony tym, co się stało, zaczął poszukiwania. Wylądował również nieopodal domu dziewczynki. Po pewnym czasie usłyszał jakiś głos. podszedł bliżej i zobaczył dziewczynkę z reniferem.
Dziewczynka powiedziała:
I wyjął z worka dużego, pięknego renifera. Pożegnał się z dziewczynką i ruszył w dalszą drogę. Mikołaj bowiem jest bardzo dobrym, miłym człowiekiem i lubi obdarowywać dzieci prezentami.
Julia Gut, kl. 6,
Dzień przed świąteczną nocą elf Wojtek biegł do Świętego Mikołaja. Szybko zapukał do drzwi i otworzył.
- Co? Jak to?! – zapytał Mikołaj niemal krzycząc.
Zespół Placówek Oświatowych im. ks. prof. J. Tischnera przy Małopolskim Centrum Rehabilitacji Dzieci w Radziszowie
Julia Noszczyńska, kl. 6
Krystian Płochowski, kl. 8
Na biegunie północnym poranne słońce jasnym strumieniem wlewało się do mieszkania świętego Mikołaja. Przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia trwały dzień i noc. Pozostały trzy dni do świąt. Mikołaj wybrał się do elfów, które pracowały w warsztacie zabawek. Gdy tylko dotarł na miejsce, ogarnęło go zaniepokojenie. Ku jego zaskoczeniu maszyny pracowały bardzo szybko. Zabawki dla dzieci porozrzucane były po podłodze. Wtem światła zgasły, wokół zapanowała ciemność, później znów światło się zapaliło. Jeden z mądrzejszych elfów poszedł sprawdzić, co się stało.
Okazało się, że instalacja elektryczna była spalona. Elf zawołał świętego Mikołaja, a następnie razem udali się do reniferów.
- A ile dzieci przysłało w tym roku listy do świętego Mikołaja?
Sanie wzbiły się w powietrze i poleciały przed siebie. Gdy dotarły do świata ludzi, elf wyskoczył z worka i niezauważony schował się za drzewo. Przemknął przez las, a następnie wyszedł na chodnik i poszedł przez miasto. Nagle zauważył sklep z zabawkami. Wszedł do środka i schował się wśród zabawek na wystawie. Akurat zbliżał się wieczór, właściciel zamykał sklep. Elf musiał tam przenocować. Nazajutrz święty Mikołaj zauważył nieobecność jednego z elfów, przestraszył się i postanowił wysłać raz jeszcze sanie z reniferami na ziemię ludzi. Podczas lądowania coś poszło nie tak. Sanie straciły swą magiczną moc i runęły bezwładnie na ziemię. Roztrzaskały się na pół.
Ludzie zauważyli sanie, podeszli bliżej i z niedowierzaniem przyglądali się pojazdowi. Otoczyli je, a zraniony elf w saniach zaczął śpiewać kolędę, żeby przywrócić saniom moc i wiarę ludzi w świętego Mikołaja. Ludzie dołączyli się do elfa, śpiewali razem kolędy.
II miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja"w kategorii klas VII-VIII
i starszych
Bartosz Pilarski, kl. 2 SP
Pewnego świątecznego wieczoru Mikołaj jak zwykle rozwoził prezenty, pędząc swoimi saniami, które zawsze ciągnęły jego świąteczne renifery. Mikołaj cieszył się ze swojej ulubionej pracy, ponieważ mógł uszczęśliwić miliony dzieci na świecie. Jednak tej nocy na dnie sań został jeden prezent. Lecz on nie wiedział o tym, a przez to pewne dziecko nie dostanie tego, o czym pisało w liście do Mikołaja.
