Want to make creations as awesome as this one?

More creations to inspire you

Transcript

Galeria postaci w "Hobbicie..."

Dzień dobry. Dzisiaj na zajęciach przyjrzymy się niezwykłej galerii postaci występujących w naszej lekturze. Jak wiesz, jest ona bogata i różnorodna - od przyjaznych do budzących grozę bohaterów. Czy jesteś gotów, by spotkać się z nimi na dzisiejszej lekcji? )

Kim są hobbici? „(…) co to jest hobbit?”. Niewielu osobom było dane widzieć te istoty, lecz przy odrobinie szczęścia można spotkać je nawet dziś, choć to niezwykle trudna sztuka, ponieważ „unikają Dużych Ludzi - jak nazywają nas”, a poza tym zamieszkują w norach. Hobbici to inaczej mówiąc „mali ludzie”, mniejsi nawet od krasnoludów, ale więksi za to od liliputów. Co prawda nie potrafią czarować, ale posiadają jedną niezwykłą zdolność, „która pozwala im znikać bezszelestnie i błyskawicznie, kiedy duzi, niemądrzy ludzie, jak ty i ja, zabłądzą w ich pobliże, hałasując niczym słonie, tak że na milę można ich usłyszeć”. Poza tym, że są niscy, charakteryzują się także pokaźnymi brzuchami, kolorowymi strojami, nie noszą także butów, „ponieważ stopy ich z przyrodzenia opatrzone są twardą podeszwą i porośnięte bujnym, ciemnym, brunatnym włosem, podobnie jak głowa (zwykle kędzierzawa)”. Hobbici ponadto „mają długie, zręczne, smagłe palce i poczciwe twarze, a śmieją się dużo, basowo i serdecznie (szczególnie po obiedzie, który - w miarę możności - jadają dwa razy dziennie)”.

Bilbo Baggins – hobbit, pochodzący z rodziny Bagginsów, syn Bunga Bagginsa i Belladony Tuk, wuj i przybrany ojciec Froda Bagginsa. W większości jego przodkami byli Fallohidzi. Jako, że zarówno ojciec jak i matka pochodzili ze znamienitych rodów, Bilbo był bardzo zamożny. Mieszkał w Bag End w Hobbitonie, w kraju Shire. Był przyjacielem czarodzieja Gandalfa, a później kilkunastu krasnoludów, elfów i ludzi. W wieku 99 lat, usynowił Froda, który był jego ciotecznym siostrzeńcem, jak i zarazem stryjecznym bratem (w skrócie Frodo nazywał Bilba wujem). Wymyślał poematy. W jednym z nich jest wspomniana kraina Aerie.

Jaki był? Bilbo Baggins przykładał wielką uwagę do porządku i czystości. Z równym zaangażowaniem dbał o wygląd swojego domku, jak i własny, o czym mogły świadczyć chociażby zawsze porządnie wyszczotkowane włosy palców u stóp. Goście, których uwielbiał podejmować, zawsze byli zachwyceni ładem panującym w jego norze. Bilbo dbał o każdy szczegół, wszystkie klamki błyszczały od polerowania, tunel obity był starannie boazerią, okna i drzwi miały idealnie okrągły kształt, nigdzie nie brakowało wieszaków na płaszcze i kapelusze gości. W jego domku znajdowało się mnóstwo porządnie zaopatrzonych spiżarni, a także kilka pokoi przeznaczonych wyłącznie na jego ubrania. O jego świetnych manierach i zamiłowaniu do przyjmowania gości najlepiej świadczy sposób, w jaki przyjął Gandlafa i krasnoludów. Każdemu z nich zaproponował coś do picia i jedzenia, a następnie sam przygotował posiłek i podał do stołu. O nienagannych manierach hobbita świadczy też sposób, w jaki usadził gości w głównej jadalni:„Na honorowym miejscu siedział Gandalf, a trzynastu krasnoludów wokół niego przy stole. Bilbo zaś, na stołeczku przy kominku, żuł biszkopt (apetyt opuścił go całkowicie) i usiłował robić dobrą minę, jakby wszystko, co się działo, było rzeczą najzwyklejszą w świecie, a wcale nie żadną przygodą”.Jednak pomimo zamiłowania do porządku, planowania, gromadzenia zapasów, dobrych manier, Bilbo miał w sobie coś z Tuka, co nie pasowało do wizerunku poważnego i poważanego hobbita. Początkowo przejawiało się to w jego roztargnieniu:„Nigdy nie pamiętał zbyt dokładnie różnych rzeczy, jeśli ich nie zapisał w swoim kalendarzyku terminowym, na przykład tak: środa, herbata z Gandalfem. Poprzedniego dnia zanadto był podniecony, by o czymś takim pomyśleć”.Czasami też zapominał się na chwilę i marzył o wielkiej przygodzie, o jakich opowiadała mu matka, jednak nigdy nie „zagalopował się” na tyle, by faktycznie wyruszyć w nieznane, nie oglądając się za siebie, jak mieli w zwyczaju robić Tukowie.

