Want to make creations as awesome as this one?

lekcja poświęcona życiu i twórczości Baczyńskiego.

Transcript

Byłeś jak drzewo

Twórczość Krzysztofa Kamila Baczyńskiego to las. Złożony z wielu, wielu drzew rośnie z biegiem lat.Drzewo to jeden z najważniejszych motywów w utworach poety. Myślę, że sam Baczyński był drzewem. Zapraszam Cię do wspólnego budowania tej metafory.

Ojcze, broń dźwigam pod kurtką, po nocach ciemno — walczę, wiary więdną. Ojcze — jak tobie — prócz wolności może i dzieło, może i wszystko jedno. Dzień czy noc — matko, ojcze — jeszcze ustoję w trzaskawicach palb, ja, żołnierz, poeta, czasu kurz. Pójdę dalej — to od was mam: śmierci się nie boję, dalej niosąc naręcza pragnień jak spalonych róż. 30. VII. 43 r. (Rodzicom, fragment)

Korzenie

Baczyński z rodzicami, źródło: BN

Stefania Baczyńska z synem, źródło: BN

Matka, Stefania Baczyńska była autorką podręczników szkolnych i nauczycielką. Łączyła ją silna więź z synem.Opiekowała się chorowitym Krzysztofem, dbała o dom (mąż bywał w domu tylko w weekendy), była pierwszą czytelniczką wierszy Baczyńskiego.Mówiono, że była nadopiekuńczą matką. Nasiono:

Wracam do ciebie wystawami szybw których słońce odbiło twarze z majoliki,dłonią zmęczoną zgarniam zmierzchające dnizasypane błyszczącym igliwiem słowików.Każde drzewozwijało chmury - kaplicę na gwiazdachi jakiś świt piał chłodno w blade usta słońcadzień przenoszony w niebo w powietrzu - skowronkachrósł sosnami.Niebo osłupiałe błękitniało emaliąsłońce jak medalion biło po gongach dębinkochaliśmy ptaki...Czasami zimąśnieg zasypywał nadmiarem kart ciszękościoły przyklękały na zmącone zaspyi anioły wybladłe długo biły w szybyskrwawionymi skrzydłami lotek niedogasłych.To dni...nocami czerń jak gorzkie morzepodpływała pod okna ciężko spita wiatremi może oceany nad nocą szumiałya może przebiegały w dali ciężkie tatry.Rano zielony balkon grał rapsodie Liszta(firanki naprzeciwko omdlały po balu)kiedy dzień jak batwąsko ciął usta na rozbity kryształa wiatrzasychał żółtym świtem w gardlei może to łzywydzwoniły elegie o rynny.Pękały banieczki planet na brudnych kałużachnoc ścięte kłosy deszczu na ulicę kładłai może drżysz jeszczekiedy ten deszcz pada...............................................................................a zresztąświty są co dzień nowe i poważnełączka zwiędłych obrazków usycha w szufladzienoc tylko warczy deszczem(nie trzeba jej drażnić)nie pamięta, zalała mocne wonne zmierzchy...Wracam z szosy przemokłej, wyślizganej wiatremdrzewa stopiły usta w odchodzących drogachwracam do ciebie...Jak człowiek zgubiony powraca do Boga...30 III 39 r.

Stanisław Baczyński - ojciec poety był nauczycielem języka polskiego, pisarzem, krytykiem i historykiem literatury, a także działaczem socjalistycznym i wojskowym. To on zaszczepił w Krzysztofie miłość do ojczyzny i kult walki o niepodległość kraju.Śmierć ojca, choć tak nieobecnego w życiu poety, była wstrząsem dla Baczyńskiego. Od tej pory poeta musiał zadbać o dom, finanse, jednocześnie pocieszając zrozpaczoną matkę. Korzenie:

Dziadek Baczyńskiego walczył w powstaniu styczniowym.

