Want to make creations as awesome as this one?

Transcript

1

2

3

4

5

6

9

?

?

7

8

Jezus zaprasza nas do modlitwy. Mój pacierz.

W jaki sposób zaczynamy każdą modlitwę?

Kto jedzie pociągiem? Co łączy tych wszystkich ludzi?

W jednym z wagonów jadą święci: Maryja, św. Dominik Savio, św. Florian, św. Kinga, św. Jan Paweł II, św. s. Faustyna, św. Jadwiga i św. Kazimierz. Święci podróżują w tym samym kierunku. Mają wspólny cel: – święci kochają Boga, – mieszkają w niebie, – zawsze chętnie rozmawiają z Bogiem, czyli się modlą i stąd „pociąg do modlitwy”, czyli wielkie pragnienie modlitwy. Pan Jezus spędzał czas na modlitwie ze swoim Ojcem w niebie. - Czy słowo „pociąg” może oznaczać coś innego niż rodzaj transportu? Można mieć także „pociąg do czegoś” np. Kazio ma wielki pociąg do gier komputerowych i z tego powodu ciągle w nie gra; Marysię pociąga taniec towarzyski, chce w przyszłości zostać tancerką, dlatego uczy się tańczyć na zajęciach w domu kultury; Romek ma wielki pociąg do łobuzowania, dlatego babcia boi się, że może zejść na złą drogę; Filipka pociąga gra w piłkę i jest ministrantem, jego babcia mówi, że może zostanie papieżem. - A ty do czego masz pociąg? Można mieć pociąg do dobrych lub złych rzeczy, ale człowiek powinien tak postępować, by wybierać zawsze dobro. Na tej katechezie porozmawiamy o takim szczególnym pociągu. Jest to pociąg do modlitwy.

Karol Wojtyła, już jako małe dziecko złapał pociąg do modlitwy. Rodzice uczyli Karola modlić się. To właśnie z ojcem mały Lolek wędrował do Kalwarii Zebrzydowskiej, wspólnie odmawiali Różaniec na kalwaryjskich dróżkach. Karol uczynił Maryję swoją Matką po śmierci mamy Emilii. Jan Paweł II przez całe życie modlitwę stawiał na pierwszym miejscu; nie tylko w kościele, ale także w samochodzie, samolocie zawsze miał czas dla Pana Boga i miał o czym z Nim rozmawiać. To na modlitwie rozwiązywał problemy i podejmował trudne decyzje. Miał szczególny dar skupienia na modlitwie, kiedy klęczał w kościele i na nic nie zwracał uwagi. Św. Jadwiga, która – jak podaje tradycja – już od najmłodszych lat odznaczała się zamiłowaniem do modlitwy. Pewnie „pociągiem do modlitwy” jedzie już większość dzieci. Znajdują się w nim dzieci i dorośli, którzy się modlą. Należy powiedzieć, że pewnie jadą w nim także rodzice, którzy powinni być pierwszymi nauczycielami modlitwy. - Kto Cię uczył modlitwy? - jak często się modlisz i jak wygląda Twoja modlitwa?

Są tacy, którzy się nie modlą lub modlą się rzadko, z jakichś powodów czują opór przed modlitwą. Są też takie dzieci, które się modlą, ale ich modlitwa, niestety, nie zawsze jest sumienna. Zdarza się, że tylko szybko odmawiają wyuczony w dzieciństwie „paciorek”, w dodatku często myśląc o czymś innym. Ale są też tacy, którzy modlą się często i starannie, ale chcieliby, żeby ich modlitwa była jeszcze lepsza. Te lekcje o modlitwie będą dla wszystkich. Zarówno dla tych, którzy jeszcze nie wsiedli do pociągu, dla tych, których pociąg stoi, ale również dla tych, których pociąg już mknie po torach do modlitwy. Oni muszą dbać o to, by jechał właściwie.

