Want to make creations as awesome as this one?

Transcript

Kardynał Stefan Wyszyński

Nieszczęściem jest, że Warmia wróciła do Polski w okresie komunizowania Ojczyzny

Prymas Tysiąclecia na Warmii i Mazurach

Kalendarium

Puzzle

O kardynale

ks. Zink

Wojna z Kościołem

Hosianum

O projekcie

Mapa

Dodaj do projektu

Audio

Posłuchaj dźwięków zgromadzonych w projekcie Wypowiedź kardynała Wyszyńskiego nt. seminarium diecezjalnego w Olsztynie. Cytowany dźwięk jest fragmentem kazania wygłoszonego 27 czerwca 1971 r. w Olsztynie. Materiał pochodzi ze zbiorów Instytutu Prymasowskiego w Warszawie. Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w Orzechowie koło Olsztynka w sierpniu 1953 roku. Czyta Marek Markiewicz. Stoczek Warmiński i aresztowanie kardynała Stefana Wyszyńskiego - konkurs krasomówczy w Golubiu Dobrzyniu - mówi Anna Andrusikiewicz laureatka XX konkursu, 1991 rok (AP Olsztyn, sygn. 42 1301 0 2297) Stefan Wyszyński w Stoczku Warmińskim (Zapiski więzienne, Warszawa 2001). Czyta Marek Markiewicz. Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w województwie olsztyńskim w kwietniu i maju 1958 roku. Czyta Marek Markiewicz. Zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu na Polach Grunwaldzkich, w Olsztynie i Malborku w sierpniu 1960 r. Czyta Marek Markiewicz.

Kontakt

e-mail

Herb kard. Wyszyńskiego

Wypowiedź kardynała Wyszyńskiego nt. seminarium diecezjalnego w Olsztynie. Cytowany dźwięk jest fragmentem kazania wygłoszonego 27 czerwca 1971 r. w Olsztynie. Materiał pochodzi ze zbiorów Instytutu Prymasowskiego w Warszawie.

1901-1981

Kardynał Stefan Wyszyński

Stefan Wyszyński – polski duchowny rzymskokatolicki, biskup diecezjalny lubelski w latach 1946–1948, arcybiskup metropolita gnieźnieński i warszawski oraz prymas Polski w latach 1948–1981, kardynał prezbiter od 1953, zwany Prymasem Tysiąclecia, mąż stanu, obrońca praw człowieka, narodu i Kościoła, doktor prawa kanonicznego, kaznodzieja, publicysta, kapelan duszpasterstwa Wojska Polskiego. W latach 1953-56 więziony m.in. w Stoczku Klasztornym, na Warmii. Pośmiertnie odznaczony Orderem Orła Białego.

Inni o kardynale Wyszyńskim Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego Instytut Prymasowski Stefana Kardynała Wyszyńskiego Polskie Radio Stacja7.pl Kardynał Wyszyński - Polska Kronika Filmowa Film TV Trwam o kardynale Wyszyńskim w Stoczku Klasztornym

Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kardynał Stefan Wyszyński wielokrotnie nawiedzał Warmię i Mazury podczas sprawowania posługi prymasowskiej - jak się wydaje, nie miał okazji zapoznać się z naszym regionem przed objęciem pozycji zwierzchnika Kościoła w Polsce. Po raz pierwszy przybył do Olsztyna latem 1950 roku, kilkanaście miesięcy po objęciu prymasowskiego fotela, ostatnia z udokumentowanych Jego wizyt miała miejsce w 1979 roku, również latem, na niespełna dwa lata przed śmiercią. Wyszyński przybywał na Warmię i Mazury przede wszystkim jako duszpasterz. Wyświęcał kleryków tutejszych seminariów duchownych, poznawał miejscowych administratorów diecezji, dekanatów i parafii, przynosił Słowo wiernym, księżom, zakonnikom. Często były to wizyty rutynowe, "normalne", niezbędne w pracy Kościoła pojętego jako instytucja i jako wspólnota ludzka. Nie brakowało jednak pośród nich wydarzeń nadzwyczajnych, do nich zaliczyć należy koronacje obrazów Matki Bożej w sanktuariach w Świętej Lipce oraz Gietrzwałdzie, uroczystości jubileuszu powrotu polskiego Kościoła na Warmię i Mazury, czy te, związane z obchodami Millenium, pamiętnymi tyleż z racji peregrynacji Obrazu Jasnogórskiego, co z groteskowych akcji "przeciwdziałania" podejmowanych przez komunistyczne władze, włącznie z takimi działaniami jak aresztowanie kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Ale Wyszyński poznał naszą ziemię również w inny sposób. Latem 1953 roku spędził urlop na „krawędzi Warmii”, w wyludnionej wsi, gdzie miał możność zetknąć się z rodowitymi Warmiakami, jednymi z ostatnich. Spotkanie pozostawiło swoiste piętno w sposobie, w jaki postrzegał Prymas te ziemie. Zostało ono następnie spotęgowane poprzez specyficzne relacje jakie łączyły Go z ks. Wojciechem Zinkiem, owym "jednym Niemcem", czyli jedynym hierarchą polskiego Kościoła, który stanął przy kardynale Wyszyńskim w chwili dla niego najcięższej. Zaledwie kilka miesięcy po warmińskich wakacjach, Wyszyński powrócił do ziemi Hozjusza, Kromera i Krasickiego, tym razem jako więzień. W Stoczku Klasztornym spędził rok, otoczony ubekami i donosicielami. Czas ten określił później jako okres próby, swoistego "nowicjatu", przygotowania do wielkiego dzieła, którego dokonał. [mtk]

Sprawozdanie z wizyty prymasa S. Wyszyńskiego w Olsztynie

Olsztyn, dnia 29 sierpień 1950 r. Do Komitetu Centralnego PZPR Referat do spraw wyznaniowych na ręce tow. SKONECKIEGO w Warszawie W dniu 26 sierpnia br. o godz. 18-tej przyjechał do Olsztyna prymas arcybiskup Wyszyński. Tego samego dnia o godz. 19.15 nastąpiło powitanie prymasa przez ludność wierzącą w kościele św. Józefa w Olsztynie. Przyjęcie prymasa było zorganizowane przez tut[ejszy] kler pod hasłem „Młodzież Olsztyna wita prymasa Polski” – taki był napis na bramie tryumfalnej, ustawionej przy wejściu do kościoła. Po odprawieniu modłów prymas wygłosił przemówienie do zebranej ludności w kościele. Na wstępie tego przemówienia powiedział: „dziś w całej Polsce polacy [sic] obchodzą dzień matki boskiej Jasnogórskiej [sic], Królowej Polskiej Korony. Nawiązując do wiary w Boga powiedział: „Dziś wszystkim trzeba wiary. Wiary trzeba narodom i tym co narodami rządzą, a między nimi i naszym władzom. Z człowieka nie można ‘robić robota’, trzymać go pod strachem; a trzeba mu dać również wiary, wiarę i miłość należy w niego wpajać”. Nawiązując do strat wojennych na naszych terenach, powiedział: „wszystko w gruzach, a świątynie stoją, co świadczy o głębokiej wierze przodków. Mimo jednak tych wojen i walkę o wolność [sic], na świecie istnieje ucisk i niewola”. Często powtarzał słowa, że cały naród Polski [sic] winien szukać przykładów ‘w’ piśmie świętym i ewangelii, w których znajdzie dobrobyt, sprawiedliwość i pokój. Nawiązując do miłości bliźniego powiedział, że spotkał w prasie artykuł sprawozdawczy ze zjazdu młodzieżowego, na którym jeden z mówców powiedział, że musimy wychować naszą młodzież w śmiertelnej nienawiści do naszych wrogów. I to było napisane w polskiej gazecie, w polskim języku i w Polsce katolickiej. Takie wychowanie prowadzi do zgliszczy i zagłady. W dniu 27 VIII [19]50 r. o godz. 10-tej w kościele katedralnym odbyło się nabożeństwo, podczas którego prymas Wyszyński wygłosił kazanie mówiąc „że kościół jest od Boga i nie potrzebuje żadnych doradców czy opiekunów. Chrystus sam wybrał 12-tu apostołów, których miejsce zajmują obecnie biskupi i księża”. W końcu zwrócił się do ojców, by w pobożności ciężką swą pracą żywili swe rodziny, do matek by dobrze wychowywali swe dzieci [sic], oraz do młodzieży by godnie przygotowała się do zajęcia miejsca po swych rodzicach. Na powyższej uroczystości obecnych było około 4000 osób, w tym około 30% młodzieży. Tegoż dnia o godz. 15.30 prymas w towarzystwie biskupów Kaczmarka z Kielc i Benscha z Olsztyna oraz innych księży udali się do Lidzbarka Warmińskiego. W drodze jeden samochód uległ wypadkowi wpadając do rowu. Wszyscy doznali porażeń cielesnych. Dnia 28 i 29 bm. odbywają się konferencje dla księży diecezji warmińskiej w Olsztynie z udziałem prymasa Wyszyńskiego. [APO, sygn. 1141/3252, s. 76-77]

KALENDARIUM

sierpień 1950 r.

Wizyta w Olsztynie i Lidzbarku Warmińskim

W dniach 26-31 sierpnia 1950 r. prymas Wyszyński przebywał w Olsztynie oraz w Lidzbarku Warmińskim. Wygłosił kazania w olsztyńskich kościołach św. Józefa i bazylice konkatedralnej św. Jakuba; uczestniczył też w konferencjach dla księży diecezji.

Olsztyn - wyświęcenie kleryków

W dniach 31 maja i 1 czerwca 1953 r. prymas Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie. Uczestniczył w wyświęceniu kilkunastu kleryków, przewodniczył też odprawom kleru diecezjalnego.

maj - czerwiec 1953 r.

czerwiec 1952 r.

Ciche wyświęcenie kleryków

W dniach 15-16 czerwca 1952 r. prymas Stefan Wyszyński uczestniczył w tzw. cichym wyświęceniu kleryków, które miały miejsce w Olsztynie.

Informacja kierownika Referatu Organizacji Masowych KW PZPR w Olsztynie

Olsztyn, dnia 3 czerwca 1953 r. Informacja [...] W dniu 31 V [19]53 r. przybył do Olsztyna Prymas Wyszyński, gdzie przebywał przez dwa dni, to jest 31 V i 1 czerwca br. W dniu 31 V [19]53 r. wyświęcał 11 księży z seminarium kurialnego, ludności miał [sic] około 1500 osób, przeważnie kobiety, młodzieży było bardzo mało, sporo było natomiast oficerów wojska. Na małą frekwencję wpłynęło to, że w dniu tym cała młodzież, jak i dorosła ludność, uczestniczyła w imprezach zorganizowanych z racji święta dziecka oraz miesiąca oświaty, książki i prasy, których było bardzo dużo. Bram powitalnych na przyjazd Wyszyńskiego kler nie budował, ani też nie usiłował. Podczas tych obrzędów wrogich wypowiedzi nie było, ani ze strony Wyszyńskiego, ani miejscowego kleru. W dniu 1 VI [19]1953 r. Wyszyński zwołał odprawę kleru, ale tylko kilkudziesięciu najbardziej zaufanych, co [Wyszyński] stawiał na tej odprawie na razie jeszcze nie wiemy. W dniu 2 VI [19]53 r. odbyło się dalsze ślubowanie kleru, na wezwanych 40 zgłosiło się 29, natomiast 11 nie zgłosiło się, z tego 7 usprawiedliwiło się, są ciężko chorzy w szpitalach, oraz jeden dostał późno zawiadomienie, 3-ch natomiast jeszcze nie usprawiedliwiło się, z czego podejrzewamy, że 1, tj. Siłakowski, specjalnie się nie zgłosił. Obecny stan kleru w województwie mamy 211, z tego ślubowało 175, nie stawiło się do ślubowania 11 nie dopuszczono do ślubowania 13 oraz nowowyświęceni, którzy jeszcze nie byli wzywani do ślubowania 12. [....] Kierownik Ref[eratu] Org[anizacji] Masowych KW [PZPR w Olsztynie] -/- Kazimierz Drzewiński [APO, sygn. 1141/3253, s. 136-141; fragment dokumentu]

Informacja z przebiegu święta Bożego Ciała

Informacja z przebiegu Święta Bożego Ciała w dniu 12 czerwca 1952r. W przygotowaniach tego święta kler usiłował za wszelką cenę ująć to w należyte ramy organizacyjne i zmobilizować jak największą ilość ludności. W tym celu nawoływali ze wszystkich ambon matki z dziećmi i całymi rodzinami do jak najliczniejszego udziału w powyższych ceremoniach. Jeżeli chodzi o udział ludności w tym dniu w powyższych ceremoniach to wynosi w skali województwa około 105 000 ludzi, w tym około 30% młodzieży, trudno jest w tej chwili porównać to z cyfrą ubiegłego roku z powodu braku danych cyfrowych, ale z ogólnej obserwacji w poszczególnych powiatach to frekwencja w tym roku była większa [o] około 20%. Jeżeli chodzi o powiaty to cyfrowo w przybliżeniu przedstawia się następująco: brało udział ludności w powiatach[:] Nidzica około 3300 Braniewo około 4400 Pasłęk około 2200 Giżycko około 6000 Nowe Miasto około 12000 Działdowo około 8000 Ostróda około 7000 Lidzbark Warm[iński] około 5000 Pisz około 3000 Mrągowo około 4000 Bartoszyce około 4000 Kętrzyn około 7600 Iława około 7000 Morąg około 3000 Górowo [Iławeckie] około 3000 Węgorzewo około 3500 Olsztyn m[iasto] i p[owiat] około13 000 Biskupiec około 5000. Należy nadmienić, że niektórzy księża ustosunkowali się opornie w stosunku do władz miejscowych nie zgłaszając w odpowiednim terminie prośby o zezwolenie na pujście [sic] procesji ulicami a dopiero w ostatnich dniach, a nawet niektórzy, jak ks. ks. Bednarski Aleksander, gromada Słonecznik, Jabłoński, gromada Boguchwały, pow[iat] Morąg, Zink z Kobułt, Domagała z Wielbarka, Kubrycht z Frąborka [sic] w ogóle nie zwrócili się o zezwolenie a uroczystości odprawili bez zezwolenia. Podczas tych procesji były i pruby [sic] prowokacji, jak w Lidzbarku Warmińskim, [gdzie] pijany oficer i cywilny zaczęli krzyczeć na cały głos, że nie wolno teraz się modlić i dlaczego urządzili tą procesję. Sprawą tą zajął się miejscowy Urząd PUBP [sic]. Następnie w Nowym Mieście ustawili ołtarz obok głośnika radiowego. Podczas odprawiania modłów ksiądz Dorwialski na głos powiedział do ludności, że ponieważ głośnik przeszkadza i mimo tego, że zwracali się o zamknięcie go podczas procesji, nie będzie mógł dokończyć modłów a dokończy to w kościele. Stwierdzono w dniu 12 IV [19]52 r., że w Olsztynie na Kościele Katedralnym [sic] umieszczone były flagi Watykanu, kolor biało-żółty, to samo stwierdzono na kościele w Lubawie, powiat Nowe Miasto. W dniu tym bardzo aktywnie przyczyniły się do organizacji tych procesji Spółdzielnia Rzemieślnicza „Szklarz” w Olsztynie, dom swój udekorowali obrazami oraz w procesji szły sztandary byłych Cechów Rzemieślniczych [sic], jak: piekarskiego, krawieckiego, szewskiego, rzeźniczego. Dnia 15-ego bm. o godzinie 19.30 z kościoła przy ulicy Stalingradzkiej wyruszyła procesja do czterech ołtarzy, które w tym dniu zostały wystawione przy ulicy Stalingradzkiej, Żeromskiego i Limanowskiego. Ksiądz Małachowski nie odkładał [składał ?] prośby o zezwolenie na przejście w tym dniu. Udział w tej procesji brało około 300 osób. W pozostałych powiatach naszego województwa w dniu 15-ego bm. obchodów procesji nie urządzano. Dnia 15-ego bm [czerwiec 1952 r.] przyjechał do Olsztyna prymas Wyszyński, jednak w tym dniu i następnym, za wyjątkiem cichego wyświęcenia kleryków i odpraw niektórych księży, większych ceremonii miejscowy kler nie urządzał. Na okoliczność zwiększenia frekwencji w tym roku złożyły się takie powody, jak stale potęgująca się wroga propaganda na temat napiętej sytuacji międzynarodowej. Okres, w którym odbywało się święto (kiedy w ubiegłym roku w tym okresie trwały siewy, natomiast w roku bieżącym czas wolny od nasilonych prac w polu). To, że w niektórych powiatach słaba stosunkowo praca kulturalno-sportowa, [na przykład] w pow[iatach] Pisz, Nidzica, Węgorzewo, Szczytno, Działdowo, i brak imprez w dostatecznej ilości, w tym dniu nie odciągnęła ludności od udziału w tych ceremoniach. Niemniej jednak były pruby [sic] i zdrowej inicjatywy w zainteresowaniu ludzi i odciągnięcia ich, jak na przykład pow[iat] Kętrzyn zorganizował w tym dniu spotkanie młodzieży z wojskiem w [nieczytelne], a tym samym młodzież nie brała udziału w uroczystościach kleru. Albo Mrągowo zorganizowało w tym dniu eliminacje Ludowych Zespołów Artystycznych, gdzie odciągnięto młodzież, czy też wyścig dookoła Mazur i Warmii i inne imprezy sportowe, jak pokazy jazdy konnej, gra piłki nożnej w Olsztynie, spowodowały to, że w dniu 15-ego czerwca [19]52 [r.] ludzie nie poszli na uroczystości organizowane przez kler, a poszli na stadion to spowodowało również, że i na przyjazd Wyszyńskiego kler nic nie urządzał. Z doświadczenia tego wypływa, że na przyszłość podczas tych i tym podobnych ceremonii w celu odciągnięcia młodzieży i starszego społeczeństwa należy organizować jak najwięcej wszelkiego rodzaju imprez (wycieczki, ruch łączności miasta ze wsią, rozgrywki sportowe, kino objazdowe itp.). Olsztyn, dnia 18 VI [19]52 r. [APO, sygn. 1141/3253, s. 15-17]

Sprawozdanie instruktora do spraw wyznaniowych przy KW PZPR

Olsztyn, dnia 7 IX 1950 r. Sprawozdanie instruktora do spraw wyznaniowych przy KW PZPR z przemówienia prymasa Wyszyńskiego na konferencji księży w Olsztynie w dniu 28 i 29 sierpnia 1950 r. Przyjazd do Olsztyna prymasa Wyszyńskiego i odbyta przez niego konferencja z klerem diecezji warmińskiej polegała na tym, żeby po’d’trzymać jedność wśród tutejszego kleru i wmówić w niego nienawiść do obecnego ustroju. Na konferencji prymas Wyszyński występował ostro przeciwko komunizmowi – mówiąc, że kościół i komunizm stają na dwóch odmiennych biegunach i dlatego też te dwie siły nigdy nie pogodzą się. Wygłaszając referat o rodzinie przeciwstawiał czym jest człowiek w ustroju materialistycznym a idealistycznym. Idealiści otaczają wielką troską człowieka i stosują się do jego indywidualności, a materialiści nie biorą człowieka indywidualnie i wskutek tego zapomina się o tych indywidualnościach i upośledza się przez to człowieka. Traktuje się go tylko jako siłę roboczą. Podkreśla on, że w materialistycznym ustroju jest bezpośredni stosunek obywatela do państwa. Państwo wykreśla konsekwentnie pośrednictwo rodziców. Dziecko idzie pod opiekę państwa i zapomina, że dziecko winni wychowywać rodzice. Robił aluzje, że od małego państwo wychowuje dziecko w swoim duchu i że to jest katastrofa tego pokolenia. Mówił że był świadkiem jak małe dzieci z jednego TPD śpiewały z niebywałym przejęciem pieśni rewolucyjne. Mówił, iż duch z jakim śpiewały, nakazywał po prostu nie wierzyć własnym oczom, że robią to małe dzieci. Stąd wielka obawa o młode pokolenie, odstępuje ono od tych starych zasad i odstępuje od encykliki „Rerum Novarum”. Następnie przeszedł do filozofowania, iż system materialistyczny jest sam w sobie nielogiczny. W wywodach swych dał do zrozumienia, że u ludzi daje się zauważyć rozgoryczenie co do obecnego rządu. Ogródkowo opowiadał, że takie jest rozgoryczenie do Państwa [sic], że może przyjść czas, że rola kleru będzie polegała na tym, aby bronić państwa jako takiego pojęcia przed rozgoryczeniem ludzi, przed agresywnością społeczeństwa. Dalej Wyszyński nawoływał kler do silnej jedności. Ogródkowo mówił, iż współpraca z obecnym Rządem [sic] jest bezsensowna. Na zakończenie powiedział, że około 1500 dzieł katolickich czeka na wydanie, na zezwolenie Rządu. Wstrzymywanie tych dzieł rzekomo obniża „naszą kulturę narodową” W dniu 31 sierpnia prymas Wyszyński opuścił Olsztyn. [APO, sygn. 1141/3252, s. 82-83]

Zapiski ks. prymasa S. Wyszyńskiego dot. pobytu w Orzechowie k. Olsztynka w sierpniu 1953 roku

Kościół w Orzechowie koło Olsztynka. Fot. Sławomir Ostrowski Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w Orzechowie koło Olsztynka w sierpniu 1953 roku. 5 sierpnia 1953 roku środa. Warszawa - Olsztynek - Orzechowo. Na godz. 10.00 przybył ks. Infułat Zink, z którym wjechałem do Orzechowa pod Olsztynkiem. Ks. Zink przygotowywał tutaj pustą plebanię, wśród jezior i lasów, na miejsce kilkudniowego wypoczynku. Przybyliśmy do tego pustkowia na godz. 17.00. Mam do dyspozycji kościół z Najświętszym Sakramentem, duży dom plebański, dwie siostry z Olsztyna z seminarium, które prowadzą nam gospodarstwo. Ksiądz Kanonik Padacz jest mi towarzyszem. Uchodzę za księdza Profesora. Chyba to nie konspiracja. Na razie pada deszcz. Na miejscu jest niewielka wioska, w której przebywa 20 kobiet i jeden jedyny mężczyzna. Kościołem opiekuje się staruszka Warmianka, matka 5 synów, którzy są wszyscy za granicą. 14 sierpnia 1953 roku - Orzechowo k. Olsztynka. Dziś dobiega końca nasz krótki wypoczynek w Orzechowie. Jutro po obiedzie wracamy do Stolicy. Spędziliśmy z ks. Padaczem lato leśnych ludzi, na całkowitej niemal włóczędze wśród lasów i jezior, niemal nie spotykając ludzi, których tu bardzo mało. Wioska jest niemal w połowie wyludniona, położona uroczo. Ile tu jest w lasach jezior, trudno obliczyć. Niektóre cudowne jak jezioro Pluszne (Plusk). Świetne i inne. W którąkolwiek stronę nie wyjdzie się z Orzechowa zawsze można trafić, w odległości pół do dwóch kilometrów, na jezioro otoczone lasem. Spotykani ludzie niemal wszyscy mówią po polsku, nie spotkaliśmy takiego, który nie rozumiał języka polskiego. Wszyscy dobrze odpowiadają pochwalonego czystym językiem. Najlepiej mówią chłopcy po wojsku; znać na nich, że otarli się o mowę literacką. Bez błędów zazwyczaj, mówią starsi, chociaż w fonetyce ulegają niemieckiej mani charczenia. Najgorzej mówią dziewczęta, które mają najmniej kontaktu z Polską. Nasza miejscowość to krawędź Warmii. Lud jest bardzo religijny; każdego dnia naszego pobytu przychodziło kilka osób do spowiedzi św. i przeszło 10 do Komunii św. Dobrze śpiewają po polsku, wiele pieśni nowych, chociaż można znaleźć tu śpiewniki niemieckie. Modlitewnik diecezjalny po polsku, jest dobrze zredagowany, ale to książki przedwojenne. Dziś cenzura nie pozwala drukować książek religijnych dla tych ludzi. Jest to zbrodniczość, nie dająca się obliczyć w następstwach swoich. Z braku książek polskich ludzie ci z konieczności sięgają po książki niemieckie. A tu trzeba dać to, co budzi zaufanie. Ludzie ci nie wezmą do ręki gazety komunistycznej i książki. Łudzi się rząd, gdy myśli, że można repolonizować tych ludzi na lekturze o Marksie i Engelsie, Stalinie i bohaterach Polski Ludowej. Oni ich nie rozumieją i nie chcą ich uznać. Natomiast chętnie czytaliby historię Narodu Polskiego i literaturę polską. Nieszczęściem dla Polski jest, że Warmia wróciła w okresie komunizowania Polski. Ale przeszli zwycięsko przez germanizację, to przejdą zwycięsko przez komunizowanie. Lud jest bardzo uprzedzony do wysokich panów z Warszawy, jak z przekąsem powiedział nam stary Warmiak, grodzący płoty przed dzikami. Wysokie pany przyjechały i zabrały nam flinty, a dziki niszczą nam zbiory, nie mamy, czym się bronić. Istotnie po nocach ludzie wartują na polach, palą ogniska, krzyczą, biją kijami po blaszanych pudłach i w ten sposób bronią się przed dzikami, których jest mnóstwo. Ich ślady znać na wszystkich ścieżkach leśnych, chociaż we dnie ich nie widać. Ciężkim utrapieniem dla ludzi jest UB. Dziś w nocy przyszli po człowieka, by odsiedział rok więzienia za zabranie drzewa z lasu na ogrodzenie płotu. A drzewa tego leżą całe zwały; nikt go nie sprząta, nikt nie przecina wybujałych zagajników, które schną z ciasnoty. Wydaje się, że zamiast posyłać starego człowieka do więzienia, gdzie będzie żywiony na koszt państwa, lepiej byłoby go zobowiązać do oczyszczenia kwatery lasu. Ale to nie jest postępowe rozumowanie. Śledzimy starannie ślady polskości. W kościele wisi ogromny drewniany żyrandol, w kształcie dzwonu, pomnik po poległych z 1914 - 1918 roku. Na 43 nazwiska poległych 30 jest polskich. Warto je przytoczyć: John. Kowalewski, Hoh. Choina, Aug. Mathiak, Jos. Biernath, Franz Baczewski ( kilkakrotnie), Konrad Zacheja, Sopella, Baszkrowitz, Kasprowski, Wielengowski, Kottkowski, Michalczik, Czeczko, Oppenkowski, Urban, Niemierza, Balewski, Jurewitz, Quitek, Wieczorek, Piotrasch, Popowski, Bendorza itp. Proboszcz tych ofiar wojny i fundator tego osobliwego pomnika zwie się Wenskowski. Wszystko dobrane. Podobnie na cmentarzu grzebalnym, większość nazwisk na nagrobkach polskich, chociaż imiona niemieckie. Tabliczki na ławkach kościelnych są niemal wszystkie wypełnione polskimi nazwiskami. Prawdziwie ziemia gromadzi prochy. Jak bardzo umiejętnej pracy, pełnej szacunku i powagi trzeba by tutaj, by ludzi tych danych przez Opatrzność, w pełni przywrócić narodowi. Tak blisko stąd do Warszawy, a jednak tak daleko do serca Polski. Ci ludzie słyszą tylko o więzieniach, o karach, o sądach, o śledztwach. Nasz proboszcz orzechowski, autochton, też siedział w polskim więzieniu 8 miesięcy. Dotąd nie wie, za co. To może zrozumieć Warszawiak, ale nie pojmie tego Warmiak. Trzeba długo i cierpliwie wyjaśniać, zanim się poczuje, że wątpliwości się chwieją. 15 sierpnia 1953 roku, sobota, Orzechowo, Warszawa. Uroczystość Wniebowzięcia. Obydwaj z Ks. Padaczem duszpasterzujemy. Odprawiam jedno nabożeństwo o godz. 8.00, ks. Padacz drugie o godz. 10.00. Przyszła wielka liczba wiernych, śpiewają pięknie po polsku. Wygłaszam przemówienie o Matce Bożej. O godz.15.00 żegnamy miłe miejsce spokojnego wypoczynku; gromada dzieci przychodzi z kwiatami, otrzymują obrazki. Szkoda ich, gdyż znowu pozostaną bez Mszy św. i Komunii św., do której co dzień tyle ich przychodziło. [http://www.orzechowo.wiara.pl/orzechowo_pamietnik.html, pobrane: 2021-02-09] Oryginalny żyrandol w kościele w Orzechowie z nazwiskami mieszkańców parafii poległych podczas I wojny światowej. Fot. Sławomir Ostrowski Kościół w Orzechowie w zimowej scenerii. Fot. Sławomir Ostrowski

sierpień 1953 r.

Urlop w Orzechowie

W dniach 5 – 15 sierpnia 1953 r. prymas Stefan Wyszyński przebywał w Orzechowie; tu na „krawędzi Warmii”, spędził urlop, prawdziwe – jak sam pisze - „lato leśnych ludzi”.

Pierwsza wizyta po uwięzieniu

Pierwsza wizyta kard. Stefana Wyszyńskiego na Warmii i Mazurach po uwolnieniu. Arcybiskup w dniach od 28 kwietnia do 2 maja 1958 r. przebywał m.in. w Stoczku Warmińskim, Dobrym Mieście, Olsztynie, Gietrzwałdzie, Elblągu, Pasłęku, Fromborku i Ełku.

kwiecień - maj 1958 r.

1953-1954 r.

Uwięzienie w Stoczku Klasztornym

Od października 1953 roku do października 1954 roku prymas Stefan Wyszyński przebywał w celi klasztornej w Stoczku Warmińskim (Klasztornym) jako więzień.

Pro Memoria - zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w województwie olsztyńskim.

Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w województwie olsztyńskim w kwietniu i maju 1958 roku. 28 kwietnia 1958 Gniezno – Olsztyn […] 8.00 Wyjazd do Olsztyna. Jadą ks. Czerniak i Zaręba, ks. Padacz, ks. Karpiński, bp Wilczyński i ja – dwa auta. Droga przez Toruń, Kowalewo, Ostródę. 12.00 W Ostródzie postój. Mnóstwo ludzi przed kościołem; wchodzimy do świątyni, wypełniona po brzegi. Pracował tu trzy lata ks. Kilian i malował polichromie sklepienia. Wydaje się, że są przeładowane i niespokojne. Wygłaszam przemówienie do wiernych o Millenium. 13.00 Wyjazd do Stoczka przez Dobre Miasto i Lidzbark Warmiński. Jesteśmy na miejscu o godz. 15.00. Przed kościołem stoi procesja i tłumy. Przyjechali tu z Lidzbarka i okolicy. Dopiero teraz widzę dobrze, gdzie przez rok mieszkałem. Wchodzi się z drogi w piękne krużganki, na dziedziniec i do rozległego kościoła o dość dziwnych kształtach. Doznaje się dziwnego wrażenia. Lud śpiewa pieśni ku czci Matki Bożej Stoczkowej. I tego nie wiedzieliśmy, że mieszkamy w tak miłym sąsiedztwie; ale czuliśmy, że tu musi być jakieś sanktuarium. Wita nas ks. proboszcz, marianin. Wygłaszam dłuższe przemówienie. Odprawiamy nabożeństwo dziękczynne. Przechodzimy pięknymi krużgankami do klasztoru. Jest to cały piękny labirynt. Oglądam mieszkanie swoje na górze. Dziś mieszka tu ks. proboszcz. Nie ma starych, pięknych obrazów, które tu wisiały. Wszystkie zamurowane korytarze otwarto. Ale druty na drzewach zostały. Pozostała też strzelnica, zamaskowana na dachu budynku gospodarczego, która wydawała się nam rozwalonym dachem. Ludzie zapewniają, że wiedzieli o nas. Musieli jednak strasznie się bać, gdyż unikali spojrzenia w naszą stronę. Spoglądam na ogród. Kwitną epidemiczne przebiśniegi, które były naszą radością. Jest piękne słońce, gdy żegnamy Stoczek. Trudno pozbierać myśli. Jak trudno oswoić się z tym pięknym zapleczem, którego nie widzieliśmy wcale, mieszkając tu przez rok czasu. 16.00 Droga powrotna do Olsztyna. Plączą się auta rządowe, które stały przed klasztorem. Rozpoczyna się ulewa, która przeszkadza nam w Dobrym Mieście rozmawiać z dziećmi zebranymi na rynku. Zaledwie je pobłogosławiłem. 18.00 Przed katedrą w Olsztynie. Wjeżdżamy w tłum dzieci uzbrojonych w chorągiewki. Jest pogodnie. Wejście do katedry niełatwe, gdyż pełno narodu. Bp Wilczyński wygłasza powitanie. Mówi o: 1) organizacji kościelnej na Ziemiach Zachodnich, 2) o darach amerykańskich, 3) o Millenium. Wyznaczył mi po prostu temat mojego kazania. Odpowiedziałem, uzupełniłem, rozwijałem niektóre myśli. Jeszcze trzeba było wrócić do domu poprzez wielkie tłumy ludzi. Błogosławieństwo z okna rezydencji. 20.30 Wyjazd do seminarium diecezjalnego na wieczerzę. Klerycy ustawili się „na drabinie Jakubowej”, wiodącej do gmachu. Wieczerza uroczysta. Biorą w niej udział księża i klerycy. Ks. rektor Łapot czuwa. Krótko przemawia. Długo odpowiadam. Bp Wilczyński uzupełnia. Trwa to wszystko do godz. 22.30. Wracamy do domu po dniu wielkich przeżyć, z których najsilniejsze było spotkanie w ludem w Stoczku. Przyjechały też tutaj moje dzieci – Maria Okońska i Janina Michalska – ofiary modlitwy i cierpienia w dniach mego uwięzienia. Wraz z moją siostrą Stanisławą i dr Wójtowicz usiłowały dotrzeć tutaj w 1954 roku. 29 kwietnia 1958, wtorek Olsztyn – Gietrzwałd – Elbląg 7.30 Wyjazd do Gietrzwałdu na godz. 8.00. Przed kościołem wita nas cała parafia – przedstawiciele świętej Warmii. Kolejno: od najmniejszych dzieci, młodzież, matka Warmianka i trzech cylindrowych Warmiaków. Śpiewają chóry z warmiacką orkiestrą pod dyrekcja ucznia prof. Nowowiejskiego, specjalnie szkolącego się tam w śpiewie warmiackim. Te poważne melodie czynią ogromne wrażenie. Wstępujemy powoli do kościoła, podczas gdy chóry i orkiestra wykonują Ecce sacerdos. Przemawia ks. proboszcz z rodziny zakonnej kanoników regularnych, którzy tutaj opiekują się Warmią. Odprawiam Mszę św. i wygłaszam dłuższe kazanie. Odpowiadam na smutną nutę, która brzmiała w przemówieniach obywateli i księdza proboszcza. „Krzywdzą nas i dlatego wielu wyjeżdża do Niemiec. To jest nasz >ból bólów<. Nie żal nam ziemi, ale żal kościoła.” Wykładam, co nas łączy: cześć do Matki Bożej, krzyż, Ewangelia, Kościół i umiłowanie ziemi ojczystej. „Nie Polska was skrzywdziła, ale ludzie nieumiejętni, słabi, nieszczęśliwi, a niekiedy źli”. „Krzywdzili oni i Kościół Boży”. „Pamiętajcie jednak, że macie dochować wierności ziemi ojczystej, macie dochować wiary. Dochowajcie Matce Bożej Gietrzwałdzkiej, nie opuszczajcie Jej”. To są myśli przewodnie mojego przemówienia. Po nabożeństwie, które uważam za hołd pielgrzymi ku czci Matki Bożej Gietrzwałdzkiej, wysypujemy się przed kościół. Warmiacy powoli się rozruszali, zaczęli śpiewać swoje pieśni, tak typowe, z towarzyszeniem orkiestry. Po śniadaniu wracamy do Olsztyna. O godz. 11.00 przyjmuję siostry zakonne diecezji i katechetki. 11.30 W sali parafii Serca Jezusowego wygłaszam konferencję do duchowieństwa poprzedzoną przemówieniem ks. prałata Zinka. Składam mu na wstępie wyrazy hołdu jako wytrwałemu Warmiakowi. Zgłasza się młodzież z Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i prosi o błogosławieństwo. W czasie śniadania gawęda z księżmi. Jest wśród nich wielu „patriotów”, którzy chodzili różnymi drogami za czasów stalinizmu. Jeden lub drugi był zwykłym szpiegiem ze strachu przed UB. […] 1 maja 1958 r., czwartek Frombork – Ełk 8.00 Przyszedł „pełen kościół ludzi”. Odpoczynek zamienił się w pracę. Po Mszy św. nauka o św. Józefie w życiu domowym. Długo jeszcze gawędziliśmy z ludźmi na dziedzińcu katedralnym i przed domem ks. salezjanów. Na śniadaniu dyrektor zakładu dla nerwowo chorych z żoną i dyrektor Muzeum Kopernika. Omawiamy sytuację ciężką Fromborka, obciążonego historycznie, bez perspektyw rozwoju. Długo włóczyliśmy się po wzgórzu. Toczy się tu walka między państwem a Kościołem. Państwo uważa wszystko „za zdobycze po Niemcach” i chce wszystko zabrać. Ale to wymaga milionów na remonty. Mógłby pomóc Kościół, ale to znaczyłoby uznanie praw Kościoła do tych szacownych ruin. Jak idzie robota państwowa, to widać po rusztowaniach przy zegarze: stoją tam od roku i robota się nie posuwa. Zrobiono otwór w dachu do wciągania dachówki, ale nic się nie robi. Przy wieży Kopernika zaczęto prace, które przerwano. Baszta Kardynała Radziejowskiego stoi bez dachu; roboty się nie posuwają. Państwo wyciąga ręce po kanonie, które są w lepszym stanie. Inne, na pół zburzone, ich nie interesują. Żałosny to obraz. Tylko „Dom dla wariatów” – zabrane w 1952 roku seminarium niższe diecezjalne – w dobrym stanie. Reszta w ruinie. Jak w „Kuli i krzyżu” Chestertona. Zaglądamy na cmentarz kanoników katedralnych; brama otwarta, cegły z ogrodzenia wybierane przez zakład. Na tej ziemi wszystko jest bezpańskie, wszystko można rozebrać; bezsilna, zachłanne państwo wyciąga ręce po wszystko, ale nie jest zdolne niczego zabezpieczyć. Natomiast na stroiki wydaje moc pieniędzy. Dziś cała Polska na czerwono. Domy chodzą w koszulach, a obywatele nago. Obchód wzgórza kończymy w katedrze. Jest ona tak starannie wyszabrowana, że nie ma tu ani lichtarzy, ani porządnego kielicha. Organy zniszczone, w wydartymi piszczałkami. Każde drzwi, o misternych zamkach, na pół rozwalone. Gdzie nie udało się rozwalić zamka, rozwalono odrzwia marmurowe, jak przy wejściu z prezbiterium do zakrystii. Wspaniała ta świątynia, która dzisiaj była przepełniona, zazwyczaj stoi pusta. Księża salezjanie i biskup zapraszają na wakacje do Fromborka. Gdyby nie to deprymujące usuwanie gruzów, można by tu się schronić. 12.30 Obiad w gronie domowników [...] Ks. inspektor Rokita opowiada o szczegółach zabrania seminarium. Była to specjalna sprawa. Zrabowano tu ludziom nawet osobiste rzeczy, ubrania, żywność itp. Pamiętam, że w naszej relacji do ministrów opisano dokładnie szczegóły rabowania Fromborka. Wtedy minister Bida wysłał komisję, która stwierdziła, że szczegóły podane w relacji nie są ścisłe, gdyż we Fromborku nie zrabowano osobistych rzeczy uczniów i profesorów. Jak żałośnie wygląda rzeczywistość państwa rabującego własnych obywateli. 13.30 Wyjazd do Ełku. Droga była wyznaczona na Górowo [Iławeckie], Bartoszyce. Pojechaliśmy na Braniewo, Dobre Miasto, Olsztyn, Mikołajki. I tym razem trzeba było zatrzymywać się kilka razy. Zwiedziliśmy po drodze Ornetę, cudowne muzeum w świątyni. Właśnie w głównym ołtarzu ustawiano banalne gipsatury majowe, podczas gdy w tym samym ołtarzu wysoko stoi piękna rzeźba Matki Bożej. Jest tu co oglądać. Są stare freski, wyglądające z banalnej "tapety" ścian zrobionych "na cegłę", nagłe skręty na prawo, na lewo, spadki i skoki w górę, lasy i jeziora na wszystkie strony; malowniczy kraj. Trzeba by tu jechać powoli, nie spieszyć się. Mijamy miasto "pierwszomajowe". Ten rok jest bardziej "na czerwono" niż ubiegły. Wszędzie pełno żołnierzy. Na trasie co raz jakieś wyścigi, mety, starty. Gdzieś na podwórku senna zabawa: kilku chłopaków okręca kilka dziewcząt w paltach - bo zimno, nawet przy zabawie. Pijaków wielu nie widać. Mamy prawdziwy kłopot z nieprzewidzianymi zatrzymaniami. Bo to opóźnia przyjazd do Ełku. W Orzyszu, gdzie wpadliśmy na chwilę, by się przebrać, jakaś kobieta głośno dowodzi: "Jesteśmy obrażone" za to, że tak krótko. Księża nie zawsze liczą się z tym, że nie można być we wszystkich miejscach, gdy się jedzie do jednego. Pod Ełkiem zatrzymuje nas ekipa samochodowo-motocyklowa. Błogosławimy im i szybko odbijamy się w drogę. 18.30 W Ełku. Wzdłuż ulica długie szpalery stojących w porządku ludzi. W miarę jak zbliżamy się do świątyni, coraz ciaśniej. Mnóstwo młodzieży szkolnej i dziatwy. Kolejarze i straż obywatelska utrzymują porządek. Stajemy przed bramą kościelną. Z niej hejnał jasnogórski powtarza się trzy razy. Dzieci, młodzież szkolna i przedstawiciele starszego społeczeństwa składają kwiaty i krótkie pozdrowienia. Wewnątrz świątynia jest już piecem ognistym. Wciskamy się powoli do ołtarza [...] Po Mszy św. wygłaszam z ambony przemówienie, nieco bez planu, osnute wokół motywów Ślubowań Jasnogórskich. Jest to ciągle ziemia towarzyszów św. Wojciecha. Stąd i kościół po jego wezwaniem. [...] Jest coraz trudniej mówić dla braku powietrza. Kościół cały jest oblepiony ludźmi. Głośniki działają dobrze, Wydostajemy się stąd z nie mniejszym trudem. Poprzedzają nas karne szeregi ministrantów. Przed świątynią jeszcze kilka słów z podium. Jest mroźno. Docieramy do plebanii.[...] Mam już niewiele sił na dziś. Bardzo przepraszam. Okazuje się, że na szlaku północnym, na linii Kętrzyn - Giżycko, stało mnóstwo młodzieży oczekującej przyjazdu. Trudno jest wyrobić niezbędną dyskrecję, by nikomu zawodu nie czynić. [S. Wyszyński, Pro memoria, Tom V, 1958]

Informacja o pobycie ks. prymasa S. Wyszyńskiego w Olsztynie w dniach 31 maja i 1 czerwca 1953 roku

Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Warmiński i aresztowanie kardynała Stefana Wyszyńskiego - konkurs krasomówczy w Golubiu Dobrzyniu - mówi Anna Andrusikiewicz laureatka XX konkursu, 1991 rok (AP Olsztyn, sygn. 42 1301 0 2297) Stefan Wyszyński w Stoczku Warmińskim (Zapiski więzienne, Warszawa 2001) 12. X. 1953, poniedziałek Po wyjątkowo wczesnej wieczerzy zasiadłem do lektury książki Ojca Bernarda KB, o świętym Józefie. Ze skupienia wyrwało mnie niezwykłe o tym czasie stukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie, wszedł „pan w ceracie", z kapeluszem w ręku. „Pojedziemy dalej" - zwrócił się do mnie. Nie byłem zbytnio zaskoczony. „Ile mam czasu na zebranie rzeczy?" - „Pół godziny, my pomożemy, są walizki". - „Dziękuję, poradzę sobie sam". Mój „gość" zaprosił drugiego i przystąpili do zbierania moich rzeczy. Pytam, jak daleka czeka mnie droga. Z wahaniem odpowiada: „Około 100 kilometrów". […] Zajmuję miejsce w aucie wraz z „panem w ceracie": Stoi kilka innych wozów w dyskretnej odległości. Ruszamy. W imię Boże! Czuję się tak bardzo „rzeczą", że nie pytam o nic. Oddaję się w opiekę Matce Bożej i świętemu Józefowi, od którego tak nagle zostałem oderwany. Droga wśród ciemności nadaje się doskonale do modlitwy i rozważań. Jedziemy wyraźnie na Jabłonowo Pomorskie. Bardzo starannie czuwano nad tym, bym nikogo nie widział. Po drodze mijamy Ostródę; dłuższy czas stoimy przed gmachem województwa w Olsztynie. Jest późno, wraca mnóstwo ludzi z nieznanych mi dróg. Wreszcie ruszamy dalej; mijamy Dobre Miasto i Lidzbark [Warmiński]. Znowu zbłądziliśmy w ciemnościach; stoimy na drodze, zbliża się jakiś wóz, który zatrzymano z daleka i zawrócono. Nadchodzi jakiś mężczyzna, którego zawrócono. Po kilku minutach jazdy zajeżdżamy przed jasno oświetloną bramę; świeci się wiele lamp. Brama jest obita świeżymi deskami. Jakiś niedostrzegalny duch otwiera bramę od środka. Wjeżdżamy w podwórze, które w ciemnościach robi na mnie wrażenie więzienne. Pomyślałem, że przewieziono mnie do więzienia. Wóz zatrzymał się przed szeroko otwartymi drzwiami, wiodącymi na widny korytarz. Zaproponowano, bym wysiadł. Jesteśmy na korytarzu jasnym i pustym. Jednak „nie tędy droga". Znów jesteśmy w wozie po to, by wjechać przez wysoką bramę, zbudowaną ze świeżych desek, do ogrodu. Tu przez oszkloną werandę weszliśmy raz jeszcze na ten sam korytarz. Widocznie do „obrzędu instalacji" w nowym miejscu należały drzwi ogrodowe. Wprowadzono mnie na pierwsze piętro, na szeroki korytarz, oświetlony na biało; wszędzie znać świeżą farbę. Jestem w obszernym pokoju. Konwojenta „w ceracie" już nie widzę, chociaż prosiłem go o rozmowę i otrzymałem zapewnienie, że się zgłosi. Nie zgłosił się więcej. Jakiś wysoki drab w czapie na głowie przedstawia mi się jako kierownik domu. Wyjaśnia, że komendanta chwilowo nie ma, ale niedługo nadjedzie. Jakoż wkrótce nadchodzi tęgi jegomość czyniący wrażenie maitre d'hótel. Nie przedstawiwszy się oświadcza mi, że jest to nowe miejsce mego pobytu; w tym domu mam do rozporządzenia dwa pokoje, kaplicę, korytarz i ogród. Obok mieszka ksiądz, który jest kapelanem, i siostra zakonna. Obecnie śpią, ale rano się przedstawią. Nie dowiedziałem się, jak się nazywa miejscowość, do której mnie przywieziono. Natomiast poinformowano mnie, że koszta pobytu w tym domu pokrywa państwo. Wkrótce wrócił kierownik i doniósł, że samochód z walizami popsuł się w drodze, opóźni się, wobec czego proponuje pościel domową. Podziękowałem oświadczając, że wolę poczekać na swoją. Po wyjściu obydwu panów przyszedł „ksiądz kapelan" - ksiądz Stanisław Skorodecki, więzień, przywieziony tu wczoraj wprost z Rawicza, gdzie dotąd odsiadywał karę więzienną. Wysoki, przystojny, szczupły, wynędzniały, blady, pochylony, choć młody człowiek. Zaczaj rozmowę od usprawiedliwienia, co sobie o nim pomyślę. Przecież on o niczym nie wie, a może być posądzony o to, że jest na usługach wywiadu. „Istotnie, drastyczna to sytuacja dla Księdza - odpowiadam - ale o tym później. Proszę, by Ksiądz nie uważał się za kapelana, gdyż nominację na swego kapelana mogę dać tylko ja sam, a nie władze bezpieczeństwa. Chcę widzieć w Księdzu tylko współbrata więźnia, jak i ja sam jestem więźniem. A resztę przyszłość wyjaśni. Niech Ksiądz teraz idzie spać, zaczniemy jutrzejszy dzień od Mszy świętej, a później sobie pomówimy". Uspokoił się znacznie, przestał płakać i wyszedł. Za chwilę weszła zakonnica w habicie sióstr Rodziny Maryi. Przedstawiła się jako siostra Maria Leonia Graczyk, więźniarka, przywieziona z Grudziądza. Powiedziano jej, że Ksiądz Prymas jest chory, znajduje się na kuracji, a siostra będzie się nim opiekować. Jest jeszcze bardziej zaniepokojona niż ksiądz. Snuje swoje obawy; może to jakiś podstęp, może zechcą jej użyć jako prowokacji do jakiegoś procesu... itd. Z kolei uspokajam siostrę; proszę, by nie gubiła się w domysłach. Nie mam zwyczaju posądzać, zanim nie poznam bliżej. Proszę się wyspać, a jutro porozmawiamy. Siostra była jeszcze więcej wynędzniała niż ksiądz; drobna, szczupła, blada istota, pełna słów i łez. Wreszcie zostałem sam. Przyszedł raz jeszcze kierownik w czapie i powtórzył propozycję z pościelą, gdyż samochód może nadejść bardzo późno. Wkrótce przyniesiono mi czystą pościel i zasłano łóżko. Myślę, że była godzina druga w nocy, gdy poszedłem spać. 13. X. 1953, wtorek Przy świetle dziennym poznałem dokładniej swoich towarzyszy doli. Oboje wyniszczeni w życiu więziennym. Ksiądz przesadnie szczupły, siostra - skóra i kości. Wydobyliśmy aparaty kościelne i urządziliśmy ołtarz na biurku. Mszę świętą odprawialiśmy bez świec i mszału liturgicznego. Tak zaczęło się nasze życie duchowe we troje. Po śniadaniu rozpoznaliśmy naszą siedzibę. Jest to duży dom, stary budynek poklasztorny, świeżo opuszczony przez nieznanych nam mieszkańców. Wszędzie są ślady prowadzonych remontów. Korytarze wybielone, podłogi zagruntowane. Pokoje noszą ślady świeżej roboty, bardzo tandetnej. Pod domem ślady wylanej farby, rozrzucone pędzle, odrzucone śmieci do sadzawki podokiennej. Na murach zabytkowego domu znać, że śmiecie były wyrzucane oknami. Znajdujemy fragmenty sprzętu liturgicznego: połamane lichtarze, rozbite kropielnice, jakieś resztki krzyżów i figurek Matki Bożej. W ogrodzie ścieżki świeżo przysypane żółtym piaskiem. Wiele drzew wyciętych. Drzewa, stojące przy wysokim parkanie, niemal wszystkie są okręcone drutem kolczastym do wysokości parkanu. Wiele drzew, które rosły bliżej parkanów, ścięto, inne podpiłowano do połowy; niektóre z nich należały do zabytków drzewnych. Wszędzie pełno zaniedbań i śmieci. Na drzewach owocowych brak wszelkich śladów owoców. Duże sadzawki rybne - pełne śmieci i błota. Cały parkan jest otoczony od zewnątrz latarniami; festony drutów, kabli, przewodników zwisają zewsząd. Widzimy świeżo wzniesione wysokie płoty, jeszcze białe, odgradzające ogród od podwórza gospodarczego i od północno-wschodniej strony gmachu. Budynek nosi na sobie ślady starości; na wieżyczce chorągiewka z datą 1675 (1645 lub 1615?). Gmach robi wrażenie klasztoru jezuickiego, może z czasów Hozjusza. Wysoki budynek dwupiętrowy, z małymi oknami, skierowany ku północy, z wewnętrznym wirydarzem okolonym korytarzami. Od ulicy rysuje się kościółek z kopulastym, okrągłym zwieńczeniem. Cała posesja jest ukryta wśród drzew, spoza 37 których widać niewiele. Zaledwie można domyślić się drogi wzdłuż północno-wschodniego muru. Szpalery grabowe drzew schorowanych i spróchniałych tworzą dobre miejsce do spacerów. Zresztą nic wokół nie widać. U wylotu środkowej alei rysuje się szczyt domu parterowego; szczytowe okienka patrzą na ogród nie tylko szybkami, ale też i wnikliwym okiem dyskretnego dozorcy. Drugi stoi pod drzewem i od niechcenia czyta książkę. Wnętrze gmachu stanowi czworobok, o który oparty jest od ogrodu główny gmach klasztorny, a od drogi kościół. Ściany zewnętrzne do wysokości parteru zniszczone przez wilgoć, korytarze wewnętrzne mokre, zimne wnętrze, posadzki kamienne całe pokryte wodą. Korytarz i mieszkania pierwszego piętra suche i czyste; podłogi noszą ślady zniszczenia i grzyba. Oddano nam do dyspozycji korytarz i pokoje pierwszego piętra gmachu wychodzącego na ogród. Są tu dwa pokoje dla mnie, kaplica, pokój dla księdza, drugi dla siostry i kilka pokojów umeblowanych, pustych. Wszystkie są umeblowane w wystarczający sposób nowymi meblami i przykryte dywanami. O godzinie 11 zgłasza się „pan", który uchodzi za komendanta instytucji. Dotąd nie orientuję się w charakterze tej instytucji. Widzę wokół pełno mężczyzn w ubraniach cywilnych, kręcących się tu i ówdzie. Można ich obliczyć w przybliżeniu na 30, przynajmniej w naszym polu widzenia. Komendant jest człowiekiem w średnim wieku, krępy, w ubraniu cywilnym, które leży na nim dość prowizorycznie; wyraz twarzy zatrzymany, z lekka badawczy. Raz jeszcze informuje mnie, że mam do dyspozycji pierwsze piętro z korytarzem i łazienką oraz ogród. W ogrodzie można przebywać od wczesnego rana do godziny 20.00. Ponieważ jestem w nowym położeniu, składam raz jeszcze swoje oświadczenie, protestując przeciwko takiej formie więzienia mnie. Jest ono dokonane 1. z pogwałceniem praw przysługujących obywatelom na podstawie Konstytucji, gdyż na podstawie jednostronnego zarządzenia Rządu; 2. pogwałcona została elementarna zasada wymiaru sprawiedliwości: audiatur et altera pars-, 3. pogwałcone zostały prawa Kościoła w mojej osobie, jako ordynariusza dwóch archidiecezji, metropolity dwóch prowincji kościelnych i Prymasa Polski; 4. pogwałcone zostały prawa ludności katolickiej, która ma prawo do swego pasterza; 5. pogwałcone zostały prawa, Stolicy świętej, w imieniu której sprawowałem jurysdykcję specjalną, udzieloną mi przez Ojca świętego; 6. pogwałcone zostało „Porozumienie", które uznaje jurysdykcję Stolicy świętej. Mój rozmówca zapytał mnie, co sądzę o procesie biskupa Kaczmarka i o praworządności w Polsce. Nie wdając się w ocenę procesu oświadczyłem, że stanowisko wobec procesu określiłem w liście swym do Rządu, przesłanym w ostatnich dniach przed aresztowaniem, imieniem Episkopatu Polski. Biskup Kaczmarek „przyznał się" do rzeczy, których nie czynił. A więc: 1. przyznał się do tego, że otrzymywał instrukcje polityczne od Stolicy świętej i przekazywał je biskupom; 2. że na Konferencjach Episkopatu przeprowadzał swój program polityczny. Jak mogło dojść do tego, że biskup przyznał się do czynów, których absolutnie nie przeprowadzał, nie mogę pojąć. Te wątpliwości rzucają mi światło na proces biskupa. Mówiono tam o mojej rozmowie z Ojcem świętym, która się odbyła bez świadków; nikomu o niej nie mówiłem, a świadka, który opowiadał o tej rozmowie nigdy nie wtajemniczałem w żadne sprawy kościelne. Sędzia, który słyszał zeznania biskupa, mógł był powołać na świadków kilku uczestników Konferencji Episkopatu, czego zaniedbał, dając pole prokuratorowi do napaści na Kościół. „Czy istnieje w Polsce praworządność, na to Pan nie potrzebuje odpowiedzi, widząc, co czynicie ze mną". 14. X. 1953, środa Życie nasze zaczyna się normalizować. Powoli oswajamy się ze sobą. I siostra, i ksiądz raz jeszcze podnieśli sprawę zaufania. „Co Ksiądz Prymas myśli o mnie". Zwłaszcza obawy siostry wyglądają egzotycznie. „Słyszałam - mówi siostra - że ci ludzie używają kobiet do skompromitowania ludzi. Może liczyli i na mnie. Może będą chcieli wytoczyć jakieś oskarżenie przeciwko moralności" itd. „Wszystkie te dociekania - wyjaśniam siostrze - nie są celowe. My wiemy, na co nas stać, a nie wiemy, na co ich stać. Nie traćmy na to czasu: miejmy zaufanie do siebie. […] O godzinie 11.00 przychodzi komendant; pyta o zdrowie i o potrzeby. Te dwa pytania stają się ceremoniałem oficjalnym. „Zapomniałem powiedzieć - dodał dziś komendant - że miejscowość, w której jesteśmy, nazywa się Stoczek koło Lidzbarka. Przepraszam, że dotąd tego nie powiedziałem". - A to dobrze, że Pan powiedział mi ten adres: wygląda to bardziej po ludzku. Czy mogę z tego uczynić użytek?" - „I owszem" - dodał pan komendant. 20. X. 1953, wtorek […] Ustala się nasz tryb życia w Stoczku jak następuje: 5.00 Wstanie. 5.45 Modlitwy poranne i rozmyślanie. 6.15 Msza święta księdza Stanisława. 7.00 Moja Msza święta. 8.15 Śniadanie i spacer. 9.00 Horce minores i cząstka różańca. 9.30 Prace osobiste. 13.00 Obiad i spacer (druga cząstka różańca). 15.00 Nieszpory i kompletorium. 15.30 Prace osobiste. 18.00 Matutinum cum Laudibus. 19.00 Wieczerza. 20.00 Nabożeństwo różańcowe i modlitwy wieczorne. 20.45 Lektura prywatna. 22.00 Spoczynek. Zaczynam układać plan pracy książkowej. Brak nam odpowiedniej pomocy. Na razie więcej czasu idzie na lekturę książek nadesłanych. Staramy się obydwaj, by czas wyznaczony na pracę osobistą spędzić samotnie. Rozmowy zostawiamy na spacery. Ksiądz uczy siostrę łaciny. Ja uprawiam lekturę włoską i francuską. Nasze otoczenie też ustala tryb nadzoru nad nami. Stanowią swój świat, żyjący obok, z zainteresowaniem wyraźnie skierowanym na nas. Przy szklanych drzwiach, wychodzących na korytarz, za matową szybką stoi niewielki stół, na nim lampa z zielonym kloszem; przy lampie człowiek nad książką. Każde poruszenie drzwi odrywa jego uwagę od lektury. I tak jest okrągłą dobę. Zmieniają się tylko ludzie, ale „praca przy kasie" ma ten sam wymiar i wartość. Nie widać wprawdzie wśród naszych dozorców typów o wyrazie „intelektualistów", ale książka jest jedynym środkiem opanowania nudy. Na dole, przy drzwiach, czuwa drugi pan z książką; dystrakcją dla niego są kołatania do drzwi podwórzowych, które ma obowiązek otwierać. I tam służba trwa okrągłą dobę. Co robią inni ludzie, których kręci się po domu wielu, na razie trudno ustalić. Dom jest oświetlony całą noc; niekiedy światła palą się i w dzień. Podobnie jest w podwórzu i od drogi. Wokół parkanów czuwają straże wojskowe, słychać ich niecierpliwe tupanie zewsząd, w ciągu nocy. Drugie piętro jest stale oświetlone; nawet w nocy pokoje emitują światło na ogród przez okna. Zresztą panuje cisza. 14. XI. 1953, sobota […] bez wyroku sądowego zostałem skazany na śmierć cywilną i sprowadzony do poziomu „liszeńca". Z takim stanowiskiem, wydaje mi się, nie powinienem się tak łatwo pogodzić i muszę czynić wszystko, by doszło do wymiany poglądów. Prosiłem pana komendanta, by o tym stanowisku powiadomił przełożonych. Oświadczył, że to uczyni. 17. XII. 1953, czwartek Wręczono mi dzisiaj paczkę, wysłaną z domu na święta Bożego Narodzenia. Wszystkie drobiazgi były rozpakowane i starannie przejrzane; ciasto i inne spożywcze materiały były też badane, gdyż noszą na sobie ślady wygniecenia i łamania. Wyjęte z pudełek słodycze bardzo niedbale były ułożone, pokruszone i zgniecione. Zapytałem o list. Komendant odpowiedział, że „widocznie listu nie było, skoro nie został doręczony". Wyraziłem wątpliwość: „Rodzina moja wie, że bardziej mi zależy na listach od Ojca i wiadomości o tym, co się dzieje w domu, niż na żywności". Komendant ponowił swoje „widocznie"; mówił to jednak niepewnym głosem, starając się uniknąć dyskusji. Dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi na swój list z 31. X. br. Na pewno list nie został Ojcu doręczony. 24. XII. 1953, czwartek Wigilia Bożego Narodzenia. W naszej rodzinie domowej - pogodnie i świątecznie. Wzmacniamy się modlitwą i staramy się o to, by nie pokazywać Ojcu Niebieskiemu i Matce Bożej smutnych twarzy. Tyle dziś radości w niebie i na ziemi; czyż można zamącać tę harmonię naszą sprawą? Nasi opiekunowie są poważni, zachowują się bardzo grzecznie i cicho. Wszedł na chwilę pan komendant ze swoimi pytaniami. „Prośby"? - „Nowych nie mam, stare Pan zna". […] 6.I. 1954, środa Dziwna to jest sprawa z tymi Herodami. Gdy przesadzą w swej nienawiści, stają się apostołami sprawy, którą zwalczają. Herod pierwszy uwierzył w „Króla Żydowskiego". Zrobił Mu potężną propagandę w całej Jerozolimie. Wysłał do Betlejem naprzód Mędrców. Zasadził do Ksiąg Proroczych uczonych w Piśmie, aby zbadali dobrze, gdzie miał narodzić się Chrystus. Potwierdzili oni nowinę Mędrców. Świat stanął na nogi. Jeszcze Jezus „niemowlęciem", a już świat herodiański drży. Co będzie, gdy Chrystus urośnie! Jednak nie trzeba wyrzekać się tych apostołów nienawiści, którzy szukają Boga z nienawiścią w sercu i wszystkim głoszą swoją nienawiść. W nienawiści jest wiara, jest lęk, jest uznanie mocy, jest obawa przed wpływami. Przyjdą ludzie, którzy odrzucą nienawiść i zrozumieją nienawidzonego Boga. Prześladowcy Boga pracują dla Jego chwały. Niewiara ma swój sens: nie tylko w tym, że ujawnia słabsze mózgi o nędznej pojemności, niezdolne ogarnąć Boga, ale przede wszystkim w tym, że jest zachętą do wysiłku myślowego, do szukania Prawdy, do wnikliwości, niepokoju. 17.1. 1954, niedziela Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły. A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. Wszak tyle chmur już przeszło nad jej czołem, tyle ptaków przelotnych tu się zatrzymało. Poszły jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce, nie czujesz się pewna i dlatego krzykiem nadrabiasz brak męstwa. To ja wyrosłam z ziemi i trwam korzeniami w jej sercu. A ty, wędrowna chmuro, co rzucasz cień smutku na złociste me czoło, jesteś igraszką wichrów. Trzeba cię spokojnie wycierpieć. Wykraczesz swoją nudną, bezduszną, jakże ubogą pieśń - i odpłyniesz. Cóż zdołasz krzykiem zdziałać? Ja pozostanę, by trwać w skupieniu, by budować swoją cierpliwością, by przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz. Był las, nie było was - i nie będzie was, będzie las. Bajka? Nie bajka! 18.1. 1954, poniedziałek „By nikt nie myślał..." żeś Ojciec surowy, żeś pochopny do wydawania wyroków, by nikt Ciebie, Ojcze, nie krzywdził zarzutami z mego powodu - oświadczam Ci, że wszystko, cośkolwiek uczynił, sprawiedliwym sądem uczyniłeś. Któż lepiej to wiedzieć może, jeśli nie Ty i ja? (…) A jednak dobrowolnie, świadomie przyznać Ci muszę, że wszystkie drogi Twoje - miłosierdzie i prawda! Cierpienie rozpływa się w doznanej miłości. Kara przestaje być odwetem, bo jest lekarstwem, podanym z ojcowską delikatnością. Smutek dręczący duszę jest orką na ugorze, pod nowy zasiew. Samotność jest oglądaniem z bliska Ciebie. Złośliwość ludzka jest szkołą milczenia i pokory. Oddalenie od pracy jest wzrostem gorliwości i oddaniem serca. Więzienna cela jest prawdą, że nie mamy tu mieszkania stałego... By więc nikt nie myślał źle o Tobie, Ojcze, by nikt nie śmiał Cię ukrzywdzić zarzutem surowości - boś dobry, bo na wieki miłosierdzie Twoje. 19.1. 1954, wtorek W ciągu ostatnich tygodni stosunek mój do moich opiekunów wyczerpywał się w zwięzłych słowach: zdrowie bez zmian; życzenia bez zmian. Dziś w rozmowie z panem komendantem padły te same zwięzłe słowa. Listu od Ojca nie mam od trzech miesięcy; na drugi i trzeci mój list nie otrzymałem odpowiedzi. Postanowiłem dziś nawiązać do tej sprawy. Komendant raz jeszcze zasłonił się przełożonymi: „Nie mam odpowiedzi". - „Słyszałem to już tyle razy od Pana. Proszę Pana, czytałem w tych dniach «Kronikę Thietmara». Zastanowił mnie wypadek z Ottonem II, który zetknął się ze spiskowcem na swoje życie. Darowano mu występek na jedną prośbę. To był feudał, z których panowie tak się gorszycie. A ja nie jestem spiskowcem, ale nie mogę uzyskać od was jednego - odpowiedzi na moje pytania. To ma być postęp? Po tysiącu lat? I wy macie odwagę natrząsać się z feudałów?! Chcecie przekonywać do demokracji pastwieniem się nad ludźmi?! Zresztą, jeśli wam to potrzebne, to macie mnie. Ale czemu się pastwicie nad moim Ojcem, staruszkiem? Cóż wam winien? To jest nieludzkie, to nie jest postęp. I to czynią ludzie, którzy sami tyle nasiedzieli się w więzieniach i niczego się nie nauczyli. Gdy się to poznało, trzeba inaczej Polskę urządzać. To nie przekonywuje". - Komendant zaczął się cofać do drzwi, powtarzając: „Jeszcze raz zwrócę się do przełożonych". - Pożegnaliśmy się jak zwykle. Notuję tę rozmowę na świadectwo, gdyby chciano inaczej ją oceniać. 26.1. 1954, wtorek Quce utilitas... Jedną przynajmniej można łatwo dostrzec korzyść, jeden grzech mniej. Ci wszyscy, którzy zazdrościli mi tzw. „kariery", już nie zazdroszczą, gdyż „kariery" zazwyczaj chodzą hiobowymi serpentynami. Bo na pewno dziś nie chcą siedzieć „po prawicy i po lewicy mojej", chociaż pokoje są wolne. (…) 8. IV. 1954, czwartek Dziś pan komendant wszczął rozmowę na temat stanu mego zdrowia. Wyjaśniłem, że objawy, które mnie niepokoją w ciągu całej zimy, nie ustąpiły całkowicie. Widocznie zaziębiłem nerki w ciągu drogi z Rywałdu do Stoczka, a później doziębiłem się w mieszkaniu, które od podłogi mocno ciągnie wilgocią parteru. Pan komendant stanął na stanowisku, że powinna być komisja lekarska. Zapytałem, czy mogę wiedzieć, kto będzie należeć do komisji, gdyż na komisję anonimową nie mogę się zgodzić. Pan komendant w tej chwili nie może mi dać odpowiedzi, ale porozumie się ze swoimi przełożonymi. Przy czym poruszył sprawę odpowiedzialności za zdrowie; zdaniem pana komendanta odpowiedzialność za stan ponoszę całkowicie ja. Przeciwko takiemu ujmowaniu sprawy zaprotestowałem: gdybym żył w warunkach wolności i dysponowania swoimi środkami - to tak, ale gdy jestem niewolnikiem, pozbawionym wszelkich praw, to odpowiedzialność za stan mego zdrowia ponosi Rząd. Oświadczam przy tym, że wcale mi nie zależy na tym, aby społeczeństwo przerzuciło odpowiedzialność za moją katastrofę „na was". Pan komendant nie podzielał tego stanowiska; mówił, że w XX wieku człowiek ma prawa. „Ubolewam - odpowiadam - że w XX wieku może mieć miejsce takie bezprawie, jakiego jestem ofiarą. Jest to rzecz niesłychana, żeby obejść się z obywatelem tak, jak Władze obeszły się ze mną, wyrzucając mnie w nocy niemal z łóżka i pozbawiając wszelkich praw. Bo właściwie, jakie ja mam prawa"? Pan komendant oświadcza, że mam „prawo do leczenia się". A o innych sprawach gotów jest mówić później, tym bardziej że już mówił, że mogę pisać do ministra Bidy i przedłożyć swoje stanowisko. Przypominam, że „jestem pozbawiony prawa pisania listów, nawet do Ojca. A mówiłem i o tym, że chcę napisać do biskupa Klepacza i biskupa Choromańskiego. Na dwa listy wysłane do Ojca nie mam odpowiedzi. Do archiwum nie mam zamiaru pisać. Postępowanie Rządu uważam za pogwałcenie praw". Pan komendant oświadczył, że Rząd nie czyni tajemnicy przed społeczeństwem z tego, co się ze mną dzieje, że „cały Naród wie, iż jestem w klasztorze". 17. IV 1954, Wielka Sobota Po rannej Mszy świętej zapanował u nas stan świąteczny. Przygotowaliśmy się wczoraj, spędzając większość czasu na modlitwie w kaplicy. Dziś o godzinie 18.00 przyszedł komendant i przyniósł dwie wielkie paczki nadesłane z Miodowej oraz list od Ojca. List nosi datę 3. IV. 1954 r. i jest w 3 miejscach powycinany i posklejany. Zapytałem pana komendanta, co to ma znaczyć. Odpowiedział: „Wycięte nie jest dozwolone wiedzieć". Wygląda to, jak gdyby ktoś żywcem wyciął z człowieka to, co najcenniejsze, co najbardziej upragnione. […] Do paczek dołączone były m.in. lekarstwa, które zostały skonfiskowane: nieco jodyny, plaster do ran, aspiryna, penicylina w tabletkach, coramina, cibalgina, bandaż, wata, wazelina. Nieraz już odczuwaliśmy wielki brak tych prostych środków lekarskich. Odrobina leków, które przysłano mi zaraz na początku, kończyła się. Nasi dozorcy nie posiadali nic. Trudno było uprosić kroplę jodyny; trwało to zazwyczaj całe dni, zanim nam dostarczono jaki proszek od bólu głowy. Pomimo to, choć znali swoją niezaradność, nie pozwolili na posiadanie tej odrobiny środków. Widocznie chcieli mieć kontrolę nad każdą, najdrobniejszą dolegliwością. Pozostawało więc milczeć. Tym więcej, że ujawnianie cierpień nie zawsze robiło należyte wrażenie. Zwłaszcza drugi zastępca, zwany przez nas „Eskulapem", gdyż podejrzewaliśmy, że ma coś wspólnego z medycyną, tworzył nieraz wesołe sytuacje. Ten doskonale obojętny człowiek na wszelkie ludzkie uczucia, gdy usłyszał nieraz od księdza skargę na bóle wątroby lub tym podobne, kończył swój wywiad protokólarnym: „no to dobrze" - i żegnał chorego bez wrażenia. Zdawało się, że nic nań nie robi wrażenia poza jego własnym wyglądem, jakże starannie pielęgnowanym. Odczuwało się nieraz przykry kontrast, gdy ta urzędnicza lala, w swoim starannie zaprasowanym garniturze, wygolona, wystrzyżona i pachnąca, stawała wobec bladego człowieka w wytartej sutannie i ze zziębniętymi rękami. Ilekroć opuszczał mój pokój, zawsze doznawałem głębokiej ulgi, jakby coś bardzo brudnego i duszącego - pomimo tej politury fryzjerskiej - odchodziło. Pragnąłem się przezwyciężyć, by nie umyć odruchowo rąk. Rzecz znamienna, chociaż komendant, typowy stary lis, był wybitnie fałszywą figurą, nie budził tak przykrego wrażenia jak ten „model z wystawy modnego krawca". Człowiek przynosi ze sobą to wszystko, czym jest i co ma; nie sposób, by to nie działało. 26. IV. 1954, poniedziałek Biskup pełni swój obowiązek nie tylko na ambonie i przy ołtarzu, ale i w więzieniu - in vinculis Christi. Dać świadectwo Chrystusowi w okowach - jest takim samym obowiązkiem jak na ambonie. Nie jest więc stratą czasu przebywanie w więzieniu „dla Imienia Chrystusowego". I dlatego Bóg zezwalał, że tylu sług Kościoła przebywało w więzieniach nawet wtedy, gdy pola bielały ku żniwom. Święty Paweł wśród najgorętszej pracy misyjnej był odrywany do więzień i siedział w Jeruzalem, w Cezarei i w Rzymie. Historia Kościoła - to walny przyczynek do dziejów więziennictwa. 12. V. 1954, środa Wizyta lekarska zaczęła się od typowej przygody. Byliśmy na porannym spacerze, gdy z daleka zauważyliśmy kołyszącą się postać kierownika. „Jacyś dwaj panowie chcą się widzieć z księdzem". „Jacyś?" - wygląda to na szeroką ulicę normalnego życia. „Pan nie wie, kto?" - „Pewno lekarze" - odpowiada kierownik. - „A więc nie «jacyś»"! - Wróciłem do domu. Po półgodzinnym oczekiwaniu weszło do pokoju dwóch mężczyzn. […] Wyjaśnili, że są lekarzami i są skierowani, by mnie zbadać. Oświadczyłem, że było ustalone z komendantem domu, że przybędzie ze strony władz dr Wesołowski, a z mojej strony - dr Zero lub dr Wąsowicz. Młodszy pan stwierdził, że jest drem Wesołowskim. To, z czym się dziś spotykam, jest dla mnie niespodzianką i jest dowodem nielojalności władz wobec uzgodnionej umowy. Przecież sprawa lekarza to przede wszystkim sprawa zaufania. „Ja panów nie znam, jakież mogę mieć dowody, że panowie są lekarzami”. […] Po konsultacji zwróciłem uwagę panów na warunki mieszkaniowe, w jakich żyjemy. Uważałem za obowiązek uświadomić odpowiedzialność tych badań wobec opinii społeczeństwa, któremu nie jestem obojętny. Jestem zdania, że dla samego Rządu byłoby wygodniejsze, gdybym w tej chwili miał swego lekarza. Dla panów - również. Uważałem nadto za konieczne zaznaczyć swoje stanowisko zasadnicze, wychodząc z założenia, że panowie są nie tylko lekarzami, ale i członkami społeczeństwa polskiego. Ponieważ są tu skierowani „urzędowo", mają wiedzieć nie tylko to, co im powiedziano, ale i to, co ja myślę, by nie byli w błędzie. Niech więc wiedzą, że na stan mego zdrowia wpływają i warunki psychiczne, tu stworzone. Niech wiedzą, że sposób potraktowania mnie uważam za krzywdę mi wyrządzoną i zniewagę nie tylko osobistą, ale i dla Kościoła. Stwierdzenie faktu, że w Polsce istnieją zamaskowane obozy koncentracyjne, odzyskaniu wolności, bardziej boli niż rany i choroby ciała. 5. X. 1954, wtorek Po dłuższej nieobecności, podczas której odwiedzał nas nowy zastępca dotychczasowego pierwszego zastępcy, przyszedł dziś lekarz, drugi zastępca komendanta, którego nie widzimy od tygodnia. Po zdawkowych pytaniach o zdrowie i o potrzeby usłyszał odpowiedź: „Wszystko bez zmian, życzeń nie zgłaszam". Lekarz: W takim razie my mamy przedłożenie. Ponieważ klimat tutejszy i stan domu nie służy księdzu, dlatego Rząd postanowił zmienić warunki klimatyczne. Należy w ciągu dnia dzisiejszego zebrać swoje rzeczy, kapelan pomoże, a jutro o godzinie 10.00 rano wyjedziemy samolotem na nowe miejsce pobytu. Pojedzie kapelan, siostra i my wszyscy; pojedziemy razem. Podróż samolotem będzie trwała dwie godziny. Prymas: Jestem zaskoczony tą decyzją o moich losach. Rad bym przynajmniej wiedzieć, czy to daleko stąd i czy w wyborze miejsca pobytu bierze się pod uwagę stan moich płuc. Lekarz: Jest to bardzo daleko, na drugim krańcu Polski i dlatego podróż odbędzie się samolotem, by zaoszczędzić zmęczenia. Warunki klimatyczne będą lepsze i dom będzie zdrowszy. Pojedziemy razem. Prymas: Będę gotów jutro na godzinę 10.00 rano. Jednak dla mnie jest to sprawa bardzo zasadnicza: spodziewałem się raczej, że będę zwolniony po roku pobytu w Stoczku i że będę miał możność wrócić do swej pracy. Lekarz: To już ode mnie nie zależy, tylko od władz wyższych. […] Wkrótce przyszedł ksiądz. Biedaczek był zdruzgotany tą wiadomością. Ale wkrótce się opanował i wytłumaczył sobie nowe doświadczenie bardzo po Bożemu. Spodziewał się raczej uwolnienia i powrotu do chorych rodziców. Po obiedzie zaczęliśmy zbierać swoje ubogie gospodarstwo. Książki i cięższe rzeczy miały być wystawione na korytarz do godziny 22.00, gdyż samochód zabierał je w drogę na noc. W czasie dłuższego spaceru żegnaliśmy nasz ogród i obliczaliśmy nasze pro i contra w Stoczku. Nacierpieliśmy się tutaj wskutek ciężkiej zimy, wilgotnego domu, stęchlizny całego parteru, która docierała na górę, uporczywych wiatrów od morza, które trwały kilka miesięcy letnich, niemal bez przerwy, zimnicy i lichych pieców, dymiących potwornie; obydwaj byliśmy w stanie półchorobowym cały rok. Siostra nabawiła się chronicznego kataru, ksiądz ischiasu, a ja reumatyzmu nóg, które miałem zmarznięte, nawet latem, od podłogi. To była strona sanitarno-zdrowotna naszego bytowania w Stoczku. Strona duchowa przedstawiała się znacznie lepiej. Nasza kapliczka żyła. Pan Jezus mieszkał w futerale na kielich; odprawialiśmy Mszę świętą bez portatylu. Rozśpiewaliśmy się. […] Jedna uwaga dotycząca naszych opiekunów. Zachowanie ich było bez zarzutu. Wszyscy byli grzeczni, poza jednym, który wyczekiwał pozdrowienia. Ale wszyscy byli zwięźli, zasadniczy, bez żadnych kontaktów prócz urzędowych. Cierpieli razem z nami zimno i wilgoć zgniłego domu. Wypełniali sami wszystkie roboty. […] Było nam serdecznie żal tych ludzi, gdy spędzali całe noce na wartowaniu „przy kasie". Gdyby mogli nam zaufać, poszliby spokojnie spać. Ale „nie mogli" pomimo mego świadczenia, złożonego komendantowi, że domu tego nie opuszczę bez pozwolenia wyraźnego, choćby wszystkie drzwi stały otworem. Niszczyli więc czas i zdrowie na tym bezrozumnym wysiadywaniu na korytarzach, pilnując ludzi, którzy nie mieli wcale zamiaru uciekać. Widok ten i smucił, i bawił. Podobnie jak bawiły nas festony drutów i kabli, którymi spowite były słupy wysokiego parkanu. Nieraz myślałem: albo jestem tak groźny, albo tak wielki przestępca, że tego nie rozumiem, albo też - strach ma wielkie oczy. 6. X. 1954, środa Stoczek Warmiński - Prudnik Śląski. Ostatnia Msza święta była ku uczczeniu Matki Bożej Jasnogórskiej. Ksiądz odprawiał do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Prowizoryczny ołtarzyk pozostał bez Sanctissimum. Taka likwidacja jest zawsze bolesna. Śniadanie, ostatni spacer po ogrodzie, po oddaniu naszych rzeczy, które o godzinie 10.00 odwieziono na samolot. O godzinie 12.15 wyruszyliśmy w kierunku na Bartoszyce, Kętrzyn. Samolot stał pod Kętrzynem, na polu przyległym do lasów, w których mieściła się kwatera Hitlera. Samolot startował o godzinie 13.00; stały kierunek lotu - południowo-zachodni. Lecieliśmy w nieznane. Rozpoznaliśmy Jeziora mazurskie, przelot przez Wisłę. Później wznieśliśmy się ponad pułap chmur i już nic nie widzieliśmy, aż - Odrę. O godzinie 15.00 lądowaliśmy na polach, w pobliżu miasta, którego nie mogłem rozpoznać. Wiedziałem, że jesteśmy gdzieś na Opolszczyźnie. Później okazało się, że lądowaliśmy koło Nysy, skąd przez Głuchołazy dojechaliśmy samochodami do Prudnika Śląskiego.

KALENDARIUM

Stoczek Klasztorny Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Klasztorny, lata 50. XX w. (fot. W. Ogrodziński, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Klasztorny, lata 50. XX w. (fot. W. Ogrodziński, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur)

Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur)

Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kardynał S. Wyszyński podczas pobytu w olsztyńskiej prokatedrze św. Jana i pałacu biskupim, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Biblioteka WSD „Hosianum” w Olsztynie) Kard. S. Wyszyński przed kościołem św. Jakuba, Olsztyn 28 kwietnia 1958 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej)

Kościół w Orzechowie koło Olsztynka. Fot. Sławomir Ostrowski Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w Orzechowie koło Olsztynka w sierpniu 1953 roku. 5 sierpnia 1953 roku środa. Warszawa - Olsztynek - Orzechowo. Na godz. 10.00 przybył ks. Infułat Zink, z którym wjechałem do Orzechowa pod Olsztynkiem. Ks. Zink przygotowywał tutaj pustą plebanię, wśród jezior i lasów, na miejsce kilkudniowego wypoczynku. Przybyliśmy do tego pustkowia na godz. 17.00. Mam do dyspozycji kościół z Najświętszym Sakramentem, duży dom plebański, dwie siostry z Olsztyna z seminarium, które prowadzą nam gospodarstwo. Ksiądz Kanonik Padacz jest mi towarzyszem. Uchodzę za księdza Profesora. Chyba to nie konspiracja. Na razie pada deszcz. Na miejscu jest niewielka wioska, w której przebywa 20 kobiet i jeden jedyny mężczyzna. Kościołem opiekuje się staruszka Warmianka, matka 5 synów, którzy są wszyscy za granicą. 14 sierpnia 1953 roku - Orzechowo k. Olsztynka. Dziś dobiega końca nasz krótki wypoczynek w Orzechowie. Jutro po obiedzie wracamy do Stolicy. Spędziliśmy z ks. Padaczem lato leśnych ludzi, na całkowitej niemal włóczędze wśród lasów i jezior, niemal nie spotykając ludzi, których tu bardzo mało. Wioska jest niemal w połowie wyludniona, położona uroczo. Ile tu jest w lasach jezior, trudno obliczyć. Niektóre cudowne jak jezioro Pluszne (Plusk). Świetne i inne. W którąkolwiek stronę nie wyjdzie się z Orzechowa zawsze można trafić, w odległości pół do dwóch kilometrów, na jezioro otoczone lasem. Spotykani ludzie niemal wszyscy mówią po polsku, nie spotkaliśmy takiego, który nie rozumiał języka polskiego. Wszyscy dobrze odpowiadają pochwalonego czystym językiem. Najlepiej mówią chłopcy po wojsku; znać na nich, że otarli się o mowę literacką. Bez błędów zazwyczaj, mówią starsi, chociaż w fonetyce ulegają niemieckiej mani charczenia. Najgorzej mówią dziewczęta, które mają najmniej kontaktu z Polską. Nasza miejscowość to krawędź Warmii. Lud jest bardzo religijny; każdego dnia naszego pobytu przychodziło kilka osób do spowiedzi św. i przeszło 10 do Komunii św. Dobrze śpiewają po polsku, wiele pieśni nowych, chociaż można znaleźć tu śpiewniki niemieckie. Modlitewnik diecezjalny po polsku, jest dobrze zredagowany, ale to książki przedwojenne. Dziś cenzura nie pozwala drukować książek religijnych dla tych ludzi. Jest to zbrodniczość, nie dająca się obliczyć w następstwach swoich. Z braku książek polskich ludzie ci z konieczności sięgają po książki niemieckie. A tu trzeba dać to, co budzi zaufanie. Ludzie ci nie wezmą do ręki gazety komunistycznej i książki. Łudzi się rząd, gdy myśli, że można repolonizować tych ludzi na lekturze o Marksie i Engelsie, Stalinie i bohaterach Polski Ludowej. Oni ich nie rozumieją i nie chcą ich uznać. Natomiast chętnie czytaliby historię Narodu Polskiego i literaturę polską. Nieszczęściem dla Polski jest, że Warmia wróciła w okresie komunizowania Polski. Ale przeszli zwycięsko przez germanizację, to przejdą zwycięsko przez komunizowanie. Lud jest bardzo uprzedzony do wysokich panów z Warszawy, jak z przekąsem powiedział nam stary Warmiak, grodzący płoty przed dzikami. Wysokie pany przyjechały i zabrały nam flinty, a dziki niszczą nam zbiory, nie mamy, czym się bronić. Istotnie po nocach ludzie wartują na polach, palą ogniska, krzyczą, biją kijami po blaszanych pudłach i w ten sposób bronią się przed dzikami, których jest mnóstwo. Ich ślady znać na wszystkich ścieżkach leśnych, chociaż we dnie ich nie widać. Ciężkim utrapieniem dla ludzi jest UB. Dziś w nocy przyszli po człowieka, by odsiedział rok więzienia za zabranie drzewa z lasu na ogrodzenie płotu. A drzewa tego leżą całe zwały; nikt go nie sprząta, nikt nie przecina wybujałych zagajników, które schną z ciasnoty. Wydaje się, że zamiast posyłać starego człowieka do więzienia, gdzie będzie żywiony na koszt państwa, lepiej byłoby go zobowiązać do oczyszczenia kwatery lasu. Ale to nie jest postępowe rozumowanie. Śledzimy starannie ślady polskości. W kościele wisi ogromny drewniany żyrandol, w kształcie dzwonu, pomnik po poległych z 1914 - 1918 roku. Na 43 nazwiska poległych 30 jest polskich. Warto je przytoczyć: John. Kowalewski, Hoh. Choina, Aug. Mathiak, Jos. Biernath, Franz Baczewski ( kilkakrotnie), Konrad Zacheja, Sopella, Baszkrowitz, Kasprowski, Wielengowski, Kottkowski, Michalczik, Czeczko, Oppenkowski, Urban, Niemierza, Balewski, Jurewitz, Quitek, Wieczorek, Piotrasch, Popowski, Bendorza itp. Proboszcz tych ofiar wojny i fundator tego osobliwego pomnika zwie się Wenskowski. Wszystko dobrane. Podobnie na cmentarzu grzebalnym, większość nazwisk na nagrobkach polskich, chociaż imiona niemieckie. Tabliczki na ławkach kościelnych są niemal wszystkie wypełnione polskimi nazwiskami. Prawdziwie ziemia gromadzi prochy. Jak bardzo umiejętnej pracy, pełnej szacunku i powagi trzeba by tutaj, by ludzi tych danych przez Opatrzność, w pełni przywrócić narodowi. Tak blisko stąd do Warszawy, a jednak tak daleko do serca Polski. Ci ludzie słyszą tylko o więzieniach, o karach, o sądach, o śledztwach. Nasz proboszcz orzechowski, autochton, też siedział w polskim więzieniu 8 miesięcy. Dotąd nie wie, za co. To może zrozumieć Warszawiak, ale nie pojmie tego Warmiak. Trzeba długo i cierpliwie wyjaśniać, zanim się poczuje, że wątpliwości się chwieją. 15 sierpnia 1953 roku, sobota, Orzechowo, Warszawa. Uroczystość Wniebowzięcia. Obydwaj z Ks. Padaczem duszpasterzujemy. Odprawiam jedno nabożeństwo o godz. 8.00, ks. Padacz drugie o godz. 10.00. Przyszła wielka liczba wiernych, śpiewają pięknie po polsku. Wygłaszam przemówienie o Matce Bożej. O godz.15.00 żegnamy miłe miejsce spokojnego wypoczynku; gromada dzieci przychodzi z kwiatami, otrzymują obrazki. Szkoda ich, gdyż znowu pozostaną bez Mszy św. i Komunii św., do której co dzień tyle ich przychodziło. [http://www.orzechowo.wiara.pl/orzechowo_pamietnik.html, pobrane: 2021-02-09] Oryginalny żyrandol w kościele w Orzechowie z nazwiskami mieszkańców parafii poległych podczas I wojny światowej. Fot. Sławomir Ostrowski Kościół w Orzechowie w zimowej scenerii. Fot. Sławomir Ostrowski

Zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu w Gietrzwałdzie, Olsztynie i na Polach Grunwaldzkich w sierpniu 1958 r.

Zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu w Gietrzwałdzie, Olsztynie i na Polach Grunwaldzkich w sierpniu 1958 r. 30 sierpnia 1958 r., sobota Warszawa – Gietrzwałd - Olsztyn. […] 15.00 Wyjazd do Olsztyna z ks. prałatem Filipiakiem i ks. prałatem Padaczem. Droga prowadzi przez Płońsk, Nidzicę. Mijamy w drodze dwa auta lubelskie z bp. Kałwą i rektorem Rechowiczem, zmierzające do Olsztyna. Za Olsztynkiem skręcamy na Gietrzwałd, by pokłonić się Panience Warmińskiej. Przyjmuje nas ks. rektor Wojtukiewicz i gromada akademiczek; modlimy się dłuższy czas w kościele, oglądamy świątynię, wędrujemy do źródełka na wodę i dziesiątek Różańca św. Do Olsztyna wjeżdżamy o godz. 19.00 Biskup Tomasz [Wilczyński] oczekuje; jest duży zjazd duchowieństwa, wielu księży z Lublina, niemal cała kapituła lubelska. Przy wieczerzy pogodna rozmowa. Tylko prałat Zink jest smutny i chory. 31 sierpnia 1958, niedziela Olsztyn – Grunwald - Warszawa. Dzień wstał piękny, słoneczny, nieco chłodnawy. Gromadzą się ludzie przed prokatedrą, pięknie przyozdobioną. Asysta w komplecie. Prowadzi ks. Zdanowicz, nieco nerwowo, ale zbytnio się nie narzuca. Biskup nominat [tj. bp. J. Drzazga] spisuje się dzielnie; głos mu się załamał przed benedyktycją uroczystą. Ceremonię dobrze wystudiował. Współkonsekratorami są bp Kałwa i bp Wilczyński. Chór wspaniały. Jest duszno w świątyni. Lud oblega wokół świątynię. Po konsekracji wygłaszam kazanie z ambony. Podkreślam, że jest to pierwsza konsekracja biskupa polskiego na Ziemiach Zachodnich, a w Olsztynie chyba w ogóle pierwsza, jako że konsekracje miały miejsce we Fromborku. Szkoda, że dzisiejsza też nie jest we Fromborku. Długo przeciskamy się do Domu Biskupiego. Obiad jest w seminarium duchownym, gdzie zamieszkał nowy biskup. Wśród mówców jest i proboszcz biskupa Drzazgi, sędziwy kanonik Rybka z Modliborzyc, który ongiś uczył biskupa katechizmu do I komunii św. W swoim przemówieniu zameldowałem sędziwemu kanonikowi, że nauka w las nie poszła, bo biskup i dziś przed konsekracją zdał dobrze egzamin. Pierwszy raz wystąpił rektor w insygniach rektorskich, dziele firmy Orno z Warszawy. 16.00 Powrót do Warszawy. Po drodze wstępujemy na pole grunwaldzkie. Władze Polski postawiły tu obrzydliwy obelisk z betonu, bez smaku i bez wykończenia; ogrodzono teren walącym się płotkiem i ustawiono cztery znicze, które służą za śmietniczki. Pomimo tych akcesoriów wrażenie tego miejsca jest olbrzymie. Niedaleko stoi kamień na miejscu śmierci Ulricha von Jungingena, to miejsce grozy i pruskiego smutku. Padł i do dziś budzi swym imieniem uczucie tragiczne. Tamci są bez pomnika, gdyż chwała zwycięstwa jest ich pomnikiem. 20.00 Stajemy w domu […] [S. Wyszyński, Pro memoria, Tom V, 1958]

sierpień 1958 r.

Gietrzwałd, Pola Grunwaldzkie, konsekracja biskupa

W dniach 30-31 sierpnia 1958 r. kard. Stefan Wyszyński nawiedza Gietrzwałd oraz Pola Grunwaldzkie. W Olsztynie dokonuje konsekracji bp. Józefa Drzazgi; jest to pierwsza konsekracja biskupa polskiego na Ziemiach Zachodnich.

Święto Wniebowzięcia NMP we Fromborku

15 sierpnia 1961 r. kard. Stefan Wyszyński przebywał we Fromborku biorąc udział w uroczystościach święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

sierpień 1961 r.

sierpień 1960 r.

Pola Grunwaldzkie, Olsztyn, Malbork, spotkanie z Marią Zientarą- Malewską

W dniach 17 – 19 sierpnia 1960 r. kard. Stefan Wyszyński zwiedzał Pola Grunwaldu z nowym pomnikiem i muzeum, w Olsztynie spotkał się z Marią Zientarą - Malewską, odwiedził też Malbork.

Informacja o przebiegu kościelnych uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny we Fromborku w dniu 15 sierpnia 1961 roku

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych w dniu 15 VIII 1961 r. W dniu 15 br. w trzech miejscowościach naszego województwa – Gietrzwałdzie, Świętej Lipce i Fromborku - odbyły się uroczystości związane z Niebowzięciem [sic] NMP. We Fromborku w uroczystościach wziął udział kard. Wyszyński, 5 biskupów, około 80 księży i 70 kanoników [...] mimo listu bp. Wilczyńskiego do wiernych, apelującego do masowego wzięcia udziału w uroczystościach oraz zapowiedzi wzięcia udziału w obchodach kard. Wyszyńskiego w otoczeniu innych biskupów – frekwencja nie wiele odbiegała od ubiegłorocznej i wyniosła około 3000 osób. Tak niska frekwencja była zaskoczeniem dla miejscowego duchowieństwa. W przemówieniu powitalnym skierowanym do kard. Wyszyńskiego bp Wilczyński mówił o historii kapituły fromborskiej oraz zapowiedział wysłanie depeszy do papieża Jana XXIII podkreślającej polskość Warmii i jej więź z Polską. Kard. Wyszyński w wygłoszonym kazaniu poruszył problem historii kapituły oraz nawiązał do okresu izolacji go w Stoczku. [...] Olsztyn, dnia 17 VIII 1961 r. Wydział Administracyjny KW PZPR w Olsztynie [APO, sygn. 1141/3256, s. 11-12]

Pro memoria - zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu na Polach Grunwaldzkich, w Olsztynie i Malborku

Prymas Stefan Wyszyński w czasie uroczystości przekazania obrazu MBC do Diecezji Gdańskiej, Malbork 13 sierpnia 1960 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu na Polach Grunwaldzkich, w Olsztynie i Malborku w sierpniu 1960 r. 17 sierpnia 1960, środa Warszawa - Grunwald - Olsztyn [...] 15.30 Spotkanie z bp. Wilczyńskim i oglądanie Grunwaldu, nowego pomnika, muzeum i pól. Może najbardziej udane jest muzeum, gdzie pokazują film dokumentalny. Natomiast obelisk jest dziełem zupełnie nieudanym, przy czym traci jeszcze na sąsiedztwie z kominowymi masztami, które przypominają hutę Bieruta. Natomiast systematyzacja pola grunwaldzkiego jest dobra. Przewodnik pokazał nam dokładnie wszystko, nie szczędził uprzejmości. Szczęście, że zdołaliśmy p. Zawadzkiemu wytłumaczyć, że na polach grunwaldzkich nie może stanąć Światowid. 19.30 W Olsztynie. Jest kapituła [ks[iądz] inf. Zink odczytuje adres uzupełnionej kapituły. Wspólna wieczerza. 18 sierpnia 1960, czwartek Olsztyn - Malbork - Olsztyn 7.00 Msza św. w prokatedrze. Olsztynianie, których bp Tomasz [Wilczyński] uważa za zimnych - w rzeczywistości jest to wielka mieszanina ludzi z całej Polski - przyszli gromadnie i wysłuchali "braterskiego powitania", które po Mszy św. wygłosiłem. Po śniadaniu przyszła p. Zientarowa-Malewska, poetka warmińska, starsza, siwa kobieta, oddana Kościołowi; przyniosła swoje cztery książki. Zapewnia, że chce współdziałać z hierarchią. W rzeczywistości wplątała się w PAX i żadna siła nie może tego związku rozwiązać. Myślę, że trzyma ją możność wydawania książek i in. Z bp. Wilczyńskim długa rozmowa o jego podróży do Rzymu. Moim zdaniem powinien przypomnieć kard. Tardiniemu mój list o obsadzeniu Gdańska i Olsztyna. Jest to sprawa najłatwiejsza, gdyż nie wymaga zmiany granic. M[onsi]g[no]r[e] Tardini mówi mi, że w tej sprawie będzie rozstrzygnięcie. Bp W[ilczyński] przewiduje, że nie utrzyma się w O[lsztynie]. Zastanawia się na tym, czy nie należy prosić o drugiego sufragana. Proponuje ks. Br[onisława] Dąbrowskiego. Moim zdaniem można o to prosić, ale w O[lsztynie] utrzymać się musi. 12.15 Wczesny obiad. 13.00 Wyjazd do Malborka, przez Mrągów [sic], Pasłęk, Elbląg. Pogoda się psuje. Stacja na plebani w Starym Polu. Zebrało się tu wielu kapłanów. Mży. 17.00 W Malborku, pada, leje. Tłumy ludzi i małych dzieci. Wszystko mokre. Program jest sztywny, więc wśród ulewnego deszczu wysłuchujemy całej serii wierszyków dzieci i powitań starszych. Wreszcie wśród nieprawdopodobnego tłoku wchodzimy do kościoła rektorskiego księży orionistów. Uderza w oczy ogromny ołtarz - tron, na którym wisi wędrujący obraz Matki Bożej Cz[ęstochowskiej]. Smok "franciszkański", dwaj rycerze - Krzyżak i Polak - z pochylonymi głowami, u góry św. Wojciech i św. Kazimierz. Bp Wilczyński czyni sprawozdanie z osiągnięć Nawiedzenia. Wypadło ono w części porą zimową, ale owoce dało duże. Bp Nowicki przejmuje obraz; w krótkim przemówieniu wypowiada swoje nadzieje. Bp Drzazga odprawia cichą Mszę św. Następuje moje przemówienie, które nieco skróciłem z uwagi na to, że na zewnątrz stały na deszczu tłumy ludzi. Na szczęście głośniki działały wspaniale. Po Tu es Petrus udzieliliśmy wspólnie błogosławieństwa od ołtarza. Po czym nastąpiło wyprowadzenie obrazu do wozu, stojącego przed świątynią. Bp Nowacki z bp. Lechem Kaczmarkiem odjechali z obrazem do najbliższej parafii swej diecezji, odległej stąd o 2 kilometry. 19.30 W czasie wieczerzy na plebanii wygłosiłem przemówienie do duchowieństwa o duszpasterskim znaczeniu Wielkiej Nowenny. Przemawiał też bp Wilczyński, dziękując za udział w uroczystości. Był nieco zasmucony niepogodą. Może być jednak tym pocieszony, że pomimo niepogody wielkie tłumy przetrwały na deszczu. Gdy odjeżdżaliśmy, trudno było wydobyć się z rozległego palcu, gruzowiska, pod zamkiem krzyżackim, do którego masywu przytulony był kościół rektorski księży orionistów. Miejsce na przekazanie Obrazu było świetnie wybrane; toteż wymowa Grunwaldu i Malborka dominowała nad uroczystością. Udział 14 biskupów podkreślił znaczenie i wymowę tej chwili. 21.00 Wyjazd do Olsztyna. Deszcz ustał. Droga niebezpieczna, gdyż oślizgła. Masy wód stoją wszędzie po polach. W "Trybunie Ludu" pisano przed tygodniem, że "4 dni i po żniwach". A tu na rozległych polach gniją olbrzymie zwały żyta, pszenica nietknięta kosą. 23.30 W Olsztynie. 19 sierpnia 1960, piątek Olsztyn - Warszawa 8.00 Msza św w kaplicy domu biskupiego. 9.00 Po śniadaniu wyjazd do W[arsza]wy [...] [S. Wyszyński, Pro memoria, Tom VII, 1960]

KALENDARIUM

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych w Olsztynie w ramach obchodów XX-lecia kościoła na Ziemiach Zachodnich

Olsztyn 1965.06.21 Informacja z przebiegu uroczystości kościelnej w Olsztynie inaugurującej obchody XX-lecia kościoła na Ziemiach Zachodnich W dniu 20 czerwca 1965 r. w godz. Od 10.00 do 13.00 odbyły się w Olsztynie (na wolnym powietrzu, przy parafii Serca Jezusowego) uroczystości kościelne poświęcone XX-leciu zorganizowania kościoła na Ziemiach Odzyskanych. [...] Imprezę cechowały: Liczny udział biskupów. Prócz kard. Wyszyńskiego uczestniczyło 18 biskupów [...] Słaba frekwencja osób świeckich w stosunku do zamierzeń i pracy propagandowej kurii. Ogółem uczestniczyło około 8 tysięcy osób, w tym około 1 tysiąc z terenu miasta Olsztyna […] Niezbyt okazała dekoracja placu i ołtarza polowego […] Jedynie więcej była udekorowana trybuna – 2 duże krzyże, krzesła i emblematy [religijne]. Nie było flag papieskich […] Teren, za zgodą władz, był zradiofonizowany. Czynności obrzędowo-liturgiczne trwały 3 godziny [...] Ogółem wystąpiło 7 biskupów: kard. Wyszyński, arcybiskupi Kominek i Wojtyła, biskupi: Wilczyński, Nowicki, Pluta i Jop. Kard. Wyszyński w 45-minutowym przemówieniu skupił się głównie na podkreślaniu, że: - działalność kościoła w pierwszym 1000-leciu jego istnienia stworzyła podstawowe przesłanki do połączenia Ziem Północnych z macierzą (powoływał się na nazwiska biskupów Krasickiego, Hozjusza, Załuckiego oraz M. Kopernika), którzy działali na tych ziemiach. Nawiązywał również do Grunwaldu, walki rycerstwa polskiego, które „ucięło łeb wężowi krzyżackiemu”, kościół, hierarchia i kler odegrały decydującą rolę w zagospodarowaniu, stabilizacji i rozwoju tego regionu. Niepośrednią [niepoślednią] rolę spełnił w tym względzie również kard. Hlond; - Watykan bez zastrzeżeń popiera działalność kościoła w Polsce. To, co kościół czyni dobrego dla Ojczyzny [sic], robi to po uzgodnieniu i za aprobatą papieży – Piusa XII, Jana XXIII i Pawła VI. Watykan uznaje diecezje na Ziemiach Zachodnich i Północnych jako polskie – pozostała tylko strona formalna; - Nie docenia się dziś ogromnego wkładu kościoła i biskupów w rozwój całokształtu życia na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Przyjdzie jednak czas, a historia właściwie to oceni; - Kościół w oparciu o encykliki Jana XXIII dąży do pokoju, ale jednocześnie domaga się należnych mu praw, zaś dla swoich wyznawców sprawiedliwości, poszanowania godności ludzkiej, swobody wyznawania wiary i praktyki kultu religijnego. W przemówieniach arcybiskupów Kominka i Wojtyły oraz biskupów Pluty, Nowickiego i Jopa (podobnie jak w kard. Wyszyńskiego) widoczna była gloryfikacja zasług kościoła i kleru w zagospodarowanie [sic] tych ziem. Między innymi bp Nowicki podawał przykłady, kiedy to nawet ludzie niewierzący widzieli w klerze rzymsko-katolickim rękojmię dla stabilizacji na tych ziemiach. Zakończył swe przykłady akordem: „zdawało się, jakoby lud nasz powtarzał za Słowackim: Ja ani do tego wojska, ani takiej Polski, w której by boga [sic] i prawdy nie było, należeć nie pragnę”. Nadto uwypuklano, a zwłaszcza arcybiskup Kominek zasługi kard. Hlonda i kard. Wyszyńskiego. We wszystkich przemówieniach biskupów podkreślano polskość Ziem Zachodnich i Północnych, natomiast pomijano rolę Polski Ludowej i władz państwowych w zagospodarowaniu tych ziem. Najwięcej akcentów patriotycznych uwidoczniło się w przemówieniu bpa Wilczyńskiego z Olsztyna. Rozpoczynając przemówienie stwierdził, ze ziemie te odzyskano po ciężkich walkach i zmaganiach wojennych. Wyeksponował mocno osiągnięcia gospodarcze i kulturalne tych ziem. Stwierdził, że „przenikające do nas wiadomości z zachodniej granicy pomniejszające wkład narodu polskiego w zagospodarowanie tych ziem należy między bajki włożyć.” […] Po zakończeniu oficjalnych uroczystości kardynał Wyszyński i pozostali biskupi spotkali się z księżami [sic] diecezji olsztyńskiej w liczbie 100 osób – podczas obiadu w sali parafialnej [kościoła] Serca Jezusowego. Do zebranych przemawiali kard. Wyszyński i bp. Wilczyński. Kard. Wyszyński w wystąpieniu swoim podkreślił m.in.: uroczystości olsztyńskie były na czasie oraz mają znaczenie wewnętrzne i międzynarodowe; na pewno będą głosy krytyczne za tę inicjatywę ze strony prasy niemieckiej. Dostanie się jemu, Wilczyńskiemu i innym biskupom; „ale tego nie należy się obawiać, nie należy się z tym liczyć i dalej pracować, aby życie na ziemiach tych bardziej się normowało”; nieprawdziwa jest krytyka prasy krajowej jakoby episkopat nic nie czynił w kierunku unormowania administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich. Do biskupów tych ziem – w czasie III sesji soboru [Vaticanum II]- [papież] Paweł VI wyraźnie opowiedział się za polskością Ziem Zachodnich. Brak jest tylko oficjalnych formalności w tej sprawie ze strony administracji kurii rzymskiej; episkopat polski nie zrezygnował z praw do diecezji wschodnich. Powołał się na rzekomą rozmowę z pewnym urzędnikiem państwowym, któremu na krytykę, że episkopat jest bierny w sprawie unormowania administracji na Ziemiach Zachodnich, odpowiedział: „a pan rezygnuje z Ziem Wschodnich?” (Wyszyński ocenił, że była to [gorzka] pigułka dla tego urzędnika). Bp Wilczyński dziękował kardynałowi za udział w imprezie, a arcybiskupowi Kominkowi za jego inspiratorską działalność, która w dużej mierze przyczyniła się do zorganizowania uroczystości XX-lecia kościoła na Ziemiach Zachodnich. W czasie tej wypowiedzi opuścił salę wikariusz generalny kurii olsztyńskiej ks. Zink – autochton. Księża w mieście Olsztynie oceniają, że w uroczystościach był znikomy udział ludności, kleru oraz świeckiego aktywu katolickiego pochodzenia autochtonicznego. Nie wzięli udziału: [Maria] Zientara-Malewska, [Alojzy] Śliwa i inni świeccy działacze katoliccy. Kierownik Wydziału Administracyjnego KW PZPR [w Olsztynie] Poznysz Jan [APO, sygn. 1141/3256, s. 176-180]

KALENDARIUM

czerwiec 1965 r.

Olsztyn, XX-lecia Kościoła na Ziemiach Odzyskanych

20 czerwca 1965 r. prymas Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie uczestnicząc w uroczystościach kościelnych obchodów XX-lecia Kościoła na Ziemiach Odzyskanych.

Działdowo - upamiętnienie księży i biskupów zamordowanych podczas wojny

12 czerwca 1966 r. ks. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Działdowie. Uczestniczył w uroczystości odsłonięcia w miejscowym kościele św. Wojciecha tablicy upamiętniającej biskupów i księży zamordowanych podczas II wojny światowej przez Niemców.

czerwiec 1966 r.

sierpień 1965 r.

Olsztyn, pogrzeb biskupa Tomasza Wilczyńskiego

7 sierpnia 1965 r. ks. kardynał Stefan Wyszyński uczestniczy w pogrzebie biskupa warmińskiego Tomasza Wilczyńskiego Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości pogrzebowych bp Tomasza Wilczyńskiego, Olsztyn 7 VII 1965 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej)

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych w Działdowie związanych z odsłonięciem tablicy pamiątkowej ku czci biskupów i księży zamordowanych przez hitlerowców.

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych w Działdowie Działalność kleru W związku z odsłonięciem w miejscowym kościele w Działdowie tablicy pamiątkowej ku czci biskupów i księży zamordowanych przez hitlerowców w działdowskim obozie i przyjazdem Kardynała Wyszyńskiego oraz biskupów – kler podjął dość szerokie czynności w celu spopularyzowania tej uroczystości i frekwencji społeczeństwa. zawiadomienie o przyjeździe Wyszyńskiego było podawane dwukrotnie z ambon kościelnych. Księża apelowali do wiernych o wzięcie udziału w dniu 12 VI br. w uroczystościach kościelnych w Działdowie. Takie zawiadomienia były również w niektórych kościołach w pow[iatu] Mława. W Lidzbarku Welskim ks. Wikary [sic] Markowski zastrzegał jednak, aby na wyjazd do Działdowa nie organizować zbiorowych wyjazdów, a raczej wyjeżdżać indywidualnie. W parafii Kiełpiny, w dniu 11 VI br. ksiądz w ogóle nie informował o uroczystościach działdowskich (jest pozytywnie nastawiony do polityki Władzy Ludowej [sic]). Księża zwracali się do niektórych kierowników szkół i rodziców o udział młodzieży w tejże uroczystości. Przygotowany kościelny chór młodzieżowy „Cecylia” z Lidzbarka Warmińskiego oraz zapewniano udział orkiestry kolejarzy z Iłowa, pow[iat] Mława, z Mławy oraz OSP z Działdowa. Dekorację kościoła na zewnątrz i wewnątrz, kwiaty i wiersze. W dniu 12 VI, tj. w poniedziałek, przedłużyć czas pracy w PGR-ach do godziny 18-tej z 2-godzinną przerwą obiadową. W wyjaśnieniu m.in. postanowiono [podać] spiętrzenie robót rolnych, jak sianokosy, pielenie itp.; Zakaz wysyłania do Działdowa środków lokomocji z PGR. W dniu 10 VI odbyła się również narada aktywu powiatowego PZPR w Komitecie. Aktyw ten wyjechał do KG i POP (w liczbie 40 osób). Również w tymże dniu zorganizowano naradę pracowników PPRN i PMRN, na której omówiono uroczystości, które organizuje kler, środki przeciwdziałania oraz zadania aktywu partyjnego. Na dzień 12 VI w celu zmniejszenia frekwencji młodzieży, wspólnie z Inspektoratem Szkolnym i kierownictwem szkół, podjęto decyzje wysłania młodzieży poza teren Działdowa: Szkoła Zawodowa – imprezy i zwiedzanie ośrodka campingowego „Rynek”; Liceum – zwiedzanie Zakładu Garbarni i Zakładów Elementów Budowlanych w Lidzbarku Welskim; Ogólnokształcące szkoły podstawowe klasy 6-8 wyjazd do Grunwaldu i Ostródy. Powrót młodzieży na godz. 17.00. Zorganizowanie filmów w szkołach i w kinie wiejskim. Początek filmów o godz. 15.30. Przeprowadzono rozmowę z I sekretarzami KP PZPR w Mławie i Żurominie. Poinformowano ich o mającej się odbyć imprezie kościelnej w Działdowie oraz o sygnałach napływających z tych powiatów o przyjeździe społeczeństwa. Poproszono o środki przeciwdziałania. W dniu 12 VI br. zorganizowano również grupę aktywu w składzie 15 osób, którą w razie potrzeby KP planował użyć w mieście w okresie imprezy. Przeprowadzono rozmowę z przewodniczącym ZP OSP w Działdowie w sprawie udziału orkiestry OSP na powitaniu Wyszyńskiego. Przebieg uroczystości kościelnej. W dniu 12 VI br. w godzinach od 16.00 do 18.00 odbyła się kościelna uroczystość. Wziął w niej udział Kardynał Wyszyński, 5 biskupów z Płocka i Pelplina oraz około 170 księży. Frekwencja wiernych w szczytowym momencie uroczystości sięgała 3 tys. osób (miasto Działdowo liczy 9 500 [mieszkańców], powiat 48 000 osób), w tym około 500 osób przybyło pociągami z sąsiednich powiatów wchodzących w skład diecezji płockiej. Na uwagę zasługuje znikoma ilość młodzieży. Niewielka stosunkowo frekwencja osób świeckich, a zwłaszcza młodzieży związana była również z przedsięwzięciami poczynionymi przez KP PZPR w Działdowie. W wyniku tego, w dniu 12 VI br. młodzież szkolna uczestniczyła w wycieczkach, oglądała atrakcyjne filmy w kinie i w szkołach oraz brała udział w zajęciach pozalekcyjnych. Młodzieży na filmach w samym Działdowie było 1380, na wycieczki wyjechało 700 młodzieży, w Lidzbarku Welskim oglądało filmy 300 młodzieży. Z terenu powiatu działdowskiego nie były wykorzystywane żadne państwowe środki lokomocji do przewożenia ludzi udających się na uroczystości. Przybyłych do Działdowa o godz. 16.00 Wyszyńskiego i biskupów powitał w kościele ordynariusz z Pelpina biskup Kowalski. Orkiestry kolejowej i strażackiej nie było. W powitaniu Wyszyńskiego brała udział mała grupka orkiestry w cywilnych ubraniach i z własnymi instrumentami. Odsłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej dokonał Wyszyński, który wygłosił 1-godzinne kazanie. Wystąpienie jego zawierało następujące momenty: - charakterystyka sylwetki zamordowanego arcybiskupa Nowowiejskiego ze szczególnym podkreśleniem jego męczeńskiej śmierci, podobnej do tej, jaką poniósł Chrystus na krzyżu; - omówienie wagi i znaczenia krzyża, który, jak powiedział [Wyszyński] – dodawał sił do wytrwania więźniom obozów koncentracyjnych. Podał przykład, że w okresie, kiedy usuwano krzyże ze szkół, rozmawiał z wysokim dostojnikiem państwowym, który był również więźniem obozu koncentracyjnego. Przypomniał mu wówczas znaczenie krzyża dla więźniów w obozach, na co dostojnik ten nic nie odpowiedział; - zacytował fragment książki omawiającej okrucieństwa stosowane wobec więźniów w obozie działdowskim. Analizując przyczyny nieludzkiego postępowania hitlerowców, ich „zezwierzęcenia”, stwierdził, że stali się oni takimi, ponieważ odstąpili od wiary i miłości Boga. W duchu bezbożnictwa wychowali też młodzież; - wskazywał na potrzebę miłości bliźniego, gdyż „tylko miłość zwycięży, a nienawiść zawsze upadnie i zgnije”; - w końcowej części kazania wspomniał o trudnych sytuacjach, niejednej poniewierce, jaką przechodzą dzisiaj umiłowani kapłani, dzieci broniące swej wiary, swej miłości do matki najświętszej i jej syna. Po nabożeństwie, które ze względu na deszcz zostało odprawione w kościele a nie na zewnątrz przy pomniku milenijnym, jak zakładano w programie, przemówienie pożegnalne wygłosił płocki biskup Sikorski. Z naciskiem podkreślił on prześladowania, jakich doznała diecezja płocka i chełmińska w okresie okupacji hitlerowskiej. Wspominając męczeńską śmierć biskupów i księży w obozie działdowskim, zaznaczył, że oddali oni swe życie „za wiarę i Chrystusa”. Wystąpienie swe biskup Sikorski zakończył odczytaniem tekstu depeszy papieża Pawła VI, nadesłanej na ręce Wyszyńskiego z okazji imprezy działdowskiej. A oto treść depeszy: „Jego eminencja kardynał Stefan Wyszyński, prymas Polski, Warszawa. Ojciec Święty, upraszając wieczny odpoczynek dla nieodżałowanych biskupów i licznych polskich mężów kościoła, których pamięć ze czcią dziś wspomina się w Działdowie, raz jeszcze wyraża swą radość, że mógł przyjąć gorące zapewnienie o religijnej i społecznej jedności ukochanego narodu polskiego. A jako zadatek tych dóbr niebieskich, waszej eminencji, ekscelencjom ordynariuszom chełmińskiemu i płockiemu i ich biskupom pomocniczym oraz wszystkim uczestnikom uroczystości, udziela upragnionego błogosławieństwa apostolskiego.” Następnie Wyszyński, w otoczeniu biskupów i księży, udał się na plebanię. Na placu przykościelnym było wówczas około 700 osób. W wyniku wyraźnych zachęceń księży, zaledwie kilkanaście osób wzniosło anemiczne okrzyk: „niech żyje” i „sto lat”. Podczas kolacji, trwającej 30 minut, nie wygłaszano żadnych przemówień. O godz. 19.20 Wyszyński, żegnany przez 10 osób świeckich, opuścił Działdowo. W dyskusjach prowadzonych we własnym gronie księży z powiatu działdowskiego ocenili oni kazanie Wyszyńskiego jako za długie, nudne, mdłe i sloganowe. Kierownik Wydziału Administracyjnego KW PZPR w Olsztynie Jan Poznysz [APO, sygn. 1141/3257, s. 15-19]

xxx

Peregrynacja obrazu oraz uroczystości organizowane przez Front Jedności Narodu w związku z 1000-leciem istnienia Państwa Polskiego

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych (peregrynacja obrazu) oraz uroczystości organizowanych przez Front Jedności Narodu w związku z 1000-leciem istnienia Państwa Polskiego na terenie woj. olsztyńskiego W związku z zaleceniami Episkopatu w dniach od 11-19 czerwca br. [1966 r.] miała odbyć się peregrynacja obrazu MB [Matki Boskiej] Częstochowskiej (duplikat obrazu) na trasie: Nidzica, Olsztynek, Olsztyn, Dobre Miasto, Lidzbark [Warmiński], Orneta, Pieniężno, Braniewo i Frombork. Na każdy z punktów był przeznaczony 1-2 dni w celu wystawienia obrazu i odbycia uroczystości kościelnych, z tym że w dniach 18-19 czerwca br. obraz miał znajdować się we Fromborku, gdzie planowano zakończyć uroczystość z udziałem Episkopatu. W związku z powyższym władze wojewódzkie postanowiły: - zorganizować uroczystości i imprezy jako przeciwstawienie zamiarom Episkopatu, - nie wyrazić zgody na peregrynacje obrazu a zezwolić na uroczystość w dniu 19 VI br. Przewodniczący PWRN przeprowadził dwie rozmowy z bp. Drzazgą komunikując o kategorycznym zakazie peregrynacji obrazu. Podobne rozmowy przeprowadzili również przewodniczący PPRN z administratorami parafii na trasie Nidzica – Frombork. W rozmowach bp Drzazga w zasadzie zgodził się, że peregrynacja obrazu nie jest konieczna ale jest kategoryczne polecenie Episkopatu i on nie może go zmienić. Charakterystyczne jest również to, że infułat Zink oraz niektórzy proboszczowie byli przeciwni peregrynacji i uważali, że można odprawiać nabożeństwo bez szumu i rozgłosu. W świetle podjętej decyzji o zakazie wystawienia obrazu, organa MO otrzymały polecenie, że z chwilą przybycia go na teren województwa – zabrać i odtransportować do Fromborka, gdzie obraz miał przebywać do 19 VI br., tzn. do czasu przybycia Episkopatu i odbycia uroczystości kościelnych. Z nieznanych przyczyn obraz został jednak przewieziony do Nidzicy w dniu 11.VI.[19]66 r. w godzinach rannych, a następnie wystawiony w kościele, jednak na powitanie obrazu bp Drzazga nie przybył. W powitaniu obrazu brało udział około 900 osób, a w czasie jego adoracji (całą noc) od 100 do 900 wiernych. W dniu 12 VI br. frekwencja kształtowała się od 600 do 900 [osób] (parafia Nidzica liczy 16 000 osób). W czasie uroczystości wygłoszono 6 kazań, które w zasadzie miały charakter religijny. Niektóre jednak akcenty zasługują na uwagę, np. ks. Sikora stwierdził, że była bardzo ciężka droga MB, ale mimo trudności przybyła ona do Nidzicy. Inni księża wystąpili krytycznie pod adresem władz z uwagi na niezezwolenie na peregrynację obrazu. Potępiano rodziców, że pozwalają wywozić swoje dzieci na wycieczki. Wykorzystano na kazaniu fakt utopienia się 16-letniego chłopca, jako „karę Bożą”. Po zakończeniu uroczystości planowano przewieźć obraz w sposób konspiracyjny furgonetką do Olsztynka. Organy [sic] MO w czas jednak dostrzegły przewóz obrazu, na trasie Nidzica – Olsztynek zabrały go i przewiozły do Fromborka, w związku z powyższym bp Obłąk złożył protest na ręce przewodniczącego PWRN. W tym samym czasie zorganizowano w Nidzicy różnego rodzaju bezpłatne imprezy artystyczne, sportowe i rekreacyjne, jak: obozy, biwaki i wycieczki dla młodzieży szkolnej. W obu dniach (11-12 VI br.) cała młodzież szkolna brała udział w imprezach w sposób zorganizowany. 11 VI br. impreza estradowa, a następnie film polski „Faraon” wyświetlony na dziedzińcu zamkowym, skupiły ponad 2200 widzów do późnych godzin nocnych. W dniu 12 VI br. w meczu piłki nożnej i festiwalu zespołów estradowych uczestniczyło około 1500 osób. W Kozłowie i Napiwodzie odbyły się występy estrady, które skupiły około 600 osób. W innych gromadach zorganizowano zawody Straży Pożarnej, olimpiady wiedzy rolniczej itp. W dniu 12 VI br. w Olsztynku odbyła się akademia w obrębie kościoła (dla uczczenia 25-lecia kapłaństwa proboszcza Kowalika), występ chóru, deklamacje, dwa filmy (obecnych około 800 osób, na nabożeństwie 150 wiernych). W dniu 13 czerwca br. w godzinach rannych w nabożeństwie brało udział od 15 do 100 osób (parafia Olsztynek liczy 8 tys. osób). W kazaniach występowała treść religijna, a tylko jeden z księży stwierdził, że „trzeba przebaczyć nawet tym, którzy stwarzają trudności w wystawianiu obrazu.” W zorganizowanych imprezach artystycznych i sportowych przez władze kulturalne wzięło udział w dniu 12 VI br. około 700 osób. W obu tych dniach młodzież szkolna przebywała na obozach i biwakach poza miastem. W dniach 13-15 czerwca br. odbyły się uroczystości w prokatedrze olsztyńskiej (wykorzystano do tego celu zastępczy parafialny obraz Matki Boskiej) odrębne dla poszczególnych stanów: młodzieży, kobiet i mężczyzn. Frekwencja wiernych w dniu 13 VI [19]66 r. na poszczególnych nabożeństwach była nieliczna, np. o godz. 18.00 – 100 osób, w adoracji młodzieży 200 osób, adoracji kobiet 600 osób, mężczyzn 600 osób, zaś w dniu 14 VI br. 150-600 wiernych. W kazaniach wygłoszonych przez wikarego parafii św. Jakuba, ks. Edwarda Zakrzewskiego (który wraz z ks. Borkowskim był przy zabieraniu obrazu przez MO) znalazło wyraz szereg tendencyjnych, złośliwych, a nawet wrogich akcentów. W Olsztynie w dniu 13 i 14 VI br. przygotowano wiele atrakcyjnych imprez przez władze kulturalne. Młodzież szkolna brała w nich udział w sposób zorganizowany, bądź uczestniczyła w wycieczkach i biwakach poza miastem. W dniu 13 VI br. na imprezach [sic] brało udział około 19 tys. osób, w tym m.in. 8 tysięcy młodzieży starszej uczestniczyło w „gitariadzie” na stadionie, filmy na wolnym powietrzu [placu ?] „Armii Czerwonej” oglądało ponad 3 tys. osób, a w cyrku przebywało w tym czasie 3,5 tys. osób. 14 VI br. zorganizowano specjalne przedstawienie w cyrku o godz. 13.00, w którym uczestniczyło około 3,5 tys. młodzieży szkolnej. W dniach 14-15 czerwca br. w uroczystościach kościelnych w Dobrym Mieście wzięło udział około 450 osób, w tym 25% młodzieży (parafia liczy 8 tys. osób). W kazaniach występowała wyłącznie treść religijna. Natomiast w imprezach artystycznych brało udział 900 osób – młodzież szkolna na wycieczkach poza miastem. W dniach 15-16 bm. podobne uroczystości odbyły się w Ornecie. W dniu 15 bm. obecnych było około 1500, zaś w dniu 16 bm. zaledwie 350 kobiet z dziećmi (parafia liczy 10 tys. osób). W trakcie uroczystości wygłoszono trzy kazania. W kazaniu proboszcza Szulborskiego uwidoczniło się szereg akcentów pozytywnych, a mianowicie zaprzeczył on pogłoskom jakoby władze utrudniają wyjazd wiernych do Fromborka, i stwierdził, że władze zapewniają wyżywienie we Fromborku, parkingi i normalne środki lokomocji. Apelując o udział wiernych przestrzegał, aby nie porzucać pracy. Kurialista ks. Tarasiuk w swych kazaniach zaatakował władze państwowe z powodu zatrzymania obrazu. Powiedział, że taki fakt mógł mieć miejsce w okresie najazdu Tatarów, Szwedów, czy w czasach Hitlera, lecz nie powinien zaistnieć w Polsce Ludowej. Postawił pod adresem władz zarzut braku tolerancji religijnej przytaczając [przy tym] fragmenty konstytucji. W imprezach kulturalnych w Ornecie występy zespołu „Pieśni i Tańca Olsztyn” oraz „Estrady Olsztyńskiej” brało udział ponad 600 osób, zaś w kinach uczestniczyło 1300 osób w obu dniach. W dniu 16 bm. odbyły się uroczystości w Pieniężnie, również przy minimalnej frekwencji. Charakterystyczne było to, że zaplanowane nabożeństwo o godz. 13.00 nie odbyło się, ponieważ mieszkańcy udali się na występy „Estrady Olsztyńskiej”, zaś uroczystości kościelne przełożono na późniejsze godziny. Podobnie niewielką frekwencję notowano w mieście Braniewo. W dniu 18 mb. w czasie przyjazdu kard. Wyszyńskiego na granicę diecezji nie zorganizowano powitań. Na trasie do Olsztyna witało go 250 osób (np. Stawigudzie 40, w Bartągu – 50 osób itp.). W Olsztynie w szczytowym punkcie uroczystości powitalnych wzięło udział około 5500 – 6000 osób. Zanotowano, że przy powitaniu wznoszono okrzyki, oklaski i odśpiewano 100 lat. W czasie kazania kardynał Wyszyński poświęcił swoje 50 minutowe kazanie w zasadzie sprawom religijnym. Niemniej jednak poruszył szereg momentów dotyczących obrazu w Lublinie i Nidzicy oraz stwierdził, że zmieniają się czasy, ustroje i doktryny ale wiara i kościół trwa wiecznie. Obraz MB będzie również wędrował po Śląsku, a my nie ulękniemy się niczego. W dniu 19 VI obyły się również nabożeństwa w parafiach miasta i powiatu olsztyńskiego, celebrowanych przez biskupów towarzyszących Wyszyńskiemu. Frekwencja wiernych kształtowała się od 150 do 3000 osób. Np. w Olsztynie, [w] prokatedrze św. Jakuba obecnych było 100 wiernych, [w] kościele św. Józefa 3000 osób, [w] kościele garnizonowym 80 osób, [w] kościele Serca Jezusowego 2000 osób W powiecie Olsztyn[:] w miejscowości Gutkowo- 250 [osób], w Klebarku W[wielkim] – 500 [osób], w Brąswałdzie – 300 [osób], [w] Gietrzwałdzie i Dywitach po 150 osób i Jezioranach, pow[iat] Biskupiec 800 osób. W wygłoszonych kazaniach przebijała się wyłącznie treść religijna. W dniu 19 bm., w czasie przejazdu Wyszyńskiego do Fromborka, w Olsztynie zebrało się ok. 600 osób (przeważnie kobiet) obok pałacu biskupiego i ok. 500 na ulicach. W związku z planowanym przyjazdem Episkopatu z kardynałem Wyszyńskim do Olsztyna – Komitet Wojewódzki i KMiP PZPR w Olsztynie podjęły szereg czynności zmierzających w kierunku zmniejszenia do minimum frekwencji w powitaniu kardynała, udziału wiernych w modłach oraz w niedopuszczeniu do dekoracji budynków. Dlatego też przeprowadzono zebrania POP, OOP lub egzekutyw, narady w związkach zawodowych, wycieczki młodzieży i dorosłych poza miasto oraz zorganizowano szereg atrakcyjnych imprez. Młodzież szkół podstawowych i średnich, ponad 6 tys., uczestniczyła w biwakach i wycieczkach poza miastem. Dla młodzieży WSR zorganizowano szereg imprez i zabawy taneczne. Ogółem w tym dniu brało udział w imprezach ponad 18 tys. osób. Np. w meczu piłki nożnej 2 tys. osób, w „gitariadzie” 3,5 tys. osób, w kinach ok. 2,5 tys. osób, w cyrku na obu spektaklach ok. 6,5 tys. mieszkańców miasta. Na trasie z Olsztyna do Fromborka zanotowano większe zgromadzenie ludzi w D[obrym] Mieście (około 1000, Ornecie około 1500 i Pieniężnie około 300 osób). Natomiast niewielką ilość osób witała [Wyszyńskiego] w poszczególnych wsiach, np. w Spręcowie – 30, w Proślitach – 100, w Kabikiejmach Dużych – 30, w tym 50% dzieci, w Barcikowie – 49, w tym 12 starszych ludzi [sic], w PGR Kuklik – 2 osoby, Zagony – 54 osoby, w tym 30 dzieci, Lubominie – 120 osób, i w mieście Braniewie około 150 osób. Tylko w niektórych miejscowościach były wywieszone hasła, obrazy lub ustawione stoliki z obrazami. Np. we wsi Proślity hasło brzmiało „Będziemy zawsze wierni kościołowi”, w Lubominie „Warmia dziś Twoja – Tedeum Laudamus”, w PGR Karbowo „parafia wita swych gości”, w m[ieście] Ornecie „Warmia wierna swemu kościołowi”, „Arcypasterzu, pobłogosław nas”, w Nowym Dworze „1000 lat Ciebie wysławiamy”, „Witamy Ciebie arcybiskupie”, w Pieniężnie – „Witamy księdza prymasa”. W kilkunastu miejscowościach dzieci trzymały chorągiewki i kwiaty na powitanie Wyszyńskiego. Jedynie w Dobrym Mieście i Barcikowie próbowano wznosić okrzyki na cześć prymasa pod auspicjami miejscowych księży. Po przyjeździe do Fromborka Wyszyński był witany przed plebanią oklaskami, śpiewem „100 lat”, okrzykami „niech żyje”. Do probazyliki prowadziła go orkiestra z Łodzi, niesiono transparenty z hasłami „966-1966 – 1000 lat chrztu Polski” oraz napisy nazw miejscowości diecezji olsztyńskiej. W szczytowym punkcie uroczystości, podczas mszy, ilość zebranych nie przekraczała 15 tys. osób. Przeważał element wiejski. Nastroje zebranych były częściowo turystyczno - wypoczynkowe, nie stwierdzano przejawów sfanatyzowania, aczkolwiek Wyszyński otrzymał oklaski podczas wygłaszanego przemówienia. W godzinach popołudniowych odbyło się nabożeństwo z krótkim przemówieniem biskupa Bednorza przy frekwencji około 1500 osób, a następnie akademia z deklamacjami i śpiewem chórów, zakończona ponowieniem ślubów jasnogórskich. W końcowych uroczystościach uczestniczyło około 300-400 osób świeckich, kilku księży, 10-ciu biskupów i kardynał Wyszyński. Nastroje w popołudniowych uroczystościach były wyrazem zmęczenia po całodziennym upalnym dniu. Wiele intonowanych pieśni nie było w ogóle podejmowanych przez zebrane osoby. Zarówno biskupów, jak i Wyszyńskiego, nie żegnano, a kiedy pojedynczo opuszczali katedrę, nie znajdowało to żadnego zainteresowania u rozchodzących się kilkunastoosobowych grup ludzi. Również przeniesiony do zakrystii obraz Matki Boskiej nie budził zainteresowania, a około godziny 19.00 katedra została zamknięta wraz ze znajdującym się w niej obrazem. W całości imprezy na uwagę zasługuje: kazanie Wyszyńskiego wygłoszone 19 VI o godz. 12.00 we Fromborku kazanie arcybiskupa Kominka wygłoszone 19 VI w prokatedrze olsztyńskiej do zebranych około 3-ch tys. osób. Wyszyński w kazaniu we Fromborku stwierdził: do obradujących na soborze biskupów wołano zewsząd, by zajęli się boleściami i udrękami świata współczesnego; tych problemów jest wiele: problem głodu, wojny, zbrojeń, godności ludzkiej, praw człowieka, wolności społecznej, wolności religijnej, wolności kościoła, uczciwych warunków bytowania dla rodziny; świat współczesny woła do Chrystusa z zarazem z lęku przed nim odgradza się przed przed Chrystusem kordonami, jak gdyby największy złoczyńca wędrował przez ziemię, przed którym trzeba się zabezpieczyć. Boją się też Matki Boskiej; „ona nic nie ukradła, nie trzeba jej śledzić po polach, po lasach, po stodołach, nie trzeba jej nigdzie szukać, ona zawsze przyjdzie z pokojem i wraca pokój umocniwszy. Jak zabawnie wygląda to wszystko, jak[ie] to śmieszne, jaka to jest dziecinada, gdy poważni ludzie zamiast zająć się serdeczną, rzetelną praca dla dobra narodu, latają po polach i po drogach uzbrojeni, szukając matki najświętszej. Czyśmy przypadkiem nie dostali jakiegoś obłędu, jakiegoś bzika.” My na progu nowego tysiąclecia zdajemy sobie sprawę z tego, co kościół może dać narodowi naszemu; wobec tej indolencji, tego bezwładu moralnego, tego opuszczenia rąk i bezsiły, kościół może nauczać szacunku dla człowieka i uszanowania jego praw. Kominek w kazaniu w Olsztynie stwierdził: - w uroczystościach we Fromborku nie było zaciskania pięści przeciwko komukolwiek, nie było nastawień „anty”; - podczas mego pobytu u papieża Pawła VI zwrócił się on do mnie z pytaniem, czy zdajemy sobie sprawę z tego, kim jest dla nas kardynał Wyszyński podkreślając, że jest on symbolem jedności kościoła w Polsce; papież te słowa potwierdził 15. maja publicznie, podkreślając [określając] Polskę [jako] zawsze wierną i stojącego na jej czele prymasa [sic]. Kominek podkreślił, że mówi o tym szczególnie dlatego, bo nie ustają próby, aby biskupów podzielić, czego dowodem jest ostatni artykuł w „Życiu Warszawy”. Oceniając komentarz do udzielonego wywiadu jako niedobry. Kominek stwierdził, że próbuje się przeciwstawić Wyszyńskiemu niektórych biskupów i Kominka, a przecież nie wolno rozbijać tego, co jest jedno[ścią], co jest święte. Kominek cytował z kolei fragmenty z wysłanego do „Życia Warszawy” wyjaśnienia w tej sprawie. Centralną imprezą w ramach obchodów 1000-lecia Państwa Polskiego w woj. olsztyńskim była inauguracja „Dni Lidzbarka” (Lidzbark [Warmiński] odległy jest około 40 km od Fromborka) w dniu 19 VI. W uroczystościach tych wzięli udział przedstawiciele władz centralnych – tow. Zenon Nowak, tow. Wincenty Kraśko, wiceminister Zygmunt Garstecki, dyrektorzy warszawskich muzeów oraz władze wojewódzkie z I sekretarzem KW PZPR [w Olsztynie] tow. Stanisławem Tomaszewskim i przewodniczącym Prez[ydium] WRN, tow. Marianem Gotowcem. Program uroczystości obejmował między innymi wielki wiec na stadionie, w czasie którego młodzież złożyła ślubowanie ‘a następnie’ inscenizowany, historyczny pochód młodzieży pod hasłem „Byliśmy, jesteśmy, będziemy” oraz wiele różnego rodzaju imprez sportowych i artystycznych na estradach, [w] amfiteatrze (wybudowanym na ten dzień w czynie społecznym) i stadionie. W uroczystościach wzięło udział około 20 tysięcy osób, w tym ponad 10 tys. młodzieży. Do Lidzbarka [Warmińskiego] przybyły liczne wycieczki z okolicznych powiatów i z Olsztyna. Np. z Olsztyna i Bartoszyc zorganizowane grupy (po 1500 osób) młodzieży specjalnymi pociągami. Do późnych godzin wieczornych odbywały się imprezy cieszące się olbrzymią frekwencją. Gęsto rozmieszczona siec stoisk, punktów sprzedaży i polowych restauracji pozwalała przebywać na imprezach po kilka godzin. 19 VI organizacje młodzieżowe i władze szkolne zorganizowały w Pasłęku (ok. 40 km od Fromborka) i Braniewie (8 km od Fromborka) zloty młodzieży z całych powiatów połączone z wręczaniem sztandarów hufcom ZHP oraz t[ak] zwanym świętem pieśni, tańca i sportu. Młodzież z tych powiatów już od popołudnia 18 bm. przebywała na miejscach zgrupowania zlotowego pod opieką nauczycieli i wychowawców. W Olsztynie natomiast zorganizowano wielką uroczystość rekreacyjną wokół Jeziora Krzywego, w ramach której odbył się karnawał na wodzie, pokaz jednostek pływających, zawody kajakowe oraz MotoCross. W imprezie tej wzięło udział około 14 tys. osób. Dużą frekwencję zanotowały w tym dniu również kina (około 3000 osób), które wyświetlały atrakcyjne filmy w ramach „małego festiwalu filmów przygodowych”. Na podkreślenie zasługuje fakt, że podczas uroczystości kościelnych i państwowych zorganizowanych w tym samym czasie nie stwierdzono wrogich oficjalnych wystąpień ze strony społeczeństwa w stosunku do władz partyjnych i państwowych. Poza kilkoma wypadkami, które miały miejsce przy stawianiu krzyży przez rolników (Pasłęk, Morag) i księży (Lidzbark [Warmiński]), nie zanotowano poważniejszych wypadków naruszenia porządku i bezpieczeństwa publicznego. W zasadzie przeważająca część kleru podporządkowała się zaleceniom władz administracyjnych i ograniczała się do wykonywania obrządków i kazań religijnych. Z księżmi występującymi wrogo zostaną przeprowadzone rozmowy ostrzegawcze, a [co] do niektórych [zostaną] wyciągnięte wnioski administracyjne lub karne. Na uwagę zasługuje również postawa większości społeczeństwa i młodzieży, które wzięło gremialny udział w imprezach organizowanych przez FJN dokumentując tym samym patriotyczną postawę i potępiając politykę Wyszyńskiego. [APO, sygn. 1141/3256, s. 338-348]

czerwiec 1966 r.