Ojciec poety, źródło: Wikipedia

Ojcu To odwaga — życie wzdycha tak ciężkow pokoju opustoszałym z myśliktóry każdy dzień czyściejwygładza dla nich ze zmarszczek. Jest pusto puściej dnia chodzącego bez Ciebieulicą obojętną kurzem jak co dzień.I każdy dzień chodzi aleją przerażeńi każdy jest jak obcość wybuchająca w codzienność.Jak przechodzieńmija przyjaźń która odwisła od zdarzeń. Smutek, SamotnośćW pociągach pustych od smutkuwypatruję: nie dźwięczysz nadchodzący jak radość.Odległej — noce których nie wiem. Czekam: parostatki zielonych dni rzekami wracająo pokładach wyblakłych jak otchłańbez Ciebie.I każdy pokój który już głuchnie jak krokijest pełen słów moich nie powiedzianychrozstrzelanych przez wystrzały okieni pełen myśli moich nie wybuchłych. Smutek, MuchaZa oknemświece wypalonych drzew chłodnądeszcze letnie wybuchają łzamii słyszę —muchy roznoszą brzęczenie jak Twoja samotność. sierpień 39 r.

Wrażliwa sadzonka

Baczyński jako chłopiec, źródło: BN

ilustracja do bajki autorstwa poety, źródło: BN

Krzysztof Kamil Baczyński urodził się w 1921 roku. Należał do pierwszego pokolenia tych, którzy urodzili się w wolnej Ojczyźnie. Jakim był młodym drzewkiem? Tak wspominała go nauczycielka, która uczyła młodego Krzysztofa: Krzyś z natury był szalenie uczuciowy, nerwowy, kapryśny (...) odnosiłam wówczas wrażenie, że zostanie malarzem. Bardzo lubił rysować, ponosiła go fantazja, ilustrował tylko przez siebie zrozumiałe bajki, a kiedy opowiadał ich treść, to gorzały mu jego piękne sarnie oczy.

Młody Baczyński zaczytywał się w baśniach.Poeta od dzieciństwa uwielbiał malować, ilustrował swoje lektury, dbał o piękne pismo. W przyszłości wspominano kształtnie zapisane słowa, którym wypełniał stronicy swoich tomików.Jaka wyrosła z tego gałązka? W swej twórczości Baczyński często wykorzystuje elementy fantastyczne. Świat snów łączy się z baśnią.

Dom poety (fragment utworu Wesele poety) ITam jest zawsze jesień,pod krużgankiem drzewzbiera złote jabłkaróżowawy lew.Tam jest zawsze zima,w chmur lodowy łukmodry łoś unosigałąź białych snów.Tam jest zawsze wiosna,na dymiącą ruńptak zielony zrzucaskrzydła rudych łun.Tam jest zawsze lato,od zmarszczonych rzekżółty niedźwiedź zwracaryty w miodzie łeb. IIOto dźwierze wiatrem rozwarte na przestrzał,kute w ciężkim metalu powietrza,ponad nimi dzwony liliowe, nad niemidrzew korony jak zielone ręce ziemi.A nad furtą chodzi niby pawherb w koronie z purpurowych traw.Wozem ani karetą tam nie zajedziesz,bo do dworu nie droga — strumień wiedzie,po nim złote łabędzie — w ich biegusercem spłyniesz — i staniesz na brzegu. IIIWtedy będzie jakby kniei płynność,pół-zielona, a pół-brązowa,która z wolna pod wzrokiem się ruszażółtym puchem leżących tam zwierząt.Więc niedźwiedzie łagodne unoszązłotą mądrość dojrzałych głów,więc jelenie, więc wilki i sarny,jakby zioła naprężonych snów,porastają lawinami brzegii czekają milczącym szeregiemna twój miękki spokój zapomnienia.I jak z arką płyną za domempod skupionym słońcem wszystkich pór,a czas przez nie przepływa i szronemstygnie z wolna na ich wiecznym śnie. IVDomDom jest jasny, zbudowany z blasku,jak powietrza bańka, która w więcierzksiężycowym rybakom uwięziai ma ściany jakby z roślin i światłai z jeziora pułap czy zwierciadła,które gwiazdy odbijając wróżydo muzyki podobne i róży. VTam się wiedzie miłość wszechstworzeniujak łodyga różowego zioła,która rośnie w takim zamyśleniu,że podobna jest sklepieniu kościoław stylu ptaków, a te wkoło licząckrople głosu — są harfą słowiczą.

