Want to make creations as awesome as this one?

Transcript

"Mój pupil"

KSIĄŻECZKAPAMIĄTKOWA

SZKOLNY KONKURS PLASTYCZNO - LITERACKI

Lena Kulikklasa 2 "a"

Róża Studniarekklasa 4 "a"

Michał Szczypaklasa 3 "b"

Michał Szczypaklasa 3 "b"

Krystian Frągklasa 7 "b"

Jakub Gnieciakklasa 7 "b"

Znam historię, która poruszyła moje serce. Opowiada ona o moim sąsiedzie, panu Stefanie. Pan Stefan jest starszym panem mieszkającym w moim bloku. Mieszka on ze swoją żoną Heleną i psem Brutusem. Starsi Państwo to bardzo porządni ludzie służący zawsze dobrą radą. Pewnego dnia pan Stefan wyszedł do sklepu na zakupy, biorąc ze sobą psa Brutusa. W drodze powrotnej starszy pan zasłabł. Jego mądry pies przybiegł do domu i zaczął drapać do drzwi, chcąc wejść do domu, aby próbować poinformować panią Helenkę o zaistniałej sytuacji. Kiedy starsza pani zobaczyła, że Brutus jest sam, bardzo się zmartwiła i domyśliła, że z jej mężem coś się stało. Ubrała się i szybkim krokiem poszła tam, gdzie prowadził ją Brutus. Gdy doszła na miejsce, pan Stefan leżał nieprzytomny. Pani Helenka szybko zadzwoniła na numer alarmowy i wezwała pomoc. Karetka szybko przyjechała i zabrała pana Stefana do szpitala. Po badaniach okazało się, że pan Stefan dostał udaru. Ta historia pokazuje, jak bardzo zwierzęta przywiązane są do swoich właścicieli. Dzielny pies Brutus uratował życie swemu panu, dając znak pani Helence. Moim zdaniem, Brutus to bardzo mądry pies. Bardzo chciałbym mieć takiego psa.

Stanisław Borowiecklasa 5 "b"

Czarny Kot „pół-pupilem” Zapowiadała się zwyczajna noc. Księżyc świecił jasno i było ciepło, jak to w czerwcu. Jedyną wyjątkową rzeczą tego wieczoru było to, że Janek musiał spać na sofie, która znajdowała się w dolnej części domu. Powodem zmienionego miejsca była złamana deska w jego łóżku. Nim poszedł spać, wyjrzał przez okno, by sprawdzić pogodę, ale czekała na niego niespodzianka. Ujrzał on czarnego kota, który spał na tarasie przed domem. Przez następne noce Janek widywał go regularnie, ale nie mógł go przygarnąć, ponieważ jego mama miała alergię na koty, a tata miał sceptyczne podejście do zwierząt. Janek codziennie kładł się później spać, by przyjrzeć się kotkowi przed snem. Przez kolejne dni kot podchodził do Janka coraz bliżej, aż w końcu bezdomny zwierzak uznał go za swojego pana. – Możemy go przygarnąć? – pytała się niemal codziennie siostra Janka, Janeczka. Rodzice odpowiadali przecząco. W przeciągu następnych dni kot nabrał zaufania do rodzeństwa i chodził za nimi na spacery. Nie bał się ich, więc zawsze przed ich domem czekały na niego woda i karma. Rodzeństwo zawsze obserwowało, jak kotek ze smakiem zjada swoje jedzenie. Był to kolejny dowód, że kot nie miał domu. Rodzice nie byli tak okrutni, żeby zostawić kotka na pastwę losu, więc w przeciągu niedługiego czasu zyskał do nich zaufanie. Ta krótka historia pokazuje, że można mieć pupila, ale nie trzymać go w domu.

Hanna Trojakklasa 4 "a"

Matylda Dróbkaklasa 5 "b"

Kuba Trojakklasa 4 "a"

Lena Wojnicka - Misiakklasa 5 "b"

Oto moja świnka, lecz nie myślcie, że chudzinka. Choć jedzenie jej dozuję, ona wciąż pączkuje. Rozi jej na imię, nawet ładnie jak na świnię. Szybko na nie reaguje, gdy ją nawołuję. Ulubioną jej zabawą jest chowanie się pod ławą. A gdy zamknę ją do klatki, usiłuje przegryźć kratki. Kiedy kładę się do łóżka, jej brzuszek chcę jabłuszka. Spełniam to żądanie, bo wiem, że nie przestanie. Gdy się długo nie widzimy, to za sobą tęsknimy. I tak się drugi rok uczymy, co nawzajem lubimy.