Powiedział:

  • To ryzykowna sprawa wychodzić za próg domu.
  • Uważaj na nogi, bo nie wiadomo, gdzie cię poniosą.
  • Nigdy nie śmiej się ze smoka, póki jeszcze zipie.
  • Połowy z was nie znam ani w połowie tak dobrze, jak chciałbym poznać, i mniej niż połowę z was lubię w połowie tak bardzo, jak na to zasługujecie

Skąd pochodził? „Bagginsowie żyli w okolicy Pagórka od niepamiętnych czasów i cieszyli się powszechnym szacunkiem nie tylko dlatego, że prawie wszyscy byli bogaci, lecz także dlatego, że nigdy nie miewali przygód i nie sprawiali niespodzianek: każdy z góry wiedział, co Baggins powie o tej czy innej sprawie, tak że nie potrzebował go trudzić zadawaniem pytań”.Jednakże za sprawą matki, Belladonny, płynęła w jego żyłach także krew Tuków, rodziny wyjątkowej jak na hobbitów, słynącej z zamiłowania do przygód. Przez większą część życia Bilba zdecydowanie przeważała w nim natura Bagginsów:„(…) wyglądał i zachowywał się dokładnie tak, jakby był drugim wydaniem swojego solidnego i spokojnego ojca”, co nie zmieniało jednak faktu, iż „odziedziczył po kądzieli ziarenko dziwactwa i że to ziarenko czekało tylko na okazję, by zakiełkować”.Najbardziej znanym przodkiem Bilba był jego stryjeczny pradziad, niejaki Bullroarer Tuk, zwany Wielkim, ponieważ cieszył się olbrzymim, jak na hobbita wzrostem, dzięki któremu mógł nawet dosiadać konia. Wielki Tuk na stałe zapisał się do historii, po tym jak podczas bitwy na Zielonych Polach jednym zamachem kija strącił głowę dowódcy armii goblinów: „Głowa ta przeleciała sto łokci w powietrzu i zaryła się w króliczej jamie; w ten sposób bitwa zakończyła się zwycięsko, a jednocześnie wynaleziona została gra w golfa”. Od czasu do czasu krew Tuków brała górę nad krwią Bagginsów, a wówczas Bilbo robił rzeczy lub wymawiał słowa, których po ochłonięciu bardzo żałował i powtarzał sobie w myślach: „Głupiś był, mój Bilbo. Sam z własnej woli wpakowałeś się w awanturę”.Na ogół bohaterami opowieści dla dzieci są albo ich rówieśnicy, albo nieco od nich starsi piękni młodzieńcy. W przypadku „Hobbita” jest nieco inaczej. Bilbo Baggins w dniu, kiedy odwiedził go Gandlaf i krasnoludy miał już ponad pięćdziesiąt lat! Był już zatem ustatkowanym i szanowanym mieszkańcem Pagórka, który nie oczekiwał przygód, ale spokojnego życia w domku odziedziczonym po rodzicach.

Wielokrotnie śnił o swoim pięknym i cichym domku, za którym nieustannie tęsknił. Często też okazywał się być wygodnickim „mieszczuchem”, który przywykł do lepszego trybu życia: „Bilbo, zbyt osłabiony, by pomagać w tej pracy, a poza tym niezbyt zgrabny do oprawiania królików i dzielenia mięsa, odbierał je od rzeźnika już przygotowane i podawał kucharzom”. Hobbit zapytano o to, cóż może być piękniejszego od lotu na grzbiecie Orła, w myślach odpowiedział: „gorąca kąpiel, a potem dobre śniadanie w ogródku przed domem”. Bilbo z czasem, głównie dzięki ciepłym słowom krasnoludów, sam zaczął wierzyć w drzemiący w nim potencjał:„Hobbit miał nie mniej rozumu niż szczęścia, a na dodatek jeszcze czarodziejski pierścień - trzy bardzo cenne skarby. Doprawdy, tak go obsypali pochwałami, iż Bilbo zaczął wierzyć, że mimo wszystko tkwi w nim żyłka zuchwałego poszukiwacza przygód; więcej jednak czułby w sobie męstwa, gdyby było co na ząb położyć”.Ta ważna przemiana pozwoliła mu nabrać pewności siebie, a nawet stać się nieformalnym przywódcą wyprawy. Nawet dla Thorina stało się jasne, że to Bilbo jest spoiwem, które scala ze sobą całą grupę. Czasami jednak Baggins tracił wiarę we własne siły i „nie podobało mu się wcale, że wszyscy na niego jednego liczą, wolałby mieć Gandalfa u boku”.Bohater wielokrotnie wykazywał się sprytem i pomysłowością, nie raz wybawiając kompanów z opresji. To on uwolnił krasnoludów z pajęczych sieci, to on wyciągnął ich z lochów leśnych elfów, to on skradł kluczyk do skarbca trolli, to także jemu zawdzięczali fakt, iż udało im się otworzyć tajne wejście do Samotnej Góry. Ponadto dzięki sprytowi Bilba zabicie strasznego Smauga stało się możliwe. To przecież hobbit sprowokował smoka do pokazania mu brzucha, nad którym dostrzegł jedyny odsłonięty fragment ciała poczwary.