PsyW oczach psów można unieść nieba biały tulipan.Kogo kochasz kochając przydrożne psy,chodząc w ulicach wiatrem spalonych,na szybach zastygając oczami szklanymi jak łzy?Kogo kochasz kochając w ich oczach maleńkiekobiety orientalnych snów,kiedy boisz się twarz ich jak kwiat wziąć do rękii ostrożnie układasz mozaiki słów?Kogo kochasz? w tych oczach zastygł czasdyluwialnych, zwierzęcych epoki żółte, fosforyczne talerze gwiazdwprawione w oczy jak w niebo.Jakże spokojne ich twarze obrosłesierścią - osadem - miłością lat,kiedy bijesz na oślep rękami jak wiosłemwe wrogi obraz nieba i ziemi, w świat.Rzuć, rzuć magię wirujących kół,podnieś ręce do potęgi łap,wtul się w sierść przyjacielską i płyńprzez zarosłe czaszkami wybrzeża lat.koniec lutego, 1941 r.

"Ciekawość" – bliskie spotkania psiego nosa z kaktusem. , rysunek K. K. Baczyńskiego, źródło: BN

Baczyński kochał swoje psy. Poświęcił im kilka wierszy,

We dwu, przyjacielu, we dwu, w uroczysku brzęczących godzin wytropimy zielony cud drugich narodzin.

Poezja Baczyńskiego to istny bestiariusz. Odnajdziemy tam wiele zwierząt-symboli. Często będą przybierały formy fantastyczne, oniryczne. Raz będą symbolizowały ofiarę, raz oprawcę. Są opiekunami człowieka, częścią świata-raju utraconego (Nie bój się nocy).Baczyński w jakiś magiczny sposób potrafił wnikać w istotę zwierzęcia, ukazać jego piękno.

zdjęcie jamnika Dana, źródło: BN,zdjęcie poety z psem, źródło: BN

Młody Baczyński nie zawsze dogadywał się z rówieśnikami. Zawsze silnie akcentował swoje poglądy polityczne, krytykował znajomych za ich antysemityzm.Baczyński już wtedy znał wybitnych literatów: Jarosława Iwaszkiewicza, Czesława Miłosza. Ten ostatni, dostrzegając talent młodego poety miał rzec:Ty to chyba będziesz większy ode mnie.Na co Baczyński miał odpowiedzieć: Ja już jestem większy od Ciebie!Krzysztof Kamil Baczyński został zapamiętany jako aktywny, pewny siebie młody człowiek.

Młode drzewo

Czesław Miłosz, źródło: wikipedia.com

W 1939 zdaje maturę. Odetchnął zapewnie z ulgą, gdyż nie darzył szkoły szczególną sympatią. Uczniem był miernym, nawet z j. polskiego miał trójkę. Jedynie z rysunku zawsze miał piątki. Być może jego choroba (astma, problemy z sercem) sprawiły, że Baczyński nie mógł osiągnąć wysokich wyników?Wraz z nim Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie kończą znane Wam postaci: Alek, Rudy i Zośka z "Kamieni na szaniec".Jak i oni należał do tzw. pokolenia Kolumbów.Rok 1939, 1 września wybucha wojna, która na zawsze grzebie marzenia Baczyńskiego o studiach na ASP.Pochylone młode drzewo:

Pokolenie [Wiatr drzewa spienia] Wiatr drze­wa spie­nia. Zie­mia doj­rza­ła.Kło­sy brzuch cięż­ki w górę uno­sząi tyl­ko chmu­ry - pal­com lub wło­sompo­dob­ne - suną dra­pież­nie w mrok.Zie­mia owo­ców peł­na po brze­gikipi sy­to­ścią jak wiel­ka misa.Tyl­ko ze świer­ków na polu zwi­sagło­wa ob­cię­ta stra­sząc jak krzyk.Kwia­ty to kro­ple mio­du - try­ska­jąści­śnię­te zie­mią, co tak na­brzmia­ła,pod tym jak ko­rzeń skrę­co­ne cia­ła,żyw­cem wtło­czo­ne po ciem­ny strop.Ogrom­ne nie­ba suną z war­ko­tem.Lu­dzie w snach cięż­kich jak w klat­kach krzy­czą.Usta ści­śnię­te mamy, twarz wil­czą,czu­wa­jąc w dzień, słu­cha­jąc w noc.Pod zie­mią drą­żą stru­my­ki - sły­chać -krew tak na­bie­ra w ży­łach mil­cze­nia,cią­gną ko­rze­nie krew, z li­ści padarosa czer­wo­na. I prze­strzeń wzdy­cha.Nas na­uczo­no. Nie ma li­to­ści.Po no­cach śni się brat, któ­ry zgi­nął,któ­re­mu oczy żyw­cem wy­kłu­to,któ­rem ko­ści ki­jem zła­ma­no;i drą­ży cięż­ko bo­le­sne dłu­to,na­dy­ma oczy jak bą­ble - krew.Nas na­uczo­no. Nie ma su­mie­nia.W ja­mach ży­je­my stra­chem za­ry­ci,w gro­zie drą­ży­my mrocz­ne mi­ło­ści,wła­sne po­są­gi - źli tro­glo­dy­ci.Nas na­uczo­no. Nie ma mi­ło­ści.Jak­że nam jesz­cze ucie­kać w mrokprzed ża­glem noz­drzy wę­szą­cych nas,przed sie­cią wzdę­tą ki­jów i rąk,kie­dy nie wró­cą mat­ki ni dzie­ciw pu­ste­go ser­ca roz­pru­ty stąk.Nas na­uczo­no. Trze­ba za­po­mnieć,żeby nie umrzeć ro­jąc to wszyst­ko.Wsta­je­my nocą. Ciem­no jest, śli­sko.Szu­ka­my ser­ca - bie­rze­my w rękę,na­słu­chu­je­my: wy­ga­śnie męka,ale zo­sta­nie ka­mień - tak - głaz.I tak sta­nie­my na wo­zach, czoł­gach,na sa­mo­lo­tach, na ru­mo­wi­sku,gdzie po nas wąż się ci­szy prze­czoł­ga,gdzie zim­ny po­top omy­je nas,nie wie­dząc: stoi czy pły­nie czas.Jak obce mia­sta z głę­bin ko­pa­ne,po­pie­le­ją­ce ludz­kie po­kła­dyna wznak le­żą­ce, sto­ją­ce wzwyż,nie wie­dząc, czy my kar­ty ilia­dyrzeź­bio­ne ogniem w błysz­czą­cym zło­cie,czy nam po­sta­wią, z li­to­ści cho­ciaż,nad gro­bem krzyż.22 VII 43 r

(Pokolenie [Wiatr spienia drzewa], fragment)Nas na­uczo­no. Nie ma li­to­ści. Po no­cach śni się brat, któ­ry zgi­nął, któ­re­mu oczy żyw­cem wy­kłu­to, któ­rem ko­ści ki­jem zła­ma­no; i drą­ży cięż­ko bo­le­sne dłu­to, na­dy­ma oczy jak bą­ble - krew. Nas na­uczo­no. Nie ma su­mie­nia. W ja­mach ży­je­my stra­chem za­ry­ci, w gro­zie drą­ży­my mrocz­ne mi­ło­ści, wła­sne po­są­gi - źli tro­glo­dy­ci.Nas na­uczo­no. Nie ma mi­ło­ści. Jak­że nam jesz­cze ucie­kać w mrok przed ża­glem noz­drzy wę­szą­cych nas, przed sie­cią wzdę­tą ki­jów i rąk, kie­dy nie wró­cą mat­ki ni dzie­ci w pu­ste­go ser­ca roz­pru­ty stąk. Nas na­uczo­no. Trze­ba za­po­mnieć, żeby nie umrzeć ro­jąc to wszyst­ko. Wsta­je­my nocą. Ciem­no jest, śli­sko. Szu­ka­my ser­ca - bie­rze­my w rękę, na­słu­chu­je­my: wy­ga­śnie męka, ale zo­sta­nie ka­mień - tak - głaz.