Olsztyn, Frombork

W dniach 18-20 czerwca 1966 r. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w diecezji warmińskiej, zatrzymując się w Olsztynie i Fromborku. Jego pobyt związany był z uroczystościami peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.

400-lecie Warmińskiego Seminarium Duchownego

W dniach 25-26 listopada 1967 r. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie uczestnicząc w uroczystościach jubileuszu 400-lecia Warmińskiego Seminarium Duchownego.

listopad 1967 r.

wrzesień 1967 r.

90 rocznica objawień gietrzwałdzkich

W dniach 9-10 września 1967 r. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie i Gietrzwałdzie uczestnicząc w uroczystościach kościelnych 90-tej rocznicy objawienia Matki Boskiej Gietrzwałdzkiej oraz koronacji Jej obrazu w gietrzwałdzkim sanktuarium.

Informacja o przebiegu uroczystości 400–lecia Warmińskiego Seminarium Duchownego w Olsztynie

Informacja z przebiegu uroczystości 400–lecia WSD w Olsztynie. Zgodnie z programem Kurii Biskupiej w Olsztynie w dniach 25 i 26 XI 1967 r. odbyły się uroczystości kościelne związane z 400–leciem istnienia Warmińskiego Seminarium Duchownego. Wzięli w nich udział: Kardynał Wyszyński, 11 biskupów, rektorzy seminariów duchownych, kler parafialny i alumni. Wyszyński przybył do Olsztyna w dniu w dniu 25 XI 1967 r., na trasie przejazdu i przed pałacem biskupim nie było żadnych powitań. W tymże dniu odbyła się uroczysta sesja naukowa WSD, na której było obecnych około 100 księży i alumnów oraz biskupi i rektorzy. Obecnych powitał bp Obłąk, który mocno zaakcentował udział w uroczystościach Wyszyńskiego, porównując go z osobą założyciela seminarium kardynała Hozjusza. Stwierdził, że Wyszyński jest „puklerzem wiary i nieustraszoną ostoją kościoła w Polsce”. W referacie bp Obłąk omówił między innymi rolę kardynała Hozjusza jako założyciela seminarium oraz trudności, które on pokonał przy zakładaniu tegoż seminarium. Następnie księża jezuici: Piechnik z Krakowa i Korewa z Warszawy wygłosili referaty akcentując udział jezuitów w zakładaniu tegoż seminarium. Pierwszy z referatów nie zasługuje na większą uwagę, natomiast w drugim referacie były zawarte pewne akcenty mówiące o roli seminarium w powiązaniu z walką o polskość Warmii. Między innymi prelegent stwierdził, że „Seminarium Duchowne w Braniewie odegrało dużą rolę w dziele zjednoczenia Warmii z Rzeczpospolitą, a zwłaszcza w kształtowaniu poczucia wspólnoty z Polską w okresie rozbiorów. Polskość swą Warmia w niemałym stopniu zawdzięcza jezuitom i kapłanom przez nich wychowanych.” Kardynał Wyszyński w swoim przemówieniu oświadczył: uważa za wielki zaszczyt, iż jest kardynałem tytularnym kościoła pod wezwaniem św. Marii na Zatybrzu w Rzymie, który takim samym kardynałem był Hozjusz. Zawdzięcza to temu, że odbywał „polityczny nowicjat w Stoczku [Warmińskim]” i nie mógł początkowo objąć wyznaczonego mu przez papieża kościoła, innego niż posiadamy obecnie, kiedy był na soborze spotkał się przy epitafium Hozjusza, znajdującym się w kościele św. Marii w Rzymie, z kardynałem Depfnerem [Julius Döpfner], w obecności arcybiskupów: Baraniaka i Gawliny. Ten ostatni następująco skomentował to spotkanie: „Polska od czasu Grunwaldu nie odniosła takiego zwycięstwa jak dzisiaj”, dobrze, iż tę rocznicę obchodzimy na Warmii, która ponownie powróciła do Polski i nigdy nie dała się na zawsze od niej oderwać. W dniu 26 XI [19]67 r. w prokatedrze olsztyńskiej odbyła się akademia jubileuszowa połączona z nabożeństwem, obecnych było ok. 2500 osób, w tym zupełnie znikoma ilość młodzieży. Na akademii zabrało głos 5 biskupów oraz kardynał Wyszyński. W kazaniu Wyszyńskiego akcentów wrogich nie stwierdzono. Przebijały się jedynie aluzyjne stwierdzenia dotyczące trudnych warunków lokalowych WSD oraz wizytacji seminariów duchownych przez czynniki świeckie. Na uwagę zasługują niektóre zwroty: „w okresie rozbiorów Polski inspektorzy carscy, austriaccy czy niemieccy próbowali podporządkować seminaria duchowne dla własnych celów rusyfikacji i germanizacji społeczeństwa. Biskupów, którzy nie godzili się z tym usuwano ze stanowisk. Obecnie historia oceniła tych biskupów pozytywnie jako obrońców wiary i ojczyzny”, „przyszłych kapłanów mogą wychować tylko ci, którzy wierzą w trójcę przenajświętszą, a nie tacy, którzy odrzucają boga [sic]”, „obecnie warunki, w jakim znajduje się Warmińskie Seminarium Duchowne, można porównać >do stajenki betlejemskiej<, o czym miał okazję w dniu wczorajszym osobiście się przekonać. Społeczeństwo i państwo polskie winno zgodzić się na wybudowanie nowego gmachu dla seminarium, gdyż diecezja warmińska zwraca się z prośbą tylko o to, nie żądając żadnej innej pomocy. Po zakończeniu uroczystości w godzinach wieczornych Wyszyński wygłosił w budynku WSD pogadankę dla profesorów i alumnów, niemal w całości była ona poświęcona szczegółowemu omówieniu izolacji w jakiej znajdował się w latach ubiegłych. W związku z przyjazdem Wyszyńskiego instancje partyjne podjęły szereg czynności mające [sic] na celu pomniejszenie znaczenia pobytu Wyszyńskiego w Olsztynie oraz ograniczenia frekwencji społeczeństwa na tych uroczystościach: KMiP PZPR w Olsztynie zorganizował spotkania z członkami egzekutywy POP, na których omówiono stanowisko partii do polityki Wyszyńskiego i episkopatu. Na ten temat odbyły się również zebrania POP w mieście. W dniu 25 i 26 bm. zorganizowano szereg imprez dla młodzieży: seanse filmowe, rozgrywki sportowe, spotkania młodzieży z wojskiem w koszarach itp. Również w dniu 26 bm. szkoły średnie i zasadnicze zawodowe zorganizowały wywiadówki z rodzicami. Kierownik Wydz. Administracyjnego KW PZPR Jan Poznysz [APO, sygn. 1141/3257, s. 62-64]

Plan przeciwdziałania uroczystościom kościelnym 90-lecia objawienia Matki Boskiej w Gietrzwałdzie

Ściśle tajne Sprawy będące przedmiotem posiedzenia Zespołu ds. kleru, odbytego 5 lipca 1967 roku. [...] XIV. Sprawa uroczystości kościelnych w Gietrzwałdzie. W dniu 10 września [1967 r.] odbędą się w Gietrzwałdzie uroczystości kościelne. Jakkolwiek odbywają one w tym dniu tradycyjnie, w roku bieżącym kuria chce nadać im szczególny charakter w związku z 90-ta rocznicą objawienia MB w Gietrzwałdzie i koronacją obrazu. Na uroczystości przewidziany jest przyjazd kardynała Wyszyńskiego i Wojtyły oraz 40 biskupów. Kuria zakłada udział około 120 tysięcy wiernych. Należy już przystąpić do przeciwdziałania w celu niedopuszczenia do uzyskania efektów planowanych przez kurię i episkopat. Decyzja Zespołu: Celem niedopuszczenia do realizacji planów kurii i zmniejszenia do minimum efektów wydźwięku politycznego imprezy gietrzwałdzkiej (ze względu na udział Wyszyńskiego), należy już przystąpić do opracowania: planu uwzględniającego różne imprezy w samym Olsztynie oraz w Ostródzie, Nidzicy, Olsztynku itp. (Wydz[iał] Propagandy [KW PZPR w Olsztynie]), planu technicznego zabezpieczenia imprezy od strony porządku i bezpieczeństwa (parkingi, zaopatrzenie itp.), powyższe plany przedłożyć na posiedzenie Zespołu w III dekadzie m[iesią]ca sierpnia br. Wydział Administracyjny KW PZPR w Olsztynie Olsztyn, 1967 lipiec [APO, sygn. 1141/3257, s. 32-41, fragment dokumentu]

Ocena przebiegu kościelnych uroczystości milenijnych

Tajne Ocena przebiegu kościelnych uroczystości milenijnych w woj. olsztyńskim za okres od 01.01 do 01.11 1966 Planując obchody milenijne kler myślał o przekształceniu ich w manifestację polityczną. Masowy udział społeczeństwa w uroczystościach milenijnych miał wykazać ścisłe jego więzy z kościołem, zaś na tle tych uroczystości postać kardynała Wyszyńskiego miała urosnąć do roli przywódcy duchownego narodu. Przedsięwzięcia kleru, mimo na szeroką skalę zakrojonych przygotowań, w zasadzie zakończyły się fiaskiem, bowiem nie wykazały ścisłej więzi społeczeństwa z kościołem i nie potrafiły spowodować, jak to zakładały władze kościelne „generalnego nawrócenia się społeczeństwa”. To, że dziś jesteśmy upoważnienie do takiej oceny obchodów milenijnych jest wynikiem dobrze przemyślanego przeciwdziałania z naszej strony. Ze względu na wielowiekowe tradycje religijne w Polsce postępy laicyzacji społeczeństwa nie są jeszcze tak daleko zaawansowane, byśmy mogli przyglądać się biernie przedsięwzięciom kleru. Zdanie się na żywioł mogło przynieść w efekcie niepożądane zjawiska restauracji lub ożywienia uczuć religijnych w licznej grupie osób niezdecydowanych. W tym stanie wszechstronne przemyślenie sposobów przeciwstawienia się zamierzeniom kleru okazało się nieodzowne. W związku z tym instancje partyjne przy współudziale władz administracyjnych podjęły szereg środków zapobiegawczych. Wszystkim wydziałom postawione zostały zadania odpowiednie do ich zakresów czynności. Zadaniem Urzędu Spraw Wewnętrznych było przede wszystkim właściwe ukierunkowanie prac podległych wydziałów. W tym celu, zgodnie z dyrektywami Departamentu Społeczno-Administracyjnego, w dniu 19 kwietnia br. Urząd Spraw Wewnętrznych zorganizował naradę z kierownikami wydziałów spraw wewnętrznych. Na naradzie tej kierownicy wydziałów zapoznani zostali z programem uroczystości milenijnych w województwie [olsztyńskim] i związanymi z nimi przedsięwzięciami kleru, a następnie określone zostało miejsce wydziałów w podejmowaniu akcji zapobiegawczej. Wskazano na konieczność bacznego obserwowania kleru, wzajemnej wymiany spostrzeżeń ze służbą bezpieczeństwa i sygnalizowaniu ich Urzędowi Spraw Wewnętrznych. Licząc się z tym, że dla osiągnięcia swych celów kler nie zawaha się przed naruszaniem obowiązujących przepisów prawnych, omówiono ważniejsze wykroczenia, których dopuszcza się kler. Polecono przeanalizować składy osobowe specjalnie skompletowanych zespołów orzekających w kolegiach karno-administracyjnych. Zalecono również udzielanie pomocy innym organom przy sporządzaniu wniosków do kolegiów. O otrzymanych poleceniach kierownicy wydziałów zostali zobowiązani poinformować powiatowe instancje partyjne. W praktyce zadania kierowników wydziałów spraw wewnętrznych znacznie się poszerzyły ze względu na to, że zlecone są im do załatwienia sprawy wyznaniowe zastrzeżone właściwie do kompetencji przewodniczących prez[ydiów] pow[iatowych] rad narodowych. Jeśli na szczeblu wojewódzkim rozmowy z Kurią Biskupią przeprowadzane były przez przewodniczącego Prezydium WRN przy udziale kierownika Wydziału ds. Wyznań, to na szczeblu powiatowym wszelkie rozmowy przewodniczących prez[ydiów] pow[iatowych] rad narodowych z proboszczami parafii odbywały się w obecności kierowników wydziałów spraw wewnętrznych. Rozmowy przeprowadzono ze wszystkimi administratorami parafii. Zgodnie ze stanowiskiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR [w Olsztynie] zainteresowane wydziały Prezydium WRN miały wykonywać wyłącznie postawione im zadania, jakkolwiek dodatkowe przedsięwzięcia wymagały uzgodnienia z Komitetem. Władze partyjne i administracyjne w woj. olsztyńskim, zapoznane z przebiegiem obchodów milenijnych w innych województwach, mogły wypracować bardziej skuteczne formy przeciwstawienia się zamierzeniom kleru. Przebieg uroczystości milenijnych był między innymi śledzony przez obecnych w województwie przedstawicieli władz centralnych. W tej sytuacji Urząd Spraw Wewnętrznych w zasadzie nie miał możliwości do wykazania się własnymi inicjatywami, co najwyżej dzielił się swoimi spostrzeżeniami. Zgodnie z poleceniem Departamentu Urząd Spraw Wewnętrznych przeprowadził odpowiednie rozmowy z prezesami zarządów stowarzyszeń, co do których istniały przypuszczenia, że mogły się ewentualnie włączyć do uroczystości milenijnych. Szczególną uwagę zwrócono na ochotnicze straże pożarne. Rozmowy te osiągnęły zamierzone cele. W trakcie przygotowań do obchodów milenijnych i podczas samych obchodów Urząd Spraw Wewnętrznych współpracował ze służbami bezpieczeństwa oraz prewencji ogólnej MO, utrzymywał bieżący kontakt z Wydziałem ds. Wyznań. W naszym województwie obchody milenijne miały nieco odmienny charakter niż w województwach, w których obchody odbyły się wcześniej. Raczej ogólnie można stwierdzić, że przeciwdziałanie władz politycznych i administracyjnych było skuteczne. W tym był również pewien wkład tut[ejszego] Urzędu [Spraw Wewnętrznych] i niektórych wydziałów spraw wewnętrznych, a w szczególności Wydziału Spraw Wewnętrznych PPRN w Braniewie. Przygotowane odpowiednio kolegia karno-administracyjne nie rozpatrywały w zasadzie żadnych spraw ze względu na brak wniosków. Nie oznacza to bynajmniej, że nie zaistniały wypadki naruszania przepisów prawnych przez kler. Zaplanowana przed uroczystościami fromborskimi peregrynacja obrazu MB Częstochowskiej miała się odbywać w dniach 11-18 czerwca 1966 r. w parafiach Nidzica, Olsztynek, Olsztyn, Dobre Miasto, Orneta, Pieniężno, Braniewo i w dniu 18 czerwca obraz miał dotrzeć do Fromborka. Już w dniu 2 czerwca wikariusz generalny Kurii Biskupiej ks. Cynk [właśc.: Zink] został poinformowany, że władze państwowe nie wyrażą zgody na planowaną peregrynację obrazu. Jeśli w tym dniu stanowisko Kurii było jeszcze niezdecydowane, to podczas następnej rozmowy przewodniczącego PWRN w dniu 10 czerwca biskup Drzazga stwierdził, że ma odgórne polecenie działać według uprzednio przygotowanego planu. W związku z tym został uprzedzony, że władze znajdą środki, by do tego nie dopuścić. Wprawdzie w czasie rozmowy biskup Drzazga robił wrażenie niezdecydowanego, to bezpośrednio po niej, na naradzie odbytej z klerem, polecił realizację programu episkopatu. Mimo zakazu władz obraz MB Częstochowskiej dowieziony został w dniu 11 czerwca do Nidzicy i ukryty w kościele. Uroczystości peregrynacyjne rozpoczęły się o godz. 18.30 wewnątrz kościoła. Na 16 000 mieszkańców Nidzicy w powitaniu obrazu wzięło udział ok. 900 osób. Wystąpienie miejscowego proboszcza zmierzało do przeciwstawienia społeczeństwa z władzą państwową. Jego wypowiedzi: „Wszystkie drogi obstawione, samochody kontrolowane, lecz mimo to obraz MB jest wśród nas, i wszyscy, którzy nie zostali wywiezieni z Nidzicy, będą witać ją.”, „Są wśród nas tacy, którzy nie przyszli witać Matki Bożej, lecz miejmy nadzieję, że i na nich spłynie jej łaska” – mówią same za siebie. Przez cały czas uroczystości w mieście panowała normalna, codzienna atmosfera, nie pojawiły się żadne dekoracje na domach ani w pobliskich miejscowościach, wywieszone natomiast zostały biało-żółte flagi na niektórych kościołach na trasie do Olsztyna. W dniu 12 czerwca o godz. 19.00 samochód z obrazem w asyście kurialistów odjechał w kierunku Olsztynka. W drodze do Olsztynka, w m[iejscowości] Lesiny, samochód został zatrzymany przez patrol MO i wraz z obrazem skierowany do Fromborka, gdzie obraz przekazano do przechowania miejscowemu proboszczowi. Na obraz tymczasem oczekiwano w Olsztynku, gdzie planowana peregrynacja obrazu zbiegła się z jubileuszem 25-lecia pracy kapłańskiej [miejscowego] proboszcza. Z tej okazji, o godz. 18.00 na placu w obrębie kościoła urządzona została akademia, na której wystąpiły zespoły artystyczne [złożone] z uczniów miejscowych szkół. O zezwolenie na zorganizowanie akademii proboszcz się nie zwracał. Po akademii miało się odbyć powitanie obrazu. Łącznie zebrało się ok. 800 osób na 8000 mieszkańców. W związku z nieprzybyciem obrazu do godz. 21.00 proboszcz zorganizował wyświetlanie filmu pt. „Paweł VI w Bombaju”, na co również nie posiadał zezwolenia. Film oglądało już tylko ok. 400 osób. Dalsze uroczystości odbywały się przy obrazie zastępczym. W dniu 13 czerwca przewodniczący PWRN podczas rozmowy poinformował biskupa Drzazgę i wikariusza generalnego ks. Cynka [Zinka], o zaistniałym fakcie wyjaśniając, że władze państwowe zmuszone zostały wyegzekwować swoje polecenia, skoro Kuria nie uważała za stosowne podporządkować się im. Równocześnie z administratorami parafii, u których przewidziane były uroczystości peregrynacyjne, przewodniczący prez[ydiów] pow[iatowych] rad narodowych przeprowadzali rozmowy komunikując im, że obraz znajduje się już we Fromborku i w związku z tym nie powinni organizować żadnych uroczystości związanych z peregrynacją obrazu. Rozmowy te odniosły raczej tylko częściowy skutek, tzn. uroczystości zostały zorganizowane, lecz nie wszędzie z takim rozmachem, jak uprzednio planowano. Niezupełne podporządkowanie się proboszczy [sic] należy tłumaczyć odmiennymi poleceniami episkopatu. Frekwencja na rozpoczęciu uroczystości peregrynacyjnych w poszczególnych parafiach przedstawiała się następująco: W Olsztynie ok. 800 osób na 70 000 mieszkańców; W Dobrym Mieście ok. 500 osób na 8 000 mieszkańców; W Ornecie ok. 1500 na 10 000 mieszkańców W Pieniężnie ok. 200 osób na 2 000 mieszkańców W Braniewie ok. 500 osób na 11 000 mieszkańców. Same uroczystości przebiegały spokojnie. Jedynie w Olsztynie wystąpienia ks. Zakrzewskiego zawierały elementy informujące w sposób drastyczny o dyskryminacji obrazu. Ceremonie powitania kardynała Wyszyńskiego odbyły się w Olsztynie w dniu 18 czerwca o godz. 19.00. Sam kościół od zewnątrz i od wewnątrz przybrany był flagami biało-czerwonymi, biało–żółtymi i biało-niebieskimi, poza tym wywieszone były napisy o wierności Polski do katolicyzmu [sic]. Samo powitanie miało miejsce przed kościołem i przyległe do kościoła ulice zapełnione były mieszkańcami miasta. Łącznie zebrało się do 6000 mieszkańców, w tym w większości kobiety. Udział młodzieży był minimalny. Wśród zebranych rozprzedawane były przez handlarzy dewocjonaliami zdjęcia Wyszyńskiego oraz znaczki z wizerunkiem MB Częstochowskiej. Kler chciał robić wrażenie, że pilnuje przestrzegania przepisów prawnych. Gdy niektórzy przyglądający się zajęli miejsca na rusztowaniach wzniesionych dla wykonania prac elewacyjnych, ksiądz pełniący czynności spikera polecił zejść z rusztowań uzasadniając to grożącym niebezpieczeństwem. W momencie przybycia kardynała Wyszyńskiego wznoszone były okrzyki „niech żyje” i odśpiewano „sto lat”. Inicjatorami owacji byli między innymi klerycy seminarium duchownego. Po krótkich przemówieniach dalsze uroczystości odbyły się wewnątrz kościoła. Szczegóły tych uroczystości podano w przesłanej ministerstwu [spraw wewnętrznych ?] informacji. Główne obchody milenijne odbyły się 19 czerwca we Fromborku. Na trasie przejazdu kardynała Wyszyńskiego z Olsztyna do Fromborka kościoły udekorowane były flagami biało-czerwonymi, biało-żółtymi i biało-niebieskimi, w pojedynczych wypadkach ustawiane były prowizoryczne ołtarzyki, gdzieniegdzie wywieszono obrazy MB. Po wsiach grupy wiernych w liczbie od kilkunastu do kilkudziesięciu osób oczekiwały przyjazdu kardynała. Tylko w Dobrym Mieście i w Ornecie zgrupowania liczyły po około 1500 osób. Wśród zgromadzonych widziało się transparenty z napisami „witamy kardynała Wyszyńskiego”, „witamy księży biskupów na szlaku tysiąclecia”, „arcypasterze, błogosławcie nas”. Kardynał Wyszyński nie zatrzymując się udzielał błogosławieństwa. Bezpośrednio po przyjeździe Wyszyńskiego grupy rozchodziły się, transparenty i ołtarzyki znikały. Do Fromborka przybył kardynał Wyszyński z towarzyszącymi mu biskupami o godz. 11.00. Powitano ich oklaskami i okrzykami i wznoszono okrzyki „niech żyje”. Tak oklaski, jak i najgłośniejsze były w grupie osób stojących najbliżej kardynała. Uroczystości odbywały się na placu przykatedralnym przy wzniesionym ołtarzu polowym. Plac udekorowany był poza flagami herbami miast Warmii. Po nabożeństwie z kazaniem Wyszyńskiego w godzinach popołudniowych odbyła się uroczysta sesja episkopatu poświęcona znaczeniu diecezji warmińskiej w historii katolicyzmu w Polsce. W dniu obchodów przybyło do Fromborka ok. 1800 osób, lecz jakieś 30% z nich nie brało udziału bezpośredniego w uroczystościach. W czasie wygłaszania kazania przez Wyszyńskiego zapełniona była plaża, sporo ludzi biwakowało gdzie popadło. Do stosunkowo wysokiej frekwencji przyczynił się powiat elbląski z woj. gdańskiego, skąd przybyła jedna trzecia przyjezdnych. Znaczna część uczestników ze względu na ograniczenie ruchu kołowego doszła z Braniewa do Fromborka pieszo. Zorganizowanych pielgrzymek nie ujawniono. W czasie uroczystości widoczna była służba porządkowa z biało-czerwonymi opaskami. W dniu 20 czerwca przed południem kardynał Wyszyński w asyście 20 samochodów z duchownymi wyjechał z Fromborka. W kolumnie wieziony był obraz, który następnie skierowany został do Warszawy. We wszystkich uroczystościach używane były chorągwie i sztandary, jakie stale znajdują się w kościołach. Wśród nich były sztandary nie zalegalizowane w organizacjach przykościelnych i sprawa ta wymaga bardziej szczegółowego rozeznania. Jak wynika z opisu przebiegu obchodów milenijnych w woj. olsztyńskim kler i akty przykościelny dopuszczali się wykroczeń, a nawet czynów sądownie karanych (np. wyświetlanie filmu). Na fakty te zwrócono uwagę zarówno poszczególnym księżom, jak i Kurii Biskupiej. Poza wypadkiem w Nidzicy nie uznano za celowe wyciągną wnioski w stosunku do winnych. W województwie ujawniono dość nieliczne wypadki nielegalnego wznoszenia krzyży i budowy kapliczek dla upamiętnienia „Millenium”. Wypadki takie stwierdzono w miejscowościach: Warkały, Rodziszewo, Kality, Janiki Małe, Golity, Małdyty w powiecie morąskim, w Leszczynie i Zambrowcu w powiecie pasłęckim oraz Ignalinie w powiecie lidzbarskim. W drodze postępowania przymusowego władze budowlane powodują rozebranie tych obiektów, niekiedy jednak napotykają na opór. Szczególnie oporną jest ob[ywatelka] Józefa Jarzynkowska z Janik Wielkich, która wybudowała kapliczkę, jak twierdzi w dowód wdzięczności za ocalenie w czasie wojny i dla upamiętnienia milenium. Wymierzoną jej karę wpłaciła, lecz kapliczki nie rozebrała. Tymczasem pisze skargi pod adresem różnych organów centralnych, sądząc, że w ten sposób uda się jej nie wykonać nakazu miejscowej władzy budowlanej. Krzyże i kapliczki wznoszone są przez indywidualnych fundatorów, jak w wypadku ob.[ywatelki] Jarzynkowskiej, albo też z funduszy pochodzących z nielegalnych zbiórek. Dotychczas ujawniono jedną taką zbiórkę w Leszczynie, powiat Pasłęk, gdzie niejaki ob.[ywatel] Władysław Suchodolski zebrał 4000 zł. Pieniądze pochodzące ze zbiórki zostały skonfiskowane a winny ukarany. Realizacja zatem hasła kardynała Wyszyńskiego „1000 krzyży na 1000-lecie” ma pewien oddźwięk w woj. olsztyńskim. Dzięki jednak wyczuleniu odpowiednich organów, w tym również wydziałów spraw wewnętrznych, wszelkie próby wznoszenia nowych krzyży lub kaplic spotykają się z natychmiastową i skuteczną reakcją władz. Właściwa peregrynacja obrazu MB odbywała się w województwie w 1962 r., lokalna peregrynacja połączona była z obchodami fromborskimi. Obecnie trwa tzw. „mała peregrynacja”, przy czym w szerszym zakresie występuje ona w parafiach wiejskich. Przeprowadzana jest skrycie, po prostu poszczególni parafianie przynoszą od proboszczy kopię obrazu do domu, przy którym następnie modlą się. W modłach biorą udział najbliżsi sąsiedzi. Władze reagują tylko w wypadkach, jeżeli w związku z peregrynacją dochodzi do większych zgromadzeń, ewentualnie z udziałem księdza. Zgromadzenie takie ujawiono w PGR Markiny, w powiecie bartoszyckim, gdzie do zebranych ks. Edmund Szak [?] wygłosił kazanie. Został pociągnięty do odpowiedzialności karno-administracyjnej i ukarany. Obecnie Kuria Biskupia zaplanowała zorganizowanie uroczystości parafialnych, które mają być aktem końcowym obchodów milenijnych. Przez realizację takich haseł jak „wszyscy w parafii ochrzczeni”, „krzyż w każdym domu katolickim”, „powrót do chrześcijańskiego pozdrowienia w życiu narodu” uroczystości te mają stanowić dalszą próbę klerykalizacji życia społecznego. Podsumowując obchody milenijne w województwie olsztyńskim śmiało można stwierdzić, że dobrze zaplanowane i zorganizowane imprezy konkurencyjne, przeprowadzona akcja uświadamiająca naświetlająca społeczeństwu obiektywnie historię kościoła w Polsce, przyniosły pożądane rezultaty uniemożliwiając episkopatowi realizację celów, jakie sobie postawił. -/- Kierownik Oddziału Spraw Społecznych J. Ślipko Dnia 17 XI 1966 [APO, sygn. 1141/3256, s. 349-356]

Ocena przebiegu uroczystości kościelnych koronacji obrazu Matki Boskiej w Gietrzwałdzie

‘Informację wysłano do Wydz[iału] Adm[inistracyjnego] KC PZPR w dniu 15 IX 1967’ Ocena przebiegu uroczystości kościelnych koronacji obrazu MB w Gietrzwałdzie oraz imprez organizowanych w dniu 9 i 10 wrzesień br. [1967] na terenie woj. olsztyńskiego. I. Przygotowania do zaplanowanych przez kurię biskupią uroczystości koronacyjnych obrazu MB w Gietrzwałdzie, kler rozpoczął już w marcu br. Między innymi zapowiedziano udział kardynałów: Wyszyńskiego i Wojtyły oraz ponad 30 biskupów. Z ambon apelowano do wiernych o wzięcie masowego udziału. Według przewidywań bp. Drzazgi na uroczystość winno przybyć około 100 tys[ięcy] wiernych. Ponieważ imprez gietrzwałdzka wykraczała poza ramy województwa olsztyńskiego i diecezji warmińskiej, bp Drzazga zwrócił się do sąsiednich diecezji w celu rozpropagowania uroczystości i zapewnienia wysokiej frekwencji wiernych. W diecezji warmińskiej odbyło się szereg narad i konferencji kleru, na których mobilizowano księży do aktywnego działania na rzecz licznego udziału wiernych w uroczystościach. Temu też celowi służyły odezwy i list pasterski wydane przez bp. Drzazgę. Niemal wszystkie wystąpienia publiczne biskupów były poświęcone problematyce gietrzwałdzkiej. W tej sytuacji Komitet Wojewódzki PZPR w myśl uprzednio opracowanego planu dokonał następujących posunięć: - Podczas narad odbytych z I sekretarzami, [sekretarzami] propagandy i organizacyjnymi KP PZPR wyjaśniono polityczne tło uroczystości kościelnych z podkreśleniem, że nie przeciwstawiamy się tym uroczystościom, lecz tylko wrogim poczynaniom Episkopatu i hierarchii kościelnej. W podobny sposób naświetlono tę sprawę aktywowi partyjnemu. - Zorganizowano imprezy sportowe, artystyczne, dożynkowe i inne pod hasłem „Pożegnanie lata”, w celu zapewnienia rozrywek społeczeństwu oraz zmniejszenie frekwencji wiernych w Gietrzwałdzie. - Nie dopuszczono do przewożenia wiernych na uroczystości państwowymi i społecznymi środkami lokomocji. - poinformowano o przygotowaniach kleru do uroczystości komitety PZPR województw sąsiednich, skąd według naszego rozeznania mógł być znaczny napływ wiernych do Gietrzwałdu. II. Zgodnie z przyjętymi założeniami, w dniu 9 bm. [wrzesień 1967 r.] w Olsztynie odbyło się szereg imprez rozrywkowych, sportowych i kulturalnych. Największą impreza była „Parada zespołów i gwiazd” na stadionie „Gwardia” przy udziale 20 tys. młodzieży w wieku od 14 do 20 lat. Pełne komplety widzów zgromadziły występy cyrku „Wisła” i kina (ogółem 7500 widzów). W teatrze odbyły się dwa spektakle, na które przybyło 800 widzów. Na zorganizowanym przez wojsko capstrzyku obecnych było 3000 widzów. Ogółem w imprezach rozrywkowych, sportowych i artystycznych wzięło udział ponad 3400 uczestników. Obok tego na terenie 10 powiatów, położonych najbliżej Gietrzwałdu odbyły się różnego rodzaju imprezy masowe (dożynki gromadzkie, wiece antywojenne, spotkania społeczeństwa z oficerami WP, zawody sportowe, okolicznościowe zbiórki harcerskie itp.). Ogółem w sobotę 9 bm. w imprezach zorganizowanych na terenie naszego województwa uczestniczyło około 72 tys. osób – dorosłych i młodzieży. Podana liczba nie obejmuje wszystkich imprez odbytych w szkołach, w związku z inauguracją roku harcerskiego, spartakiadą sportową, ogniskami itp. W dniu 10 bm. w Olsztynie i na terenie 15 powiatów województwa odbyły się zasadnicze imprezy, których zasięg był znacznie szerszy niż tych, jakie miały miejsce w dniu poprzednim. Najbardziej atrakcyjne imprezy odbyły się w Olsztynie i w Barczewie, na terenie pow[iatu] olsztyńskiego. W Olsztynie na spotkaniu z aktorami filmu „Czterej pancerni i pies” wzdłuż trasy przejazdu zebrało się około 15 tys[ięcy] osób, w tym około 80% młodzieży, zaś na stadionie zgromadziło się około 20 tys[ięcy] osób – dzieci, młodzieży, rodziców. Na stadionie OKS „Warmia” rozgrywane były dwa międzynarodowe mecze piłki nożnej (w godz. 10.00-14.30), które skupiły 4 tys[ięcy] osób. Na mistrzostwa wojewódzkie w boksie, które były rozgrywane od godz. 12.00 przybyło około 500 osób. W teatrze recitale Ewy Demarczyk odbyły się przy pełnych kompletach widzów (ponad 1000 osób), w promocji podchorążych OSU uczestniczyło około 5 tys[ięcy] ludzi, a na grzyby w zorganizowanych grupach wyjechało ponad 3 tys[iące] osób. Dwa spektakle cyrkowe odbyły się przy pełnych kompletach widzów (ponad 4500 osób), to samo dotyczy kin wyświetlających atrakcyjne filmy (ponad 2500 widzów). Ogółem w imprezach odbywających się w Olsztynie 10 IX br. wzięło udział około 55 tys[ięcy] ludzi. W Barczewie odbyły się dożynki powiatowe z atrakcyjnym programem rozrywkowym. Występy „Czerwono-Czarnych”, zespołu Jazz Band Ball, spotkania sportowe itp., skupiły około 5 tys[ięcy] uczestników. W pozostałych powiatach odbyły się różnego rodzaju imprezy oraz dożynki, które zgromadziły ponad 160 tys[ięcy] mieszkańców naszego województwa. W dożynkach, które w tym czasie odbyły się w 119 miejscowościach, uczestniczyło około 52 tys[ięcy] osób. Dożynki połączone były z wystawami rolniczymi, konkursami orek, pokazami mody itp. Łącznie w dniach 9 i 10 września br. w wymienionych wyżej imprezach na terenie województwa wzięło udział około 235 tys[ięcy] osób. III. W dniu 09 bm. uroczystości kościelne rozpoczęły się przyjazdem kardynała Wyszyńskiego do Olsztyna. Na granicy diecezji warmińskiej powitał go biskup Drzazga w asyście 5 księży. Na trasie przejazdu nie było zgromadzeń publicznych, poza Nidzicą (200 osób) i Olsztynkiem (około 150 osób). W chwili przyjazdu Wyszyńskiego do Olsztyna przy katedrze i pałacu biskupim zgromadziło się ok. 100 osób. W czasie oficjalnego powitania było obecnych około 3300 osób. Po wejściu Wyszyńskiego do kościoła część ludzi rozeszła się i w efekcie na nabożeństwie pozostało około 2500 osób. Zwracała uwagę znikoma ilość młodzieży. W czasie witania Wyszyńskiego przed pałacem biskupim niewielka ilość osób zaintonowała „sto lat” oraz rozległy się słabe oklaski. Na tak minimalną, naszym zdaniem, frekwencję wiernych na trasie przejazdu Wyszyńskiego i w czasie jego pobytu w Olsztynie wpłynęły niewątpliwie imprezy zorganizowane na terenie województwa, a szczególnie w mieście Olsztynie. Ponadto duży wpływ miały rozmowy uświadamiające przeprowadzone z aktywem partyjnym. Według oceny księży impreza kościelna w dniu 9 bm. była nieudana. Zasadnicza uroczystość koronacyjna odbyła się w dniu 10 IX br. w Gietrzwałdzie. Wzięli w niej udział: kardynałowie Wyszyński i Wojtyła, arcybiskupi Kominek i Baraniak, 28 biskupów, 300 księży i 220 zakonnic. Ponadto obecni byli[:] generał Zgromadzenia Kanoników Regularnych oraz dziekan Roty rzymskiej, ks. Filipiak. Frekwencja wiernych kształtowała się następująco: w dniu 9 IX [br.] w godzinach przedpołudniowych wynosiła około 2 tys[ięcy] osób, w godzinach wieczornych wzrosła do około 15 tys[ięcy] osób. Według obserwacji poważna część ludności przybyła pociągami z województw[:] bydgoskiego, warszawskiego, białostockiego i gdańskiego. Stwierdzono również kilka pielgrzymek, które prowadzili księża lub zakonnicy, w ilości 70 – 100 osób. Pielgrzymki te były zorganizowane od stacji Biesal (4 km od Gietrzwałdu). Zanotowano również pielgrzymkę z Olsztyna liczącą około 500 osób, która zorganizowała się poza miastem, gdyż proboszcz oświadczył zebranym, że władze administracyjne nie wydały zezwolenia na jej odbycie. W dniu 10 bm. podczas koronacji obrazu obecnych było około 50 tys[ięcy] osób. Stwierdzono również w dniach 9 i 10 września przyjazd około 4 tys[ięcy] samochodów i 10 tys[ięcy] motocykli. Należy wspomnieć, że przytłaczająca większość stanowiła ludność wiejska – przeważnie w starszym wieku, natomiast stosunkowo mało było młodzieży. W świetle obserwacji pociągów, szczególnie na stacji Biesal i Olsztyn, stwierdzono, że około 50% obecnych w Gietrzwałdzie przybyło z województwa warszawskiego – miejscowości: Ciechanów, Przasnysz, Mława, Ostrołęka, Myszyniec, Kadzidło, z województwa bydgoskiego – miejscowości: Jabłonowo, Kowalewo, Brodnica, Rypin, z województwa gdańskiego – miejscowości: Elbląg, Malbork, Kwidzyn i z województwa białostockiego. Dowodem jest sprzedaż biletów w tych kierunkach. Np. stacja Biesal sprzedaje [ich] przeciętnie [na kwotę] od 800 do 1000 zł[otych], zaś w dniu 10 bm. sprzedano ich na [kwotę] 123 tys[ięcy] zł[otych]. Za okres od 5 IX do 9 IX w Olsztynie sprzedano biletów za 95 tys[ięcy] zł[otych], natomiast w dniach 9-11 IX br. sprzedano ich za 534 tys[ięcy] zł[otych]. Bilety zostały sprzedane do miejscowości leżących w wymienionych na wstępie województwach. Jeżeli do tego dodać, że duża ilość osób pojechała w dniu 10 IX bez biletów, to twierdzenie nasze jest prawidłowe. Również obserwacja numerów rejestracyjnych samochodów i motocykli wykazała, że około 10-45% wiernych przybyło na uroczystość z województw sąsiednich. Dla przykładu: na 6 autokarów, które zanotowano w Gietrzwałdzie 3 pochodziły z Warszawy (MPK), 1 z Łomży (PKS), 1 z Elbląga (spółdzielczy) i 1 z Bydgoszczy. Nadmienia się, że w okresie poprzedzającym uroczystość gietrzwałdzką władze terenowe województwa olsztyńskiego przeciwdziałały w 30 wypadkach w celu niedopuszczenia do zbiorowych wyjazdów środkami lokomocji (autobusy, autokary, samochody ciężarowe). Na stosunkowo wysoką frekwencję wpłynęły następujące czynniki: - uroczystość ta jest tradycyjnie od lat obchodzona przez kościół i wiernych, a w szczególności przez ludność warmińską, mazurską i kurpiowską; - szerokie i długotrwałe propagowanie tej imprezy przez kler, zapowiedź udziału kardynałów i Episkopatu oraz sam fakt koronacji obrazu; - korzystne warunki dojazdu do Gietrzwałdu oraz przerwa w sezonowych pracach rolnych; - zapowiedź święcenia pojazdów mechanicznych w Gietrzwałdzie, co było praktykowane corocznie; - niepełne rozeznanie co do zwiększonej ilości napływu [sic] wiernych z województw wymienionych, a w związku z tym niedostateczna działalność tamtejszych instancji partyjnych. W dniach 9 i 10 września br. kardynałowie oraz biskupi wygłosili łącznie 23 kazania, w tym w Olsztynie i Gierzwałdzie po 6 kazań, a w parafiach podolsztyńskich 11 kazań. Wystąpienia te, poza jednym (bp Bernacki), nie zawierały wrogich elementów politycznych. Wyszyński w swoich dwóch kazaniach wygłoszonych 9 bm. w Olsztynie i w dniu 10 IX w Gietrzwałdzie, omówił znaczenie kultu MB na tle odbywających się uroczystości koronacyjnych. Podkreślił przywiązanie ludu warmińskiego oraz całego narodu polskiego do osoby MB. W kazaniu wygłoszonym w Gietrzwałdzie stwierdził m[iędzy] innymi, że „Matka Boska jest siłą, która jednoczy naród bez gwałtu i przemocy”. Dodał również, „że jedynie kościół może zapewnić pokój wśród społeczeństw”. Kazania wygłoszone przez kardynała Wojtyłę, arcybiskupów Kominka i Baraniaka oraz pozostałych biskupów również tematycznie związane były z odbywającą się uroczystością. Wychwalano przy tym postawę Wyszyńskiego i jego zaangażowanie. Biskup Bernacki z Gniezna w swoim kazaniu wygłoszonym w dniu 10 IX w Morągu do około 300 osób, między innymi stwierdził: - „Dziś MB Gietrzwałdzka spotkała się z MB Ostrobramską” - „MB w swojej wędrówce po kraju zwraca ludowi zagrabione ziemie, wyzwoliła już Warmię i Mazury ale jeszcze inne ziemie czekają na przyłączenie do Macierzy” - „Upadki państw wynikały z niewiary w Boga. Tak było i w dziejach Polski. Niewiara, pijaństwo, rozpusta spowodowały utratę niepodległości. Obecnie w Polsce nie jest dobrze. Rocznie przepija się miliardy złotych. Mamy w kraju kilka milionów dzieci alkoholików. Brak dla nich pomieszczeń w zakładach. Przerywania ciąży daje makabryczne rezultaty. Matki Polski uśmierciły 32 miliony istnień ludzkich. Jest to więcej aniżeli morderstwa, jakich dopuścił się Hitler w ostatniej wojnie.” - „Za tę rozpustę i upadek moralności ktoś ponosi odpowiedzialność. Naród nie ma na kogo liczyć. Jedyną ostoją jest Matka Boska.” Przeciętna frekwencja wiernych na kazaniach głoszonych przez biskupów poza Gietrzwałdem wynosiła: w Olsztynie powyżej 1000 osób, na terenie innych miejscowości województwa około 200 osób. Przebieg uroczystości miał charakter spokojny. Nie zanotowano zakłóceń porządku i porządku publicznego. Miejsca uroczystości udekorowane były skromnie. W godzinach popołudniowych 10 IX frekwencja poczęła szybko zmniejszać się tak, że wieczorem w obrębie kościoła pozostały niewielkie grupy ludności. Pomimo to, w godzinach rannych w dniu 11 IX na stacji Biesal oczekiwało na odjazd pociągami 6 – 7 tysięcy osób. Niektórzy biskupi i księża oceniali wystąpienia Wyszyńskiego w Olsztynie i Gietrzwałdzie jako utrzymane w spokojnym i umiarkowanym tonie. Wynika to, ich zdaniem, z tego, że Wyszyński, pragnąc uzyskać paszport, unika zadrażnień z władzami. W rozmowach między sobą, niektórzy biskupi i księża ocenili uroczystość gietrzwałdzką jako udaną. Natomiast mieli podzielone zdania na temat frekwencji. Większość z nich oceniała ją na około 50 – 60 tys[ięcy] osób, inni natomiast wyrażali przekonanie, że było 70, a nawet 100 tys[ięcy] osób. Wyszyński stwierdził, że dzisiejsza uroczystość potwierdza potrzebę organizowania częściej tego rodzaju masowych imprez. IV. Z przebiegu całokształtu uroczystości kościelnych w Gietrzwałdzie, jak i imprez rozrywkowych nasuwają się następujące wnioski: - społeczeństwo wykazuje duże zapotrzebowanie na masowe imprezy i widowiska. Potwierdza to duży udział ludności szczególnie wiejskiej w Gietrzwałdzie oraz duże zainteresowanie imprezami kulturalno-rozrywkowymi. Stąd zachodzi potrzeba organizowania bardziej atrakcyjnych imprez również dla ludności wiejskiej, szczególnie w podobnych okolicznościach, - w przyszłości zachodzi potrzeba bardziej skoordynowanej działalności władz administracyjnych i instancji partyjnych województw sąsiadujących, - przebieg całokształtu imprez i wnioski wynikające omówić na najbliższej naradzie z sekretarzami KP [PZPR]. Olsztyn, 1967 IX 14 Wydział Administracyjny KW PZPR W Olsztynie [APO, sygn. 1141/3257, s. 50-57]

KALENDARIUM

„Nabożeństwo we fromborskiej katedrze”, fragment wiersza Marii Zientary-Malewskiej, „Słowo na Warmii i Mazurach”, 2-3 lipca 1966r. Eugeniusz Tryniszewski, „W Olsztynie i Fromborku. Te Deum diecezji warmińskiej”, „Słowo na Warmii i Mazurach”, 2-3 lipca 1966r.

Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński w kościele św. Jakuba, Olsztyn 18 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński, Kard. K. Wojtyła w kościele św. Jakuba, Olsztyn 18 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński, Kard. K. Wojtyła w kościele św. Jakuba, Olsztyn 18 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński w kościele św. Jakuba, Olsztyn 18 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński w kościele św. Jakuba, Olsztyn 18 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej)

Plan przeciwdziałania zamierzeniom kleru związanych z organizacją święta kościelnego – koronacji obrazu Matki Boskiej

Plan przeciwdziałania zamierzeniom kleru związanych z organizacją święta kościelnego – koronacji MB w Świętej Lipce w powiecie kętrzyńskim w dniu 10-11 sierpień 1968r. I. Zamierzenia kleru. Przygotowania przez kurię i jezuitów uroczystości w Św. Lipce trwają już od roku 1967. Szczególnie nasilenie pracy organizacyjnej i propagującej uroczystości przypada na rok 1968. Kuria zakłada w swych planach ściągnięcia do Św. Lipki około 100 000 wiernych, w tym poważną ilość młodzieży, deklarując przyjazd około 30 biskupów z Wyszyńskim i Wojtyłą na czele. Począwszy od stycznia br. omawia się te sprawy na wszystkich rejonowych naradach księży oraz ogłasza się apele na ambonach o masowość wiernych. Są również próby sięgania przez kler i aktyw katolicki do obozów młodzieżowych i kolonii letnich. W związku z powyższymi zamierzeniami kleru instancje partyjne, rady narodowe, organizacje społeczne i MO winne podjąć działalność propagandową, organizacyjną i administracyjną zmierzająca do pomniejszenia wagi uroczystości i zmniejszenia do minimum frekwencji. Działalność organizacyjna W dniu 6 VI [1968 r.] odbyć naradę I sekretarzy KP, na której omówić całokształt działania politycznego i organizacyjnego zmierzającego do przeciwdziałania organizacji uroczystości kościelnych w Św. Lipce. Zalecić KP Kętrzyn, Biskupiec, Mrągowo, Giżycko, Węgorzewo i Bartoszyce, aby w porozumieniu z PK ZSL odbyły w tej sprawie narady z sekretarzami KG [PZPR] i ZSL, aktywem ZMS, ZMW i ZHP w celu opracowania programów przeciwdziałania, zmierzających do ograniczenia frekwencji na uroczystościach kościelnych w Św. Lipce. 2. 12.06.1968 r. odbyć naradę sekretarz propagandy KP dla omówienia problemu wynikającego z punktu 1. 3. Do końca m[iesią]ca czerwca br. Wydział Propagandy KW zorganizuje naradę zainteresowanych przedstawicieli instytucji, przedsiębiorstw i organizacji kulturalnych i turystycznych w celu: opracowania planu imprez artystycznych i sportowych w wymienionych na wstępie powiatach; opracowanie programu wycieczek turystycznych, krajoznawczych i wypoczynkowych (z wyłączeniem szlaku do Św. Lipki) uniemożliwić wykorzystanie transportu na wycieczki w kierunku Św. Lipki ; poprzez związki zawodowe zorganizowanie szerokiej akcji wypoczynku po pracy (wczasy sobotnio–niedzielne). 4. W czasie szkolenia wychowawców i organizatorów kolonii i obozów Wydział Propagandy KW omówi problem wychowania laickiego młodzieży w czasie trwania kolonii i obozów, ze szczególnym uwzględnieniem zamierzeń kleru w organizowaniu kościelnych uroczystości w Św. Lipce. 5. W miesiącu lipcu poinformować KW PZPR Gdańsk, Białystok, Warszawa i Bydgoszcz o organizowanych przez kler uroczystościach w Św. Lipce. Zwrócić szczególną uwagę na ograniczanie frekwencji z ww. województw. Odpowiedzialny sekretarz propagandy KW, tow. Atłas. Podobne rozmowy z KW MO ww. województw przeprowadzi tow. Moczkowski – komendant wojewódzki MO w Olsztynie. 6. W końcu miesiąca lipca odbyć naradę sekretarzy propagandy KP i przedstawicieli instytucji kulturalnych w celu podsumowania dotyczących przedsięwzięć dotychczasowych. Wydział Ekonomiczny KW przeprowadzi rozmowy z: - Oddziałem Ruchowo-Handlowym [PKP] w Olsztynie, aby w dniach 9-11.08.1968 r. nie uruchamiano dodatkowych pociągów lub wagonów na dojazd do Kętrzyna Wydziałem Komunikacji PWRN i dyrekcją Wojewódzkiego Zarządu PKS, aby nie uruchamiać dodatkowych autobusów na kierunek Kętrzyn i Św. Lipka oraz nie wypożyczać w tych dniach instytucjom i organizacjom autobusów na wycieczki w kierunku Kętrzyn i Św. Lipka. Wydział Komunikacji zaostrzy kontrolę pojazdów na drogach wiodących do Kętrzyna i Św. Lipki Wydziałem Handlu PWRN i kierownictwem WZGS, aby zabronić organizowania specjalnego zaopatrzenia na te dni przez handel uspołeczniony oraz nasilić kontrolę prywatnych sprzedawców przez PIH, Wydział Komunikacji PWRN zleci wydziałom komunikacji PPRN wydanie zaleceń zabraniających dyrekcjom i związków zawodowych zakładów pracy i instytucji wypożyczania komukolwiek lub organizowania w dniach 9-11.08.[19]68 r. zakładowych samochodów i autobusów na wycieczki w kierunku Kętrzyn – Św. Lipka. Wydział Rolny: poprzez Zarząd Okręgu Związku Zawodowego Pracowników Rolnych i WZ PGR spowoduje, aby dzień 11.08.[19]68 r. (niedziela) był wykorzystany jako dzień pracy w związku z nasileniem akcji żniwnej. Rady narodowe: w miesiącu lipcu przewodniczący PWRN tow. Gotowiec przeprowadzi rozmowę profilaktyczną z bp. Drzazgą, zwracając szczególną uwagę na zagadnienie frekwencji wiernych, bezpieczeństwa w czasie uroczystości oraz próby ściągania młodzieży, Wydział ds. Wyznań podejmie przedsięwzięcia profilaktyczne w stosunku do kleru zmierzające do ograniczenia zaangażowania kleru i aktywu kościelnego w uroczystościach w Św. Lipce. Urząd Spraw Wewnętrznych PWRN i wydziały spraw wewnętrznych PPRN nie będą wydawały zezwoleń na organizację pielgrzymek (procesji) do Św. Lipki. [sic] MO i Służba Bezpieczeństwa opracuje [sic] odrębny plan operacyjnego i fizycznego zabezpieczenia, kierując się wytycznymi niniejszego planu, rozeznaniem własnych zamierzeń kleru i potrzebami terenu. zwróci szczególna uwagę na zabezpieczenie dróg i kontroli sprawności pojazdów, będzie na bieżąco informować KW i KP PZPR o przygotowaniach kleru do uroczystości, kierownictwo KW MO w miesiącu lipcu zwoła naradę komendantów powiatowych MO, na której omówi wytyczne KW w sprawie uroczystości oraz zamierzenia własne w sprawie operacyjnego i fizycznego zabezpieczenia uroczystości w Św. Lipce. Wydział Administracyjny spowoduje włączenie organizacji LOK i Straży Pożarnej w organizowaniu ćwiczeń, zawodów w różnych dyscyplinach. W porozumieniu z WSzW [Wojewódzki Sztab Wojskowy] i PSzW [powiatowe sztaby wojskowe], tam gdzie są możliwości zorganizować ćwiczenia oddziałów samoobrony TOS i ZOS. Imprezy sportowe, turystyczne i kulturalne. Imprezami objąć całe województwo, nasilając je szczególnie w powiatach: Giżycko, Kętrzyn, Mrągowo, Biskupiec, Bartoszyce i Węgorzewo. Wszystkie imprezy organizować pod hasłem „Pożegnanie lata 1968 r. na Warmii i Mazurach”. Organizować imprezy w dniach 10 i 11.08.[19]68 r. ze szczególnym uwzględnieniem rozłożenia imprez w godzinach w dniu 11.08.[19]68 r. Powiat Giżycko 10.08.[19]68[r.], godz. 16.00-21.00 – stadion PKKF, kolarskie wyścigi australijskie na bieżni, biegi sztafetowe z udziałem reprezentacyjnych sztafet woj. olsztyńskiego (4x100 mężczyzn i kobiet, 4x400 i sztafeta szwedzka), przewidywany udział publiczności [-] około 10 000 osób. 11.08.[19]68[r.], godz. 10-19 – rozpoczęcie regat żeglarskich mistrzostw świata w klasie Cadet, mecz piłki nożnej (stadion PKKF) między reprezentacjami woj. olsztyńskiego A i B, uroczystość oficjalnego otwarcia mistrzostw świata w klasie Cadet nad jeziorem Kisajno (baza GKKF), impreza dla młodzieży „Czterej pancerni i pies” – lokalna improwizacja, zawody wędkarskie na kanale. 2. Kętrzyn 10.08.[19]68 r., godz. 15-19 – zawody konne na stadionie z udziałem zawodników z Warszawy, Olsztyna i ewentualnie ekipy radzieckiej. 11.08.[19]68[r.], godz. 10-21 – uliczny wyścig motocyklowy z udziałem zawodników z Gdańska i Olsztyna. 3. Korsze 11.08.[19]68[r.], godz. 10.00-14.00, „Mikrofon dla wszystkich” na estradzie z udziałem olsztyńskich zespołów bitowych i solistów. Ponadto w czterech punktach powiatu zorganizować imprezy lokalne i zabawy ludowe. 4. Mrągowo 10.08.[19]68[r.], godz. 10.00-20.00 – turniej gwiazd estradowych (plac przy PDK) z udziałem artystów z Warszawy i Olsztyna. 11.08.[19]68[r.], godz. 10.00-19.00 – uliczne kryterium kolarskie z udziałem kadry reprezentacyjnej Olsztyna i Białegostoku, pokazy płetwonurków (brzeg jeziora Czos – plaża miejska). W dniu 10 i 11.08.[19]68[r.] zorganizować w dwóch punktach imprezy lokalne i zabawy (uwzględnić Mikołajki i Piecki). 5.Bartoszyce 10.08.[19]68[r.], godz. 15.00 – turniej różnych gier zespołowych z udziałem sportowców całego powiatu. 11.08.[19]68[r.], godz. 11.00-17.00 – zawody jeździeckie z ewentualnym udziałem Kaliningradu lub Estonii, wycieczki w kierunku Fromborka. Biskupiec 10.08.[19]68[r.], godz. 10.00 – mecz piłki nożnej. 11.08.[19]68[r.], godz. 11.00 – kolarskie przełajowe mistrzostwa międzypowiatowe. 7.Reszel Ze względu na bliską odległość i możliwość dojścia pieszo po imprezach do Św. Lipki (5 km) proponuje się nie organizować masowych imprez artystycznych i sportowych natomiast szeroko rozpropagować i zorganizować wyjazdy na wczasy sobotnio-niedzielne i wycieczki turystyczne. 8.Węgorzewo 10.08.[19]68[r.], godz. 12.00-18.00 – przewidzieć w kilku ośrodkach wiejskie imprezy lokalne, turniej gwiazd estradowych (dla młodzieży). 11.08.[19]68[r.], godz. 11.00 – motorowy wyścig uliczny i piłka nożna. Wszystkie pozostałe powiaty przygotują również uroczystości lokalne w miastach, gromadach i wsiach mające na celu ściągnięcie ludności okolicznej oraz niedopuszczenie do wyjazdu do Św. Lipki. Wydział Propagandy KW PZPR Wydział Administracyjny PZPR Olsztyn , czerwiec 1968 [APO, sygn. 1141/3257, s. 112-118]

sierpień 1968 r.

Święta Lipka - koronacja obrazu

W dniach 10-11 sierpnia 1968 r. kardynał Stefan Wyszyński uczestniczył w uroczystościach koronacji obrazu Matki Boskiej w Świętej Lipce

Olsztyn, Frombork

Czerwiec 1973 r. – kardynał Stefan Wyszyński uczestniczy w obchodach kopernikańskich w Olsztynie i Fromborku

czerwiec 1973 r.

czerwiec 1971 r.

Olsztyn, Pieniężno, święcenia Werbistów

W dniach 26-27 czerwca 1971 r. kardynał Stefan Wyszyński przebywał na terenie diecezji warmińskiej uczestnicząc w święceniach kapłańskich alumnów Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie.

Obchody kopernikańskie w Olsztynie i Fromborku

S. Wyszyński w katedrze fromborskiej, 1973 r. (zbiory biblioteki Wyższe Seminarium Duchowne Metropolii Warmińskiej Hosianum) Kard. S. Wyszyński podczas obchodów kopernikańskich, Olsztyn 16 czerwca 1973 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas obchodów kopernikańskich, Frombork 17 czerwca 1973 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej)

Informacja dotycząca pobytu kardynała S. Wyszyńskiego w województwie olsztyńskim

Kard. S. Wyszyński w kościele św. Jakuba, Olsztyn 26 czerwca 1971 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Olsztyn, dnia 29 czerwca 1971 roku Informacja dotycząca pobytu kardynała Wyszyńskiego na terenie województwa olsztyńskiego. W dniach 26-27 czerwca 1971 r. na terenie woj. olsztyńskiego przebywał kardynał Stefan Wyszyński. Głównym celem jego pobytu było udzielenie święceń kapłańskich alumnom Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie w dniu 27 czerwca 1971 roku. Natomiast w zamierzeniach organizatorów uroczystości w Olsztynie i Pieniężnie miały stanowić elementy uświetniające 25-lecie sakry biskupiej kardynała S. Wyszyńskiego, co zostało podkreślone podczas powitania w obydwu miejscowościach. Do Olsztyna kardynał Wyszyński przybył w sobotę 26 czerwca o godz. 17.45. Pod ‘Przed’ tzw. pałacem biskupim został powitany przez biskupów olsztyńskich: Józefa Drzazgę, Jana Obłąka, Juliana Wojtkowskiego, ordynariusza diecezji białostockiej bp. Henryka Gulbinowicza oraz kurialistów, wykładowców WSD „Hosianum”, kler parafialny z m[iasta] Olsztyna i okolic, grupę zakonnic i dziewcząt w strojach regionalnych oraz dzieci i delegację wiernych z parafii Św. Jakuba, na terenie której go witano. W pobliżu pałacu i prokatedry zgromadziło się około 800-1000 osób świeckich, w tym około 100 młodych ludzi, z których około trzydziestu wykazało duże zainteresowanie tylko limuzyną kardynała i pozostało przy niej ponad godzinę nie wchodząc w ogóle do kościoła. Oficjalne mowy powitalne wygłoszono w prokatedrze. Najpierw przemawiały dzieci i młodzież, przedstawiciel wiernych z parafii św. Jakuba, a na koniec dziesięciominutowe przemówienie wygłosił bp Józef Drzazga. Wyraził on wiele uznania dla kardynała Wyszyńskiego za jego postawę zajmowaną w obronie interesów kościoła w Polsce na przestrzeni 25 lat pełnienia przez niego obowiązków arcypasterskich. Podkreślił wielkie zasługi kardynała Wyszyńskiego dla rozwoju życia kościelnego w diecezji warmińskiej i wszystkich diecezjach położonych na Ziemiach Odzyskanych. Zacytował fragment listu kardynała do biskupa Józefa Drzazgi z okazji uzyskania przez Kurię Biskupią zgody władz państwowych na rozbudowę budynku seminarium w Olsztynie dla potrzeb biblioteki i archiwum. Cytat zawierał stwierdzenie, iż ta decyzja władz stanowi początek nowego dla kościoła i wobec tego należy oczekiwać zmiany stosunku władz wobec potrzeb wiernych. Biskup Drzazga wspomniał również o potrzebie budowy budynku dla seminarium i trudnościach jakie napotyka ze strony władz w tej sprawie. Przemówienie zakończył panegirycznymi pochwałami pod adresem kardynała Wyszyńskiego, którego nazwał „współczesnym Hozjuszem” oraz zaproponował, by kardynał Wyszyński objął przewodnictwo komisji przygotowującej uroczystości związane z pięćsetną rocznicą urodzin „ks. Mikołaja Kopernika, które odbędą się na świętej Warmii w 1973 r.”. W podobnie panegirycznym stylu wygłoszone były przemówienia powitalne osób świeckich. Następnie kardynał Stefan Wyszyński wygłosił 55-minutowe kazanie. Na wstępie podziękował za powitanie i wyraził zadowolenie z faktu przybycia na Warmię. Poinformował zebranych, że do Olsztyna przybył z Paradyża z diecezji gorzowskiej, gdzie odbyła się 126 konferencja plenarna episkopatu. Wyjaśnił, że przyjęto zasadę wg której konferencje episkopatu mają odbywać się co pewien okres w miejscowościach położonych na Ziemiach Odzyskanych, a Paradyż wybrano dlatego, iż jest on symbolem przywiązania Polaków do wiary katolickiej i wysiłków Kościoła w dziele odbudowy obiektów sakralnych na tych ziemiach. Paradyż jest siedzibą seminarium diecezjalnego diecezji gorzowskiej, ponieważ z Gorzowa – mówił kardynał Wyszyński – seminarium usunięto prawie siłą. Obiekty pocysterskie w Paradyżu były zniszczone i nikt nie chciał ich odbudowywać, dopiero wysiłek duchowieństwa i wiernych dał pełny efekt. Podczas obrad konferencji episkopatu jej uczestnicy dowiedzieli się o uchwaleniu przez Sejm ustawy przyznającej Kościołowi tytuły własności do użytkowanego przez niego mienia na Ziemiach Odzyskanych. Ustawa ta, wg kardynała Wyszyńskiego, stanowi istotny krok na drodze do normalizacji stosunków między Państwem a Kościołem. Jej uchwalenie – mówił kard. Wyszyński – jest wynikiem wielokrotnych i cierpliwych przedłożeń kierowanych przez episkopat do władz państwowych. Jest ona korzystna dla polskiej racji stanu, ponieważ w poprzednim okresie niesłusznie i błędnie mienie kościoła na Ziemiach Odzyskanych nazywano dobrem poniemieckim. Obecnie błędy te są naprawiane przez nowe kierownictwo polityczne kraju. Następnie stwierdził, że w czasie wspólnych narad przedstawicieli episkopatu i władz państwowych episkopat nie żądał zwrotu całego mienia, które stanowiło kiedyś własność kościelną, ponieważ zmieniły się warunki i wiele [wielu] funkcji społecznych Kościół już nie pełni, jak np. nie prowadzi domów opieki, chociaż mógłby je prowadzić z pożytkiem dla społeczeństwa. Podkreślił z naciskiem, iż Kościół nie ma wygórowanych ambicji, a egzystować może z powodzeniem dzięki ofiarności i trosce wiernych, co wg kardynała Wyszyńskiego, jest swego rodzaju fenomenem, który zadziwia przede wszystkim kościoły na Zachodzie. Dodał, że współczesnemu kościołowi w Polsce niepotrzebne są żadne majątki, lecz przede wszystkim wolność głoszenia religijnych zasad życia społeczeństwa. Dlatego też – kontynuował kard. Wyszyński - normalizacja stosunków między Państwem a Kościołem nie może się jednak ograniczać do wydania wspomnianej ustawy. Konieczne jest bowiem zapewnienie Kościołowi warunków swobodnego kształcenia przyszłych kapłanów. Warunków takich nie posiada WSD „Hosianum” w Olsztynie. Wielkim błędem władz administracyjnych było odebranie w przeszłości seminarium olsztyńskiemu gmachu, w którym mogło ono należycie spełniać swoje zadania. Co prawda władze miejscowe przydzieliły plac pod budowę budynku seminarium ale już dwa lata, bo od 1969 r. nie dają zezwolenia, co trwa troszeczkę zbyt długo i wyczerpuje naszą cierpliwość – mówił kardynał Wyszyński. Dodał, że warunki, w jakich egzystuje i pracuje seminarium olsztyńskie, są najgorsze jakie zna, i nie zaspokajają elementarnych potrzeb. Sprawa ta – twierdził mówca – rzutuje nieprzychylnie na stanowisko zagranicy wobec Polski. Podkreślił, że Kościół nie żąda żadnych funduszy od Państwa, ponieważ ufa i wierzy, że ofiarność wiernych pozwoli zrealizować cel, jakim jest budowa nowego gmachu dla seminarium olsztyńskiego. Kardynał Wyszyński z naciskiem stwierdził, że dla pełnej normalizacji stosunków między Państwem a Kościołem niezbędne jest przede wszystkim zapewnienie całkowitej wolności i swobody wyznania wiary [sic] w naszym kraju. Obecnie bowiem tej wolności jest brak. Należy doprowadzić do tego, aby żaden człowiek wierzący w naszym kraju, bez względu na zajmowane stanowisko, nie obawiał otwarcie i głośno przyznawać się do wiary w Chrystusa; ażeby oficer Wojska Polskiego nie musiał jeździć na drugi koniec Polski w celu ochrzczenia dziecka, a nauczyciel udawać się do kościołów leżących poza jego miejscem zamieszkania; ażeby nie zamykano ust nauczycielom stwierdzeniem „pan uczy w szkole świeckiej, pan nie może być wierzący”. Takie naciski oraz nierówne traktowanie ludzi wierzących w stosunku do niewierzących powoduje, że człowiek dla własnej korzyści, dla dobrego stanowiska wyrzeka się wiary, a przez to nie jest wiele wart, bowiem kto zdradzi wiarę ten w sprzyjających dla siebie okolicznościach może również zdradzić swoja ojczyznę, wyrzec się jej. Na zakończenie kardynał Wyszyński stwierdził, że o wszystkich o tych wszystkich sprawach mówił w ciągu minionych 25 lat.; w roku 1951 i 1952, potem po 1957 r. Jeśli nie mógł mówić, to prosił, a gdy i to było możliwe, wówczas się modlił się. Kazania kard. Wyszyńskiego wysłuchało w kościele około 1300 osób. Kilkanaście młodych ludzi [sic] i matek z dziećmi opuściło kościół w trakcie trwania przemówienia. Po zakończeniu mszy odbyła się w pałacu biskupim kolacja z udziałem kard. Wyszyńskiego, biskupów i zaproszonego kleru. W następnym dniu, 27 czerwca br., w godzinach rannych, kard. Wyszyński udał się w towarzystwie biskupa J. Drzazgi do Pieniężna, gdzie przybył o godz. 10.00. Powitany został przez prowincjonała księży werbistów. Następnie rozpoczęło się nabożeństwo, w trakcie którego kard. Wyszyński udzielił święceń kapłańskich 6 subdiakonom WSD księży werbistów. Po nabożeństwie wygłosił okolicznościowe kazanie. Nawiązał w nim do znaczenia misji kapłana w kościele, która – jak twierdził – nie może ograniczać się tylko do składania ofiary bezkrwawej, lecz w razie potrzeby nawet do oddania życia, jak uczyniło to tysiące księży w czasie ostatniej wojny. W wystąpieniu swym kard. Wyszyński skierował wiele pochwalnych słów pod adresem księży werbistów podkreślając ich zasługi poniesione dla sprawy głoszenia ewangelii w krajach misyjnych. Podczas kazania w kościele było prawie 2000 osób. Po części oficjalnej kard. Wyszyński podejmowany był obiadem przez kierownictwo prowincji i seminarium werbistów w Pieniężnie. W czasie obiadu zabrał głos bp J. Drzazga, rektor WSD w Pieniężnie, prowincjał zgromadzenia werbistów oraz kard. Wyszyński. Trzej pierwsi mówcy ograniczyli się w zasadzie do złożenia wyrazów podziękowania Wyszyńskiemu za jego przyjazd do Olsztyna i Pieniężna, zainteresowanie się sprawami seminarium diecezjalnego i diecezji warmińskiej oraz udzielenie święceń kapłańskich w Pieniężnie. Ponadto prowincjał zaprosił kard. Wyszyńskiego na uroczystości 50-lecia prowincji werbistów, przypadające w 1973 r. Kardynał Wyszyński wspominał o swoim pobycie w Stoczku pow[iat] Lidzbark Warm[iński], gdzie – jak to określił – odbył „rok nowicjatu” (chodzi o okres jego izolacji). Stwierdził, że czas ten wykorzystał do przemyśleń i opracowania programu milenijnego. Podkreślił też rolę i znaczenie misji oraz postawę kapłana we „współczesnym zmaterializowanym świecie”. O godz. 15.00 Wyszyński wyjechał do Olsztyna, a stąd o godz. 16.30 do Warszawy. [APO, sygn. 444/97 Wydział ds. Wyznań]

Program uroczystości koronacyjnych obrazu Matki Boskiej

Program (ramowy) uroczystości koronacyjnych obrazu Matki Bożej w Świętej Lipce (10 i 11 sierpnia 1968 r.) Sobota, 10 sierpnia – wigilia uroczystości. godzina 9.00 – msza św. koncelebrowana – krótka nauka, [godzina] 11.00 – suma pontyfikalna – kazanie, [godzina] 17.00 – różaniec ilustrowany przeźroczami, [godzina] 19.00 – nieszpory pontyfikalne – kazanie, [godzina] 20.30 – msza św. cicha, [godzina] 21.00 – Apel Maryjny. Wystawienie Najświętszego Sakramentu. Adoracja, [godzina] 23.50 – repozycja. Niedziela, 11 sierpnia. godzina 24.00 – msza św. pontyfikalna, kazanie, [godzina] 1.30 – procesja maryjna ze świecami. W drodze różaniec i litania do Matki Bożej. Msze św. indywidualne i koncelebrowane przez całą noc, [godzina] 6.00 – godzinki o Niepokalanym Poczęciu (w kościele), [godzina] 7.00 – msza św. w obrządku wschodnim (przy ołtarzu polowym), [godzina] 8.30 – procesja z cudownym obrazem do ołtarza polowego, [godzina] 9.00 – msza św. pontyfikalna (przy ołtarzu polowym), kazanie (krótkie), [godzina] 9.30 – przyjazd księży biskupów do klasztoru, [godzina] 10.00 – przyjazd JE księdza kardynała prymasa i JE księdza kardynała metropolity do Świętej Lipki. Ingres do kościoła. Powitanie liturgiczne. Procesja do ołtarza polowego, [godzina] 10.30 – powitanie JE ks. Kardynała prymasa i księży biskupów na podium ołtarza polowego (wita młodzież, JE ks. biskup ordynariusz, PO prowincjał), [godzina] 11.30 – odczytanie dekretu koronacyjnego (po polsku). Przysięga oo. Jezuitów strużów [sic] sanktuarium świętolipskiego. Poświęcenie koron. Koronacja obrazu Matki Bożej. „Witaj Królowo”: śpiew ludu. Ślubowanie młodzieży żeńskiej i męskiej. „Błękitne rozwińmy sztandary”: śpiew młodzieży. Suma pontyfikalna – JE kardynał Wojtyła. Kazanie: JE ks. kardynał prymas. Oratio fidelum… Na zakończenie błogosławieństwo Ich Eminencji i Ich Ekscelencji. „Te Deum”: Ciebie Boże Wysławiamy. Procesja z cudownym obrazem do kościoła, śpiew ludu: „Wśród jezior i lasów”, pieśń do Matki Bożej świętolipskiej, [godzina] 16.00 – pontyfikalne nieszpory. Kazanie, [godzina] 17.00 – msza św. cicha, [godzina] 18.00 – słuchowisko maryjne. [APO, sygn. 444/86, wswz]

Informacja o przebiegu uroczystości kościelnych oraz imprez świeckich organizowanych w dniach 10 i 11 sierpnia 1968 r.

Informacja z przebiegu uroczystości kościelnych w Św. Lipce oraz imprez świeckich organizowanych w dniach 10 i 11 sierpnia 1968 r. I. W związku z mającymi się odbyć uroczystościami koronacji obrazu MB w Świętej Lipce pow[iat] Kętrzyn, kler rozpoczął przygotowania już w 1967 r. ze szczególnym nasileniem pracy organizacyjnej i propagującej w roku 1968. Kuria i jezuici założyli w swych planach ściągnięcia do Świętej Lipki ponad 100 000 osób, w tym poważną ilość młodzieży. Począwszy od jesieni ub[iegłego] roku na wszystkich naradach rejonowych księży z ambon i na spotkaniach z aktywem kościelnym systematycznie omawiano organizację uroczystości kładąc nacisk na maksymalną frekwencję. W miesiącu lipcu br. na terenie województwa jezuici obsłużyli ponad 100 parafii, szczególnie w tych miejscowościach, gdzie spodziewano się, że księża przywiązywali zbyt małą wagę do organizowanej uroczystości. Obok ww. zamierzeń, kuria wydała również dyrektywę, by kler i aktyw kościelny zwrócił uwagę na kolonie i obozy letnie celem uczestnictwa tej młodzieży w uroczystościach. Celem popularyzowania uroczystości kuria dużo wcześniej ogłosiła udział kardynałów Wyszyńskiego i Wojtyły oraz 30 biskupów. II. W związku z zamierzeniami kleru – instancje partyjne, rady narodowe, organizacje społeczne i masowe oraz MO podjęły działalność organizacyjno-propagandową i administracyjną zmierzająca do pomniejszenia wagi uroczystości kościelnych i zmniejszenia do minimum frekwencji. - Odbyto narady I sekretarzy KP [PZPR] i [sekretarzy] propagandy oraz przedstawicieli instytucji, przedsiębiorstw, organizacji kulturalnych i turystycznych w celu opracowania ‘ustalenia’ programu działalności na dzień 10 i 11 bm. ‘naszego przeciwdziałania’. - Omówiono z organizatorami kolonii i obozów oraz kadrą program wychowania laickiego młodzieży w czasie trwania turnusów. Przeprowadzono rozmowy z kierownictwem KW PZPR w Bydgoszczy, Białymstoku, Gdańsku i woj. warszawskim, ‘po’informując’wano’ ich o uroczystościach oraz ‘zwrócenie się’ spowodowanie zmniejszenia [sic] do minimum przybycia uczestników na uroczystość ‘z terenu tych województw’. - Przestrzeżono kierowników instytucji i zakładów pracy przed wydawaniem zezwoleń wyjazdów państwowych [sic] środków lokomocji do Świętej Lipki. - Zalecono MO operacyjnie i fizycznie zabezpieczyć’enie’ uroczystości, zwracając szczególną uwagę na kontrolę dróg i sprawność pojazdów [sic]. - Imprezami artystycznymi, sportowymi i turystycznymi objęto całe województwo nasilając je [sic] w powiatach Giżycko, Biskupiec, Kętrzyn, Mrągowo, Bartoszyce, Węgorzewo i Lidzbark [Warmiński] pod hasłem „Lato 1968 na Warmii i Mazurach”. - Zlecono w powiatach ościennych odbyć spotkania KG ‘PZPR’ z udziałem ZSL, aktywem ZMS i ZMW w celu poinformowania o uroczystościach i przeciwdziałania frekwencji w Świętej Lipce. III. W dniu 10 sierpnia br. w godzinach wieczornych w rejonie Świętej Lipki zgromadzonych było 7 tys[ięcy] osób. Ludzie ci przybyli koleją, PKS-ami, motocyklami i częściowo pieszo. W dwóch wypadkach zanotowano rozczłonkowane pielgrzymki w [z] powiatu Szczytno i miejscowości Myszyniec. W tym dniu odbyło się spotkanie młodzieży w Świętej Lipce z przedstawicielami zakonu jezuitów, gdzie uczestniczyło około 300 osób. W kazaniu zakonnika miały miejsce pewne wrogie elementy. Mówił o tym, że w „Polsce Ludowej buduje się domy mieszkalne, szkoły, a nie kościoły. Wyprowadzono ze szkół naukę religii, łamano krzyże, zaś młodzieży nie pozwala się na praktyki religijne. Aczkolwiek w kraju nie spotyka się obozów i naród nie jest za kratami, niemniej jednak nie ma wolności i trzeba o nią walczyć.” Ogółem w Świętej Lipce i w 6 parafiach większych miast diecezji [warmińskiej] wystąpiło w dniach 10 i 11.08.1968 r. 14 biskupów. Wygłosili oni 14 kazań. W dniu 10.08.[19]68 r. wystąpili w Świętej Lipce trzej biskupi wygłaszając kazania o treści religijnej. W nocy z dnia 10 na 11.08.[19]68 r. wygłaszali przemówienia księża. W godzinach rannych dnia 11.08 br. kazanie o treści politycznej wygłosił bp Musiel. W centralnej uroczystości koronacyjnej z udziałem 25 biskupów kardynałów Wyszyńskiego i Wojtyły przemawiali[:] kardynał Wyszyński, bp Drzazga oraz prowincjał oo. jezuitów ks. Janczak. Charakterystyczne akcenty kazań. Bp Musiel – sufragan diecezji częstochowskiej [-] szeroko nawiązywał do zagadnienia wolności sumienia i wyznania wskazując, że gwarantują je akty międzynarodowe oraz soborowe. Mówił o żądaniach władz, aby księża prowadzili księgi inwentarzowe i rejestrowali punkty katechetyczne; akcentował trudności w wypełnianiu praktyk religijnych stwarzane wobec dzieci na koloniach i kleryków w wojsku. Wzywał do katolickiego wychowania dzieci i młodzieży wskazując, ze różne międzynarodowe waśnie i kłopoty na Bliskim Wschodzie, w Wietnamie i Nigerii są wynikiem życia bez Boga oraz nienawiści między ludźmi. Bp Drzazga – administrator apostolski diecezji warmińskiej [-] skoncentrował się w wystąpieniu na powitaniach oraz przedstawieniu historii kościoła i obrazu świętolipskiego. Również te same treści zawarł w swym przemówieniu prowincjał oo. jezuitów ks. Janczak. Kard. Wyszyński wygłosił kazanie spokojne, o umiarkowanej treści. Omówił rolę ośrodka w Świętej Lipce w walce z protestantyzmem oraz zmaganiach o zachowanie wiary i wierności kościołowi. Następnie omówił wymagania, jakie postawił wiernym program Wielkiej Nowenny i ślubowanie odbyte 3 maja 1966 r. sprowadzając je głównie do konieczności obrony wiary, moralności dzieci i młodzieży. Stwierdził też, że ostatnią encyklikę papieża naród polski przyjął z wielką ulgą, ponieważ kościół nie może inaczej postąpić, jeśli ludzkość nie ma się zmienić w gromadę karłów i imbecyli. Frekwencja w Świętej Lipce w tych dniach kształtowała się następująco: - 10.08.[19]68 [r.] w godzinach wieczornych ok. 7 tys.[ięcy] osób, - 11.08.[19]68 [r.] do godz. 8.00 ok. 10 tys.[ięcy] osób, - w kulminacyjnym punkcie uroczystości (godz. 10.00) ok. 13 tys.[ięcy] osób, w tym około 200 księży, 250 kleryków i ponad 200 zakonnic, - na popołudniowych nieszporach w dniu 11.08.[19]68 r., w kulminacyjnym punkcie uroczystości było około 1000 wozów osobowych, 40 ciężarowych, 3.000 motocykli i 250 furmanek. Przygotowanie i obsługiwane przez kler parkingi były wykorzystane w zaledwie 25-30%. Obok rejestracji olsztyńskiej [sic] na parkingach znajdowały się wozy z woj. białostockiego, gdańskiego i warszawskiego. Ogólnie oceniając przebieg uroczystości kościelnych w Świętej lipce należy stwierdzić, że: - mimo nasilonej działalności organizacyjno-propagandowej w naszym województwie i kraju od wielu miesięcy organizatorom udało się zgromadzić około 10% zamierzone frekwencji. Na marginesie trzeba zaznaczyć, że organizatorzy uroczystości przygotowali parkingi, noclegi, obsługę informacyjną dla około 100 000 osób. Spaliły na panewce założenia organizatorów uroczystości w stosunku do młodzieży. Przygotowane dla młodzieży imprezy takie jak[:] okolicznościowe kazania, ogniska, spotkania itp. zgromadziły po 300-400 uczestników zamiast planowanych kilku tysięcy. Według naszej oceny młodzież na uroczystościach kościelnych stanowiła około 12-15% ogółu uczestników i to młodzieży wiejskiej przybyłej przeważnie z rodzicami. Gros uczestników stanowiły starsze kobiety. Przy tym należy zaznaczyć, iż duża część uczestników przybyła do Świętej Lipki w dniu 11 sierpnia br. ‘i’ przebywała [tam] zaledwie 3-4 godziny. Działalność organów MO i służby porządkowej ocenić należy jako sprawną i operatywną. ‘III’ Przeciwdziałając frekwencji mieszkańców województwa olsztyńskiego w Świętej Lipce, zorganizowano wiele imprez artystycznych, sportowych i turystycznych, szczególnie na terenie powiatów ościennych. Obok własnych zespołów artystycznych i sportowych, zaangażowano czołowych solistów i zespoły estradowe kraju do olbrzymiej imprezy pod wspólnym hasłem „Lato 1968 na Warmii i Mazurach”. Każdy z angażowanych 14 zespołów artystycznych z zewnątrz dał w dniach 10-11 ‘sierpnia br.’ 4 do 6 koncertów w wytypowanych miejscowościach. Wszystkie te imprezy odbywały się na wolnym powietrzu (bezpłatnie lub za niewielką odpłatnością) non-stop 10.[19]68 [r.] do godz. 21.00 i 11.08.[19]68 [r.] od godz. 10.00 do 14.00 i od 16.00 do 20.00. Miejsca imprez były obsługiwane przez ruchome punkty napojów chłodzących, żywność, prasę itp. W szeregu powiatach w dniu 10.08[19]68 [r.] zorganizowano wiele zabaw tanecznych, które trwały do rana. Według naszych obliczeń w imprezach obsługiwanych przez zespoły centralne wzięło udział około 250 tys.[ięcy] osób . W dniu 10.08.[19]68 [r.] od godz. 16.00 – 20.00 w imprezach uczestniczyło około 60 000 widzów, przeważnie młodzieży. W dniu 11.08.[19]68 [r.] w godz. 10.00-14.00 w imprezach uczestniczyło około 100 ‘90’ 000 osób, a w godzinach popołudniowych wzięło udział również ca 100 000. Ponadto, we wszystkich kinach wyświetlano atrakcyjne filmy, zorganizowano wiele lokalnych zawodów sportowych, straży pożarnych, które również cieszyły się dużą frekwencją. Oceniając ogólnie nasze przeciwdziałania i organizowane w tym celu imprezy należy stwierdzić, ze: - instancje partyjne i władze administracyjne w pełni zdały egzamin w zakresie przygotowania i zabezpieczenia politycznego i organizacyjnego zamierzonych przedsięwzięć, - dobór zespołów i repertuarów sprawił, że imprezy były bardzo atrakcyjne i widowiskowe oraz prezentowały właściwe walory artystyczne i ideowo-wychowawcze, - przeciętna frekwencja na poszczególnych imprezach kształtowała się od 1-7 tys.[ięcy] widzów, - wszystkie zespoły artystyczne, w tym radziecki zespół z Kaliningradu, spotkały się z bardzo gorącym, a wielu wypadkach wręcz entuzjastycznym przyjęciem widowni. Społeczeństwo i władze zgłaszają powszechny postulat, aby imprezy w rodzaju „Lato 1968 na Warmii i Mazurach” organizować co roku. Wydział Propagandy KW PZPR Wydział Administracyjny KW PZPR Olsztyn 1968.08.12 [APO, sygn. 1141/3257, s. 139-144]

KALENDARIUM

Program ogólnopolskiego Kongresu Mariologicznego w Olsztynie i Gietrzwałdzie

Olsztyn, 8 lutego 1977 r. Urząd Wojewódzki w Olsztynie Wydział ds. Wyznań [do] Urząd ds. Wyznań w Warszawie Urząd Wojewódzki w Olsztynie – Wydział do Spraw Wyznań przesyła w załączeniu do wiadomości program ogólnopolskiego kongresu mariologicznego w Olsztynie i Gietrzwałdzie w dniach 24 – 26 czerwca 1977 r. Dyrektor Wydziału ds. Wyznań Mgr Leopold Topczewski Program Ogólnopolskiego Kongresu Mariologicznego w Olsztynie w dniach 24-25 czerwca 1977 roku Dzień 24 VI. [19]77 r. (piątek) godzina 9.00 - msza koncelebrowana w prokatedrze w Olsztynie, odprawi kard. Wojtyła, godzina 11.00 – początek obrad, przemówienia powitalne: bp. warmińskiego [Drzazgi], prezesa Studium mariologicznego [dr. B. Przybylskiego] oraz słowo prymasa [kard. Wyszyńskiego], godzina 12.00 – wykład „Objawienia MB w Gietrzwałdzie w świetle archiwaliów diec[ezjalnych]”. Dyskusja, [wykład wygłosi] bp Obłąk, […] godzina 15.00 – wykład „Historia objawień w Gietrzwałdzie w świetle archiwaliów zachodnioniemieckich”, ks. prof. dr M. Borzyszkowski,[wykład] „Wpływ Gietrzwałdu na ożywienie polskiego ruchu narodowego na Warmii w świetle archiwów polskich i wschodnioniemieckich”. Dyskusja. Przerwa. [wykład wygłosi] ob[ywatel] doc. dr T. Grygier, […] Dzień 25 VI [19]77 r. (sobota) […] Godzina 12.30 Rezolucja kongresu (przewiduje się, że uczestnicy kongresu wystosują petycję do bp. J. Drzazgi, by władzą zwyczajną ordynariusza stwierdził autentyczność objawień w Gietrzwałdzie). Słowo Prymasa Polski – kard. Wyszyński, […] Godzina 20.00 – zakończenie kongresu Centralne uroczystości maryjne w Gietrzwałdzie, niedziela 11 wrzesień 1977 [godzina] 5.00 piesza pielgrzymka do Gietrzwałdu z kościoła św. Jakuba. [godzina] 6.30 liturgia w obrządku wschodnim w Bazylice. Odprawia i głosi homilię mitrat Bazyli Hrynik. [godzina] 8.30 procesja z obrazem Matki Boskiej z Bazyliki do Źródełka. Prowadzi ksiądz biskup dr Jan Obłąk. [godzina] 9.00 msza św. młodzieżowa przy Źródełku. Odprawia ksiądz arcybiskup metropolita wrocławski dr Henryk Gulbinowicz. Homilię głosi ksiądz biskup dr Julian Groblicki. [godzina] 10.30 procesja Episkopatu Polski i koncelebransów z Bazyliki do Źródełka, z prymasem polski Stefanem kardynałem Wyszyńskim na czele. [godzina] 11.00 suma pontyfikalna koncelebrowana przy Źródełku, pod przewodnictwem Karola kardynała Wojtyły, metropolity krakowskiego. Homilia prymasa Polski Stefana kardynała Wyszyńskiego. Po komunii św. dziękczynne „Ciebie Boże wysławiamy”. Episkopat Polski, koncelebranci, duchowieństwo i wierni procesjonalnie odprowadzają cudowny obraz do Bazyliki. [godzina] 14.00 obiad na plebani i w domu diecezjalnym w Gietrzwałdzie [godzina] 15.00 powrót pieszej pielgrzymki do Olsztyna [APO, sygn. 444/4/100, s. 358, 360-364, fragment dokumentu]

sierpień 1977 r.