Raz na jakiś czas odzywała się w nim jego bagginsowska natura. Na przykład, kiedy skradał się do skarbca Smauga, w duchu myślał:„Teraz już wpadłeś po uszy, Bilbo Baggins. (…) Tamtej nocy, przyjmując krasnoludów w swoim domu, wdepnąłeś w tę historię, a dziś, żeby się z niej wydobyć, płacisz. Tam do licha, ależ głupiec był i jest z ciebie! - odezwała się najmniej Tukowa część jego istoty. - Daruję chętnie wszystkie skarby strzeżone przez smoka, niechby sobie na wieki zostały w podziemiu, bylebym ja obudził się i przekonał, że ten okropny tunel to po prostu mój własny pokój w moim własnym domu",

Jak podróż wpłynęła na bohatera? Bilbo nauczył się także bronić własnego zdania. Przestał być potulnym hobbitem, który wszystkim przytakiwał. Widać to doskonale, kiedy kłóci się krasnoludami pod Samotną Górą. Kompani robili Bagginsowi wymówki, gdy ten zbudził i rozgniewał smoka, wykradając jedynie mały puchar ze skarbca. Rozgniewany do czerwoności Bilbo nie wytrzymał i wykrzyczał wręcz:„Nie zostałem wynajęty do zabijania smoków, bo to jest robota dla wojaka, ale do kradzieży skarbów. Początek zrobiłem jak najlepszy. A wyście może oczekiwali, że wrócę galopkiem z całym skarbcem Throra na plecach? Jeśli komu wolno tu narzekać, to chyba tylko mnie. Powinniście zabrać na wyprawę nie jednego włamywacza, lecz pięciuset. Pewnie, że to bardzo ładnie świadczy o waszym dziadku, ale musicie przyznać, że niezbyt jasno przedstawiliście mi rozmiary jego majątku. Żeby wynieść wszystko, potrzebowałbym stu lat, a i to pod warunkiem, że ja byłbym pięćdziesiąt razy większy, niż jestem, a Smaug łagodny jak królik”.Po tym płomiennym przemówieniu krasnoludy oczywiście przeprosiły hobbita, ponieważ nigdy nie widziały go tak rozgniewanego.W pewnym momencie Bilbo wziął na siebie wielką odpowiedzialność. Hobbit osobiście postanowił zażegnać konflikt pomiędzy krasnoludami i ludźmi. Zdecydował się na oddanie Bardowi Arcyklejnotu, największego skarbu Thorina, by ten użył go jako karty przetargowej. Bohater zdawał sobie sprawę, że posunięcie to może całkowicie zniszczyć jego relacje z przyjacielem, ale jeszcze bardziej zależało mu na uniknięciu krwawej bitwy o coś tak błahego, jak złoto. Wykazał się wówczas wielką dojrzałością, którą docenił Gandalf. Baggins udowodnił także, że w przeciwieństwie do krasnoludów, nie zależało mu na skarbach i bogactwach. Całkowicie zrzekł się swojej części złota i klejnotów uznając, że nie dadzą mu one szczęścia, a wręcz przeciwnie mogą ściągnąć na niego kłopoty: „Jakżebym przewiózł skarb do swego kraju nie narażając się po drodze na walki i morderstwa? Nie mam też pojęcia, co zrobiłbym z nim w domu”.

Gandalf Czarodziej jest najbardziej zagadkową postacią „Hobbita”. To inicjator całej fabuły, ponieważ z niewiadomych przyczyn uznał, że Bilbo Baggins będzie idealnym kandydatem do roli włamywacza. Przedtem czarodziej wręczył Thorinowi starą mapę wiodącą do Samotnej Góry i namówił go do wyruszenia w podróż do dawnej siedziby krasnoludów, gdzie stary smok strzegł wielkiego skarbu. Gandalf kilkakrotnie wybawił też wędrowców z opresji, zanim odłączył się od nich i podążył swoją drogą.

Jak wyglądał? Wyglądem czarodziej nie różnił się niemal niczym od zwykłego starca:„Nic więc nie podejrzewał Bilbo, gdy owego ranka zobaczył małego staruszka w wysokim, spiczastym, niebieskim kapeluszu, w długim szarym płaszczu przepasanym srebrną szarfą, z długą siwą brodą sięgającą poniżej pasa, obutego w ogromne czarne buty. (…) Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza”.