K. K. Baczyński, Pokolenie, grafika z epodreczniki.pl

Drzewo zakwita

Biała magiaStojąc przed lustrem ciszy Barbara z rękami u włosów nalewa w szklane ciało srebrne kropelki głosu. I wtedy jak dzban — światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką. 4 I 42 r., 3 w nocy

Basię z Drapczyńskich poeta poznaje na tajnych spotkaniach studentów polonistyki, podczas których odbywają się wieczorki poetyckie. Od razu się w sobie zakochują. Baczyński, zauroczony wielką inteligencją Basi, w krótkim czasie oświadcza się.Poznają się w grudniu, w czerwcu biorą ślub. Dlaczego? Krzysztof powiedział teściowej, że nie ma na co czekać, bo mogą nie przeżyć wojny.Barbara ma 19 lat i musi prosić rodziców o zgodę na ślub, Krzysztof ma 21 lat.Mama Krzysztofa nie kochała synowej, była o nią zazdrosna.Po pewnym czasie wzajemnych kłótni, Krzysztof wyprosił, by matka opuściła ich wspólne mieszkanie i przeniosła się pod Warszawę.

poeta z żoną, źródło: BN

Basia ubóstwiała Baczyńskiego także jako poetę, była jego najwierniejszą fanką. Stała się jego muzą, on poświęcał jej erotyki, jakich polska literatura nie widziała!Ciekawostka: od kiedy Baczyński poznał Basię, w jego poezji coraz częściej pojawiał się kolor biały. Badacze wysnuli wniosek, iż to właśnie biel była dla poety kolorem szczęścia.Jaki jest Twój kolor szczęścia?Drzwo rozkwita:

Biała magia "Dziwnej Barbarze, dziwny wiersz, dziwny Krzysztof" Stojąc przed lustrem ciszy Barbara z rękami u włosów nalewa w szklane ciało srebrne kropelki głosu. I wtedy jak dzban — światłem zapełnia się i szkląca przejmuje w siebie gwiazdy i biały pył miesiąca. Przez ciała drżący pryzmat w muzyce białych iskier łasice się prześlizną jak snu puszyste listki. Oszronią się w nim niedźwiedzie, jasne od gwiazd polarnych, i myszy się strumień przewiedzie płynąc lawiną gwarną. Aż napełniona mlecznie, w sen się powoli zapadnie, a czas melodyjnie osiądzie kaskadą blasku na dnie. Więc ma Barbara srebrne ciało. W nim pręży się miękko biała łasica milczenia pod niewidzialną ręką. 4 I 42 r., 3 w nocy

Byłeś jak wielkie, stare drzewo... Byłeś jak wielkie, stare drzewo, narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych jak drzewo wiary, mocy, gniewu. I jęli ciebie cieśle orać i ryć cię rylcem u korzeni, żeby twój głos, twój kształt odmienić, żeby cię zmienić w sen upiora. Jęli ci liście drzeć i ścinać, byś nagi stał i głowę zginał. Jęli ci oczy z ognia łupić, byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy. Jęli ci ciało w popiół kruszyć, by wydrzeć Boga z żywej duszy. I otoś stanął sam, odarty, jak martwa chmura za kratami, na pół cierpiący, a pół martwy, poryty ogIV 43r.