Sonia Baranowskaklasa 8 "a"

Nikola Życkaklasa VI "a"

Mam od dawna już nadzieję, że nasz świat się szybko zmieni, zacznie sam dostrzegać dobro i nie czynić złego ziemi. Ziemia jest dorodnym domem, chodzi po niej wiele ras: ludzie, zwierz domowy, dziki każdy pędzi, pędzi czas. Kiedy jednak ludzka rasa znajdzie w sobie ciut empatii i zwierzęta wszystkie wokół poszanuje i nakarmi? Dziś się wiele złego dzieje - psy po lasach rozrzucone małe kotki w pudłach płaczą a człowiek przechodzi obok. Robię sama, ile mogę, przygarnęłam psa, dwa koty, aby dać im ciepły dom i aby miały życie godne. Sama świata nie naprawię, wszystkich zwierząt nie odzieję, aby świat się szybko zmienił mam od dawna już nadzieję.

Joanna Żakklasa 7 "b"

,,Magiczny las zwierząt" Opowiadam historię o magicznym lesie zwierząt, którym groziło wyginięcie. W pewnym niebieskim, drewnianym, dwupiętrowym domku znajdującym się obok lasu mieszkała szesnastoletnia Bella Horrins wraz ze swoim bratem, osiemnastoletnim Rochem i matką chrzestną, Beli Eleną Merghans. Przeprowadzili się oni do tego miejsca dwa tygodnie temu, kiedy umarli rodzice rodzeństwa. Domek był średniej wielkości, a w wewnątrz na górze był pokój cioci, Eleny, obok Rocha, a na samym kim końcu pokój dziewczyny, który był wystrojony malunkami magicznych zwierząt na ścianach i obrazach. Znajdowały się tam jednorożce, smoki, fauny i inne tego typu stworzenia, gdyż interesowała się ona magią i wszystkimi niezwykłymi zwierzętami. Siedziała właśnie na swoim nowym łóżku i rozpakowywała swoje rzeczy. Była ogromnie przygnębiona z powodu śmierci jej rodziców, ale już się z tym pogodziła dzięki cioci, która bardzo ją wspierała w tak trudnym czasie. Mimo że rodzice nie poświęcali jej zbytnio dużo uwagi, to bardzo ich kochała. Odgarnęła swoje długie, czarne, proste włosy i popatrzyła w lusterko. Miała lekkie piegi po ojcu i piękne zielone oczy, które odziedziczyła po swojej matce i zawsze, kiedy w nie patrzyła, przypominała sobie o niej. Była ona też średniego wzrostu i dość chuda. Odłożyła lusterko i zeszła na dół, żeby porozmawiać ze swoją matką chrzestną. -Ciociu El, czy mogliby przyjechać do mnie przyjaciele, kiedy cię nie będzie? -A do kiedy? -Dotąd, aż wrócisz. -Zgadzam się, ale macie być grzeczni. -Jasne. Dzięki, ciociu, pójdę już na górę. -Dobrze. Miesiąc później nadeszły wakacje. Elena szykowała się do wyjazdu, a Bel i Ro czekali na swoich przyjaciół. -O, już są, pójdę otworzyć - powiedziała Bella, usłyszawszy dzwonek drzwi i kiedy już je otworzyła, zobaczyła ich - blondyna z zielony oczami imieniem Helia, Hailey - rudowłosą dziewczynę z ciemnymi oczami i blondynkę o błękitnych oczach zwaną Lily. -Cześć, nareszcie jesteście, nie mogłam się was doczekać. -Hej, my też - odpowiedzieli chórem. Przywitali się, a goście poszli rozpakować rzeczy. -To ja już jadę, trzymajcie się i bawcie się dobrze. -Do zobaczenia - odpowiedzieli Bel i Ro. -To co robimy? -Może w coś pogramy? Macie jakieś planszówki? - pytał Roch. -Nie chce mi się, mam pomysł -może pójdziemy do lasu? - odpowiedziała mu Hailey. -Do lasu, po co? - spytała Bel. -No właśnie, tylko sobie pobrudzę buty - odparła Lily. -To trzeba było nie brać białych butów - odparł jej Helia. -Cicho bądź - powiedziała Lily. -Nieważne, mnie pasuje - oznajmił Helia. -Dobra, kto jest za? - zapytała Bella ,a wszyscy oprócz Lily podnieśli ręce. -Sorry, Lily, jakoś to przeżyjesz - powiedział Helia. Zdenerwowana Lily westchnęła i wyszła razem z nimi. Godzinę chodzili po lesie, aż w końcu stanęli. -Co to było? - spytała Bel. -Nie wiem, ale nie podoba mi się to - odparł Roch. -Mnie też nie - powiedziała Hailey. -Wracajmy do domu, nie chcę tutaj dużej być - zarządziła Lily. -Ja też nie chcę, ale nie pójdę w tamtą stronę, bo stamtąd dobiegał ten dźwięk. Idźmy w drugą stronę, przecież musi być jakieś wyjście - odparła Bella. -Dobra, tak zrobimy - powiedział Helia . Szli już tak dwie godziny, gdy Bel zatrzymała się i stwierdziła: -Ten las się nie kończy, padam z nóg. -Ej, ludzie co to? - spytała Hailey. Przyjaciele obrócili się i zobaczyli piękny las pełen magicznych zwierząt, ale nie zdążyli się nacieszyć, gdyż nagle zasnęli. Roch obudził się i ujrzał niesamowitą dziewczynę - elfa, która miała jasnoróżowe włosy, w tym samym kolorze wianek z dodatkiem białego i zielonego, różowe oczy. Cały jej strój był różowy, skrzydła w różnych odcieniach różu zdobiły jej plecy, miała spiczaste uszy, a skóra jej była o odcieniu bladym. -Kim jesteś? - spytał Roch -Jestem elfem, pilnuję magicznego lasu i zwierząt zamieszkujących go, mam na imię Lemii. -Jaki magiczny las? -Zaraz wszystko ci opowiem. I tak pół godziny później skończyła wyjaśniać mu wszystko - jak musi pomóc jej pokonać potwora Rubo ( z języka esperanto - śmieci), powiedziała mu też, jak to zrobić. W tym samym czasie Bella poznała Hazela, który również opowiedział jej o wszystkim. Miał granatowe włosy, spiczaste uszy, czarne oczy, miał kolor skóry oliwkowy, ubrany był na granatowo-czarno i w tym samym kolorze były jego skrzydła. Później wszyscy znaleźli się i przegadali, co muszą zrobić. A musieli oni zaczerpnąć złotej wody i oblać nim potwora Rubo, który złożony był z dusz złych ludzi, którzy za życia znęcali się nad zwierzętami, nie szanowali i zaśmiecali planetę. Złota woda była złożona z dusz ludzi, którzy za życia opiekowali się zwierzętami i dobrze traktowali Ziemię. Przyjaciele ruszyli więc znaleźć ową rzecz. Dowiedzieli się, że żeby znaleźć ją, muszą polecieć na czerwonych smokach, ponieważ tylko one mogły przelecieć ognistą osłonę, ale najpierw muszą je oswoić. Udało im się to po paru razach i wybili się w powietrze, przelecieli przez zasłonę, zaczerpnęli trochę złotej wody i ruszyli pokonać potwora. Na początku Rubo dziwił się, że ktoś śmie zakłócać jego sen, ale gdy zobaczył buteleczkę złotej wody, natychmiast zaczął uciekać. Jednak nastolatkowie byli szybsi i oblali go zawartością, i Rubo rozpadł się, a z magicznego lasu znikły śmieci. -Udało się! Wygraliśmy - wykrzyczała Hailey. -No, tylko szkoda, że to tylko w tym lesie - odparła Bella. -Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie tak śmiecą, przecież to właśnie zwierzęta sprawiają, iż ten świat jest taki piękny, wyjątkowy i cudowny - odrzekła Lemii. -Ale cieszmy się z tego, co mamy - powiedział Helia. Wszyscy łącznie z elfami wyszli z lasu, ponieważ magiczne jelonki im pomogły, a przy domku zastali ciocię El, która wytłumaczyła im, że jej lot został odwołany, dlatego zostaje. Spytała, kto stoi obok nich i czemu tak dziwnie wyglądają, na co przyjaciele opowiedzieli jej całą historię.Gdy skończyli ,zaczęli świętować ich wygraną. Dwa lata później Roch i Lemii pobrali się, i na tym kończy się ta wspaniała, i niezwykła historia.

