Want to make creations as awesome as this one?

More creations to inspire you

Transcript

1

2

3

4

5

6

7

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

8

22

23

Zapraszam Was do wysłuchania opowiadania pt. Wielkanocny koszyczek. Słuchajcie uważnie, gdyż później będziecie musieli udzielić odpowiedzi na pytania: Gdzie Olek z Adą spędzali święta wielkanocne? Jakie produkty poświęcił ksiądz? O co pokłócili się mieszkańcy koszyczka? Jak ocenisz zachowanie mieszkańców wielkanocnego koszyczka? Kto z nich miał rację? WIELKANOCNY KOSZYCZEK – S. KARASZEWSKI Święta wielkanocne tego roku Olek i Ada wraz z rodzicami i dziadkami spędzali na wsi, w domu pradziadków. Stał tam pod lasem dom murowany. Dom miał strych i piwnice. A w domu tym był duży pokój z piecem kaflowym. A w pokoju stał stół okrągły, dębowy. A na stole obrus biały, haftowany cały. Na stole dębowym stał koszyczek wiklinowy. A w koszyczku wiklinowym, na serwetce leżały pisanki i kraszanki, wielkanocne malowanki. Obok pisanek-kraszanek stał cukrowy baranek, stał żółty kurczaczek, obok babka łaciata, gruba jak beczka, i sól w solniczce w kształcie jajeczka. Rosła rzeżucha zielona, wędzonka dobrze uwędzona nęciła psa i kota, myszkę i kunę zza płota. Zawitał ksiądz do dzieci, koszyk z wikliny poświęcił. Kropidło w miseczce utopił, święconą wodą pokropił: pisanki-kraszanki, cukrowego baranka, kurczaczka z chorągiewką, babkę z lukrową polewą, chlebek pokrojony, przy soli ułożony, rzeżuchę zieloną, wędzonkę uwędzoną – wszystko pokropił wodą święconą! Mieszkańcy koszyka, pokropieni wodą święconą, poczuli się jakby byli świętymi. Jakby aureola wyrosła nad nimi i uczyniła wszystkich świętymi! A potem zaczęli krzyczeć jeden na drugiego. Czy dla święconego nie ma nic świętego? – My jesteśmy najważniejsze! – Chełpiły się pisanki-kraszanki. – Przy wielkanocnym stole świąteczni goście dzielą się nami i składają życzenia! Bez pisanek nie byłoby świąt wielkanocnych! – Beeee, to ja jestem najważniejszy! – Zabeczał cukrowy baranek. – Jestem biały i słodki, jestem symbolem poświęcenia, ofiary za innych, dobroci i czystości! Beze mnie nie byłoby świąt wielkanocnych! – Pi, pi, pi, to ja jestem najważniejszy! – Pisnął kurczaczek. – Jestem symbolem nowego życia, które po mrocznej zimie odradza się na nowo! Jak małe pisklęta, które wiosną wykluwają się z jaj! – Wszyscy jesteście w błędzie! – Huknęła babka. – Ja jestem najważniejsza, bo właśnie po mnie wyciągają się ręce stołowników! Beze mnie nie byłoby świąt wielkanocnych! – Nieprawda, to my jesteśmy najważniejsi! – Krzyknęli chleb i sól. – Gości zawsze wita się chlebem i solą. Bez nas nikt nie zapraszałby gości i nie byłoby prawdziwych świąt wielkanocnych! – Co też wygadujecie! – Zaperzyła się rzeżucha. – Z moich ziarenek wyrastają zielone łodyżki, pełne witamin. Daję przykład innym roślinom, aby jak najszybciej zazieleniły się na polach, szybko rosły, dojrzewały i dawały obfity plon! Bez szybko budzącej się przyrody, bez rzeżuchy nie byłoby świąt wielkanocnych! – Wszyscy mówicie nieprawdę! – Ryknęła wędzonka. – Czy mogą być święta bez wędzonki? Beze mnie nie ma świąt wielkanocnych, nie ma żadnych świąt! – Jak to, a Wigilia? – Spytał baranek. Wędzonka obraziła się i nie powiedziała nic więcej. To, co później się działo, nie miało nic wspólnego ze świętami ani nastrojem świątecznym. W koszyczku wiklinowym rozgorzała prawdziwa bitwa: nie tylko na słowa, ale, na co się tylko dało. Milczeniem pomińmy, kto, co, czym i jak. Po zażartej kłótni nikt nie wyszedł z tej awantury cało. Gdy dzieci weszły do pokoju, zobaczyły w koszyczku istne pobojowisko. – Co tu się mogło stać? – Kto to zrobił? Pierwsze podejrzenie padło na kota. Ale kot siedział grzecznie na kanapie i lizał różowym języczkiem futerko. Nie wyglądał na sprawcę spustoszenia w koszyku. Następnym podejrzanym był pies. Ale pies grzecznie spał w budzie i nie wchodził do domu. Dzieci podejrzewały mysz, ale mysz zostawiłaby ślady ząbków na wędzonce. Dzieci pomyślały o kunie, ale okna i drzwi były zamknięte. Jak mogłaby się dostać do pokoju? – Musimy naprawić zniszczenia! – Postanowiły dzieci. Potłuczoną pisankę-kraszankę skleiły przezroczystym plasterkiem. Odłamany róg cukrowego baranka przykleiły scukrzonym miodem. Wyprostowały pogniecioną rzeżuchę. Pozbierały wysypaną sól i dokleiły kurczaczkowi urwany dziób. Przewróciły na drugą stronę wędzonkę, żeby nie było widać szkody. Poukładały równo porozrzucane kromki chleba. Jeszcze poprawiły koronkową serwetkę. Gdy świąteczni goście zasiedli przy stole, wszystko było w należytym porządku i ani śladu po niedawnej kłótni.