Byłeś jak wielkie, stare drzewo... Byłeś jak wielkie, stare drzewo, narodzie mój jak dąb zuchwały, wezbrany ogniem soków źrałych jak drzewo wiary, mocy, gniewu. I jęli ciebie cieśle orać i ryć cię rylcem u korzeni, żeby twój głos, twój kształt odmienić, żeby cię zmienić w sen upiora. Jęli ci liście drzeć i ścinać, byś nagi stał i głowę zginał. Jęli ci oczy z ognia łupić, byś ich nie zmienił wzrokiem w trupy. Jęli ci ciało w popiół kruszyć, by wydrzeć Boga z żywej duszy. I otoś stanął sam, odarty, jak martwa chmura za kratami, na pół cierpiący, a pół martwy, poryty ogniem, batem, łzami. W wielości swojej - rozegnany, w miłości swojej - jak pień twardy, haki pazurów wbiłeś w rany swej ziemi. I śnisz sen pogardy. Lecz kręci się niebiosów zegar i czas o tarczę mieczem bije, i wstrząśniesz się z poblaskiem nieba, posłuchasz serca: serce żyje. I zmartwychwstaniesz jak Bóg z grobu z huraganowym tchem u skroni, ramiona ziemi się przed tobą otworzą. Ludu mój, Do broni! IV 43r.

Drzewopłonie

K.K. Baczyński, Labirynt miasta, źródło: BN.

Po ślubie Krzysztof zaczął coraz więcej czasu spędzać wśród ludzi Podziemia. Chciał walczyć, chciał aktywnie uczestniczyć w walce. Brał udział w kilku akcjach, m.in. wysadzania pociągu. Niestety nie nadawał się na żołnierza- wciąż chory na astmę, wątły. Często koledzy z oddziału pomagali mu w pracach fizycznych. Krzysztof miał zająć się jedynie pisaniem wierszy, które natchną innych do walki. On jednak stanowczo odmówił. Kiedyś tak powiedział do swego znajomego, który odradzał mu walkę z bronią w ręku: ..zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. kto jak kto , ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!." (K. Wyka, za: baczynski.art.pl)I poszedł...Wziął udział w Powstaniu Warszawskim.Płonące drzewo:

Gdy za powietrza zasłonąKrzysztof Kamil BaczyńskiGdy za powietrza zasłoną noc pocznie kształty fałdowaćI czuje się jak wielkie ptaki rosnące za chmur kwiatamiZmierzch schodzi lekko. A ona świeci u okna głowąJasną jak listek światła i śpiewa piosenkę ciszy.Długą wijącą się wstęgą głos ciepły w powietrzu stygnieAż jego dosięgnie o zmroku i szept przy ustach usłyszy"Kochany" - szumi piosenka i głowę owija mu, dzwoniJak włosów miękkich smuga, lilie z niej pachną tak mocno,Że on pochylony nad śmiercią, zaciska palce na broni,Wstaje i jeszcze czarny od pyłu bitwy - czuje,że skrzypce grają w nim cicho, więc idzie ostrożnie, powoliJakby po nici światła, przez morze szumiące zmrokuI coraz bliższa jest miękkość podobna do białych obłokówAż się dopełnia przestrzeń i czuje jej głosik miękkiStojący w ciszy olbrzymiej na wyciągnięcie ręki."Kochany" - szumi piosenka, więc kiedy obejmą ramionaWięcej niż objąć można kochając jedno ciałoDłoń wielka kształty fałduje za nieba czarną zasłonąI kreśli na niej zwierzęta linią drżącą i białą.A potem świat się rozlewa. Broń w kącie ostygła i czekaPnie się wąż biały milczenia, przeciągły wydaje sykI wtedy budzą się płacząc, bo strzały pękają z daleka,Bo śnili, że dziecko poczęli całe czerwone od krwi.13.VII. 1944

Baczyński zginął w czwartym dniu powstania.