Franciszek Woszczykklasa 6 "a"

Ten dzień, w którym mój pies o imieniu Kulka dostał super moce, zaczął się jak każdy inny dzień. Rano poszedłem na spacer, a gdy wróciłem, zauważyłem, że mój pies zniknął. Wybiegłem przestraszony przed dom szukać Kulki. Po długich poszukiwaniach wróciłem smutny do domu. Włączyłem telewizor i zobaczyłem, że jakiś pies uratował ludzi z wypadku samochodowego, a gdy się lepiej przyjrzałem, okazało się, że ten pies to Kulka. Pojechałem na miejsce wypadku rowerem po mojego psa. Gdy przyjechałem na miejsce, okazało się, że Kulki już tam nie było, a za chwilę w radiu usłyszałem, że jakiś magiczny pies uratował ludzi z pożaru w bloku. Gdy wróciłem do domu, to Kulka spała w swoim koszyku. Pewnej nocy zobaczyłem, jak Kulka wylatuje przez okno. Wtedy już byłem pewien, że jest superbohaterem. Gdy zobaczyłem, jak Kulka ratuje ludzi, postanowiła mi powiedzieć, jak to się zaczęło. Ja zdziwiony, że rozmawiam z psem, słuchałem. Od tego momentu Kulka ratowała wszystkich ludzi.

Maria Węglarzklasa "0"

Dziękujemy wszystkim naszym wspaniałym uczniom za udział w konkursie!