Jaki był? Gandalf był wielkim miłośnikiem hobbitów, z którymi przyjaźnił się od wielu, wielu lat. Uważał ich za wspaniałe stworzenia, a szczególnie upodobał sobie rodzinę Tuków: „Nie przechodził drogą pod Pagórkiem od bardzo dawna, a mianowicie od śmierci swego przyjaciela, Starego Tuka, toteż hobbici niemal zapomnieli, jak wygląda. Małe hobbity i hobbitki zdążyły podorastać przez czas, gdy Gandalf bawił w sobie wiadomych sprawach daleko za Pagórkiem i po drugiej stronie Wody”.

Gandalf - czarodziej o dwóch twarzach Pierwsza - niezwykle przyjazna, dobrotliwa i życzliwa. Przekonujemy się o tym już na samym początku powieści, kiedy odwiedza Bilba, doskonale się przy tym bawiąc. Gandalfa szczerze śmieszyło zachowanie tchórzliwego nieco Bagginsa. Wyraźnie darzył hobbita wielką sympatią, głównie ze względu na jego przodków. Wyczuwał drzemiący w Bilbie potencjał, którego nikt, włącznie z samym hobbitem, nie dostrzegał. Z drugiej jednak strony potrafił być srogi i groźny, zwłaszcza, jeśli ktoś postępował wbrew jego woli lub otwarcie mu się sprzeciwiał. Widzimy to podczas wieczerzy, kiedy krasnoludy krytykowały go za wybór Bagginsa jako piętnastego członka wyprawy:„Domagaliście się, żebym znalazł czternastego uczestnika wyprawy, no i wybrałem pana Bagginsa. Jeżeli ktoś uważa, że wybrałem niewłaściwą osobę i niewłaściwe miejsce, proszę bardzo, ruszajcie w trzynastu, narażajcie się na pecha, skoro wam się podoba, albo wracajcie do kopalni węgla”.Potrafił także przybrać srogi wygląd, który budził respekt u kompanów:„Spojrzał tak gniewnie na Gloina, że krasnolud aż skulił się w fotelu; a gdy Bilbo otworzył usta, żeby zadać jakieś pytanie, Gandalf obrócił się nachmurzony i zjeżył krzaczaste brwi tak, że hobbit prędko zamknął usta, aż klasnęły”.

Tym, co najlepiej charakteryzowało czarodzieja, była jego mądrość. Nikt nie ważył się nawet podważać posiadanej przez niego wiedzy. Gandalf znał się niemal na wszystkim. Wiedział wszystko o rasach Śródziemia, o ich obyczajach, znał wiele języków, interesował się historią, a jako wędrowiec osobiście przemierzył niemal całą krainę. Z wiekiem posiadł zdolność przewidywania przyszłości, choć ciężko nazwać to zdolnością, a raczej instynktem. Gandalf przepowiedział wiele wydarzeń, które faktycznie miały później miejsce. Czarodziej sam wierzył swoim przekonaniom i zdawał sobie sprawę, że tak samo robią inni:„Skoro ja wam powiadam, że jest włamywaczem, to znaczy że jest albo w swoim czasie będzie z niego włamywacz. Coś więcej tkwi w tym hobbicie, niż wam się wydaje, kto wie, może też o wiele więcej, niż on sam przypuszcza. Może dożyjecie tego, że mi jeszcze podziękujecie”.

Thorin Dębowa TarczaNajlepiej postać tę charakteryzują słowa: „Był bardzo dostojnym krasnoludem”. Przede wszystkim jednak doskonale uosabiał wszystkie cechy swojej rasy, czyli odwagę, dumę, upór, wzniosłość, a także pazerność na złoto. Dębowa Tarcza wywodził się z klanu o wielkich tradycjach, których był kontynuatorem: „Jestem Thorin, syn Thraina, a wnuk Throra, Króla spod Góry!”, mawiał. Formalnie to on sprawował władzę nad pozostałymi krasnoludami, był także przywódcą całej wyprawy pod Samotną Górę,

Jak wyglądał? Różnił się nieco wyglądem od pozostałych krasnoludów: „Powiesili na kołkach dwa kaptury żółte i jeden jasnozielony oraz czwarty: błękitny z długim srebrnym chwastem. Błękitny kaptur należał do Thorina, ogromnego, dostojnego krasnoluda”.