Żona nie wiedziała o śmierci męża. Nikt nie miał odwagi powiedzieć jej prawdy.Basia zmarła 1 września 1944 r. W jej głowę wbił się kawałek szkła, który uszkodził mózg. Umierała długo, wciąż zaciskają w dłoni tomik wierszy męża. Podobno jej ostatnie słowa brzmiały "Idę do ciebie, idę".

Powalone drzewo:

Krzysztof Kamil Baczyński "Elegia o... [chłopcu polskim]"Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,malowali krajobrazy w żółe ściegi pożóg,wyszywali wisielcami drzew płynące morze.Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć,gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut - zło.Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?20 III 1944 r.

Matka Krzysztofa nie mogła uwierzyć w śmierć syna. Tak pisała niespełna rok po powstaniu:Szanowny Panie, Od tylu miesięcy zbieram się do napisania listu do Sz. Pana, ciągle odkładam. Wiem, że muszę tyle powiedzieć, i dlatego tak trudno mi jest zacząć. Przede wszystkim muszę się przyznać Sz. Panu, że chociaż powszechnie w Krakowie, jak mi mówił Pan Przyboś, panuje przekonanie, że syn mój zginął w Powstaniu — ja osobiście nie znalazłam dotąd potwierdzenia tej wersji. Wskazywano mi aż pięć dzielnic, w których jakoby miał zginąć, najwięcej mówiono o Ratuszu. Otóż sprawdzałam tę wiadomość i mam pewność prawie, że tam nie zginął.Stefania Baczyńska i teściowa poety zadbały, by jego wiersze ukazały się po wojnie.Stefania zmarła w latach 50. w domu starców. Pochowano ją z medalikiem syna, który odnaleziono w zbiorowej mogile na placu Blanka (tam pochowano Baczyńskiego).

"Matko - powiedział jeszcze - to nic, że jak daleko, że nas rozdarła ciemność i ból, co tkwi jak nóż. Ja w tobie, a ty we mnie płyniemy strugą, rzeką złocistą, drżącą strugą, gwiazdami lśniących róż. Bo nie ma rozerwania, choć rozerwane słowa, bo nie ma zapomnienia, choć życie nas zapomni; z brzęczących kręgów nieba ja w ciebie, a ty do mnie płyniemy…." ten fragment został wyryty na grobie Basi i Krzysztofa Baczyńskich.

Liście nadziei

Tych miłości... Tych miłości, które z nami na strumieniach białych płyną, co jak chmury nad głowami czasem każą zapominać, tych miłości jak zwierzęta, co wracają w las od ludzi węsząc z twarzą wyciągniętą, zanim śmierć ich nie ostudzi, tych miłości, które niosą sok z korzeni w słońce liściem, co jak puch dziewczęcych włosów lekko rosną ku niebiosom, nie wydepczą nienawiści. Tych miłości, o, za wiele, chociaż ziemia jeszcze twarda, nad nią zawsze śpiewa szelest, bo cóż ziemskość? - śmiech, pogarda, bo coż zbrodnia? - tylko mocniej za bijące morzem strumień kochać każe, że ślad głupi jak ten olbrzym, co się upił, co gdy wstanie, to zrozumie. W nas, co jak pomników głazy, z tych miłości mocno rośnie przez te czasy, nad te czasy, ponad nami - czas miłości. 27.01.1944

Należy podkreślić, że w wielu utworach poety dostrzegamy, że nie wszystko stracone. Wojnę pokona miłość. Miłość jest tym, co ponadczasowe, co nie przeminie, co pokona czas pożogi. Ze spalonego drzewa wyrastają liście nadziei, odrodzenia. Moralność nie zginęła. Zmarli wciąż maja twarze człowiecze. Mrok zostanie rozświetlony!