Olsztyn, Gietrzwałd

W dniach 24-26 czerwca 1977 r. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie i Gietrzwałdzie uczestnicząc w Ogólnopolskim Kongresie Mariologicznym

sierpień 1979 r.

Olsztyn, Frombork

W dniach 4-5 sierpnia 1979 kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Olsztynie i Fromborku uczestnicząc w uroczystościach jubileuszu 400-lecia śmierci kardynała Stanisława Hozjusza.

Informacja o uroczystościach „Roku Hozjańskiego”

Olsztyn 1979.07.16 Urząd Wojewódzki Wydział ds. Wyznań w Olsztynie Urząd ds. Wyznań w Warszawie Poufne Sprawa: Informacja dot. uroczystości „Roku Hozjańskiego”. Kuria Biskupia Diecezji Warmińskiej z okazji 400-lecia śmierci kard. Stanisława Hozjusza organizuje w dniach 4 i 5 sierpnia br. ogólnopolskie uroczystości „Roku Hozjańskiego”. Udział w tych uroczystościach zapowiedziało około 10 biskupów, m.in. kard. Stefan Wyszyński, kard. Franciszek Macharski, arcybiskup Henryk Gulbinowicz, bp Bogdan Sikorski. Przewidywany program uroczystości: - 4 sierpnia 1979 r. w Olsztynie, godz. 18.00 – uroczyste nabożeństwo pod przewodnictwem arcybiskupa Henryka Gulbinowicza, kazanie ma wygłosić arcybp Jerzy Stroba. Natomiast kazanie wprowadzające w uroczystości jubileuszowe wygłosi ks. dr Alojzy Szorc – kierownik pracowni hozjańskiej Kurii Biskupiej w Olsztynie. - 5 sierpnia 1979 r. we Fromborku, godz. 10.00 – uroczystości rozpoczną się ingresem z domu biskupiego do bazyliki katedralnej, a następnie: - powitanie kanoniczne gości, - odsłonięcie pomnika kard. St. Hozjusza, - kazanie wprowadzające w uroczystości jubileuszowe wygłosi ks. prof. dr Damian Wojtyska z KUL-u, - uroczystej sumie przewodniczyć będzie kard. Franciszek Macharski, - kazanie na sumie wygłosi kard. Stefan Wyszyński. Uchwałą Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski rok 1979 w dniu 5 sierpnia, w którym przypada 400-lecie śmierci kard. Stanisława Hozjusza jest obchodzony w kościele katolickim w Polsce jako „Rok Hozjański”. Konferencja Episkopatu Polski wydała w dniu 4 maja 1978 r. „Słowo na Rok Hozjuszowski 1579-1979” Dokument ten jest poświęcony przypomnieniom [sic] wiernym sylwetki kard. St. Hozjusza i jego zasług dla kościoła katolickiego, szczególnie w walce z reformacją. W dokumencie tym, wbrew prawdzie historycznej, mówi się, że „kard. Hozjusz mimo doznanych widocznych krzywd i niesprawiedliwości, nigdy nie posługiwał się odpieraniu reformacji metodami gwałtu. Przeciwny był stanowczo prześladowaniu innowierców.” W dalszej części dokumentów przedstawiono całość starań o beatyfikację kard. St. Hozjusza od lat przedwojennych do chwili obecnej. Pozostała część dokumentu zawiera treści religijne. W dniu 29 czerwca 1979 r. biskup warmiński Józef Glemp wydał odezwę do wiernych, w której wzywa do udziału w uroczystościach kościelnych 4 i 5 sierpnia br. w Olsztynie i we Fromborku z okazji 400-lecia śmierci kard. Hozjusza. Odezwa ma być czytana na nabożeństwach w dniach 22 i 29 lipca br. W związku z rokiem hozjańskim dnia 29 czerwca br. przewodniczący wydziału duszpasterskiego kurii biskupiej bp Julian Wojtkowski skierował pismo do księży diecezji warmińskiej pt. „Rok Hozjański 1979 w duszpasterstwie”. W piśmie tym zaleca się księżom odczytanie dokumentu pt. „Słowo na Rok Hozjuszowski 1579-1979” na nabożeństwach. Ponadto informuje księży, że od 14 do 20 października 1979 r. w kościołach Olsztyna odbędzie się pierwszy „Tydzień Kultury Chrześcijańskiej” o tematyce nawiązującej do postaci kard. Hozjusza. Natomiast w dniach 22-24 X 1979 r. w WSD „Hosianum” w Olsztynie odbędzie się sympozjum poświęcone kard. St. Hozjuszowi, udział wezmą naukowcy polscy i z zagranicy. W związku z powyższymi uroczystościami, bp Wojtkowski poleca: - zorganizować we wszystkich parafiach dzień modlitw o beatyfikację kard. St. Hozjusza, - zachęcić wiernych do udziału w uroczystościach kościelnych w dn. 4 i 5 sierpnia br. oraz w „Tygodniu Kultury Chrześcijańskiej” w październiku, - odmawiać modlitwy w intencji kard. Hozjusza. Teksty modlitw w intencji kard. Hozjusza zostały ułożone w kurii. Treść zawarta w tych modlitwach jest religijna poza jednym stwierdzeniem: „Modlimy się, aby za przyczyną sługi Bożego [sic], lud Boży [sic] miast i osiedli Diecezji Warmińskiej otrzymał słuszne prawo budowy kościołów.” Dyrektor Wydziału -/- Mgr Leopold Topczewski [APO, sygn. 444/101, s. 272-273]

Informacja o przebiegu konferencji dziekanów i wicedziekanów diecezji warmińskiej dot. Kongresu Mariologicznego oraz rocznicy objawień gietrzwałdzkich

Olsztyn, dnia 22 lutego 1977 r. Urząd Wojewódzki [w Olsztynie] Wydział do Spraw Wyznań [do] Urząd do Spraw Wyznań w Warszawie Sprawa: informacja z przebiegu konferencji dziekanów i wicedziekanów diecezji warmińskiej […] Kolejnym referentem był bp Wojtkowski. Omówił następujące sprawy: Program Kongresu Mariologicznego (z udziałem kard. Wyszyńskiego), który odbędzie się w dniach 24 i 25 czerwca br. w Olsztynie i Kongresu Maryjnego w dniu 26 czerwca br. w Gietrzwałdzie oraz program uroczystości związanych z 100 rocznicą objawień MB z udziałem Episkopatu Polski w dniu 11 września br. w Gietrzwałdzie. […] Do uroczystości gietrzwałdzkich w dniu 11 września 1977 roku nawiązał wizytator kanoników regularnych z Krakowa. Omówił zakres prac konserwacyjnych i porządkowych oraz zamierzenia propagandowe mające na celu popularyzację 100 rocznicy objawień MB. Przewiduje się m.in. wykonanie i rozprowadzenie afiszów z programem uroczystości, wykonanie specjalnego medalionu upamiętniającego rocznicę. W tej chwili już księża kanonicy z Gietrzwałdu są w posiadaniu 80 tys[ięcy] ulotek propagujących imprezę, które będą rozprowadzone za pośrednictwem młodzieży przybywającej w ramach pielgrzymek do Gietrzwałdu. W celu pokrycia kosztów przygotowania obiektów do uroczystości parafie diecezji zostały opodatkowane po 1 zł[otych] od duszy. […] 27 II [19]77 r. – przewidziany jest do odczytania w kościołach list pasterski b[isku]pa Drzazgi związany tematycznie z Wielkim Postem i 100-ną rocznicą objawień MB w Gietrzwałdzie; […] Dyrektor Wydziału [ds. Wyznań] -/- Mgr Leopold Topczewski [APO, sygn. 444/4/100, s. 368-371, fragment dokumentu]

Informacja o uroczystościach kościelnych 400-lecia śmierci kardynała S. Hozjusza

Urząd Wojewódzki Wydział ds. Wyznań w Olsztynie Urząd ds. Wyznań W Warszawie Olsztyn, dnia 8 sierpnia 1979 r. Poufne Informacja o uroczystościach kościelnych związanych z 400 rocznica święceń [właśc.: śmierci] kardynała Hozjusza. W dniu 4 sierpnia 1979 r. w konkatedrze olsztyńskiej odbyły się uroczystości kościelne związane z 400 rocznicą śmierci kard. Hozjusza, w której [sic] udział wzięli: kard. Wyszyński, Macharski, arcybiskup Gulbinowicz, trzej biskupi warmińscy, siedmiu biskupów z innych diecezji oraz msgr Giovanni Pappa z Watykańskiej Kongregacji ds. Beatyfikacji i Kanonizacji. Przybyłych na uroczystości gości powitał w imieniu diecezji warmińskiej inż. Witold Borzym. W czasie swojego przemówienia przedstawił Hozjusza jako wzór dla katolików doby współczesnej, kiedy obrona wiary katolickiej nabiera wielkiego znaczenia, obrona jej jest w obecnej chwili naczelną powinnością. Zwracając się do kard. Wyszyńskiego podziękował za jego trud i pracę nad odbudową i pogłębianiem wiary, która powinna stawić cel życia Polaka, życzył on prymasowi długich lat życia i kierowania kościołem polskim. Następnie zabrał głosy ordynariusz diecezji warmińskiej biskup Józef Glemp nawiązując do 400 rocznicy śmierci kard. Hozjusza stwierdzając, że był on naszym wieszczem XVI wieku, a późniejsi wieszczowie XIX wieku[:] Mickiewicz, Słowacki i Krasiński, a w XX wieku wieszczami podobnymi do Hozjusza, ubranych w purpurę kardynalską tj. Hlond, Wyszyński, Wojtyła, którzy uwznioślają naszego narodowego ducha. Bp Glemp powitał zaproszonych gości[:] prymasa Wyszyńskiego, kard. Macharskiego, arcybiskupa Gulbinowicza, mgrs Pappa oraz biskupów reprezentujących: Szczecin, Koszalin, Gdańsk, Łomżę, Białystok, Włocławek, Opole, Gniezno, Kielce, Częstochowę. Ks. Usiądek – dyrektor wydziału duszpasterskiego kurii biskupiej odczytał telegram Ojca świętego [sic] podpisany przez kard. Casaroli dot. kard. Hozjusza. Treść telegramu miała charakter religijny. Profesor WSD ks. dr Alojzy Szorc wygłosił referat pt. „Kardynał Hozjusz i jego rola w kościele ze szczególnym uwzględnieniem diecezji warmińskiej” – treść wyłącznie okolicznościowo-religijna. Po referacie odbyła się uroczysta msza, celebrowana przez arcybiskupa Gulbinowicza, w trakcie której zasadnicze kazanie wygłosił biskup Jeż z Koszalina. W pierwszej części kazania omówił historię diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w drugiej podkreślił zasługi Hozjusza na polu jedności religijnej. Na zakończenie uroczystości zabrał głos kard. Wyszyński, który w swoim wystąpieniu o treści okolicznościowo-religijnej mówił o beatyfikacji o. M. Kolbego i Teresy Ledochowskiej. Przechodząc do osoby kard. Hozjusza prymas stwierdził, że postać ta miała doniosłe znaczenie dla zespolenia i umacniania wszystkich w wierze tak jak obecność ojca św. na placu Zwycięstwa w Warszawie, Gnieźnie, Jasnej Górze, Wawelu i Błoniach Krakowskich. Kardynał Wyszyński podkreślił, że chodzi o jedność duchową, religijną, kościelną i tą jedność społeczną, moralną a nawet polityczną. O tę jedność będziemy się modlić. Frekwencja na uroczystościach była niewspółmiernie niska w kontekście przygotowań ze strony kurii do tej imprezy. W czasie powitania i na nabożeństwie było około 1700 osób. Dyrektor Wydziału -/- Mgr Leopold Topczewski [APO, sygn. 444/101, s. 270-271]

KALENDARIUM

Kardynał Stefan Wyszyński na Warmii i Mazurach

Warmia i Mazury

granica woj. olsztyńskiego w latach 1950-1975

W dniach 5 – 15 sierpnia 1953 r. prymas Stefan Wyszyński przebywał w Orzechowie; tu na „krawędzi Warmii”, spędził urlop, prawdziwe – jak sam pisze - „lato leśnych ludzi”.

Kościół w Orzechowie koło Olsztynka. Fot. Sławomir Ostrowski Zapiski ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego dotyczące pobytu w Orzechowie koło Olsztynka w sierpniu 1953 roku. 5 sierpnia 1953 roku środa. Warszawa - Olsztynek - Orzechowo. Na godz. 10.00 przybył ks. Infułat Zink, z którym wjechałem do Orzechowa pod Olsztynkiem. Ks. Zink przygotowywał tutaj pustą plebanię, wśród jezior i lasów, na miejsce kilkudniowego wypoczynku. Przybyliśmy do tego pustkowia na godz. 17.00. Mam do dyspozycji kościół z Najświętszym Sakramentem, duży dom plebański, dwie siostry z Olsztyna z seminarium, które prowadzą nam gospodarstwo. Ksiądz Kanonik Padacz jest mi towarzyszem. Uchodzę za księdza Profesora. Chyba to nie konspiracja. Na razie pada deszcz. Na miejscu jest niewielka wioska, w której przebywa 20 kobiet i jeden jedyny mężczyzna. Kościołem opiekuje się staruszka Warmianka, matka 5 synów, którzy są wszyscy za granicą. 14 sierpnia 1953 roku - Orzechowo k. Olsztynka. Dziś dobiega końca nasz krótki wypoczynek w Orzechowie. Jutro po obiedzie wracamy do Stolicy. Spędziliśmy z ks. Padaczem lato leśnych ludzi, na całkowitej niemal włóczędze wśród lasów i jezior, niemal nie spotykając ludzi, których tu bardzo mało. Wioska jest niemal w połowie wyludniona, położona uroczo. Ile tu jest w lasach jezior, trudno obliczyć. Niektóre cudowne jak jezioro Pluszne (Plusk). Świetne i inne. W którąkolwiek stronę nie wyjdzie się z Orzechowa zawsze można trafić, w odległości pół do dwóch kilometrów, na jezioro otoczone lasem. Spotykani ludzie niemal wszyscy mówią po polsku, nie spotkaliśmy takiego, który nie rozumiał języka polskiego. Wszyscy dobrze odpowiadają pochwalonego czystym językiem. Najlepiej mówią chłopcy po wojsku; znać na nich, że otarli się o mowę literacką. Bez błędów zazwyczaj, mówią starsi, chociaż w fonetyce ulegają niemieckiej mani charczenia. Najgorzej mówią dziewczęta, które mają najmniej kontaktu z Polską. Nasza miejscowość to krawędź Warmii. Lud jest bardzo religijny; każdego dnia naszego pobytu przychodziło kilka osób do spowiedzi św. i przeszło 10 do Komunii św. Dobrze śpiewają po polsku, wiele pieśni nowych, chociaż można znaleźć tu śpiewniki niemieckie. Modlitewnik diecezjalny po polsku, jest dobrze zredagowany, ale to książki przedwojenne. Dziś cenzura nie pozwala drukować książek religijnych dla tych ludzi. Jest to zbrodniczość, nie dająca się obliczyć w następstwach swoich. Z braku książek polskich ludzie ci z konieczności sięgają po książki niemieckie. A tu trzeba dać to, co budzi zaufanie. Ludzie ci nie wezmą do ręki gazety komunistycznej i książki. Łudzi się rząd, gdy myśli, że można repolonizować tych ludzi na lekturze o Marksie i Engelsie, Stalinie i bohaterach Polski Ludowej. Oni ich nie rozumieją i nie chcą ich uznać. Natomiast chętnie czytaliby historię Narodu Polskiego i literaturę polską. Nieszczęściem dla Polski jest, że Warmia wróciła w okresie komunizowania Polski. Ale przeszli zwycięsko przez germanizację, to przejdą zwycięsko przez komunizowanie. Lud jest bardzo uprzedzony do wysokich panów z Warszawy, jak z przekąsem powiedział nam stary Warmiak, grodzący płoty przed dzikami. Wysokie pany przyjechały i zabrały nam flinty, a dziki niszczą nam zbiory, nie mamy, czym się bronić. Istotnie po nocach ludzie wartują na polach, palą ogniska, krzyczą, biją kijami po blaszanych pudłach i w ten sposób bronią się przed dzikami, których jest mnóstwo. Ich ślady znać na wszystkich ścieżkach leśnych, chociaż we dnie ich nie widać. Ciężkim utrapieniem dla ludzi jest UB. Dziś w nocy przyszli po człowieka, by odsiedział rok więzienia za zabranie drzewa z lasu na ogrodzenie płotu. A drzewa tego leżą całe zwały; nikt go nie sprząta, nikt nie przecina wybujałych zagajników, które schną z ciasnoty. Wydaje się, że zamiast posyłać starego człowieka do więzienia, gdzie będzie żywiony na koszt państwa, lepiej byłoby go zobowiązać do oczyszczenia kwatery lasu. Ale to nie jest postępowe rozumowanie. Śledzimy starannie ślady polskości. W kościele wisi ogromny drewniany żyrandol, w kształcie dzwonu, pomnik po poległych z 1914 - 1918 roku. Na 43 nazwiska poległych 30 jest polskich. Warto je przytoczyć: John. Kowalewski, Hoh. Choina, Aug. Mathiak, Jos. Biernath, Franz Baczewski ( kilkakrotnie), Konrad Zacheja, Sopella, Baszkrowitz, Kasprowski, Wielengowski, Kottkowski, Michalczik, Czeczko, Oppenkowski, Urban, Niemierza, Balewski, Jurewitz, Quitek, Wieczorek, Piotrasch, Popowski, Bendorza itp. Proboszcz tych ofiar wojny i fundator tego osobliwego pomnika zwie się Wenskowski. Wszystko dobrane. Podobnie na cmentarzu grzebalnym, większość nazwisk na nagrobkach polskich, chociaż imiona niemieckie. Tabliczki na ławkach kościelnych są niemal wszystkie wypełnione polskimi nazwiskami. Prawdziwie ziemia gromadzi prochy. Jak bardzo umiejętnej pracy, pełnej szacunku i powagi trzeba by tutaj, by ludzi tych danych przez Opatrzność, w pełni przywrócić narodowi. Tak blisko stąd do Warszawy, a jednak tak daleko do serca Polski. Ci ludzie słyszą tylko o więzieniach, o karach, o sądach, o śledztwach. Nasz proboszcz orzechowski, autochton, też siedział w polskim więzieniu 8 miesięcy. Dotąd nie wie, za co. To może zrozumieć Warszawiak, ale nie pojmie tego Warmiak. Trzeba długo i cierpliwie wyjaśniać, zanim się poczuje, że wątpliwości się chwieją. 15 sierpnia 1953 roku, sobota, Orzechowo, Warszawa. Uroczystość Wniebowzięcia. Obydwaj z Ks. Padaczem duszpasterzujemy. Odprawiam jedno nabożeństwo o godz. 8.00, ks. Padacz drugie o godz. 10.00. Przyszła wielka liczba wiernych, śpiewają pięknie po polsku. Wygłaszam przemówienie o Matce Bożej. O godz.15.00 żegnamy miłe miejsce spokojnego wypoczynku; gromada dzieci przychodzi z kwiatami, otrzymują obrazki. Szkoda ich, gdyż znowu pozostaną bez Mszy św. i Komunii św., do której co dzień tyle ich przychodziło. [http://www.orzechowo.wiara.pl/orzechowo_pamietnik.html, pobrane: 2021-02-09] Oryginalny żyrandol w kościele w Orzechowie z nazwiskami mieszkańców parafii poległych podczas I wojny światowej. Fot. Sławomir Ostrowski Kościół w Orzechowie w zimowej scenerii. Fot. Sławomir Ostrowski

Święta Lipka, pomnik Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego. Fot. Sławomir Ostrowski 11 sierpnia 1968 roku prymas Polski Stefan Wyszyński oraz Karol Wojtyła ukoronowali podobiznę Matki Boskiej Świętolipskiej utrwaloną na obrazie. Dla upamiętnienia tego wydarzenia w czterdziestą rocznicę koronacji obrazu, 10 sierpnia 2008 roku, odsłonięto pomnik dwóch wielkich Polaków. Autorami rzeźby są Krystyna Fałdyga-Solska i Bogusław Solski. Sanktuarium w Świętej Lipce. Fot. Sławomir Ostrowski

11 sierpnia 1968 roku prymas Polski Stefan Wyszyński oraz Karol Wojtyła ukoronowali podobiznę Matki Boskiej Świętolipskiej utrwaloną na obrazie.

Stoczek Klasztorny, lata 40. XX w. (fot. Z. Drzewicki, zbiory Muzeum Warmii i Mazur) Stoczek Warmiński i aresztowanie kardynała Stefana Wyszyńskiego - konkurs krasomówczy w Golubiu Dobrzyniu - mówi Anna Andrusikiewicz laureatka XX konkursu, 1991 rok (AP Olsztyn, sygn. 42 1301 0 2297) Stefan Wyszyński w Stoczku Warmińskim (Zapiski więzienne, Warszawa 2001) 12. X. 1953, poniedziałek Po wyjątkowo wczesnej wieczerzy zasiadłem do lektury książki Ojca Bernarda KB, o świętym Józefie. Ze skupienia wyrwało mnie niezwykłe o tym czasie stukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie, wszedł „pan w ceracie", z kapeluszem w ręku. „Pojedziemy dalej" - zwrócił się do mnie. Nie byłem zbytnio zaskoczony. „Ile mam czasu na zebranie rzeczy?" - „Pół godziny, my pomożemy, są walizki". - „Dziękuję, poradzę sobie sam". Mój „gość" zaprosił drugiego i przystąpili do zbierania moich rzeczy. Pytam, jak daleka czeka mnie droga. Z wahaniem odpowiada: „Około 100 kilometrów". […] Zajmuję miejsce w aucie wraz z „panem w ceracie": Stoi kilka innych wozów w dyskretnej odległości. Ruszamy. W imię Boże! Czuję się tak bardzo „rzeczą", że nie pytam o nic. Oddaję się w opiekę Matce Bożej i świętemu Józefowi, od którego tak nagle zostałem oderwany. Droga wśród ciemności nadaje się doskonale do modlitwy i rozważań. Jedziemy wyraźnie na Jabłonowo Pomorskie. Bardzo starannie czuwano nad tym, bym nikogo nie widział. Po drodze mijamy Ostródę; dłuższy czas stoimy przed gmachem województwa w Olsztynie. Jest późno, wraca mnóstwo ludzi z nieznanych mi dróg. Wreszcie ruszamy dalej; mijamy Dobre Miasto i Lidzbark [Warmiński]. Znowu zbłądziliśmy w ciemnościach; stoimy na drodze, zbliża się jakiś wóz, który zatrzymano z daleka i zawrócono. Nadchodzi jakiś mężczyzna, którego zawrócono. Po kilku minutach jazdy zajeżdżamy przed jasno oświetloną bramę; świeci się wiele lamp. Brama jest obita świeżymi deskami. Jakiś niedostrzegalny duch otwiera bramę od środka. Wjeżdżamy w podwórze, które w ciemnościach robi na mnie wrażenie więzienne. Pomyślałem, że przewieziono mnie do więzienia. Wóz zatrzymał się przed szeroko otwartymi drzwiami, wiodącymi na widny korytarz. Zaproponowano, bym wysiadł. Jesteśmy na korytarzu jasnym i pustym. Jednak „nie tędy droga". Znów jesteśmy w wozie po to, by wjechać przez wysoką bramę, zbudowaną ze świeżych desek, do ogrodu. Tu przez oszkloną werandę weszliśmy raz jeszcze na ten sam korytarz. Widocznie do „obrzędu instalacji" w nowym miejscu należały drzwi ogrodowe. Wprowadzono mnie na pierwsze piętro, na szeroki korytarz, oświetlony na biało; wszędzie znać świeżą farbę. Jestem w obszernym pokoju. Konwojenta „w ceracie" już nie widzę, chociaż prosiłem go o rozmowę i otrzymałem zapewnienie, że się zgłosi. Nie zgłosił się więcej. Jakiś wysoki drab w czapie na głowie przedstawia mi się jako kierownik domu. Wyjaśnia, że komendanta chwilowo nie ma, ale niedługo nadjedzie. Jakoż wkrótce nadchodzi tęgi jegomość czyniący wrażenie maitre d'hótel. Nie przedstawiwszy się oświadcza mi, że jest to nowe miejsce mego pobytu; w tym domu mam do rozporządzenia dwa pokoje, kaplicę, korytarz i ogród. Obok mieszka ksiądz, który jest kapelanem, i siostra zakonna. Obecnie śpią, ale rano się przedstawią. Nie dowiedziałem się, jak się nazywa miejscowość, do której mnie przywieziono. Natomiast poinformowano mnie, że koszta pobytu w tym domu pokrywa państwo. Wkrótce wrócił kierownik i doniósł, że samochód z walizami popsuł się w drodze, opóźni się, wobec czego proponuje pościel domową. Podziękowałem oświadczając, że wolę poczekać na swoją. Po wyjściu obydwu panów przyszedł „ksiądz kapelan" - ksiądz Stanisław Skorodecki, więzień, przywieziony tu wczoraj wprost z Rawicza, gdzie dotąd odsiadywał karę więzienną. Wysoki, przystojny, szczupły, wynędzniały, blady, pochylony, choć młody człowiek. Zaczaj rozmowę od usprawiedliwienia, co sobie o nim pomyślę. Przecież on o niczym nie wie, a może być posądzony o to, że jest na usługach wywiadu. „Istotnie, drastyczna to sytuacja dla Księdza - odpowiadam - ale o tym później. Proszę, by Ksiądz nie uważał się za kapelana, gdyż nominację na swego kapelana mogę dać tylko ja sam, a nie władze bezpieczeństwa. Chcę widzieć w Księdzu tylko współbrata więźnia, jak i ja sam jestem więźniem. A resztę przyszłość wyjaśni. Niech Ksiądz teraz idzie spać, zaczniemy jutrzejszy dzień od Mszy świętej, a później sobie pomówimy". Uspokoił się znacznie, przestał płakać i wyszedł. Za chwilę weszła zakonnica w habicie sióstr Rodziny Maryi. Przedstawiła się jako siostra Maria Leonia Graczyk, więźniarka, przywieziona z Grudziądza. Powiedziano jej, że Ksiądz Prymas jest chory, znajduje się na kuracji, a siostra będzie się nim opiekować. Jest jeszcze bardziej zaniepokojona niż ksiądz. Snuje swoje obawy; może to jakiś podstęp, może zechcą jej użyć jako prowokacji do jakiegoś procesu... itd. Z kolei uspokajam siostrę; proszę, by nie gubiła się w domysłach. Nie mam zwyczaju posądzać, zanim nie poznam bliżej. Proszę się wyspać, a jutro porozmawiamy. Siostra była jeszcze więcej wynędzniała niż ksiądz; drobna, szczupła, blada istota, pełna słów i łez. Wreszcie zostałem sam. Przyszedł raz jeszcze kierownik w czapie i powtórzył propozycję z pościelą, gdyż samochód może nadejść bardzo późno. Wkrótce przyniesiono mi czystą pościel i zasłano łóżko. Myślę, że była godzina druga w nocy, gdy poszedłem spać. 13. X. 1953, wtorek Przy świetle dziennym poznałem dokładniej swoich towarzyszy doli. Oboje wyniszczeni w życiu więziennym. Ksiądz przesadnie szczupły, siostra - skóra i kości. Wydobyliśmy aparaty kościelne i urządziliśmy ołtarz na biurku. Mszę świętą odprawialiśmy bez świec i mszału liturgicznego. Tak zaczęło się nasze życie duchowe we troje. Po śniadaniu rozpoznaliśmy naszą siedzibę. Jest to duży dom, stary budynek poklasztorny, świeżo opuszczony przez nieznanych nam mieszkańców. Wszędzie są ślady prowadzonych remontów. Korytarze wybielone, podłogi zagruntowane. Pokoje noszą ślady świeżej roboty, bardzo tandetnej. Pod domem ślady wylanej farby, rozrzucone pędzle, odrzucone śmieci do sadzawki podokiennej. Na murach zabytkowego domu znać, że śmiecie były wyrzucane oknami. Znajdujemy fragmenty sprzętu liturgicznego: połamane lichtarze, rozbite kropielnice, jakieś resztki krzyżów i figurek Matki Bożej. W ogrodzie ścieżki świeżo przysypane żółtym piaskiem. Wiele drzew wyciętych. Drzewa, stojące przy wysokim parkanie, niemal wszystkie są okręcone drutem kolczastym do wysokości parkanu. Wiele drzew, które rosły bliżej parkanów, ścięto, inne podpiłowano do połowy; niektóre z nich należały do zabytków drzewnych. Wszędzie pełno zaniedbań i śmieci. Na drzewach owocowych brak wszelkich śladów owoców. Duże sadzawki rybne - pełne śmieci i błota. Cały parkan jest otoczony od zewnątrz latarniami; festony drutów, kabli, przewodników zwisają zewsząd. Widzimy świeżo wzniesione wysokie płoty, jeszcze białe, odgradzające ogród od podwórza gospodarczego i od północno-wschodniej strony gmachu. Budynek nosi na sobie ślady starości; na wieżyczce chorągiewka z datą 1675 (1645 lub 1615?). Gmach robi wrażenie klasztoru jezuickiego, może z czasów Hozjusza. Wysoki budynek dwupiętrowy, z małymi oknami, skierowany ku północy, z wewnętrznym wirydarzem okolonym korytarzami. Od ulicy rysuje się kościółek z kopulastym, okrągłym zwieńczeniem. Cała posesja jest ukryta wśród drzew, spoza 37 których widać niewiele. Zaledwie można domyślić się drogi wzdłuż północno-wschodniego muru. Szpalery grabowe drzew schorowanych i spróchniałych tworzą dobre miejsce do spacerów. Zresztą nic wokół nie widać. U wylotu środkowej alei rysuje się szczyt domu parterowego; szczytowe okienka patrzą na ogród nie tylko szybkami, ale też i wnikliwym okiem dyskretnego dozorcy. Drugi stoi pod drzewem i od niechcenia czyta książkę. Wnętrze gmachu stanowi czworobok, o który oparty jest od ogrodu główny gmach klasztorny, a od drogi kościół. Ściany zewnętrzne do wysokości parteru zniszczone przez wilgoć, korytarze wewnętrzne mokre, zimne wnętrze, posadzki kamienne całe pokryte wodą. Korytarz i mieszkania pierwszego piętra suche i czyste; podłogi noszą ślady zniszczenia i grzyba. Oddano nam do dyspozycji korytarz i pokoje pierwszego piętra gmachu wychodzącego na ogród. Są tu dwa pokoje dla mnie, kaplica, pokój dla księdza, drugi dla siostry i kilka pokojów umeblowanych, pustych. Wszystkie są umeblowane w wystarczający sposób nowymi meblami i przykryte dywanami. O godzinie 11 zgłasza się „pan", który uchodzi za komendanta instytucji. Dotąd nie orientuję się w charakterze tej instytucji. Widzę wokół pełno mężczyzn w ubraniach cywilnych, kręcących się tu i ówdzie. Można ich obliczyć w przybliżeniu na 30, przynajmniej w naszym polu widzenia. Komendant jest człowiekiem w średnim wieku, krępy, w ubraniu cywilnym, które leży na nim dość prowizorycznie; wyraz twarzy zatrzymany, z lekka badawczy. Raz jeszcze informuje mnie, że mam do dyspozycji pierwsze piętro z korytarzem i łazienką oraz ogród. W ogrodzie można przebywać od wczesnego rana do godziny 20.00. Ponieważ jestem w nowym położeniu, składam raz jeszcze swoje oświadczenie, protestując przeciwko takiej formie więzienia mnie. Jest ono dokonane 1. z pogwałceniem praw przysługujących obywatelom na podstawie Konstytucji, gdyż na podstawie jednostronnego zarządzenia Rządu; 2. pogwałcona została elementarna zasada wymiaru sprawiedliwości: audiatur et altera pars-, 3. pogwałcone zostały prawa Kościoła w mojej osobie, jako ordynariusza dwóch archidiecezji, metropolity dwóch prowincji kościelnych i Prymasa Polski; 4. pogwałcone zostały prawa ludności katolickiej, która ma prawo do swego pasterza; 5. pogwałcone zostały prawa, Stolicy świętej, w imieniu której sprawowałem jurysdykcję specjalną, udzieloną mi przez Ojca świętego; 6. pogwałcone zostało „Porozumienie", które uznaje jurysdykcję Stolicy świętej. Mój rozmówca zapytał mnie, co sądzę o procesie biskupa Kaczmarka i o praworządności w Polsce. Nie wdając się w ocenę procesu oświadczyłem, że stanowisko wobec procesu określiłem w liście swym do Rządu, przesłanym w ostatnich dniach przed aresztowaniem, imieniem Episkopatu Polski. Biskup Kaczmarek „przyznał się" do rzeczy, których nie czynił. A więc: 1. przyznał się do tego, że otrzymywał instrukcje polityczne od Stolicy świętej i przekazywał je biskupom; 2. że na Konferencjach Episkopatu przeprowadzał swój program polityczny. Jak mogło dojść do tego, że biskup przyznał się do czynów, których absolutnie nie przeprowadzał, nie mogę pojąć. Te wątpliwości rzucają mi światło na proces biskupa. Mówiono tam o mojej rozmowie z Ojcem świętym, która się odbyła bez świadków; nikomu o niej nie mówiłem, a świadka, który opowiadał o tej rozmowie nigdy nie wtajemniczałem w żadne sprawy kościelne. Sędzia, który słyszał zeznania biskupa, mógł był powołać na świadków kilku uczestników Konferencji Episkopatu, czego zaniedbał, dając pole prokuratorowi do napaści na Kościół. „Czy istnieje w Polsce praworządność, na to Pan nie potrzebuje odpowiedzi, widząc, co czynicie ze mną". 14. X. 1953, środa Życie nasze zaczyna się normalizować. Powoli oswajamy się ze sobą. I siostra, i ksiądz raz jeszcze podnieśli sprawę zaufania. „Co Ksiądz Prymas myśli o mnie". Zwłaszcza obawy siostry wyglądają egzotycznie. „Słyszałam - mówi siostra - że ci ludzie używają kobiet do skompromitowania ludzi. Może liczyli i na mnie. Może będą chcieli wytoczyć jakieś oskarżenie przeciwko moralności" itd. „Wszystkie te dociekania - wyjaśniam siostrze - nie są celowe. My wiemy, na co nas stać, a nie wiemy, na co ich stać. Nie traćmy na to czasu: miejmy zaufanie do siebie. […] O godzinie 11.00 przychodzi komendant; pyta o zdrowie i o potrzeby. Te dwa pytania stają się ceremoniałem oficjalnym. „Zapomniałem powiedzieć - dodał dziś komendant - że miejscowość, w której jesteśmy, nazywa się Stoczek koło Lidzbarka. Przepraszam, że dotąd tego nie powiedziałem". - A to dobrze, że Pan powiedział mi ten adres: wygląda to bardziej po ludzku. Czy mogę z tego uczynić użytek?" - „I owszem" - dodał pan komendant. 20. X. 1953, wtorek […] Ustala się nasz tryb życia w Stoczku jak następuje: 5.00 Wstanie. 5.45 Modlitwy poranne i rozmyślanie. 6.15 Msza święta księdza Stanisława. 7.00 Moja Msza święta. 8.15 Śniadanie i spacer. 9.00 Horce minores i cząstka różańca. 9.30 Prace osobiste. 13.00 Obiad i spacer (druga cząstka różańca). 15.00 Nieszpory i kompletorium. 15.30 Prace osobiste. 18.00 Matutinum cum Laudibus. 19.00 Wieczerza. 20.00 Nabożeństwo różańcowe i modlitwy wieczorne. 20.45 Lektura prywatna. 22.00 Spoczynek. Zaczynam układać plan pracy książkowej. Brak nam odpowiedniej pomocy. Na razie więcej czasu idzie na lekturę książek nadesłanych. Staramy się obydwaj, by czas wyznaczony na pracę osobistą spędzić samotnie. Rozmowy zostawiamy na spacery. Ksiądz uczy siostrę łaciny. Ja uprawiam lekturę włoską i francuską. Nasze otoczenie też ustala tryb nadzoru nad nami. Stanowią swój świat, żyjący obok, z zainteresowaniem wyraźnie skierowanym na nas. Przy szklanych drzwiach, wychodzących na korytarz, za matową szybką stoi niewielki stół, na nim lampa z zielonym kloszem; przy lampie człowiek nad książką. Każde poruszenie drzwi odrywa jego uwagę od lektury. I tak jest okrągłą dobę. Zmieniają się tylko ludzie, ale „praca przy kasie" ma ten sam wymiar i wartość. Nie widać wprawdzie wśród naszych dozorców typów o wyrazie „intelektualistów", ale książka jest jedynym środkiem opanowania nudy. Na dole, przy drzwiach, czuwa drugi pan z książką; dystrakcją dla niego są kołatania do drzwi podwórzowych, które ma obowiązek otwierać. I tam służba trwa okrągłą dobę. Co robią inni ludzie, których kręci się po domu wielu, na razie trudno ustalić. Dom jest oświetlony całą noc; niekiedy światła palą się i w dzień. Podobnie jest w podwórzu i od drogi. Wokół parkanów czuwają straże wojskowe, słychać ich niecierpliwe tupanie zewsząd, w ciągu nocy. Drugie piętro jest stale oświetlone; nawet w nocy pokoje emitują światło na ogród przez okna. Zresztą panuje cisza. 14. XI. 1953, sobota […] bez wyroku sądowego zostałem skazany na śmierć cywilną i sprowadzony do poziomu „liszeńca". Z takim stanowiskiem, wydaje mi się, nie powinienem się tak łatwo pogodzić i muszę czynić wszystko, by doszło do wymiany poglądów. Prosiłem pana komendanta, by o tym stanowisku powiadomił przełożonych. Oświadczył, że to uczyni. 17. XII. 1953, czwartek Wręczono mi dzisiaj paczkę, wysłaną z domu na święta Bożego Narodzenia. Wszystkie drobiazgi były rozpakowane i starannie przejrzane; ciasto i inne spożywcze materiały były też badane, gdyż noszą na sobie ślady wygniecenia i łamania. Wyjęte z pudełek słodycze bardzo niedbale były ułożone, pokruszone i zgniecione. Zapytałem o list. Komendant odpowiedział, że „widocznie listu nie było, skoro nie został doręczony". Wyraziłem wątpliwość: „Rodzina moja wie, że bardziej mi zależy na listach od Ojca i wiadomości o tym, co się dzieje w domu, niż na żywności". Komendant ponowił swoje „widocznie"; mówił to jednak niepewnym głosem, starając się uniknąć dyskusji. Dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi na swój list z 31. X. br. Na pewno list nie został Ojcu doręczony. 24. XII. 1953, czwartek Wigilia Bożego Narodzenia. W naszej rodzinie domowej - pogodnie i świątecznie. Wzmacniamy się modlitwą i staramy się o to, by nie pokazywać Ojcu Niebieskiemu i Matce Bożej smutnych twarzy. Tyle dziś radości w niebie i na ziemi; czyż można zamącać tę harmonię naszą sprawą? Nasi opiekunowie są poważni, zachowują się bardzo grzecznie i cicho. Wszedł na chwilę pan komendant ze swoimi pytaniami. „Prośby"? - „Nowych nie mam, stare Pan zna". […] 6.I. 1954, środa Dziwna to jest sprawa z tymi Herodami. Gdy przesadzą w swej nienawiści, stają się apostołami sprawy, którą zwalczają. Herod pierwszy uwierzył w „Króla Żydowskiego". Zrobił Mu potężną propagandę w całej Jerozolimie. Wysłał do Betlejem naprzód Mędrców. Zasadził do Ksiąg Proroczych uczonych w Piśmie, aby zbadali dobrze, gdzie miał narodzić się Chrystus. Potwierdzili oni nowinę Mędrców. Świat stanął na nogi. Jeszcze Jezus „niemowlęciem", a już świat herodiański drży. Co będzie, gdy Chrystus urośnie! Jednak nie trzeba wyrzekać się tych apostołów nienawiści, którzy szukają Boga z nienawiścią w sercu i wszystkim głoszą swoją nienawiść. W nienawiści jest wiara, jest lęk, jest uznanie mocy, jest obawa przed wpływami. Przyjdą ludzie, którzy odrzucą nienawiść i zrozumieją nienawidzonego Boga. Prześladowcy Boga pracują dla Jego chwały. Niewiara ma swój sens: nie tylko w tym, że ujawnia słabsze mózgi o nędznej pojemności, niezdolne ogarnąć Boga, ale przede wszystkim w tym, że jest zachętą do wysiłku myślowego, do szukania Prawdy, do wnikliwości, niepokoju. 17.1. 1954, niedziela Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły. A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. Wszak tyle chmur już przeszło nad jej czołem, tyle ptaków przelotnych tu się zatrzymało. Poszły jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce, nie czujesz się pewna i dlatego krzykiem nadrabiasz brak męstwa. To ja wyrosłam z ziemi i trwam korzeniami w jej sercu. A ty, wędrowna chmuro, co rzucasz cień smutku na złociste me czoło, jesteś igraszką wichrów. Trzeba cię spokojnie wycierpieć. Wykraczesz swoją nudną, bezduszną, jakże ubogą pieśń - i odpłyniesz. Cóż zdołasz krzykiem zdziałać? Ja pozostanę, by trwać w skupieniu, by budować swoją cierpliwością, by przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz. Był las, nie było was - i nie będzie was, będzie las. Bajka? Nie bajka! 18.1. 1954, poniedziałek „By nikt nie myślał..." żeś Ojciec surowy, żeś pochopny do wydawania wyroków, by nikt Ciebie, Ojcze, nie krzywdził zarzutami z mego powodu - oświadczam Ci, że wszystko, cośkolwiek uczynił, sprawiedliwym sądem uczyniłeś. Któż lepiej to wiedzieć może, jeśli nie Ty i ja? (…) A jednak dobrowolnie, świadomie przyznać Ci muszę, że wszystkie drogi Twoje - miłosierdzie i prawda! Cierpienie rozpływa się w doznanej miłości. Kara przestaje być odwetem, bo jest lekarstwem, podanym z ojcowską delikatnością. Smutek dręczący duszę jest orką na ugorze, pod nowy zasiew. Samotność jest oglądaniem z bliska Ciebie. Złośliwość ludzka jest szkołą milczenia i pokory. Oddalenie od pracy jest wzrostem gorliwości i oddaniem serca. Więzienna cela jest prawdą, że nie mamy tu mieszkania stałego... By więc nikt nie myślał źle o Tobie, Ojcze, by nikt nie śmiał Cię ukrzywdzić zarzutem surowości - boś dobry, bo na wieki miłosierdzie Twoje. 19.1. 1954, wtorek W ciągu ostatnich tygodni stosunek mój do moich opiekunów wyczerpywał się w zwięzłych słowach: zdrowie bez zmian; życzenia bez zmian. Dziś w rozmowie z panem komendantem padły te same zwięzłe słowa. Listu od Ojca nie mam od trzech miesięcy; na drugi i trzeci mój list nie otrzymałem odpowiedzi. Postanowiłem dziś nawiązać do tej sprawy. Komendant raz jeszcze zasłonił się przełożonymi: „Nie mam odpowiedzi". - „Słyszałem to już tyle razy od Pana. Proszę Pana, czytałem w tych dniach «Kronikę Thietmara». Zastanowił mnie wypadek z Ottonem II, który zetknął się ze spiskowcem na swoje życie. Darowano mu występek na jedną prośbę. To był feudał, z których panowie tak się gorszycie. A ja nie jestem spiskowcem, ale nie mogę uzyskać od was jednego - odpowiedzi na moje pytania. To ma być postęp? Po tysiącu lat? I wy macie odwagę natrząsać się z feudałów?! Chcecie przekonywać do demokracji pastwieniem się nad ludźmi?! Zresztą, jeśli wam to potrzebne, to macie mnie. Ale czemu się pastwicie nad moim Ojcem, staruszkiem? Cóż wam winien? To jest nieludzkie, to nie jest postęp. I to czynią ludzie, którzy sami tyle nasiedzieli się w więzieniach i niczego się nie nauczyli. Gdy się to poznało, trzeba inaczej Polskę urządzać. To nie przekonywuje". - Komendant zaczął się cofać do drzwi, powtarzając: „Jeszcze raz zwrócę się do przełożonych". - Pożegnaliśmy się jak zwykle. Notuję tę rozmowę na świadectwo, gdyby chciano inaczej ją oceniać. 26.1. 1954, wtorek Quce utilitas... Jedną przynajmniej można łatwo dostrzec korzyść, jeden grzech mniej. Ci wszyscy, którzy zazdrościli mi tzw. „kariery", już nie zazdroszczą, gdyż „kariery" zazwyczaj chodzą hiobowymi serpentynami. Bo na pewno dziś nie chcą siedzieć „po prawicy i po lewicy mojej", chociaż pokoje są wolne. (…) 8. IV. 1954, czwartek Dziś pan komendant wszczął rozmowę na temat stanu mego zdrowia. Wyjaśniłem, że objawy, które mnie niepokoją w ciągu całej zimy, nie ustąpiły całkowicie. Widocznie zaziębiłem nerki w ciągu drogi z Rywałdu do Stoczka, a później doziębiłem się w mieszkaniu, które od podłogi mocno ciągnie wilgocią parteru. Pan komendant stanął na stanowisku, że powinna być komisja lekarska. Zapytałem, czy mogę wiedzieć, kto będzie należeć do komisji, gdyż na komisję anonimową nie mogę się zgodzić. Pan komendant w tej chwili nie może mi dać odpowiedzi, ale porozumie się ze swoimi przełożonymi. Przy czym poruszył sprawę odpowiedzialności za zdrowie; zdaniem pana komendanta odpowiedzialność za stan ponoszę całkowicie ja. Przeciwko takiemu ujmowaniu sprawy zaprotestowałem: gdybym żył w warunkach wolności i dysponowania swoimi środkami - to tak, ale gdy jestem niewolnikiem, pozbawionym wszelkich praw, to odpowiedzialność za stan mego zdrowia ponosi Rząd. Oświadczam przy tym, że wcale mi nie zależy na tym, aby społeczeństwo przerzuciło odpowiedzialność za moją katastrofę „na was". Pan komendant nie podzielał tego stanowiska; mówił, że w XX wieku człowiek ma prawa. „Ubolewam - odpowiadam - że w XX wieku może mieć miejsce takie bezprawie, jakiego jestem ofiarą. Jest to rzecz niesłychana, żeby obejść się z obywatelem tak, jak Władze obeszły się ze mną, wyrzucając mnie w nocy niemal z łóżka i pozbawiając wszelkich praw. Bo właściwie, jakie ja mam prawa"? Pan komendant oświadcza, że mam „prawo do leczenia się". A o innych sprawach gotów jest mówić później, tym bardziej że już mówił, że mogę pisać do ministra Bidy i przedłożyć swoje stanowisko. Przypominam, że „jestem pozbawiony prawa pisania listów, nawet do Ojca. A mówiłem i o tym, że chcę napisać do biskupa Klepacza i biskupa Choromańskiego. Na dwa listy wysłane do Ojca nie mam odpowiedzi. Do archiwum nie mam zamiaru pisać. Postępowanie Rządu uważam za pogwałcenie praw". Pan komendant oświadczył, że Rząd nie czyni tajemnicy przed społeczeństwem z tego, co się ze mną dzieje, że „cały Naród wie, iż jestem w klasztorze". 17. IV 1954, Wielka Sobota Po rannej Mszy świętej zapanował u nas stan świąteczny. Przygotowaliśmy się wczoraj, spędzając większość czasu na modlitwie w kaplicy. Dziś o godzinie 18.00 przyszedł komendant i przyniósł dwie wielkie paczki nadesłane z Miodowej oraz list od Ojca. List nosi datę 3. IV. 1954 r. i jest w 3 miejscach powycinany i posklejany. Zapytałem pana komendanta, co to ma znaczyć. Odpowiedział: „Wycięte nie jest dozwolone wiedzieć". Wygląda to, jak gdyby ktoś żywcem wyciął z człowieka to, co najcenniejsze, co najbardziej upragnione. […] Do paczek dołączone były m.in. lekarstwa, które zostały skonfiskowane: nieco jodyny, plaster do ran, aspiryna, penicylina w tabletkach, coramina, cibalgina, bandaż, wata, wazelina. Nieraz już odczuwaliśmy wielki brak tych prostych środków lekarskich. Odrobina leków, które przysłano mi zaraz na początku, kończyła się. Nasi dozorcy nie posiadali nic. Trudno było uprosić kroplę jodyny; trwało to zazwyczaj całe dni, zanim nam dostarczono jaki proszek od bólu głowy. Pomimo to, choć znali swoją niezaradność, nie pozwolili na posiadanie tej odrobiny środków. Widocznie chcieli mieć kontrolę nad każdą, najdrobniejszą dolegliwością. Pozostawało więc milczeć. Tym więcej, że ujawnianie cierpień nie zawsze robiło należyte wrażenie. Zwłaszcza drugi zastępca, zwany przez nas „Eskulapem", gdyż podejrzewaliśmy, że ma coś wspólnego z medycyną, tworzył nieraz wesołe sytuacje. Ten doskonale obojętny człowiek na wszelkie ludzkie uczucia, gdy usłyszał nieraz od księdza skargę na bóle wątroby lub tym podobne, kończył swój wywiad protokólarnym: „no to dobrze" - i żegnał chorego bez wrażenia. Zdawało się, że nic nań nie robi wrażenia poza jego własnym wyglądem, jakże starannie pielęgnowanym. Odczuwało się nieraz przykry kontrast, gdy ta urzędnicza lala, w swoim starannie zaprasowanym garniturze, wygolona, wystrzyżona i pachnąca, stawała wobec bladego człowieka w wytartej sutannie i ze zziębniętymi rękami. Ilekroć opuszczał mój pokój, zawsze doznawałem głębokiej ulgi, jakby coś bardzo brudnego i duszącego - pomimo tej politury fryzjerskiej - odchodziło. Pragnąłem się przezwyciężyć, by nie umyć odruchowo rąk. Rzecz znamienna, chociaż komendant, typowy stary lis, był wybitnie fałszywą figurą, nie budził tak przykrego wrażenia jak ten „model z wystawy modnego krawca". Człowiek przynosi ze sobą to wszystko, czym jest i co ma; nie sposób, by to nie działało. 26. IV. 1954, poniedziałek Biskup pełni swój obowiązek nie tylko na ambonie i przy ołtarzu, ale i w więzieniu - in vinculis Christi. Dać świadectwo Chrystusowi w okowach - jest takim samym obowiązkiem jak na ambonie. Nie jest więc stratą czasu przebywanie w więzieniu „dla Imienia Chrystusowego". I dlatego Bóg zezwalał, że tylu sług Kościoła przebywało w więzieniach nawet wtedy, gdy pola bielały ku żniwom. Święty Paweł wśród najgorętszej pracy misyjnej był odrywany do więzień i siedział w Jeruzalem, w Cezarei i w Rzymie. Historia Kościoła - to walny przyczynek do dziejów więziennictwa. 12. V. 1954, środa Wizyta lekarska zaczęła się od typowej przygody. Byliśmy na porannym spacerze, gdy z daleka zauważyliśmy kołyszącą się postać kierownika. „Jacyś dwaj panowie chcą się widzieć z księdzem". „Jacyś?" - wygląda to na szeroką ulicę normalnego życia. „Pan nie wie, kto?" - „Pewno lekarze" - odpowiada kierownik. - „A więc nie «jacyś»"! - Wróciłem do domu. Po półgodzinnym oczekiwaniu weszło do pokoju dwóch mężczyzn. […] Wyjaśnili, że są lekarzami i są skierowani, by mnie zbadać. Oświadczyłem, że było ustalone z komendantem domu, że przybędzie ze strony władz dr Wesołowski, a z mojej strony - dr Zero lub dr Wąsowicz. Młodszy pan stwierdził, że jest drem Wesołowskim. To, z czym się dziś spotykam, jest dla mnie niespodzianką i jest dowodem nielojalności władz wobec uzgodnionej umowy. Przecież sprawa lekarza to przede wszystkim sprawa zaufania. „Ja panów nie znam, jakież mogę mieć dowody, że panowie są lekarzami”. […] Po konsultacji zwróciłem uwagę panów na warunki mieszkaniowe, w jakich żyjemy. Uważałem za obowiązek uświadomić odpowiedzialność tych badań wobec opinii społeczeństwa, któremu nie jestem obojętny. Jestem zdania, że dla samego Rządu byłoby wygodniejsze, gdybym w tej chwili miał swego lekarza. Dla panów - również. Uważałem nadto za konieczne zaznaczyć swoje stanowisko zasadnicze, wychodząc z założenia, że panowie są nie tylko lekarzami, ale i członkami społeczeństwa polskiego. Ponieważ są tu skierowani „urzędowo", mają wiedzieć nie tylko to, co im powiedziano, ale i to, co ja myślę, by nie byli w błędzie. Niech więc wiedzą, że na stan mego zdrowia wpływają i warunki psychiczne, tu stworzone. Niech wiedzą, że sposób potraktowania mnie uważam za krzywdę mi wyrządzoną i zniewagę nie tylko osobistą, ale i dla Kościoła. Stwierdzenie faktu, że w Polsce istnieją zamaskowane obozy koncentracyjne, odzyskaniu wolności, bardziej boli niż rany i choroby ciała. 5. X. 1954, wtorek Po dłuższej nieobecności, podczas której odwiedzał nas nowy zastępca dotychczasowego pierwszego zastępcy, przyszedł dziś lekarz, drugi zastępca komendanta, którego nie widzimy od tygodnia. Po zdawkowych pytaniach o zdrowie i o potrzeby usłyszał odpowiedź: „Wszystko bez zmian, życzeń nie zgłaszam". Lekarz: W takim razie my mamy przedłożenie. Ponieważ klimat tutejszy i stan domu nie służy księdzu, dlatego Rząd postanowił zmienić warunki klimatyczne. Należy w ciągu dnia dzisiejszego zebrać swoje rzeczy, kapelan pomoże, a jutro o godzinie 10.00 rano wyjedziemy samolotem na nowe miejsce pobytu. Pojedzie kapelan, siostra i my wszyscy; pojedziemy razem. Podróż samolotem będzie trwała dwie godziny. Prymas: Jestem zaskoczony tą decyzją o moich losach. Rad bym przynajmniej wiedzieć, czy to daleko stąd i czy w wyborze miejsca pobytu bierze się pod uwagę stan moich płuc. Lekarz: Jest to bardzo daleko, na drugim krańcu Polski i dlatego podróż odbędzie się samolotem, by zaoszczędzić zmęczenia. Warunki klimatyczne będą lepsze i dom będzie zdrowszy. Pojedziemy razem. Prymas: Będę gotów jutro na godzinę 10.00 rano. Jednak dla mnie jest to sprawa bardzo zasadnicza: spodziewałem się raczej, że będę zwolniony po roku pobytu w Stoczku i że będę miał możność wrócić do swej pracy. Lekarz: To już ode mnie nie zależy, tylko od władz wyższych. […] Wkrótce przyszedł ksiądz. Biedaczek był zdruzgotany tą wiadomością. Ale wkrótce się opanował i wytłumaczył sobie nowe doświadczenie bardzo po Bożemu. Spodziewał się raczej uwolnienia i powrotu do chorych rodziców. Po obiedzie zaczęliśmy zbierać swoje ubogie gospodarstwo. Książki i cięższe rzeczy miały być wystawione na korytarz do godziny 22.00, gdyż samochód zabierał je w drogę na noc. W czasie dłuższego spaceru żegnaliśmy nasz ogród i obliczaliśmy nasze pro i contra w Stoczku. Nacierpieliśmy się tutaj wskutek ciężkiej zimy, wilgotnego domu, stęchlizny całego parteru, która docierała na górę, uporczywych wiatrów od morza, które trwały kilka miesięcy letnich, niemal bez przerwy, zimnicy i lichych pieców, dymiących potwornie; obydwaj byliśmy w stanie półchorobowym cały rok. Siostra nabawiła się chronicznego kataru, ksiądz ischiasu, a ja reumatyzmu nóg, które miałem zmarznięte, nawet latem, od podłogi. To była strona sanitarno-zdrowotna naszego bytowania w Stoczku. Strona duchowa przedstawiała się znacznie lepiej. Nasza kapliczka żyła. Pan Jezus mieszkał w futerale na kielich; odprawialiśmy Mszę świętą bez portatylu. Rozśpiewaliśmy się. […] Jedna uwaga dotycząca naszych opiekunów. Zachowanie ich było bez zarzutu. Wszyscy byli grzeczni, poza jednym, który wyczekiwał pozdrowienia. Ale wszyscy byli zwięźli, zasadniczy, bez żadnych kontaktów prócz urzędowych. Cierpieli razem z nami zimno i wilgoć zgniłego domu. Wypełniali sami wszystkie roboty. […] Było nam serdecznie żal tych ludzi, gdy spędzali całe noce na wartowaniu „przy kasie". Gdyby mogli nam zaufać, poszliby spokojnie spać. Ale „nie mogli" pomimo mego świadczenia, złożonego komendantowi, że domu tego nie opuszczę bez pozwolenia wyraźnego, choćby wszystkie drzwi stały otworem. Niszczyli więc czas i zdrowie na tym bezrozumnym wysiadywaniu na korytarzach, pilnując ludzi, którzy nie mieli wcale zamiaru uciekać. Widok ten i smucił, i bawił. Podobnie jak bawiły nas festony drutów i kabli, którymi spowite były słupy wysokiego parkanu. Nieraz myślałem: albo jestem tak groźny, albo tak wielki przestępca, że tego nie rozumiem, albo też - strach ma wielkie oczy. 6. X. 1954, środa Stoczek Warmiński - Prudnik Śląski. Ostatnia Msza święta była ku uczczeniu Matki Bożej Jasnogórskiej. Ksiądz odprawiał do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Prowizoryczny ołtarzyk pozostał bez Sanctissimum. Taka likwidacja jest zawsze bolesna. Śniadanie, ostatni spacer po ogrodzie, po oddaniu naszych rzeczy, które o godzinie 10.00 odwieziono na samolot. O godzinie 12.15 wyruszyliśmy w kierunku na Bartoszyce, Kętrzyn. Samolot stał pod Kętrzynem, na polu przyległym do lasów, w których mieściła się kwatera Hitlera. Samolot startował o godzinie 13.00; stały kierunek lotu - południowo-zachodni. Lecieliśmy w nieznane. Rozpoznaliśmy Jeziora mazurskie, przelot przez Wisłę. Później wznieśliśmy się ponad pułap chmur i już nic nie widzieliśmy, aż - Odrę. O godzinie 15.00 lądowaliśmy na polach, w pobliżu miasta, którego nie mogłem rozpoznać. Wiedziałem, że jesteśmy gdzieś na Opolszczyźnie. Później okazało się, że lądowaliśmy koło Nysy, skąd przez Głuchołazy dojechaliśmy samochodami do Prudnika Śląskiego.