Jaki był? Głównym motywem działania Throina było nie tylko typowe dla jego rasy pożądanie złota, ale i chęć zemsty na smoku, który przed laty wypędził jego i jego przodków z Samotnej Góry. Zarówno wizja wzbogacenia się, a także chęć wymierzania dziejowej sprawiedliwości to największe dla niego największe motory napędowe: „(…) nie ma takiej rzeczy, na którą by się krasnolud nie odważył, kiedy chce pomścić swoją krzywdę lub odzyskać mienie”.Z biegiem wydarzeń, kiedy wędrowcy coraz bardziej zaczęli zbliżać się do Samotnej Góry, Thorin wyraźnie zaczął się zmieniać na gorsze. Krasnolud wydawał się popadać w obłęd spowodowany nieograniczoną żądzą złota. Dębowa Tarcza nabierał też niebezpiecznej pewności siebie, która mogła przecież zgubić jego i całą kompanię: „Po tygodniu wszyscy wrócili całkowicie do zdrowia i przechadzali się dumnie w nowych ubraniach z cienkiego sukna, każdy w swojej barwie, a brody mieli pięknie przystrzyżone i uczesane. Thorin tak wyglądał i tak się zachowywał, jak gdyby już odwojował swoje królestwo i posiekał Smauga na drobne kawałki”. Kiedy dowiedział się, iż Bilbo wydał ludziom, a co gorsza także elfom, których krasnale nigdy nie lubiły, Arcyklejnot – największy skarb Samotnej Góry. Wówczas Dębowa Tarcza wpadł w szał i rzucił się na hobbita, któremu wielokrotnie mówił wcześniej, że uważa go za swojego wielkiego przyjaciela. Wówczas nawet Gandalfa uznał za zdrajcę i spiskowca. Uważał, że wszyscy knuli przeciwko niemu i zamierzali okraść go ze skarbu. Dopiero po dłuższym czasie ochłonął i zrozumiał, jak wielki błąd popełnił.

Pełna sprzeczności relacja z Bilbem Początkowo krasnolud nie uważał Bagginsa za właściwego kompana. Wielokrotnie sprzeciwiał się Gandalfowi twierdząc, że hobbit nie nadaje się na włamywacze. Jednak z biegiem wydarzeń, kiedy okazało się, że Bilbo posiada wielki potencjał, Dębowa Tarcza zmienił o nim zdanie. Wielokrotnie dziękował mu za wybawienie go i jego podwładnych z opresji:„Na honor! – (…) Gandalf, jak zwykle, powiedział prawdę. Okazałeś się w potrzebie znakomitym włamywaczem. Cokolwiek się odtąd zdarzy, będziemy już zawsze do twych usług”.Między bohaterami narodziła się prawdziwa przyjaźń, którą zakłóciły jednak wydarzenia spod Samotnej Góry. Wspomniana wcześniej kłótnia pomiędzy Throinem a Bilbem na moment zachwiała ich przyjaźnią, jednak na łożu śmierci Dębowa Tarcza błagał o przebaczenie:„Żegnaj, zacny złodzieju (…) Odchodzę do wielkiego domu, by zasiąść wśród przodków i oczekiwać, aż świat się odrodzi. Porzucam srebro i złoto idąc do krainy, gdzie te skarby nie mają wartości, chcę tedy rozstać się z tobą w przyjaźni i dlatego odwołuję wszystko, co powiedziałem i uczyniłem tam, u Głównej Bramy”.

Gollum – to napotkane przez Bilba stworzenie, które zamieszkiwało głęboką jaskinię Gór Mglistych. Postać ta charakteryzowała się niespotykanym wyglądem i zachowaniem. Zarówno pierwsze, jak i drugie, zostało ukształtowane, a raczej zdeformowane, przez lata spędzone w ciemnościach, chłodzie i wilgoci.

Przypomnij sobie, jak narrator o nim mówi: „W głębi podziemi nad czarną wodą mieszkał stary Gollum. Nie wiem, skąd się tutaj wziął ani też kim czy może czym był naprawdę. Nazywał się Gollum i był cały czarny jak noc, z wyjątkiem oczu, wielkich, okrągłych i wypełzłych. Miał łódź i pływał nią bezszelestnie po jeziorze - bo to było jezioro, rozległe i głębokie, i lodowato zimne. Wiosłował wielkimi stopami, zwieszając je po obu stronach łodzi, ale woda nigdy przy tym nawet nie plusnęła. Taką sztukę znał Gollum. Bladymi, wielkimi jak latarnie oczyma wypatrywał ślepych ryb i wyławiał je błyskawicznym ruchem długich palców. Mięso także lubił. Gobliny, jeśli udało mu się którego schwycić, bardzo mu smakowały, ale musiał uważać, by nie dowiedziały się o jego istnieniu. Mógł więc tylko czasem, zaszedłszy od tyłu, zdusić śmiałka, który samotnie zapuścił się nad jezioro, gdy Gollum polował przy brzegu”.