Opowiadanie: Monika Rochowiak, Zakręcony Filipek i „pociąg do modlitwy” Filipek ma dziesięć lat i chodzi już do czwartej klasy, ma rude włosy i kilka piegów na nosie. Ada i koledzy nazywają go „zakręconym” Filipkiem, ponieważ jest raczej niesfornym chłopcem, który zadaje dużo pytań i zdarzają mu się często dziwne przygody. Ada to jego młodsza siostra, która chodzi do zerówki, ma jasne włosy i bardzo lubi nosić warkoczyki. Jej ulubiony kolor to różowy. Ponieważ rodzice dzieci pracują, to najczęściej opiekuje się nimi babcia Halinka. Kilka lat temu, kiedy Filipek był mniej więcej w waszym wieku i nie był jeszcze ministrantem, miał pewien problem z modlitwą. Często o niej zapominał albo modlił się w pośpiechu między myciem zębów a jedzeniem kanapki z dżemem truskawkowym, który lubił najbardziej. – Filipku, czy już się dziś modliłeś? – zapytała pewnego dnia babcia. – No... jeszcze nie miałem czasu. Wiesz, dopiero wstałem, jest już późno, a przecież nie mogę spóźnić się do szkoły. Pomodlę się wieczorem. – Filipku! – zawołała babcia Halinka, ale nic więcej nie zdążyła powiedzieć, bo chłopiec właśnie wybiegł na korytarz. – Pa, babciu! Do zobaczenia po szkole! Kiedy Filipek przybiegł zdyszany do szkoły, właśnie zaczynała się katecheza i ksiądz pytał dzieci, czym jest dla nich modlitwa. Każdy mógł coś powiedzieć. Przyszła także kolej na Filipka. – Ależ proszę księdza, mnie wcale do tej modlitwy nie ciągnie. – To znaczy, że się nie modlisz? – zapytał ksiądz. – No, może tak źle to nie jest. Mama z tatą i babcią jeszcze kiedy byłem całkiem mały, nauczyli mnie pacierza. Przeżegnać się umiałem, kiedy miałem trzy lata. Ojcze nasz i Zdrowaś, Maryjo samodzielnie odmawiałem w wieku pięciu lat. Ale wie ksiądz, jak to jest, jakoś mnie nie ciągnie. Jak byłem dzieciakiem, to mama i tata klękali ze mną i pilnowali modlitwy, ale teraz to już jestem na to trochę za duży, a w dodatku rodzice sami nie mają czasu. Dużo pracują. Często zapominam o modlitwie. Rano nie ma czasu, spieszę się do szkoły. A wieczorem szybko chce mi się spać. Jednak nie jest tak, że się nigdy nie modlę, bo jak pani wczoraj pytała takiego długiego wierszyka, którego trzeba było nauczyć się na pamięć, to się wszyscy bardzo gorąco na przerwie modlili i ja też... – Filipku, nie wystarczy modlić się tylko w potrzebie. Choć słusznie kiedyś ktoś powiedział, że jak trwoga, to do Boga... – No, w końcu to Bóg rządzi i kieruje światem i to do Niego powinienem się zwracać. On nas kocha, Jego Syn umarł za nas na krzyżu. – Tak. To prawda. Dlaczego więc tak rzadko z Nim rozmawiasz? – Rozmawiam? Ja się po prostu modlę – powiedział Filipek. – Ale przecież modlitwa to rozmowa z Bogiem – wtrącił Emilek, który był najmądrzejszy w klasie i wszyscy mówili do niego „Gieniuś”. – Jakoś nigdy o tym tak wcześniej nie myślałem – przyznał po chwili Filipek. Wtedy ksiądz Julian, który kiedyś był bokserem, przypomniał o przygodzie z poprzedniego dnia. *** Filipek przyszedł smutny do szkoły. Zauważył to ksiądz i zapytał go: – A cóż ty taki markotny jesteś? – Nic, proszę księdza. – A jak się to „nic” nazywa? – OK, powiem księdzu. Franek, wie ksiądz, mój przyjaciel, już o mnie nie pamięta, w ogóle ze mną nie rozmawia. Ciągle mówi, jak do niego podchodzę, że jest zajęty, bo rozmawia z innymi chłopakami, tymi ze starszej klasy... – I jest ci przykro. – Tak. Bardzo – odpowiedział Filipek. – No cóż – powiedział ksiądz, będę musiał porozmawiać z Frankiem i wyjaśnić mu, że tak się nie robi. Nie można tak traktować przyjaciela. Po lekcjach Franek poczekał na Filipka i przeprosił za swoje zachowanie. Obiecał mu, że już więcej tak nie zrobi. – Przepraszam, że zapomniałem o swoim najlepszym przyjacielu – powiedział Franek, wyciągając rękę na zgodę. – Przybij piątkę! – odpowiedział Filip. Gdy obaj chłopcy, wesoło rozmawiając, wyszli ze szkoły, z okna pokoju nauczycielskiego obserwował ich z uśmiechem ksiądz Julian. *** – Widzisz, Filipku, Pan Jezus jest naszym Przyjacielem... – I chce mi ksiądz powiedzieć, że kiedy się nie modlę, to tak jak bym nie rozmawiał z moim przyjacielem... – Filip przerwał katechecie w środku zdania. – No właśnie. A sam dobrze wiesz, że to nie jest nic miłego, jak tak cię traktuje przyjaciel. Sam tego doświadczyłeś na własnej skórze – kontynuował ksiądz. – To prawda. Ale modlitwa jakoś mi nie wychodzi. Nie mam tego pociągu, już przecież mówiłem. – A chciałbyś ten pociąg złapać? Chcesz spróbować? – No, nie wiem, a jeśli go nie złapię... – Filipku, twój „pociąg do modlitwy” stoi na stacji. Pierwszy krok już zrobiłeś: chcesz do niego wsiąść. Ale na razie masz problem – twój pociąg stoi. – To jak mam go uruchomić? – Nad tym właśnie będziemy się zastanawiać w najbliższym czasie.

Modlitwa to rozmowa z Panem Bogiem. Jest taki szczególny rodzaj modlitwy:

Co robię w czasie modlitwy? Podczas pacierza można też modlić się własnymi słowami:

Modlitewnik - tu znajdziesz piękne modlitwy i pieśni