Miał już wracać, do swej fabryki, w której pracują jego pomocnicy- elfy, gdy wtem usłyszał stukanie na dnie sań. Zajrzał tam i zobaczył ostatni prezent dla smutnego, zmartwionego dziecka. Mikołaj bardzo zdziwił się ostatnią zgubą i szybko, poganiając renifery, poleciał do domu tego chłopca – Karola. Chłopiec niespodziewanie wyszedł na dwór i zobaczył sanie, które wylądowały na puszystym śniegu. Mikołaj podszedł do chłopca i powiedział:
Dominik Jędrzejczyk, kl. 7
Pewnego zimowego wieczoru w odległej Laponii Święty Mikołaj szykował prezenty dla wszystkich dzieci. Był to wówczas czas Świąt Bożego Narodzenia. W fabryce świętego Mikołaja panował duży hałas. To maszyny pracowały, a elfy układały gotowe zabawki do pudełek. W pewnym momencie ze schodów prowadzących do gabinetu Mikołaja zszedł on - we własnej osobie.
- Co jest? – zapytał Mikołaj. – Czy mnie oczy nie mylą? Podszedł do maszyny. Uderzył w nią raz. I nic. Drugi raz. Na próżno. W końcu Mikołaj podwinął rękawy, poprawił pas i jak nie uderzy trzeci raz! Aż zadźwięczało w uszach elfów.
Rzeczywiście, nie było ich. Zamyślił się więc i uśmiechnął. Poszedł za szopę. Zobaczył ślady reniferów. Wrócił przed szopę. I tam też były ślady, mimo, że dopiero co ich nie było. Zakradł się znów za budynek.
- A, mam was! Ha, ha, ha – zakrzyknął.
Marlena Jędrzejczyk, kl. 8
Dominik Kamyk, kl. 5
Był 22 grudnia 2021 roku. Wielkimi krokami zbliżał się ten jedyny i magiczny dzień, na który czekają wszystkie dzieci – Wigilia Bożego Narodzenia. W fabryce Świętego Mikołaja był tłok i zamęt jak nigdy w poprzednich latach. Nikt bowiem nie chciał zawieść swojego szefa. Elfy biegały w tę i z powrotem, wszystko szybko, by zdążyć na czas. W minione święta nie było tyle nerwów. Praca przynosiła radość i nikt nie musiał się spieszyć. W te święta natomiast fabrykę spotkał pech, ponieważ maszyna dostarczająca listy od dzieci i maszyna pakująca prezenty, uległy awarii.
Usterkę szybko usunięto, ale nawet ta godzinna awaria wprowadziła do fabryki zamęt i wiele problemów. Cały plan pracy legł w gruzach. To była walka z czasem. Mikołaj nie mógł się spóźnić, nie mógł zawieść dzieci. Połowa prezentów była zapakowana i gotowa do rozdania, natomiast druga część dopiero powstawała. Elfy robiły wszystko, by zdążyć, lecz było to prawie niemożliwe. PRAWIE. Szef powiedział elfom na zebraniu, że PRAWIE niemożliwe stanie się możliwe, jeżeli tylko zaczną zorganizowaną pracę bez przerw. To nie były przelewki. Mikołaj pierwszy raz bez uśmiechu i bez dodatkowych żartów wygłosił mowę motywującą i zachęcił elfy do pracy. Sam zaś zamknął się w swoim biurze i z niego nie wychodził. Aż do pewnego momentu…
Nadchodził koniec dnia, Mikołaj z przytupem wyszedł z biura. Elfy zamarły. Szef nie wychodził z biura od dłuższego czasu, więc nagłe, niespodziewane wyjście wszystkich zdziwiło. Nastała cisza. Mikołaj przeszedł między maszynami, między elfami. Jego twarz nie pokazywała żadnych emocji. Stanął przed drzwiami od biura i odwrócił się do wszystkich.
Od razu po tym główny elf wyszedł przed wszystkich.
- Tragedia, tragedia, moja najdroższa. Mieliśmy awarię maszyn i produkcja się opóźniła. Sytuacja jest tragiczna. Jeżeli dzisiaj nie skończymy produkcji prezentów, nie zdążę na czas. Jeszcze tyle pracy. Póki co, z moich obliczeń wynika, że w tym roku odniesiemy pierwszą porażkę. Połowa dzieci na świecie będzie zawiedziona i przestaną we mnie wierzyć. Wiesz co się wtedy stanie?