Życie w ciemnościach i samotności doprowadziło go do dziwnego stanu psychicznego, w którym rozmawiał sam ze sobą. Czynił to używając dziwnej, zniekształconej mowy, czego przykładem może być jego pierwsza wypowiedź: „Co za szczęście, co za szansa, mój ssskarbie! Smaczny kąsssek widzimy, będzie co na zzząb położyć, glum, glum! - A mówiąc «glum, glum» przełknął z okropnym gulgotem ślinkę”. Właśnie od tego charakterystycznego dźwięku pochodziło jego imię, lecz on nigdy go nie używał. Zamiast „Gollum”, zawsze zwracał się do siebie: „mój ssskarbie”.Pomimo sympatii narratora dla tego smutnego i samotnego stworzenia, jaką łatwo da się wyczuć, Gollum stanowił realne zagrożenie dla Bilba. Mieszkaniec jaskini skrycie planował nawet zabicie hobbita i zjedzenie go. Na szczęście, Baggins wygrał z nim pojedynek na zagadki, przez co uniknął tego smutnego losu. Gollum jednak nie był na tyle honorowy, by oprzeć się pokusie schrupania pulchnego hobbita. Bilbo zdołał uciec posługując się największym skarbem Golluma, magicznym pierścieniem.Przez lata życia w samotności bohater ten zbierał różnego rodzaju przedmioty. W większości były to obrzydliwe rupiecie i śmieci, „lecz między nimi jedną, jedyną piękną, bardzo piękną, bardzo cudowną rzecz: pierścień, złoty, bezcenny pierścień”. To właśnie ten, należący do Golluma, pierścień odnalazł Bilbo i dzięki niemu mógł stawać się niewidzialnym.

Smaug – to imię wielkiego, starego smoka, który w powieści pełni rolę głównego „czarnego charakteru”. Smaug był wyjątkowo podłym przedstawicielem swojego gatunku, który i tak nie cieszył się dobrą sławą: „Smoki wcale nie odróżniają pięknej roboty od partactwa, chociaż dobrze się zazwyczaj znają na rynkowej cenie przedmiotów. Same też nic nie potrafią zrobić, nie umieją nawet zreperować obluzowanej łuski na własnym pancerzu. W owych czasach na północy żyło wiele smoków, złoto zaś stało się zapewne rzadkością, kiedy krasnoludy zbiegły na południe lub wyginęły, a smoki szerzyły coraz gorsze nieszczęścia i spustoszenia. Szczególnie chciwy, silny i zły był gad imieniem Smaug”.

Skarby, a zwłaszcza pokłady złota, od zawsze przyciągały uwagę smoków. Nie inaczej było ze Smaugiem, który pewnego razu napadł na Samotną Górę, wypędzając z niej, lub mordując, jej prawowitych mieszkańców – krasnoludów. Od tamtej pory pilnie strzegł swojego skarbu, co jakiś czas powiększając go o kolejne bogactwa zdobyte podczas wypraw do okolicznych miast i miasteczek. Co więcej, czasami wymykał się nocą z Samotnej Góry i wyruszał na łowy. Jego przysmakiem były zwłaszcza młode dziewczęta. Dlatego też Smaug był równie nienawidzony przez krasnoludy, jak i ludzi.

Jaki był? Smaug był także bardzo próżny, z resztą jak wszystkie smoki. Uwielbiał, kiedy prawiono mu komplementy. Doskonale wiedział o tym Bilbo i wykorzystał to, by przyjrzeć się bruzdowi gada. Wówczas odnalazł na jego ciele jedyny słaby punkt, miejsce nie osłonięte twardym pancerzem, znajdujące się tuż pod lewą piersią gada. Poza próżnością smok charakteryzował się także wielką butą, pewnością siebie i okrutnością, co udowodnił mówiąc:"Zabijam, kogo chcę i gdzie chcę, a nikt mi nie śmie stawiać oporu. Pokonałem rycerzy dawnych czasów, dziś nie ma już takich wojowników na świecie. A przecież byłem wtedy młody i wątły. Teraz jestem stary i silny, silny, silny (…). Moja zbroja warta jest dziesięciu tarcz, zęby służa mi za miecze, pazury - za włócznie, cios mojego ogona to grom, skrzydła niosą huragan, a mój dech – śmierć!”.

Bard – bohater ten jest najszlachetniejszym przedstawicielem rasy ludzkiej w powieści. Wywodził się z królewskiego rodu, jego przodkowie zbudowali i rządzili miastem Dal, które ze względu na swoje bliskie położenie względem Samotnej Góry zostało spustoszone przez Smauga.

Elrond – „w dziejach wielkiej przygody Bilba odegrał rolę dość małą, chociaż ważną (…)”. Bohater ten był przywódcą elfów z Zachodu, nazywanych także „wysokimi”, zamieszkujących piękną krainę zwaną Rivendell.

Elrond był wybitnym przedstawicielem swojej wspaniałej rasy. W świecie „Hobbita” wszyscy wiedzą, że elfy to najwspanialsze ze stworzeń, jakie kiedykolwiek zamieszkiwały Śródziemie. Dlatego też ich przywódca musiał być jednostką wybitną, i tak też było:„Miał rysy twarzy szlachetne i piękne jak władca elfów, był silny jak wojownik, mądry jak czarodziej, dostojny jak król krasnoludów, a łagodny jak pogoda latem”.