Wielkanocna pisanka Babcia położyła na stole miskę z jajkami. - Przygotujcie farby - powiedziała do Ady i Olka. Będziemy robić pisanki. - Hura! - powiedziały dzieci. Zabrali się do pracy. Babcia malowała na skorupce kwiaty, a dzieci różne wzorki. Ada robiła kropki i kreski. Olek chciał namalować robota, ale farba rozlała się po jajku i zamiast robota zrobił się kolorowy bałwanek. Wtem jedna z pisanek zaczęła się ruszać. - Co to? - zapytała Ada. Pisanka kręciła się i kręciła. Nagle pękła skorupka. Z kolorowej pisanki wykluł się mały kurczaczek. - Ciekawe, kto mieszka w innych pisankach - powiedział tajemniczo Olek...

PIOSENKA WIELKANOCNA

Bajka o pisankach w kurniku Zajrzały wróbelki do kurnika i zobaczyły, że kura zniosła cztery jajka.– Ko-ko-ko – zagdakała. – Leżcie tu cichutko.I poszła szukać ziarenek na podwórku. Ale jajka myślały, że są mądrzejsze od kury. Turlały się i postukiwały skorupkami, aż usłyszał je kot.– Mrau – powiedział. – Będzie z was pyszna jajecznica.– Nie, nie! – Trzęsły się ze strachu jajka. – Nie chcemy na patelnię!– Uciekajcie – ćwierkały wróbelki. – Schowajcie się przed kotem.– Nie dam się usmażyć! – zawołało pierwsze jajko i poturlało się przed siebie. Po chwili wróciło i zaśpiewało wesoło:Jestem czerwone w czarne kropeczki, nikt nie zrobi jajecznicy z takiej biedroneczki.– Co ci się stało? – pytały pozostałe jajka.– Pomalował mnie pędzelek kolorową farbą i już nie jestem zwykłym jajkiem, tylko wielkanocną pisanką. Drugie jajko też poturlało się do pędzelka i rzekło grubym głosem:- To nie jajko, tylko tygrys, nie rusz mnie, bo będę gryzł. - Teraz wyglądało jak pisankowy tygrys w żółto-czarne paski.– Brawo! – ćwierkały wróbelki.– I ja też, i ja też! – wołało trzecie.Trzecie jajko wróciło całe zieloniutkie i pisnęło:- Jestem żabką, każdy to wie. Czy ktoś zieloną żabkę zje? Nie!Trzy pisanki były bardzo zadowolone. Czwarte jajko zbladło ze strachu.– Pospiesz się! – ćwierkały wróbelki. – Kot idzie.– Tylko jedno jajko? – mruczał kot. – Ugotuję cię na twardo.Jajko ze strachu trzęsło się tak, że skorupka zaczęła mu pękać.– Ojej, ratunku! – wołały przerażone wróbelki.– Teraz na pewno kot cię zje.– Trach-trach-trach! – skorupka pękła na małe kawałki i... wyszedł z niej żółty kurczaczek.Zamrugał czarnymi oczkami i zapiszczał:- Wielkanocna bajka, wyklułem się z jajka!A wróbelki zaćwierkały, że „w świątecznym koszyku jest pisanek bez liku”.

CZYTAJ SAMODZIELNIE KARTY PRACY 4, STR. 48

CZYTAJ SAMODZIELNIE KARTY PRACY 4, STR. 50

CZYTAJ SAMODZIELNIE KARTY PRACY 4, STR. 60

CZYTAJ SAMODZIELNIE KARTY PRACY 4, STR. 62