Żyje­my na dnie cia­ła. Na sa­mym dnie gro­zy.Rzeź­bi nas głód cier­pli­wy - i tną bia­łe mro­zy.U okien przy­sta­je­my. Noc za oknem cze­kagdy czu­je czło­wie­ka,i śmierć się jeży ci­cho,I top­nie­je­my z wol­na. Nie pa­trz­my so­bie w oczyna dru­gi dzień. Znów czło­wiek uto­pił się w nocy.To nie jest smu­tek wia­ry. To ser­ca tak si­wie­jąi sty­gną co­raz, sty­gną, z mi­ło­ścią i z na­dzie­ją.Wie­my tyl­ko. To wie­my: w ostat­nim śnie cier­pie­niajest dom rzeź­bio­ny w słoń­cu, a pod nim cie­pła zie­mia,i tam stru­mie­niem ja­snym jak prze­zro­czy­stym mie­czemod­bi­ci roz­po­zna­my twa­rze cią­gle czło­wie­cze.19 paź­dzier­nik 1942 r.

Krzysztof Kamil BaczyńskiKołysankaNie bój się nocy — ona zamykadrzewa lecące i ptasie tonyw niedostrzegalnych, mrocznych muzykach,w przestrzeni kute — złote demony,które fosforem sypiąc wśród blaskuwznoszą się białe, modre, różowe,wznoszą się w lejach żółtego piasku,w chmurach rzeźbione unoszą głowy.SenNie bój się nocy. Jej puchu strzegąkrople kosmosu, tabuny zwierząt;oczy w nią otwórz, wtedy pod dłoniąuczujesz ptaki i ciche konie,zrozumiesz kształty, które nie znaneprzez ciebie idąc — tobą się staną. Nie bój się nocy. To ja nią wiodęten strumień żywy przeobrażenia,duchy świecące, zwierząt pochody,które zaklinam kształtów imieniem. Ułóż wezbrane oczy w kołysce,ciało na skrzydłach jasnych demonów,wtedy przepłyniesz we mnie jak listekopadły w ciepły tygrysi pomruk. źródło: wolnelektury.pl

Baczyński chciał, by go zapamiętano, by jego poezja przetrwała. W ciagu ośmiu miesięcy napisał prawie sto wierszy. Wciąż pochylony nad widmem własnej śmierci, chciał przetrwać jako artysta. Tak długo, jak będziemy czytać Baczyńskiego, tak długo będzie żył.

Gwiazda:

"Podaj mi rękę - mówił anioł - oto się stajesz zapatrzeniem gwiazd".

Ach, umieram, umieram,ukończone dn. 12 października 1942 r.

WolnośćPrzebudź się - jesteś wolny,choćbyś jak w ziemi duchszedł dołem dookolny,przebudź się, jesteś wolny,zbudź tylko słuch.Otworzysz bramy gwarnei łuki triumfalnemuzyki, która w chmurytrwa dymami pożarówz dołu do góry.Otwórz oczy, to jesteśtryskającym powietrzemzdrój żywy.Żeś przez ciało przykutyi żeś ciała upływem,żyj w wietrze.Albo cheruba nazwiji uczyń mocom nazwy,i uczyń z niedojrzanychwrzące sokiem obrazy,i rzeknij "niech się stanęw nich" albo: "niech się staną".Wtedyś lękom wygnany,burzom cichym przyjacielw snów srebrnym majestacie.A jeśli nie uwierzysz,żeś wolny, bo cię skuto,będziesz się krokiem mierzyłi będziesz ludzkie dłuto,i będziesz w dłoń ujętyprzez czas, przez - czas przeklęty.Bo tym, co w nim przystają,otworzy chwilę, zgasii nim sen rozpoznają,i nim opłaczą ciało,przykuci martwą chwałą,miną: zostanie wolny,tworzeniem dookolny. marzec 1944 r.

źródła: https://baczynski.polskieradio24.pl/http://www.baczynski.art.pl/wiersze/ (teksty)https://culture.pl/pl/tworca/krzysztof-kamil-baczynskihttps://muzeum1939.pl/100-rocznica-urodzin-krzysztofa-kamila-baczynskiego/aktualnosci/4077.htmlWikipediaArchiwum BN

Dziękuję za uwagę!

Asia Serafinko