- Elfy robią, co mogą, a końca pracy nie widać – westchnął Mikołaj.
To było teraz jedyne wyjście, poznanie przyszłości, znalezienie błędu, zmiana biegu wydarzeń. Tylko tak, aby nie zmienić za dużo. Mikołaj stanowczo i z bojowym nastawieniem wyszedł z biura. Nie zwracając uwagi na elfy, skierował się w stronę pokoju oznaczonego znakiem ,,XXXX”. Wyjął zza płaszcza wielki złoty klucz, włożył do drzwi i przekręcił trzy razy. Było słychać dźwięk przesunięcia zamków. Klik, klik, klik... Mikołaj pociągnął za klamkę, otworzył drzwi i szybko je za sobą zamknął. Tuż po wejściu do pomieszczenia. Stała tam spora maszyna w kształcie okręgu. Na obwodach maszyny były wtopione diamenty. Sześć pięknie połyskujących, wyszlifowanych kamieni szlachetnych. Po lewej stronie maszyny była dźwignia, monitor i klawiatura z cydrami. Wpisywało się tam datę, do której chciało się przenieść.
Święty Mikołaj wpisał: ,,25.12.21”. Pociągnął za dźwignię i nagle rozbłysło rażące światło. Całe pomieszczenie błyszczało. Trwało to chwilę, po czym całe światło wchłonęły kryształy. Następnie wypuściły one z siebie linie światła jakby łącząc się ze sobą. Połączone wypełniły się i utworzyły portal. Mikołaj wszedł w niego i wtedy zaczęła się ciężka walka z czasem. Dosłownie. Świat po drugiej stronie portalu był dziwny, smutny. Od tego dnia dzieliły nas niecałe 3 dni, to było jeszcze bardziej przerażające. Ludzie na ulicach chodzili smutni. Nie było dużo czasu, dlatego Mikołaj szukał konkretów. Znalazł gazetę z tego dnia z nagłówkiem ,,Dzieci na całym świecie w rozpaczy, Święty Mikołaj się nie pojawił!”.
Mikołaj zamarł, to było to, czego się najbardziej obawiał. Zerwał się i zaczął biec, musiał jak najszybciej dotrzeć do swojej fabryki. Zobaczył z daleka, opuszczony budynek. Łzy napłynęły mu do oczu, nie wiedział co powiedzieć. To był straszny widok. Widok z jego najgłębszych koszmarów.
I tak też zrobił. Wrócił do miejsca, w którym się początkowo znalazł, czyli do uliczki, małej ciemnej oddzielającej dwa sklepy od siebie. Tam wyjął magiczny klucz i włożył między cegły. Otwarło się magiczne przejście i nagle znalazł się w swoim biurze. Szybko zmienił datę na jeden dzień wstecz i ponownie się przeniósł. Od razu poszedł w stronę fabryki. Jeszcze stała, a to dobry znak. Zbliżała się godzina roznoszenia prezentów. Wszedł tam i ukrył się, by nikt go nie widział, bo to by mogło zagiąć czasoprzestrzeń i nieść za sobą tragiczne skutki. Schował się i obserwował. Nagle drugi on, z tamtej rzeczywistości wyszedł ze swojego biura i krzyczał na całą fabrykę:
- WY NIEDOJDY, NIC NIE ROBICIE, WSZYSTKO LEGŁO W GRUZACH, JUŻ ZA PÓŹNO! Nie zdążyliśmy… przegraliśmy. – Wrócił do biura z trzaskiem.