Olsztyn, dnia 20 maja 1966 roku. Notatka z rozmowy biskupa Józefa Drzazgi z Przewodniczącym Prezydium WRN w Olsztynie Marianem Gotowcem w dniu 17 maja 1966 r. O spotkanie z Przewodniczącym prosił bp J. Drzazga. W rozmowie udział wzięli: ze strony Kurii Biskupiej J. Drzazga oraz wikariusz generalny infułat Wojciech Zink. Ze strony Prezydium WRN Przewodniczący Marian Gotowiec oraz z[astęp]ca kier[ownika] Wydziału ds. Wyznań Ignacy Sieradzan. […] [po omówieniu innych spraw] bp. Drzazga stwierdził, że ma do zakomunikowania bardziej radosną wiadomość. Poinformował mianowicie, że w dniu 19 czerwca br. we Fromborku przewiduje się zorganizowanie uroczystości kościelnej o podobnym charakterze, jak w Gnieźnie i Poznaniu, a w treści zbliżonej do uroczystości zorganizowanej w Olsztynie z okazji XX-lecia kościoła katolickiego na Warmii i Mazurach. Na uroczystości te ma przybyć 40-tu biskupów. Przewiduje się, że w dniu 18 czerwca biskupi przybędą do Olsztyna, gdzie wezmą udział w nabożeństwie zorganizowanym o godz. 18-tej. Uroczystości we Fromborku rozpoczną się w dniu 19 czerwca o godz. 11-tej, po czym odbędzie się sesja episkopatu poświęcona 1000-leciu chrześcijaństwa w Polsce. Wieczorem 19 czerwca biskupi wyjadą z Fromborka. Na 8 dni przed uroczystościami we Fromborku będzie przewożony, podobnie jak w Gnieźnie i Poznaniu, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Przyjęcie obrazu nastąpi w Nidzicy i kolejno będzie przewożony do Olsztynka, Olsztyna, Dobrego Miasta, Ornety, Pieniężna, Braniewa i Fromborka. W każdej z tych miejscowości obraz będzie pozostawał przez 1 dzień. W związku z przyjęciem obrazu przewiduje się nabożeństwa tylko w obrębie kościołów, bez procesji. Tylko powitanie obrazu będzie przed drzwiami kościołów. Uroczystości te będą miały charakter lokalny i będą organizowane tylko w ww. miejscowościach. Bp Drzazga stwierdził, że kuria biskupia byłaby bardzo wdzięczna za umożliwienie wykorzystania urządzeń głośnikowych we Fromborku i w Olsztynie. Przewiduje się liczniejsze zgromadzenie wiernych w tych dwu miejscowościach, którzy mogą się nie pomieścić w świątyniach [sic]. Bp Drzazga został poinformowany, że należy złożyć podanie do władz powiatowych w Braniewie o zezwolenie na zorganizowanie zgromadzenia publicznego, natomiast odnośnie sprawy związanej z radiofonizacją trudno w tej chwili dać wiążącą odpowiedź. [APO, sygn. 1141/3256, s. 250, fragment dokumentu]

Uroczystości związane z przyjęcie Obrazu Jasnogórskiego w Olsztynie, 13-14 czerwca 1966 r.

Od października 1953 roku do października 1954 roku prymas Stefan Wyszyński przebywał w celi klasztornej w Stoczku Warmińskim (Klasztornym) jako więzień.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Nidzicy, 11-12 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Olsztynku, 12-13 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Dobrym Mieście, 14-15 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Ornecie, 15-16 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Pieniężnie, 16 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego w Braniewie, 17 czerwca 1966 r.

Uroczystości związane z przyjęciem Obrazu Jasnogórskiego we Fromborku, 19 czerwca 1966 r.

Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej) Kard. S. Wyszyński podczas uroczystości peregrynacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. Powitanie we Fromborku, 19 czerwca 1966 r. (fot. Archiwum Archidiecezji Warmińskiej)

Zapiski ks. kardynała S. Wyszyńskiego dot. pobytu na Polach Grunwaldzkich, w Olsztynie i Malborku w sierpniu 1960 r. 18 sierpnia 1960, czwartek Olsztyn - Malbork - Olsztyn 13.00 Wyjazd do Malborka, przez Mrągów [sic], Pasłęk, Elbląg. Pogoda się psuje. Stacja na plebani w Starym Polu. Zebrało się tu wielu kapłanów. Mży. 17.00 W Malborku, pada, leje. Tłumy ludzi i małych dzieci. Wszystko mokre. Program jest sztywny, więc wśród ulewnego deszczu wysłuchujemy całej serii wierszyków dzieci i powitań starszych. Wreszcie wśród nieprawdopodobnego tłoku wchodzimy do kościoła rektorskiego księży orionistów. Uderza w oczy ogromny ołtarz - tron, na którym wisi wędrujący obraz Matki Bożej Cz[ęstochowskiej]. Smok "franciszkański", dwaj rycerze - Krzyżak i Polak - z pochylonymi głowami, u góry św. Wojciech i św. Kazimierz. Bp Wilczyński czyni sprawozdanie z osiągnięć Nawiedzenia. Wypadło ono w części porą zimową, ale owoce dało duże. Bp Nowicki przejmuje obraz; w krótkim przemówieniu wypowiada swoje nadzieje. Bp Drzazga odprawia cichą Mszę św. Następuje moje przemówienie, które nieco skróciłem z uwagi na to, że na zewnątrz stały na deszczu tłumy ludzi. Na szczęście głośniki działały wspaniale. Po Tu es Petrus udzieliliśmy wspólnie błogosławieństwa od ołtarza. Po czym nastąpiło wyprowadzenie obrazu do wozu, stojącego przed świątynią. Bp Nowacki z bp. Lechem Kaczmarkiem odjechali z obrazem do najbliższej parafii swej diecezji, odległej stąd o 2 kilometry. 19.30 W czasie wieczerzy na plebanii wygłosiłem przemówienie do duchowieństwa o duszpasterskim znaczeniu Wielkiej Nowenny. Przemawiał też bp Wilczyński, dziękując za udział w uroczystości. Był nieco zasmucony niepogodą. Może być jednak tym pocieszony, że pomimo niepogody wielkie tłumy przetrwały na deszczu. Gdy odjeżdżaliśmy, trudno było wydobyć się z rozległego palcu, gruzowiska, pod zamkiem krzyżackim, do którego masywu przytulony był kościół rektorski księży orionistów. Miejsce na przekazanie Obrazu było świetnie wybrane; toteż wymowa Grunwaldu i Malborka dominowała nad uroczystością. Udział 14 biskupów podkreślił znaczenie i wymowę tej chwili.

Kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Malborku 18 sierpnia 1960 r.

Sanktuarium w Gietrzwałdzie. Fot. Sławomir Ostrowski Gietrzwałd, miejsce objawień maryjnych. Fot. Sławomir Ostrowski

12 czerwca 1966 r. ks. kardynał Stefan Wyszyński przebywał w Działdowie. Uczestniczył w uroczystości odsłonięcia w miejscowym kościele św. Wojciecha tablicy upamiętniającej biskupów i księży zamordowanych podczas II wojny światowej przez Niemców.

1 V 1958 r. - pierwsza wizyta kardynała po uwięzieniu

Film TV Trwam o kardynale Wyszyńskim w Stoczku Klasztornym

Sytuacja na odcinku kleru na terenie woj. olsztyńskiego, Olsztyn, 13 lipca 1952 r.

[Olsztyn,]‘dnia 13 VII [19]52’ [r.] Sytuacja na odcinku kleru na terenie tut[ejszego] województwa Sytuacja na odcinku kleru na naszym terenie przedstawia się następująco: W ostatnim okresie powstało pewne zaostrzenie kleru [sic], powodem tego jest, że ostatnie artykuły w prasie, krytykujące wyższą hierarchię kleru katolickiego tzn. Episkopatu i Watykanu odnośnie realizacji przez kler porozumienia między Rządem RP [sic] a Episkopatem Polskim i na skutek powyższego kler tutejszy oczekuje zajęcia stanowiska przez Episkopat. Przykładem powyższego są wypowiedzi księży, którzy należą do OKK [Ogólnopolska Komisja Księży], kiedy podczas rozmowy członków OKK z księżmi niezorganizowanymi na temat werbunku do OKK, to wypowiadają się, że muszą się wstrzymać na skutek zaatakowania przez Władze Polskie [sic] Episkopat[u]. Wynikiem tego jest, że w ostatnim okresie nie zwerbowano ani jednego księdza na członka OKK, pomimo, że jest kilku dobrych sympatyków księży ale na razie wstrzymują się. Trzeba zaznaczyć, że księża zorganizowani w OKK nie zrażają się powyższymi faktami, a raczej powstaje coraz większa świadomość wśród nich, dlatego że na każdym posiedzeniu prezydium [OKK] oraz na ostatnim plenum postawili sobie za zadanie włączenia się do zagadnień społeczno-gospodarczych, tzn. włączaniu się do różnych zebrań gromadzkich, gminnych, powiatowych celem uświadomienia społeczeństwa nad wykonywaniem obowiązków wobec Państwa [sic]. Niemniej muszę zaznaczyć, że Kuria Olsztyńska [sic] stara się przeciwstawiać działalności OKK, czego dowodem jest, że jakie by nie były zjazdy księży, to Kuria zarządza odprawy dekanalne, aby nie dopuścić do większej frekwencji księży na dany zjazd. Sprężyną Kurii do wszelkich działalności wrogich naszego ustroju jest kanclerz kurii, ks. Kobyłowski, który w tym czasie stara się obsługiwać odprawy dekanalne i nastawiać Księzy wrogo do działalności OKK, czego dowodem jest, że na ostatniej odprawie dekanalnej w Bartoszycach przykazał wszystkim księżom zebranym, aby nie zwracali się w żadnych sprawach interwencyjnych do OKK, a tylko załatwiali wszelkie sprawy przez Kurię w Olsztynie, natomiast zaznaczył, aby księża nienależący do OKK odosobniali od siebie księży, którzy nalezą do OKK, nie zapraszając ich na żadne uroczystości kościelne. Niemniej jednak księża należący do OKK starają się utrzymywać kontakt z Kurią, aby być dobrymi w Kurii, czego dowodem jest, że ksiądz Butrymowicz, jako prezes OKK, robi posunięcie na korzyść Kurii, np.: wystawił się za przydziałem zwiększenia kilometrażu i rejestracji samochodu dla zakonu redemptorystów z Braniewa, którzy są jako misjonarze i w swych przemówieniach na misjach starają się oczerniać nasz ustrój ludowy. Drugim przykładem jest, że ksiądz Kobylański z Białut, pow[iat] Działdowo, członek OKK, chciał urządzić wielką manifestację ludzi w dniu roboczym, tj. 29 V br., w porozumieniu z kuriami: Peplińską [właśc.. Pelpińską], Płocką i Olsztyńską na miejscu straceń przez hitleryzm w lesie działdowskim i wybudować kaplicę na tymże miejscu bez wiedzy władz państwowych ani też OKK, jednocześnie chciał stworzyć tam miejsce święte w celu zysku. Nadmieniam, że po zebraniu informacji o występie księdza Kobylańskiego polecono kierownikowi OKK, tow. Judziewiczowi, aby załatwił tą sprawę z księdzem Kobylańskim, ażeby takowa uroczysta impreza nie odbyła się, gdzie zostało zrealizowane. W wyniku powyższego, w dniu 29 V br. miała się odbyć msza polowa na miejscu pomordowanych, ale ze względu na ogłoszenie tylko w jednej parafii w Białutach, że taka Masza się odbędzie, w tym dniu nikt nie przyszedł z wiernych, chociaż było 5-ciu księży zaproszonych członków OKK i 2-ch księży z Warszawy [z] Gł[ównej] KK [Komisji Księży], którzy sami z powyższego zrezygnowali. Odnośnie wrogiej działalności kleru na terenie tut[ejszego] województwa, przedstawia się następująco: Kler wrogi obecnemu ustrojowi zamilkł chwilowo, a tylko jednostki próbują od czasu do czasu wrogich wystąpień i oczekują jak Władze będą reagować na dany występ. Za przykład podaję: Ksiądz Biedrzycki, katecheta w 11-to letniej szkole w Działdowie stara się demaskować uczni [tj.] tych, którzy nie uczęszczają na lekcje religii wśród młodzieży szkolnej, strasząc w różnych formach, jak: piekłem itp. Następnie ksiądz Jurczak Stanisław, b[yły] proboszcz w Ostródzie, za sianie wrogiej propagandy przeciw Polsce Ludowej został aresztowany przez V Wydział WUBP [w Olsztynie?]. Ksiądz Błaszko Władysław, proboszcz gromady Klon, gm[ina] Rozogi, pow[iat] Szczytno, kazał nauczać trzem katechetkom dzieci religii w domach prywatnych, pomimo tego, że nie otrzymały zezwolenia przez Wydział Oświaty [PWRN w Olsztynie] na nauczanie nauki religii w szkole. Polecono tow. z V Wydziału WUBP przeprowadzić dochodzenie w powyższej sprawie celem wyciągnięcia konsekwencji. Ksiądz Spytkowski Marian, jezuita z gromady Lężyny, gm[ina] Kolno, pow[iat] Reszel, w dniu 10 V br. pomimo, że ma zezwolenie na nauczanie religii w szkole, jednak po zakończeniu lekcji zebrał uczni z II-giej i III-ciej klasy w liczbie 22-ch i zaprowadził ich do kościoła na dalszą naukę religii, ponieważ dzieci w szkole nie odpowiadały mu na pytania tak, jak on sobie życzył. Trzymał dzieci w kościele do godz. 18-tej na betonowej posadzce i głodnych. Skutek był taki, że dwoje dzieci, Baranowski i Klejn, zachorowało z przeziębienia i nie uczęszczali do szkoły od dnia 10 V do dnia 21 V br. Wobec powyższych faktów, jakie dotychczas zaistniały na naszym terenie wrogich wystąpień kleru, tj. dowód próby mobilizacji społeczeństwa wokół siebie, a nastawianie ich wrogo do obecnej rzeczywistości. -/- [podpis nieczytelny] [APO, sygn. 1141/3253, s. 26-28]

Informacja odnośnie przeprowadzenia rozmowy z Ordynariuszem Zinkiem w dniu 19 czerwca 1953 r.

Informacja odnośnie przeprowadzenia rozmowy z Ordynariuszem Zinkiem w dniu 19 VI 1953 r. Rozmowę przeprowadził Przew[odniczacy Prezydium] Woj.[ewódzkiej] R[ady] N[arodowej] tow. Malewski i kier[ownik] Ref[eratu ds.] Wyznań tow. Topczewski. Na wstępie, jak tylko Zink, oświadczył, że to już ostatni raz tak przychodzi, że więcej nie przyjdzie, jeśli nie będzie zawiadomiony na kilka dni wcześniej, bo to poniża jego godność biskupią, a on sobie na to nie pozwoli. W odpowiedzi na to przewodniczący oświadczył mu, iż wzywa go wtedy, kiedy on sam dysponuje czasem i tak go będzie wzywał zawsze a on będzie przychodził, kiedy będzie wezwany. Następnie przewodniczący zreferował mu sprawę memoriału i podkreślił, że pismo skierowane przez Prymasa Wyszyńskiego i Sekr[etarza] Episkopatu [ks.] Choromańskiego do Rządu jest sprzeczne z Konstytucją, z porozumieniem, jest antyludowe, za którym kryją się wrogie siły. Jest ono pismem tajnym dotyczącym sprawy wymienionych księży i władza ludowa nie pozwoli go kolportować i przestrzega, żeby z pisma tego nie korzystać, nawet z niektórych jego ustępów. Władza ludowa stoi na straży przestrzegania praworządności i nie pozwoli, ażeby pod płaszczykiem religii prowadzić wrogą robotę przeciw Polsce Ludowej. Zink zabierając głos oświadczył, że pismo skierowane przez Kardynała Wyszyńskiego i biskupa Choromańskiego do Rządu na ręce Prezesa Rady Ministrów jest wystosowane w imieniu Episkopatu i jest ono zgodne z ostatnią uchwałą Episkopatu. Treści tego pisma on wpierw nie znał, ponieważ była ona opracowana przez Sekretariat Episkopatu. Dalej podkreślił, że stanowisko Episkopatu zawarte w tym piśmie całkowicie pokrywa się z jego osobistym stanowiskiem. Podkreślił dalej, że pismo to ma charakter obrony, dlatego wskazuje na sprawy nieprzyjemne ale jest ono wyrazem walki ideologii katolickiej z marksistowską i to jest słuszne z jego poglądem. Następnie oświadczył, że pismo, o którym mowa, otrzymał, że ogółowi wiernych treść tego pisma nie będzie podawana do wiadomości. Ale wszystkich proboszczy [sic] i dziekanów z tym pismem zapozna. Dalej oświadczył, że jeżeli chodzi o momenty ekskomuniki, o których kiedyś była mowa, to jest to wewnętrzna sprawa kościoła. Ekskomunika to jest sprawa sumienia, jest ona po to, aby utrzymać dyscyplinę i karność wśród kapłanów i wiernych. Jeżeli ktoś z wiernych czy kapłanów nie wypełnia obowiązków kościoła, kościół może odmówić świadczeń religijnych i z tym państwo musi się liczyć. Po zwróceniu jeszcze raz mu uwagi, że kolportować tego pisma nie wolno i kategorycznie władza zabrania, nic więcej nie powiedział i w ogóle na ten temat nie chciał więcej mówić. Kierownik Ref[eratu] Org[anizacji] Masowych KW [PZPR w Olsztynie] -/- Drzewiński Kazimierz [APO, sygn. 1141/3253, s. 177-178]

Informacja KW PZPR w Olsztynie dla KC PZPR dot. usunięcia krzyża z ul. Kołobrzeskiej w Olsztynie, Olsztyn, 27 sierpnia 1967 r.

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza Komitet Wojewódzki w Olsztynie Olsztyn, 27 VIII 1967 Tajne Komitet Centralny PZPR Wydział Administracyjny Warszawa Informacja Uprzejmie informuję, że na posiedzeniu Wojew[ódzkiego] Zespołu ds. Polityki Wyznaniowej odbytym w bieżącym miesiącu podjęto szereg decyzji wiążących organa administracji wojewódzkiej w rozwiązywaniu spraw przedkładanych przez tut[ejszą] kurię biskupią. […] Między innymi zdecydowano usunięcie krzyża z ul. Kołobrzeskiej w Olsztynie. Ulica Kołobrzeska (nowa biegnie przez tereny stanowiące uprzednio własność prywatną). Na byłej prywatnej parceli stał od około 10 lat krzyż drewniany. Został on w miesiącu czerwcu usunięty, ponieważ stał w miejscu, gdzie przebiega obecnie chodnik. Na polecenie biskupa Drzazgi wikariusz parafii ks. Murawski zorganizował wykonanie krzyża żelaznego, który następnie ustawiono nocą w tym samym miejscu o parę metrów od chodnika. Przewodniczący Prezydium MRN [w Olsztynie] przeprowadził rozmowę z administratorem parafii ks. Romejko i wyznaczył termin zabrania krzyża do dnia 19 lipca br. Jak przewidywano, polecenie nie zostało wykonane. W tej sytuacji, i zgodnie z postanowieniem Zespołu, krzyż zostanie usunięty w trybie administracyjnym. Wstępny termin ustalono na 1 sierpnia br. w czasie od godz. 9-tej do 9.30. Opracowany plan przewiduje: wykopanie i załadowanie krzyża na samochód dokona ekipa składająca się z 4-ch robotników plus kierowca samochodu. Dozoruje i kieruje pracą tow. Franciszek Wardziński, kier[ownik] Miejskiej Służby Drogowej. Na miejscu będzie także dźwig samochodowy, który zostanie użyty w przypadku, gdyby robotnicy nie mogli wydobyć krzyża ręcznie lub po wydobyciu nie mogli załadować na samochód. Krzyż zostanie przewieziony i zmagazynowany w zamkniętym pomieszczeniu Zarządu Zieleni Miejskiej. O godz. 9-tej w czasie, gdy będą prowadzone czynności związane z usunięciem krzyża, przewodniczący PMRN przeprowadzi rozmowę z administratorem parafii ks. Romejko, któremu zakomunikuje o fakcie usunięcia samowolnie ustawionego krzyża na ulicy krzyża oraz ostrzeże przed konsekwencjami w przypadku prób organizowania jakichkolwiek działań, czy zamierzeń w przedmiotowej sprawie. Plan operacyjnego zabezpieczenia akcji opracowała Służba Bezpieczeństwa KW MO. […] Sekretarz KW PZPR [w Olsztynie] -/- Andrzej Fornal [APO, sygn.1141/3257, s. 30-31]

Informacja o działalności Kurii Biskupiej i biskupa J. Drzazgi w 1967 r., Olsztyn 22 stycznia 1968 r.

Olsztyn 22 stycznia 1968 r. Informacja o działalności Kurii Biskupiej i biskupa J. Drzazgi w 1967 r. […] Działalność biskupa J. Drzazgi i Kurii Biskupiej w 1967 r. charakteryzowała się usztywnieniem stanowiska w sprawach dotyczących realizacji przepisów państwowych oraz przeciwstawieniem duchowieństwa obowiązującemu porządkowi prawnemu. Usztywnienie to stało się bardzo odczuwalne od momentu uzyskania przez biskupa Drzazgę nominacji na stanowisko administratora apostolskiego Diecezji Warmińskiej. Bp Drzazga stał się jednym z gorliwie i ślepo wykonujących polecenia kardynała Wyszyńskiego. Wszelkie dokumenty episkopatu mające na celu zadrażnienie stosunków pomiędzy Państwem a Kościołem były odczytywane w Diecezji Warmińskiej […] a nawet w jakimś sensie rozszerzane poprzez wydawanie dodatkowych zaleceń.. Tak było w przypadku odczytywania tzw. „pro memoria” episkopatu. Po odczytaniu w kościołach tego dokumentu, w którym m.in. stwierdzono, że władze ograniczają działalność kościoła nie dopuszczając osób zakonnych do nauczania religii, bp Drzazga dążąc do dalszego jątrzenia oraz przypodobania się kardynałowi Wyszyńskiemu wydał polecenie administratorom parafii, aby angażowali jak największą liczbę księży zakonnych, zakonników i zakonnic jako katechetów. Podobne stanowisko zajął bp Drzazga w sprawie odczytywania przez księży dokumentu episkopatu o odbudowie i budowie kościołów. [Bp. Drzazga] nakazał ostrym tonem i pod groźbą zastosowania kar aż do suspensji włącznie wykonanie polecenia episkopatu. Administratorzy parafii podczas spotkań z przewodniczącym pow[iatowych] rad narodowych, których celem było nakłonienie księży do nieodczytywania komunikatu episkopatu, przyznawali słuszność argumentom przedstawionym przez ob.[ywateli] przewodniczących i zgadzali się, że sytuacja kościoła w woj.[ewództwie] olsztyńskim pod względem liczby obiektów sakralnych jest bardzo dobra, to jednakże wyrażali obawę, iż zastosowanie się do poleceń władz może spowodować nałożenie na nich kar kościelnych […] Kuria Biskupia [kierowana] przez biskupa Drzazgę nadal nie przestrzega i nie realizuje obowiązujących zarządzeń władz państwowych. Od momentu objęcia przez biskupa Drzazgę urzędu rządcy diecezji kuria biskupia w ogóle nie realizuje wymiarów podatkowych […] Mimo, iż władze wojewódzkie zwróciły biskupowi Drzazdze uwagę, że nie mogą tolerować łamania postanowień dekretu, dokonano dalszych nielegalnych przekształceń parafii w Bartoszycach, Reszlu, Wydminach i Starym Dzierzgoniu. Fakty te świadczą o zamierzonej akcji biskupa Drzazgi, której celem jest zadrażnienie stosunków z władzami wojewódzkimi oraz prawdopodobnie wykazanie się przed kard. Wyszyńskim posłuszeństwem i wiernością w wykonywaniu jego poleceń. […] w wypadkach, gdy władze państwowe starały się skutecznie załatwić pewne sprawy, a nie odpowiadało to biskupowi Drzazdze, wówczas z oczywistej sprawy i niewiele znaczącej, starał się uczynić problem wielkiej wagi. Tak było np. po przeniesieniu w Olsztynie krzyża z ul. Warszawskiej na skwer przy ul. Grunwaldzkiej, co stało się za wiedzą kurii biskupiej i parafii św. Jakuba, i o czym informowano Drzazgę podczas rozmowy w Prezydium WRN [w Olsztynie]. Znamienny jest fakt, że podczas tego spotkania bp Drzazga zobowiązał się do wyznaczenia miejsca na lokalizację krzyża znajdującego się przy ul. Warszawskiej, lecz w ostatnim wyznaczonym na odpowiedź dniu przysłał pismo, w którym domagał się pozostawienia krzyża na dawnym miejscu. Była to więc swego rodzaju prowokacja sprokurowana przez biskupa Drzazgę, gdyż wiadomym mu było, iż krzyż zostanie przeniesiony. Fakt ten wykorzystał jako odpowiedni moment do przekonania wiernych o ograniczeniach wolności kościoła i wmówieniu im, jakoby władze prowadziły specjalna akcję usuwania przedmiotów kultu z miejsc publicznych oraz zasugerować wiernym o zagrożeniu kościoła katolickiego. W komunikacie skierowanym do wiernych i odczytanym w kościołach olsztyńskich było m.in. takie sformułowanie: „W tego rodzaju postępowaniu widzimy przejaw nie liczenia się z uczuciami religijnymi wiernych. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę usunięte w tym roku w naszym mieście krzyże z ul. Kołobrzeskiej i przy al. Zwycięstwa, to w fakcie przeniesienia krzyża przy ul. Warszawskiej dostrzegamy wyraz tej akcji, która przed kilku laty usunęła krzyże z budynków szkolnych”. […] Jest oczywiste, że jako człowiek nie odgrywający dotychczas poważniejszej roli w episkopacie, usilnie zabiega o uzyskanie uznania u kard. Wyszyńskiego i wyrobienie sobie większego autorytetu wśród biskupów, a nie mając realnej koncepcji ułożenia stosunków pomiędzy Państwem a Kościołem, i nie dążąc do uregulowania tej kwestii, swoją pozycję chce umocnić poprzez jak najwierniejsze stosowanie się do zaleceń episkopatu, szczególnie tych, które zwierają antypaństwowe sformułowania. […] W rozmowach z przedstawicielami władz [bp Drzazga] jest obłudny i posługuje się kłamstwami chcąc za wszelką cenę zagmatwać sprawy i przedłużyć wytworzoną nielegalnie sytuację. [...] [APO, sygn. 1141/3257, s. 91-99, fragment dokumentu]

Sprawozdanie z rozmowy z Ordynariuszem Diecezjalnym ks. Zinkiem Wojciechem w dniu 11 marca 1953 r.