Bardzo ważna rola, jaką odegrał Elrond w powieści, ograniczała się do odczytania wskazówek na mapie krasnoludów, które zostały zapisane księżycowym pismem.Thorin i Gandalf spoglądali na Elronda nieco z zazdrością, że to właśnie jemu udało odszyfrować znaczenie tajemniczych znaków: „Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza”. Właśnie dzięki tej wskazówce wędrowcom udało się przedostać tajemnym wejściem do wnętrza Samotnej Góry. Przywódca elfów doskonale władał także pismem runicznym, dzięki czemu odczytał prastare inskrypcje na mieczach Thorina i Gandalfa, które ci znaleźli w grocie trolli. Od Elronda Dębowa Tarcza i czarodziej dowiedzieli się, że ich ostrza nosiły imiona Orkist („pogromca goblinów”) oraz Glamdring („młot na wroga”).

Król leśnych elfów – bohater ten odegrał dość ważną i pozytywną rolę, chociaż na początku znacznie przeszkodził krasnoludom i hobbitowi w ich wędrówce przez Mroczną Puszczę. Król leśnych elfów rozkazał bowiem aresztowanie podróżników i umieszczenie ich w lochach swojego wielkiego pałacu za zakłócanie spokoju w lesie.

Gloin, Kili, Bofur, Bifur, Oin, Ori, Balin, Fili, Dwalin, Dori, Bombur, NoriTo gromada krasnoludów, kompani Throina, którzy wraz z nim wyruszyli pod Samotną Górę, by odzyskać skarb z rąk Smauga. Dwunastka bohaterów stanowiła zgraną drużynę, w której każdy znał swoje miejsce. Drugim po Dębowej Tarczy najważniejszym krasnoludem w kompanii był Balin, który przejmował dowodzenie pod nieobecność Thorina. Kolejnym krasnoludem w hierarchii był Dwalin, który jako pierwszy pojawił się w domku Bilba.

Jak wyglądali?Bohaterowie byli w zasadzie do siebie bardzo podobni, lecz zasadniczo różnili się kolorami kapturów oraz… bród. Dwalin miał ciemnozielony kaptur, a brodę długą i błękitną, którą zatykał sobie za złoty pas. Balin, który był bardzo stary, posiadał śnieżnobiały zarost oraz czerwone nakrycie głowy. Najmłodsi w kompanii Fili i Kili mieli żółte brody i niebieskie kaptury, a ich pasy nie byłe złote, lecz srebrne. Dori i Nori nosili purpurowe nakrycia głowy, Ori – szare, Oin – brązowe, a Gloin – białe. Biur i Bufor mieli kaptury żółte, a Bombur jasnozielony. Starszym krasnoludom przysługiwały pasy złote, natomiast młodszym srebrne.

Krasnoludy były nie tylko świetnymi górnikami i wojownikami, ale także muzykami, co udowodnili w domku Bilba: „Kili i Fili skoczyli po swoje worki i wrócili każdy ze skrzypcami; Dori, Nori i Ori wydobyli spod płaszczy flety, Bombur przyniósł z hallu bęben; Bifur i Bofur także wyszli na chwilkę i zjawili się z klarnetami, które pozostawili przedtem wśród lasek w sieni; Dwalin i Balin powiedzieli: - Przepraszam, zostawiłem swój instrument na ganku - na co Thorin zawołał: - Przynieście i mój przy sposobności! - Przytaszczyli więc dwie ogromne wiolonczele, większe niemal od nich samych, oraz harfę Thorina w zielonym pokrowcu. Była to piękna złota harfa, a gdy Thorin dotknął strun, natychmiast zabrzmiała muzyka tak niespodziana i słodka, że Bilbo zapomniał o wszystkim i wyobraźnia przeniosła go daleko, w tajemnicze krainy, nad którymi świecą dziwne księżyce, daleko za Wodę, daleko od hobbickiej norki pod Pagórkiem”.

Krasnoludy w powieści nie odgrywają znaczącej roli, poza Thorinem. Ich zadaniem jest raczej rozbawienie czytelnika, co doskonale im się udaje. Pod tym względem na uwagę zasługuje zwłaszcza „grubas Bombur”, który wiele razy okazywał się ciężarem dla drużyny i opóźniał jej marsz. Krasnolud ten wędrował najwolniej i najczęściej prosił o odpoczynek. Poza tym, to właśnie on wpadł do strumienia w Mrocznej Puszczy i przypadkowo napił się wody, po czym zasnął na wiele godzin. Reszta drużyny zmuszona była do niesienia otyłego krasnoluda przez las, co było dodatkowym utrudnieniem. Ponadto lubił dobrze zjeść, co zapewniało mu sympatię Bilba.