Mikołaj trochę nie wierzył w to, co słyszy. To on zawinił, a nie jakiś elf lub ponownie maszyna. To była jego wina, mógł wykonać jeden mały gest, pomóc. Nie byłoby problemu. Wiedząc już, co i jak, Mikołaj pędem wrócił między sklepy, a następnie do domu. Ponownie przeszedł przez fabrykę bez słowa. Elfy go zasypywały pytaniami, ale on nie słuchał. Szybko zamknął się w swoim pokoju. Tam już czekała pani Mikołajka. Siedziała na jego fotelu.
- Tak! I nie uwierzysz, czego się dowiedziałem. To moja wina, to przeze mnie czeka nas zagłada!
Cisza jeszcze chwilę trwała po wypowiedzi szefa, ale potem elfy wybiły brawa. Wiwatowały. Cieszyły się, że wrócił ich dawny szef: radosny i beztroski. Razem świetnie im się pracowało. Nie minęło dużo czasu, a wszystkie zaległości, jakie były zostały odrobione. Został czas na resztę przygotowań i na zasłużony odpoczynek. Tak oto Mikołaj, pomagając elfom, zdążył z prezentami i nie zawiódł dzieci. Fabryka stała na swoim miejscu i nie zapowiadało się na porażkę. To kolejny sukces. Mikołaj wyciągnął z tego dwie lekcje: zawsze warto pomagać i ciężka praca popłaca.
Lena Duchnowska, kl. 8
III miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja"w kategorii klas VII-VIII
i starszych
Aleksandra Lenarcik, kl. 3LO
Był szósty sierpnia, wakacje i piękna pogoda. Jednak pomimo słońca i wysokiej temperatury, dawał o sobie znać bardzo silny i porywisty wiatr. Na morzu tworzyły się bardzo niebezpieczne, silne i rwące fale, z tego powodu zakazano w tym dniu kąpieli. Dwoje dzieci bawiło się w piasku przy brzegu plaży budując domki. Nagle ujrzały unoszący się na wodzie czerwony, wielki worek. Był on zaledwie kilka metrów w głąb morza. "Co w nim może się znajdować?" - To pytanie nie dawało im spokoju. Ciekawość wygrała. Dzieci nie zastanawiając się zbyt długo postanowiły wskoczyć do wody mimo zakazu.
Mikołaj - tak miał na imię - był bardzo wrażliwy na krzywdę i potrzeby innych. Mając przeczucie, że może dojść do tragedii nie zastanawiał się zbyt długo, w mgnieniu oka ruszył do wody na pomoc bliźniakom. Gdy do nich dopłynął, chwycił je za ręce i bezpiecznie udał się z nimi w kierunku brzegu. Dzieci próbowały otworzyć worek, jednak również to sprawiało im wielką trudność. Starszy mężczyzna znów udowodnił swoją szlachetność i ponownie okazał dzieciom swoją pomoc. Bez problemu i najmniejszego wysiłku udało mu się otworzyć tajemniczy wór. W tym czasie rozległ się głośny dźwięk "Hoł, hoł, hoł!"
Nagle delfiny zmieniły się w renifery, dzieci w elfy, statek w sanie, a starszy mężczyzna został odziany w czerwony strój z białym futerkiem. Z nieba niespodziewanie zaczął prószyć śnieg i cały Świat został ubarwiony na biało. Z sierpniowej aury lata powstała grudniowa, mroźna zima. Nastąpiło przeniesienie w czasie o cztery miesiące do przodu. Jak się potem okazało, otworzyć magiczny, czerwony wór może tylko osoba, która darzy innych szacunkiem i bezgranicznie pomaga każdemu przez całe życie nie oczekując nic w zamian.
Tak też dokładnie wtedy na cześć Mikołaja postanowiono uchwalić nowe Święto i zapisać ten dzień jako dzień Świętego Mikołaja.
Emilia Kantor , kl. 4 technikum
I miejsce w konkursie
"Nowe Nieznane przygody Świętego Mikołaja"w kategorii klas VII-VIII
i starszych
Maksymilian Gruszczyński, kl. 8
HO! HO! HO!