Ściśle tajne Sprawozdanie z rozmowy z Ordynariuszem Diecezjalnym ks. Zinkiem Wojciechem w dniu 11 III 1953 r. Rozmowa została przeprowadzona 11 III 1953 r. o godz. 11-tej przez przewodniczącego Prezydium WRN [w Olsztynie], tow. Malewskiego Juliana [właśc. Juliusz] w jego gabinecie w obecności v[i]ceprzewodniczącego ob. Kruzela i kierownika Samodzielnego referatu do Spraw Wyznań tow. Topczewskiego Leopolda, z Ord[ynariuszem] Diec[ezjalnym] ks. Zinkiem Wojciechem, Kanclerzem Kurii Biskupiej ks. Iwanickim Aleksandrem i kanonikiem ks. Chrzanowskim Stanisławem. Tow. Przewodniczący omówił sprawy rozesłania przez sekretariat episkopatu polskiego do Komisji Księży przy ZBoWiD oraz poszczególnych księży listu wraz z dekretem o ekskomunice wydanym w Rzymie 29 VI [19]50 r. Dekret ten i list ma na celu terroryzowanie księży ustosunkowanych pozytywnie do Polski Rzeczpospolitej Ludowej i działających w interesie Kościoła i państwa. Dekret ten jest sprzeczny z naszym ustawodawstwem i nie może być w kraju stosowany. Wobec tego z polecenia Rządu Rzeczypospolitej Ludowej tow. Przewodniczący uprzedził, że jeśli ktokolwiek spróbuje stosować środki ucisku lub terroru w stosunku do księży na podstawie wymienionego listu Episkopatu – Rząd jest zdecydowany przeciąć to natychmiast i wyciągnąć jak najdalej idące konsekwencje. Następnie tow. Przewodniczący podkreślił, że już po przeprowadzeniu kilku rozmów sądził, że ks. Ordynariusz Diecezjalny przyjdzie z pewnymi wnioskami o usunięcie osób, które na zajmowanych stanowiskach przeszkadzają w ustalaniu normalnych stosunków dobrej współpracy organów państwowych i instytucji kościelnych. Wobec tego, że dotychczas kierownictwo diecezji nie poczyniło żadnych kroków i nie wyciągnęło wniosków do szydzicieli zamętów [sic] i szkodników państwa – wysunął żądanie natychmiastowego zdjęcia ze stanowiska Kanclerza Kurii ks. Iwanickiego Aleksandra, dziekana Olsztyna ks. Chrzanowskiego Stanisława i dziekana Barczewa ks. Tarnowskiego Maksymiliana. Ks. Zink stwierdził, że tego postulatu absolutnie nie przyjmuje, bo przecież usunięcie jest gorzką karą. Księża wymienieni są bardzo dobrze znani, a szczególnie obecnie cieszą się zaufaniem, a malkontenci są wszędzie, to jest zrozumiałe. To posunięcie jest dowodem nieszczerości, a przecież wytyczne ostatniej rozmowy wykonał należycie. Tow. Kruzel zwrócił mu uwagę na wielkie przemiany w naszym kraju, na wielki wysiłek społeczeństwa, jednolitość działania, a wszystko to w celu utrwalenia pokoju. Wskazał na wielką zwartość społeczeństwa w bolesnych dniach śmierci tow. Stalina. Stwierdził, że wszystkie rozmowy z Episkopatem mają to również na celu. Wskazał na ostatni dekret z lutego, w jaki sposób Władza Ludowa [sic] będzie rozstrzygać o wszystkich stanowiskach kościelnych i dlatego żądanie usunięcia wymienionych Księzy jest słuszne i konieczne. Jeżeli chodzi o ks. Tarnowskiego, to rozbijał jedność narodu przez podjudzanie młodzieży przeciw młodzieży napływowej. Nie podpisał apelu o pokoju. Oświadczył, że jest niemcem [sic]. Mówi o trzeciej wojnie światowej. Ks. Chrzanowski działa bardziej zamaskowanie, ale i tu nie brak takich wypowiedzi, że porozumienie Rządu [sic] z Kościołem nie jest możliwe i do współpracy nigdy nie dojdzie. Porozumienie to tryk [sic] polityczny i kleru nie obowiązuje. Ks. Iwanicki jako Kanclerz Kurii jest odpowiedzialny za wszystkie pisma, odezwy, listy wychodzące z Kurii, a wiemy, jak to wyglądało, chociażby odezwa do księży przed wyborami. Ks. Zink oświadcza, że nas ‘nie’ można tak mocno karać, ponieważ księża stoją w obronie ustroju kościelnego. Następnie mówi, że list prymasa był po to, ażeby zawrócić tych, co się wyłamują spod dyscypliny kościelnej. List ten był przede wszystkim przeciwko tym skierowany, którzy zwracali się do biskupów z pewnymi propozycjami, a to jest naruszenie władzy biskupiej. Ks. Chrzanowski zwrócił się do przewodniczącego z zapytaniem, jak ma rozumieć to usunięcie ponieważ jest mocno związany z diecezją jako kanonik na podstawie dekretu prymasa. Uważa, że może mógłby objąć chociażby najmniejszą parafię. Jeżeli to ma być karą, to dlaczego dotychczas nie otrzymał upomnienia [?]. Dalej mówił, że teraz w parafii jest dużo pracy i ta zmiana będzie ciężka dla parafii. Ks. Zink stwierdza, że ks. Tarnowski ma 70 lat i starą siostrę, która ma 80 lat i jemu będzie trudno wyjechać. Następnie oświadcza, że ja tego nie mogę przyjąć. Na zwróconą mu uwagę, że musi zrozumieć, że jedyną władzą jest Prezydium [WRN] i zarządzenia jego muszą być bezwzględnie wykonane, oświadcza, że musi księży bronić i stać w ich obronie. Uważa, że to posunięcie może wywołać zaniepokojenie w diecezji. Wyjaśniono mu, że to właśnie uzdrowi sytuację i ostrzeżono, żeby czasami z jego strony nie było jakichkolwiek posunięć. Ks. Chrzanowski prosił o przedłużenie terminu chociażby o jeden tydzień, gdyż, jak oświadczył, nie zdąży wszystkich spraw zlikwidować. Tow. Przewodniczący odpowiedział, że decyzja Prezydium WRN została podana. Następnie zakomunikował ks. Zynkowi [sic], że kandydatów na opuszczone stanowiska niech sobie przemyśli i poda wniosek do zatwierdzenia. Samodzielny Referat ds. Wyznań. [APO, sygn. 1141/3253, s. 115-116]

Wojna z kościołem

Informacja KW PZPR w Olsztynie dla KC PZPR ws. utworzenia Wydziału Klasycznego Wyższego Seminarium Duchownego, Olsztyn, 30 sierpnia 1952 r.

Polska Zjednoczona Partia robotnicza Komitet Wojewódzki w Olsztynie Olsztyn, dn[ia] 30 sierpnia 1952 r. Do Komitetu Centralnego PZPR Wydział Organizacyjny W Warszawie Tow. Olszewski Komitet Wojewódzki PZPR w Olsztynie komunikuje, że w dniu 15 VIII [19]52 r. Kapituła Katedralna razem z Ordynariuszem diecezji [warmińskiej] podjęła uchwałę o zorganizowaniu Wydziału Klasycznego Wyższego Seminarium Duchownego. Ponieważ nie mają na to budynku w Olsztynie, postanowili to zorganizować we Fromborku, przydzielając na to były pałac biskupi i kanonię. Prowadzenie tego seminarium powierzają ks.ks. salezjanom, tym którzy wpierw prowadzili małe seminarium, które zostało zlikwidowane. Jednocześnie nadmieniamy, że kuria prowadziła przedszkole pod nazwą opieki społecznej, obecnie zawiadomili Wydział Oświaty [P]WRN [w Olsztynie], że likwidują to przedszkole, ponieważ w tym budynku organizują małe seminarium duchowne. Chcę nadmienić, że ten Wydział Klasyczny, który chcą zorganizować we Fromborku to tylko fikcja, oni myślą zorganizować to samo, cośmy im zlikwidowali tylko pod innym szyldem . W związku z tym, prosimy o wskazówki, jak się mamy ustosunkować do tego, co organizują w Olsztynie, jak również i do tego, co organizują we Fromborku. Instr[uktor] KW [PZPR w Olsztynie] ds. Wyznań -/- Drzewiński Kazimierz [APO, sygn. 1141/3253, s. 43]

Notatka KW PZPR w Olsztynie dla KC PZPR dotycząca seminariów duchownych w diecezji warmińskiej, Olsztyn 28 grudnia 1953 r.

Notatka KW PZPR w Olsztynie dotycząca seminariów duchownych w diecezji warmińskiej przesłana do KC PZPR, Olsztyn 28 XII 1953 r. Wyższe Seminarium Duchowne Diecezjalne Rok nauki Ilość alumnów Ilość alumnów w rozbiciu według pochodzenia socjalnego robotnicze chłopskie mieszczań[skie] I 30 9 13 8 II 29 13 10 6 III 49 7 37 5 IV 18 2 9 7 V 17 6 8 3 Razem: 143 37 77 29 W obecnym składzie Wyższego Sem[inarium] Diecezjalnego 10 alumnów jest z Niższego Sem[inarium] Duchownego z Pelplina, a reszta to wszyscy z państwowych szkół średnich. W 95% alumnów rekrutuje się z innych województw, jak stalinogrodzkie, bydgoskie, białostockie, gdańskie. Przyczyny wstępowania absolwentów z państwowych szkół średnich do seminarium duchownego można tłumaczyć dużym wpływem kleru w tychże szkołach na młodzież, słaba praca nauczycielstwa w rozwijaniu światopoglądu naukowego, perspektywa wygodnego życia i ukrycie się przed służbą wojskową. To ostatnie motywuje się tym, gdyż po ogłoszeniu projektu konstytucji Rzeczpospolitej Polski Ludowej wszyscy klerycy byli mocno zainteresowani tym, czy będą powołani do wojska, poza tym dyskutowali w swym gronie – jeśli by byli powołani do wojska to na pewno przypływ do Seminarium by się daleko zmniejszył. W Seminarium tym jest prowadzona dyscyplina bezwzględnego milczenia. Np. nie wolno nawet klerykom zwrócić się z prośbą o coś, co jest im potrzebne, bo dostaje zaraz odpowiedź[:] „kogo Bóg powołuje to mu wszystko daje, a komu nie dał to znaczy, że jest niegodzien”. Alumni seminarium, jak również i kierownictwo, żadnego udziału w życiu społecznym nie bierze. W Seminarium istnieje duży rygor ślepej dyscypliny. Alumni są ograniczeni w pisaniu listów, które i tak idą przez cenzurę rektora, do miasta są wypuszczani tylko grupami, gazet w ogóle jest nie wolno im czytać, a nawet pisma katolickich, jak „Słowo Powszechne”, czy inne. Kierownictwo Seminarium, jak rektor ks. Łapot, wicerektor ks. Obłąk, ojciec duchowny ks. Jagłowski, to zdecydowani wrogowie naszego ustroju. Jeżeli chodzi o rektora ks. Łapota to dopiero obecnie jest zaślubowany na prośbę ordynariusza, jest on jednocześnie członkiem kapituły. W takim duchu wrogości do obecnej rzeczywistości wychowuje również kleryków. Dlatego księża wychodzący z tego seminarium są wrogo ustosunkowani do obecnej rzeczywistości, a niektórzy pod tym względem przerośli najbardziej zajadłych wrogów ze starych księży. Niższego seminarium duchownego na terenie naszego województwa nie ma, natomiast Kuria rok rocznie prowadzi przy seminarium wyższym tak zwany kurs wstępny. W ubiegłym roku na kursie tym było 12 słuchaczy, którzy w tym roku przeszli na pierwszy rok w seminarium. W bieżącym roku kursu tego nie prowadzą. Wyższe Seminarium Duchowne Zakonne OO. Redemptorystów w Braniewie Rok nauki Ilość alumnów Ilość alumnów w rozbiciu według pochodzenia socjalnego robotnicze chłopskie mieszczań[skie] I 25 6 19 - Jeśli chodzi o to seminarium, to składa ona [sic] się tylko z jednego kursu. Alumni przebywają w nim tylko jeden rok, a następnie są wysyłani do innych seminariów, tak że co rok są inni. Należy nadmienić, że seminarium to nosi tylko nazwę wyższego, a faktycznie jest to małe seminarium, gdyż młodzież jest werbowana z państwowych szkół średnich i podstawowych. Młodzież przebywająca w tym seminarium posiada [następujące] wykształcenie[:] 10 uczni skończyło 7 klas szk[oły] podst[awowej], 2 uczni skończyło 8 klas szkoły, 17 uczni ma skończone 9 klas szk[oły], czyli nie ma ani jednego ucznia, któryby miał ukończone średnie wykształcenie. Budynki, które zajmują, są własnością klasztoru (zakonu). Kadra kierownicza nie jest agresywna ale w żadnych pracach społecznych nie biorą udziału, za wyjątkiem tego, iż rektor uczestniczył w ostatnim zjeździe księży. Wyższe Seminarium Duchowne OO. Werbistów w Pieniężnie Rodzaj nauki Ilość alumnów Ilość alumnów w rozbiciu według pochodzenia socjalnego rob[lotnicze] chłop[skie] prac[ownicy] umysł[owi] prywatna inicjał[ywa] prepedenticum 35 17 10 4 4 nowicjat 30 16 10 4 - filozofia 23 8 11 3 1 III filozofia 25 12 10 1 2 Teologia 25 13 5 3 4 Razem: 178 82 61 20 15 Oprócz wyżej podanych cyfr było jeszcze 30 alumnów na tak zwanym kursie „Filozofia II” ale ci obecnie wszyscy wyjechali do Nysy. Seminarium to jest prowadzone od roku 1946 ale do roku 1952 stan alumnów był daleko mniejszy. Dopiero w 1952 roku po likwidacji małych seminarii [sic] w Nysie i Górnej Grupie duża część alumnów przeniosła się do Pieniężna, i tak na obecny stan 178 kleryków, w 1952 roku przybyło z Nysy i Górnej Grupy po likwidacji tych ośrodków 70 alumnów i w 1953 roku przybyło 65 alumnów. Na podkreślenie zasługuje fakt, iż w seminarium tym znajduje się 50 alumnów z 1936-[19]37 i [19]38 rocznika a wykształcenie, to około 100 osób posiada szkołę podstawową, reszta posiadają 8-9 i 10 klas, tak że maturę posiada tylko kilka osób. Budynki, które zajmują werbiści w Pieniężnie, jest to duży kompleks budynków ładnych, posiadają swoje elektrownie, wodociągi, stolarnię mechaniczną, duży ogród owocowo-warzywny. Cały kompleks tych budynków był budowany przez werbistów w latach od 1920 do 1930 roku. Budowę tą finansowała w dużej części Holandia, resztę miejscowa ludność. Budynki te werbiści zajmowali do roku 1941. W roku 1941 władze hitlerowskie upaństwowiły te budynki – zakon rozpędzili i w budynkach tych zrobili specjalną szkołę dla młodzieży niemieckiej. Po wyzwoleniu tych terenów werbiści zajęli te budynki i zamieszkują w nich do chwili obecnej. Budynki te przez nich nie są w całości wykorzystywane, gdyż pomieszczeń jest tam bardzo dużo, ich natomiast jest razem 246 osób, są to 178 alumnów, 20 księży, 21 braci zakonnych, 5 kandydatów na braci zakonnych, 3 zakonnice, 3 kandydatów na zakonnice, 16 kobiet, które są jako pracownice fizyczne, nie ma starszej jak 25 lat. Tak, że wszystkie dane przemawiają za tem [sic], iż zakon werbistów prowadzi również małe seminarium. Jeśli chodzi o kadrę kierowniczą, to na czele z rektorem ks. Pietruszką są to zajadli wrogowie. Rektor ks. Pietruszka jest jednocześnie przeorem zakonu oraz dziekanem i proboszczem Pieniężna. Występuje często wrogo z ambony, jest arogancki w stosunku do miejscowych władz, odmówił złożenia ślubowania, podległym mu księżom zabrania brać udziału w jakichkolwiek pracach społecznych. Stąd też wygląda, jeśli ks. Pietruszka powie coś wrogiego z ambony, powtarzają wszyscy mu podlegli księża zakonu, gdyż oni również obsługują kościoły w terenie pow[iatu] Braniewo. Ojcem duchownym jest ksiądz Sawicki, tak on, jak i ks. Pietruszka ustawiają bardzo wrogo alumnów do naszego ustroju i Władzy Ludowej [sic]. Jeden z kleryków tegoż Seminarium napisał list do Kom[Iletu] Wojewódzkiego [PZPR w Olsztynie ?], w liście tym podaje, iż alumnów wychowują w dużej wrogości do obecnej rzeczywistości. Podaje, że żadna prasa do nich nie dochodzi absolutnie, tylko od czasu do czasu ojciec duchowny, ks. Sawicki, wrogo komentuje im poszczególne artykuły. Np. zdjęcie [tj. aresztowanie] Wyszyńskiego prymasa tak klerykom skomentował ks. Sawicki[:] „ubowcy obstąpili pałac arcybiskupa, zrobili rewizję i aresztowali go mimo, że był kardynałem, aresztowali go za to, że zarzucił Rządowi [sic] łamanie konstytucji, gdyż ta gwarantuje wolność wyznania – a oni likwidują religię w szkołach itd.”. Następnie podkreślał im[:] „że obecnie kościół przeżywa bardzo ciężkie czasy i to powinno ich jeszcze bardziej zahartować.” Zdjęcie [tj. aresztowanie] Zinka z ordynariusza ten sam ks. Sawicki skomentował tak[:] „zapomniałem wam powiedzieć, że aresztowali ks. ordynariusza Zinka, a odbyło się to w ten sposób, że najpierw wezwali go do Województwa, aby podpisał orzeczenie Episkopatu ale on tego nie uczynił, i po powrocie do domu w godzinach wieczornych ubowcy obstąpili dom, on ich nie chciał wpuścić, to wybili okno i weszli do budynku przeprowadzając rewizję 3-godzinną, wtedy ordynariusz zapalił papierosa i powiedział, że jest gotów, następnie go wywieźli w nieznanym kierunku”. Przytym [sic] zawsze podkreśla klerykom, aby polityczne rzeczy utrzymywali w tajemnicy, bo Państwo [sic] kontroluje wszystkie listy. Rektor ks. Pietruszka stale im opowiada, że go ciągle śledzą ubowcy ale on ich stale wymiga [sic]. Dalej w liście tym kleryk ten podkreśla, że nie ma wykładu, w którym by nie rzucali paskwili [sic] na Władzę Ludową i Związek radziecki [sic] oraz, że stale im podkreślają, iż komuniści chcą ich wciągnąć do współpracy, ale oni na to nigdy nie pójdą. Podaje, że w Seminarium tym jest mocna dyscyplina i kleryków nigdzie nie wypuszczają, że postawą swą zwanotyzowali [sfanatyzowali ?] większą część kleryków i ustawili ich wrogo do Władzy Ludowej, a jest część wśród nich którzy są tam z rozkazu rodziców i czekają okazji, aby mogli się stamtąd wydostać. Ten sam kleryk podaje nam również, że po likwidacji małych seminarii [sic] w Nysie i Górnej Grupie, zorganizowali w Pieniężnie małe seminarium pod nazwą 2 kursów „Prepedendicum” i wiele innych rzeczy. Ogólnie biorąc należy stwierdzić, że w seminarium tym wychowują młodych księży bardzo wrogo nastawionych do obecnej rzeczywistości. Kier[ownik] Ref[eratu] Organ[izacji] Mas[owych] KW [PZPR w Olsztynie] -/- Drzewiński K[azimierz] [APO, sygn. 1141/3253, s. 261-265]

List kardynała S. Wyszyńskiego do bpa Drzazgi w związku z wydanym zezwoleniem na rozbudowę Seminarium WSD w Olsztynie, Olsztyn, 2 kwietnia 1970 r.

[Olsztyn,] 2.04.[19]70 [r.] Towarzysz Wiesław Ociepko Z[astęp]ca kierownika Wydz[iału] Administracyjnego Komitet Centralny PZPR Warszawa W załączeniu przesyłam list kardynała Wyszyńskiego do bpa Drzazgi w związku z wydanym zezwoleniem na rozbudowę Seminarium WSD w Olsztynie – do wiadomości i wykorzystania. Nadmieniam przy tym, że o rozmowę z przewodniczącym PWRN [w Olsztynie] tow. Gotowcem ubiegał się w m[iecią]cu marcu bp Drzazga. Ponieważ w rozmowie bp Drzazga zobowiązał się uregulować kilka nabrzmiałych spraw (obsadzenie stanowisk adm[inistratorów] parafii, zdjęcie 3 administratorów parafii, wystąpienie o zalegalizowanie rozbudowy paru kaplic orz utrzymywania kontaktu z PWRN), przewod[niczący] tow. Gotowiec na prośbę bpa przekazał dokument wyrażający zgodę na rozbudowę WSD. Biskup Drzazga występując na kazaniach w okresie świąt wielkanocnych wyrażał podziękowanie władzom wojewódzkim za zrozumienie i załatwienie spraw. Kazania w zasadzie miały treść religijną. Kier[ownik] Wydz[iału] Administracyjnego KW [PZPR w Olsztynie] -/- Jan Poznysz Prymas Polski Warszawa, dnia 15 marca 1970 r. Najprzewielebniejszy Biskup Dr Józef Drzazga Ordynariusz Diecezji Warmińskiej w Olsztynie Z wielką radością przyjąłem list Waszej Ekscelencji z 11 marca br. zawierający odpis pisma Urzędu Spraw Wyznań, dotyczącego oddania Wyższemu Seminarium Duchownemu Diecezji Warmińskie w użytkowanie wieczyste terenów przeznaczonych na rozbudowę tegoż Seminarium. Nie wchodząc w stronę prawną tego aktu, pragnę widzieć w nim przede wszystkim znak dobrej woli władz państwowych i zrozumienia potrzeb Diecezji w tej staropolskiej Ziemi Warmińskiej. Widzę w tym dowód budzącego się zrozumienia wymagań polskiej racji stanu na Ziemiach Odzyskanych, jak i uszanowania wiekowego wkładu Kościoła polskiego w Ziemię Warmińską. Nie da się bowiem usunąć z historii faktu, że Święta Warmia największy swój rozwój religijny, moralny i kulturalny zawdzięcza polskim królom i polskim biskupom. Świadczy o tym historia Warmii, bogate zbiory archiwalne, pomniki architektury kościelnej, księgi drukowane w Królewcu i w Olsztynie, nazwiska na epitafiach i nagrobkach cmentarnych. Warmia była duchem i kulturą polska, pomimo, że pozostawała przez jakiś czas pod zaborem pruskim. Rządy te słusznie uważamy za rządy zaborcze, które usiłowały daremnie zatrzeć ślady wkładu polskiej kultury religijnej i narodowej. Ilekroć myślimy o tym wkładzie polskim, doznajemy szokującego wrażenia, czytając w potocznej publicystyce wyraz „dobro poniemieckie”. Przecież te świątynie, te instytucje kulturalne, dobroczynne, tworzyli w przeważającej mierze polscy władcy i polscy biskupi, lud warmiński wierny Kościołowi i Polsce. Politykom zagranicznym, którzy nie znają historycznej przeszłości Ziem Zachodnich może to sugerować, ze Polska nie ma podstaw do swoich rewindykacji. I rzeczywiście, w prasie rewizjonistycznej można wyczytać, że sami Polacy uważają wszystko, co jest na Ziemiach Zachodnich za „dobro poniemieckie”, a nie za dobro polskie. A przecież tu żył Naród Polski, pracował w wielkim trudzie, zwalczał nieprzyjazną sobie politykę germanizacyjną, trwał i ufał, że doczeka się chwili powrotu do Macierzy. Wbrew polityce wynaradawiania Śląsk Dolny, opolski, stawał się z biegiem tej pracy coraz bardziej polski, podobnie jak na Górnym Śląsku. Wasza Ekscelencjo ! Proszę mi wybaczyć, że w rozważaniach swoich nad „Aktem Olsztyńskim” odbiegłem tak daleko. Ale nie mogę powstrzymać radości, która każe mi mówić, że nareszcie rozpocznie się w Polsce polityka trzeźwa, patrząca w daleką przyszłość, łącząca naszą przeszłość historyczną z teraźniejszością, nakazująca otoczyć opieką władz polskich wszystko, co ocalało z przeszłości i zabezpieczyć ciągły rozwój kulturze religijnej, związaną z narodową na wszystkich Ziemiach Odzyskanych. Wtedy Kościół odczuje, że naszym władzom państwowym nie jest obcy zmysł historyczny, że dbają one o uwydatnienie związku dziejowego przeszłości z teraźniejszością, przez co umacniać będą argument polityczny dla uzasadnienia naszych praw narodowych na Ziemiach Odzyskanych. Polska racja stanu wymaga, aby na tych Ziemiach dostrzegać jak najwięcej „dóbr polskich”, nie „poniemieckich”. Należy przestać szokować świat polityczny tym rekwizytem propagandy rewizjonistycznej. Jeżeli Kościół św[ięty] w diecezjach na Ziemiach Odzyskanych będzie uważany za prawowitego spadkobiercę dorobku kulturalnego naszych polskich i katolickich przodków, stworzy się lepszą atmosferę do starań Episkopatu polskiego o ostateczne uregulowanie organizacji kościelnej przez Stolice Apostolską na tych Ziemiach. Wszędzie bowiem, i w Watykanie, i w gabinetach polityków będzie jasne, że biskupi polscy przyszli tutaj nie jako przejściowi intruzi, którym pozwala się za wygórowaną opłatą korzystać ze świątyń, jako „dóbr poniemieckich”, ale że przyszli tutaj jako prawowici dziedzice i spadkobiercy pracy ojców naszych do swojej ojcowizny. Jest rzeczą oczywistą, że takie rozumowanie może ułatwić Stolicy Świętej decyzje ostateczne, o które prosił Episkopat polski w swoim memoriale złożonym przez Prymasa Polski Ojcu Św. Pawłowi VI na publicznej audiencji, udzielonej w dniu 15 grudnia 1969 r., biskupom polskim i rektorom polskich misji katolickich zagranicą. Proszę wybaczyć, Drogi Biskupie Warmiński, ten nieco przydługi list, ale dyktuje go i wielka radość i bezkresna nadzieja. Życzę, aby na przyszłych skrawkach ziemi wkrótce dokonała się rozbudowa odpowiednich pomieszczeń dla Wyższego Seminarium Warmińskiego, noszącego imię wspaniałego Polaka Stanisława Kardynała Hozjusza, Biskupa Warmińskiego, którego zwłoki spoczywają w tytularnym kosi cele niżej podpisanego Prymasa Polski na Zatybrzu – przesyłam Waszej Ekscelencji Błogosławieństwo na pracę w Świętej Warmii, niech wyprasza u Matki Bożej Gietrzwałdzkiej wszystkie łaski Boże dla trudu Biskupa, kapłanów i ludu Bożego w diecezji warmińskiej. W miłości braterskiej -/- Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Polski [APO, sygn. 1141/3257, s. 69-73]

Informacja o sytuacji panującej w Seminarium Duchownym w Olsztynie za okres 1955 r.

Informacja o sytuacji panującej w Seminarium Duchownym w Olsztynie za okres 1955 r. Ogółem kleryków w Olsztyńskiem Seminarium Duchownym jest 135, z tego na kursie I-szym 37 kleryków. Kurs II-gi 16 kleryków, kurs III-ci 26, kurs IV. 19 i na kursie 5-tym 37 kleryków. O ile chodzi o przypływ na rok 1955/56 to przeważnie wstępowali do Seminarium Duchownego uczniowie ze szkół ogólnokształcących, ze środowiska chłopskiego. Atmosfera panująca po dzień dzisiejszy w Seminarium Duchownym jest typowo wroga i sprzyjająca wychowaniu kleru zdecydowanie wrogiego Polsce Ludowej. Dobór profesury oraz stosunki panujące w Sem[inarium] wpływają na rozbudzenie bezgranicznego fanatyzmu religijnego i wychowanie w całkowitym oderwaniu od przemian zachodzących w naszym społeczeństwie. W dalszym ciągu brak jest prasy w Sem[inarium] Duch[ownym]. Jest tylko jeden egzemplarz „Trybuny Ludu” oraz 2 egz[emplarze] „Prawdy”, które leżą w świetlicy. Wśród kleryków zanotowano wrogie komentarze odnośnie Polski Ludowej i Zw[iązku] Radzieckiego. I tak np.[:] - przy stole w jadalni w m[iesiąc]u lutym [19]55 r. wyłoniła się rozmowa między klerykami na temat Ludowego Wojska Polskiego, gdzie niezbyt przychylnie i wrogów wypowiadali się. - kleryk Szprengel Józef z kursu III-go w otoczeniu kleryków opowiadał kawały pod adresem Armii Czerwonej, gdzie między innymi opowiadał o gwałceniu niewiast przez żołnierzy A[rmii] Cz[erwonej] i inne. - kleryk Ewczyński Edward z kursu II-go, który jest zdecydowanie wrogo ustosunkowany do młodzieży postępowej – wrogość ta ma odbicie w oddziaływaniu na osoby, z którymi ww. utrzymuje kontakty, którym ww. zohydza postępową myśl, stara się wykazywać, iż wynikiem materializmu jest rozpusta i brak moralności wśród młodzieży. Na wrogie zachowania kleryków w Seminarium Duch[ownym] niewątpliwie wpływa i to, że klerycy z kursu III-go, IV-go i V-go wypożyczają z biblioteki, która się mieści w seminarium książki pt. „Zbiór przykładów z życia współczesnego dla ambony i szkoły” ks. rektora Łapota. Książka ta wydana jest w 1935 r., gdzie w treści opisane jest życie Zw[iązku] Radzieckiego i ustroju typowo we wrogiej formie. Odnośnie ustosunkowania się profesorów z Sem[inarium] Duch[ownego] do obecnej rzeczywistości to zanotowano, że: - ks. Tokarczuk [-] profesor z gruntu potępia filozofię marksistowską, przeciwstawiając ją filozofii chrześcijańskiej, - ks. Wojtkowski czyni to samo ale często w formie ironicznej i pewnego razu wyraził się w ten sposób „że filozofowie radzieccy inaczej by myśleli, gdyby nie byli skrępowani przez ustrój komunistyczny.” Wśród kleryków w związku z nominacją ks. rektora Łapota na profesora Akad[emii] Duch[ownej] w Warszawie chodziły pogłoski, że dlatego dostał tą nominację, że jest „patriotą”. O wychowaniu kleryków w duchu nienawiści do Polski Ludowej mogą świadczyć takie fakty, gdzie klerycy z kursu V-go wygłaszający kazanie w kościele św. Jakuba – katedrze [w Olsztynie] wrogo występują i wypowiadają się p[rzeciw]ko PRL i tak np.: - w dniu 30 X [19]55 r. na uroczystości „Chrystusa Króla” wygłosił kazanie jeden z kleryków dla wiernych w ten sposób, że „dziś w dniu „Chrystusa Króla”, kiedy to Chrystus błogosławi i to błogosławieństwo spływa na wszystkie dzieci. A przecież dziś przyszła tylko połowa dzieci do kościoła. A pytamy się księży prefektów, gdzie reszta, czy ojciec i matka wiedzą, gdzie ich dzieci poszły [?] Otóż, czy pilniejsze [są] wycieczki, czy obowiązek w dniu świątecznym być o godzinie 9-tej na mszy [?] Cóż to za robota, aby w tą godzinę, kiedy jest msza św[ięta] dla dzieci, to szkoła urządza wycieczki nie wiadomo po co i na co, chyba aby po to, aby zmarzły i przeziębiły się. Msza święta jest ważniejsza od pieczonych kartofli na wycieczce. Pamiętajmy o tym.” Po zakończeniu kazania tenże kleryk przy ministrantach powiedział [:] „że gorzej jak z Niemców [sic], bo zmuszają dzieci, aby przemocą nie szli do kościoła, zrobią z nich wzór hitler-junge [sic]”. Ww. opisane fakty świadczą, że olsztyńskie Sem[inarium] Duch[owne] wychowuje kleryków typowo we wrogiej postawie wobec naszej ojczyzny. Opracował: Licki J. [APO, sygn. 1141/3255, s. 53-54]

Odezwa do wiernych Ordynariusza Diecezji Warmińskiej ks. Wojciech Zinkaw sprawie zbiórki na Warmińskie Seminarium Duchowne w Olsztynie, Olsztyn, 18 października 1952 r.

Odezwa w sprawie zbiórki na Sem[inarium] Duch[owne w Olsztynie] – 1 XI [19]52 r. Ukochani wierni diecezjanie […] nasze seminarium duch[owne] to najważniejsza instytucja diecezji, której celem jest kształcić przyszłych kapłanów. Jest to dzieło oparte niemal wyłącznie na bezgranicznej ufności w Miłościwą Opatrzność Bożą. Kierując się taką ufnością pierwszy rządca diecezji w niebywale trudnych okolicznościach pierwszych lat powojennych dążył do otworzenia Seminarium Duchownego. Odczuwał do głębi swoją odpowiedzialność za życie religijne i przyszłość kościoła katolickiego na naszej Ziemi Warmińskiej i Bóg dał, że powstało nasze Sem[inarium] Duch[owne], a obecnie jest w czwartym roku swojej działalności. Początki jego były drobne, niepokaźne […] a dziś w dwóch gmachach w Olsztynie kształci się 145 kandydatów do kapłaństwa. Już sama ta liczba jest niezwykle pocieszająca, i jest ona wymownym dowodem tego, iż w czasach krytycznych, gdy chodzi o byt lub niebyt Kościoła, Pan Bóg jeszcze więcej dusz modlących powołuje do swojej świętej służby, by mogli się przeciwstawić wszelkim błędom czasu. A co w tej liczbie alumnów szczególnie nas cieszy, to fakt że na 145 alumnów jedna piąta, tj. 29 to synowie naszej diecezji, albo w niej urodzeni albo od kilku lat na jej terenie zamieszkali. […] wydało już Seminarium nasze pierwsze owoce w postaci 20 kapłanów dotychczas wyświęcanych […]. Już dwa razy nasza Katedra Olsztyńska była świadkiem niezmiernie podniosłych uroczystości, gdy najwyższy dostojnik Kościoła katolickiego w kraju, najdostojniejszy ks. Prymas Polski, udzielił święceń kapłańskich klerykom przygotowanym w naszym Sem[inarium] Duch[ownym] […] Stwierdzić należy z najwyższym uznaniem, że Waszym modłom i ofiarom, oprócz łaski Bożej […] Seminarium nasze zawdzięcza swoje istnienie, swoje utrzymanie i swój rozum […] Toteż, kiedy dzisiaj, zgodnie z dotychczasową tradycją, zwracam się do Was, ukochani diecezjanie, z ponowną a serdeczną prośbą o dalsze modlitwy i ofiary na nasze Seminarium Duchowne, to czynię to w tej pewnej nadziei, że znowu z całym zrozumieniem sytuacji przyczynicie się do utrzymania tego dzieła Bożego. Nie zdradzam żadnej tajemnicy, gdy Wam powiem, że w obecnej chwili troska o nasze Sem[inarium] jest niezwykle ciężka. Dotknął nas w tym roku ciężki cios, bo w lipcu bieżącego roku nasze Niższe Seminarium Duchowne we Fromborku, gdzie odbywało wstępne studia i przygotowanie do kapłaństwa około 200 uczniów, z przyczyn od nas niezależnych, zostało zlikwidowane wraz z gmachem, inwentarzem i całym majątkiem. Wszystkie starania o zwrot lub przynajmniej wynagrodzenie ogromnej straty, pozostały bez skutku. Z tego powodu sytuacja diecezji jest w obecnym roku taka ciężka, jak nigdy jeszcze dotychczas. […] Dlatego też ośmielam się prosić Was najserdeczniej o czynny udział, o skuteczną pomoc w rozwoju Królestwa Bożego. Wiem, że nie trzeba długiej zachęty do tego, by Was najmilsi w Chrystusie, pobudzić do modlitwy i ofiarności na ten cel tak zbożny, wiem, że to wezwanie nie przeminie bez echa, że chojna Wasza ofiarność, tylekroć już wypróbowana, zapewni naszej młodzieży duchownej, naszemu Sem[inarium] Duch[ownemu] na rok wyżywienie i utrzymanie. […] Ks. Wojciech Zink Ordynariusz Diecezji Warmińskiej Olsztyn, dnia 18 października 1952 r. [APO, sygn. 1141/3253, s. 59-60, fragment dokumentu]

seminarium hosianum

Dawna siedziba seminarium Hosianum przy pl. Bema w Olsztynie. Fot. Sławomir Ostrowski

Obecna siedziba seminarium Hosianum przy ul. Hozjusza w Olsztynie. Fot. Sławomir Ostrowski

Wypowiedź kardynała Wyszyńskiego nt. seminarium w Olsztynie. Cytowany dźwięk jest fragmentem kazania wygłoszonego 27 czerwca 1971 r. w Olsztynie. Materiał pochodzi ze zbiorów Instytutu Prymasowskiego w Warszawie

Bronił mnie tylkoNiemiec i pies

Słynna wypowiedź kardynała Wyszyńskiego o jego zatrzymaniu przez służby bezpieczeństwa. Owym Niemcem był wikariusz generalny kapituły warmińskiej ks. Wojciech Zink, który jako jedyny w episkopacie sprzeciwił się uwięzieniu prymasa.

ksiądz Adalbert Wojciech Zink

Pomnik księdza Zinka stojący pod olsztyńską katedrą odsłonięto 28 września 2018 r. Fot. Sławomir Ostrowski Adalbert Zink Ochrzczony jako Albert (Adalbert), znany po zakończeniu II wojny światowej pod imieniem Wojciech, ks. Zink urodził się 23 kwietnia 1902 roku w niemieckiej podówczas Bydgoszczy, jako syn Augustyny, Warmiaczki z Woryt, i niemieckiego urzędnika kolejowego, Antoniego. Podobnie jak jego bracia, od młodości przejawiał predylekcje ku duszpasterstwu. Po ukończeniu męskiego gimnazjum w Olsztynie wstąpił do braniewskiego seminarium duchownego; zimą 1924 roku został wyświęcony na subdiakona, rok później w katedrze fromborskiej przyjął święcenia kapłańskie. Przez następnych dwadzieścia lat w jego posłudze kapłańskiej brakowało wydarzeń nadzwyczajnych, warto jednak wspomnieć, że jako młody ksiądz znajdował się pod opieką ks. Jana Hanowskiego, innego z zasłużonych duchownych warmińskich. Wojnę zakończył jako sowiecki więzień; z obozu pracy dla jeńców niemieckich w Pruskiej Iławce (dzisiejszy Bagrationowsk) zbiegł wczesną wiosną 1946 roku. W Olsztynie powitał go ks. Hanowski, ofiarowując własną sutannę i własną koloratkę, a ks. Teodor Bensch, ówczesny zarządca warmińskiej diecezji, powierzył mu funkcję kapelana w Szpitalu Mariackim. Czas jednak nie był łaskawy dla takich jak on - wkrótce twardego, zasadniczego, nieufnego księdza trzeba było usunąć z ludzkich oczu - Zink objął stanowisko notariusza kurialnego. Nigdy nie opanował literackiej polszczyzny, coraz liczniejszych przybyszy z centralnej Polski raził jego twardy akcent, predylekcja do ześlizgiwania się w niemczyznę, zastępowania polskich słów i całych zwrotów niemieckimi odpowiednikami. Dla wielu Zink był po prostu Niemcem, rzecz w warunkach powojennych niewybaczalna, i nic tego nie mogło zmienić. Również życzliwi temu kapłanowi przyznawali, że "myślał po niemiecku", nawet kiedy pisał i mówił po polsku - mechanizm zupełnie zrozumiały, bo przecież Zink wyniósł niemiecką mowę z domu, nauki pobierał jedynie w szkołach niemieckich, większość życia spędził w niemieckim państwie. W styczniu 1951 roku ks. Zink dość niespodziewanie objął funkcję wikariusza generalnego diecezji warmińskiej, został więc zwierzchnikiem warmińskiego Kościoła. Okres ponurej, bezwzględnej wojny aparatu państwowego z Kościołem i wiarą trwał już od jakiegoś czasu. Bezzasadne aresztowania duchownych, grabież kościelnego mienia, ordynarne szkalowanie ludzi w sutannach, szykanowanie wiernych, rugowanie przejawów religijności z życia publicznego, to tylko niektóre z wyzwań, jakie stanęły przed nowym zarządcą domeny. Ks. Zink był twardym oponentem władzy, nie zaniechał żadnej okazji do protestu, nie pozostawił żadnej szykany bez odpowiedzi, nie przemilczał żadnego z aresztowań podległych mu duchownych. Nie zniechęcał się faktem, iż wszystkie jego interwencje pozostawały bezskuteczne. Jego głównym interlokutorem ze strony partyjno - państwowej był Juliusz Malewski, olsztyński "wojewoda", też Warmiak, urodzony w tych samych Worytach, z których pochodziła matka ks. Zinka. Pobratymstwo niewiele pomogło sprawie, Malewski był zimnym egzekutorem partyjnych poleceń, przodującym żołnierzem w walce z "obskuranckim idealizmem", czyli wiarą. Czas próby najtrudniejszej przyszedł jesienią 1953 roku. Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński, został przemocą pozbawiony urzędu, bezprawnie aresztowany, izolowany od wiernych i najbliższych. Hierarchów Kościoła, ale też wielu zwykłych księży, zmuszono do złożenia upadlających deklaracji lojalności wobec komunistycznej władzy oraz potępienia Prymasa. Ks. Wojciech Zink znalazł się pośród tych niewielu, którzy nie ulegli przemocy. Pomimo próśb, gróźb i fałszywych obietnic, odmówił potępienia Wyszyńskiego. Ceną, którą musiał zapłacić, było kilkanaście miesięcy trwający pobyt w więzieniu na Mokotowie, w warunkach straszliwych. Uwolniony w lutym 1955 roku, do Olsztyna mógł powrócić dopiero w grudniu następnego roku; wracał jako człowiek schorowany, walczący z gruźlicą. W maju 1960 roku papież Jan XXIII mianował ks. Zinka infułatem, wcześniej uzyskał tytuł prepozyta Kapituły Katedralnej we Fromborku. O Zinku dobrze się wydawał pamiętać kardynał Wyszyński, wielokrotnie przypominając jego postawę z jesieni 1953 roku, jego bez mała w pojedynkę wykazaną postawę obrony godności i wolności Kościoła i wiary. Tym niemniej postać ks. Zinka w kolejnych dekadach popadała w zapomnienie, ignorowano ją i łatwo pomijano. Twardy, mało przystępny, często nieprzebierający w słowach Warmiak zmarł 9 września 1969 roku; pochowano go w jego ukochanym Gietrzwałdzie. We wrześniu 2018 rok przed bazyliką konkatedralną św. Jakuba w Olsztynie stanął pomnik – popiersie ks. Adalberta Wojciecha Zinka [mtk] Grób księdza Zinka na cmentarzu w Gietrzwałdzie. Fot. Sławomir Ostrowski

  • 5
  • 4
  • oui

Ułóż puzzle

Katarzyna Bielikowicz - mapa „Kard. S. Wyszyński na Warmii i Mazurach”Mariusz Korejwo - koncepcja, koordynacja, wybór materiałów źródłowych Karol Maciejko - wybór literatury Marek Markiewicz - lektorRomualda Piotrkiewicz - mapa „Kard. S. Wyszyński na Warmii i Mazurach” Sławomir Ostrowski - zdjęcia współczesne, wykonanie prezentacjiW projekcie wykorzystano dokumentację ze zbiorów: Archiwum Archidiecezji Warmińskiej Archiwum Państwowego w Olsztynie Biblioteki Wyższego Seminarium Duchownego Metropolii Warmińskiej "HOSIANUM" Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie Nagrania tekstów wspomnień kard. S. Wyszyńskiego wykonano w Radio Olsztyn S.A.Autorzy projektu składają szczególne podziękowania ks. prof. Andrzejowi Kopiczko

Autorzy