William HugginsTak nazywał się najważniejszy z trójki trolli, na których wędrowcy natknęli się niemal na samym początku swojej przygody. Pozostali dwaj kompanii Williama to Bert i Tom.

Bill, jak nazywali go znajomi, był typowym trollem – uwielbiał dużo i dobrze zjeść, a do tego wypić beczkę piwa. Czym poza tym cechowały się trolle? Mieli „grubo ciosane twarze, olbrzymi wzrost”, a także specyficznie ukształtowane wielkie stopy. Ponadto używali języka, który nie mógł uchodzić pod żadnym względem za „salonowy”.

Jeszcze inną cechą trolli była ich umysłowa ociężałość. Widać to najlepiej, kiedy w ich ręce wpada przerażony Bilbo i przedstawia się jako „włamy… hobbit”, na co trójka bohaterów zareagowała z wielkim zdziwieniem: „Włamyhobbit?”.

Trolle uwielbiały także toczyć spory i bójki między sobą. Jedną z takich kłótni rozpętał William, który opowiadał się za tym, by wypuścić Bilba: „Biedny głuptak. Puśćmy go żywego”. Jednak zupełnie inaczej zareagował, kiedy zauważył Balina: „Trolle wręcz nienawidzą krasnoludów, patrzeć na nie nie mogą (lubią je tylko na półmisku). Bert i Bill natychmiast przerwali bójkę”.Ostatecznie Bill, Bert i Tom zostali zamienieni w kamienie, ponieważ trolle były stworzeniami nocnymi, a wystawienie się na działanie słońca powodowało właśnie przemianę w słup skalny. Trolle nie zdążyły schować się do groty na czas, ponieważ Gandlaf z ukrycia nieustannie skłócał je ze sobą, naśladując głosy każdego z nich.

Wielki GoblinBył przywódcą goblinów zamieszkujących Mgliste Góry. Rozkazał swoim podwładnym pojawienie podróżnych, a później zamierzał ich wszystkich zabić, ponieważ zauważył u boku Thorina miecz wykonany przez elfy.

Pogromcą Wielkiego Goblina był Gandalf, który używając Orkista przeciął przeciwnika na pół. Pościg za wędrowcami i chęć pomszczenia swojego przywódcy doprowadziła gobelinów pod Samotną Górę, gdzie rozegrała się wielka bitwa Pięciu Armii.

Inni bohaterowie

RoakBył starym krukiem, który przyniósł Thorniowi wieść o śmierci Smauga. Właściwie to informację tę przyniósł drozd, lecz krasnoludy nie rozumiały jego mowy. Mądry ptak poleciał więc po kruka, który potrafił porozumiewać się z dawnymi mieszkańcami Samotnej Góry. Roak odegrał rolę posłańca, chociaż jawnie sprzeciwiał się planom Thorina.

Stary drozd Ptak ten został wspomniany przez Elronda przy odczytywaniu wskazówek z mapy Samotnej Góry: „Stań na szarym głazie, kiedy drozd dziobem zastuka (…) a zachodzące słońce ostatnim promieniem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza”. Niepozorny ptaszek fruwał wokół Bilba i krasnoludów, kiedy ci dotarli do zbocza góry strzeżonej przez Smauga. To właśnie on najpierw naprowadził hobbita na pomysł, jak odnaleźć tajne wejście, a później przekazał Bardowi informację o tym, jak zgładzić Smauga. Drozd być może jest najbardziej niedocenionym bohaterem powieści. Patrząc na jego zasługi aż trudno uwierzyć, że Bilbo celował do niego kamieniami, ponieważ nie mógł znieść jego śpiewu.

DainBył kuzynem Thorina, który prowadził pokaźną armię krasnoludów na odsiecz krewniakowi. Dotarcie z oddziałami pod Samotną Górę zajęło mu tydzień. Przybycie Daina diametralnie odmieniło losy bitwy Pięciu Armii, ponieważ dowodzone przez niego krasnoludy były wytrawnymi wojownikami. Po śmierci Dębowej Tarczy, to właśnie Dain został okrzyknięty Królem spod Góry. Okazał się być wspaniałym władcą, który sprawiedliwie podzielił skarb między krasnoludy, ludzi i elfy. Kompani Thorina jednomyślnie przystali do Daina i służyli mu tak, jak Dębowej Tarczy.

Bolg Był synem Wielkiego Goblina, który domagał się zemsty na krasnoludach, hobbicie i czarodzieju, którzy byli odpowiedzialni za śmierć jego ojca. Przybył na czele wielkiej armii pod Samotną Górę. Przez długi czas siał terror na polu bitwy i wydawało się, że odniesie zwycięstwo i zrealizuje swój cel. Jednak zginął od potężnego ciosu Berona, który niespodziewanie zjawił się na placu boju.

Wódz Orłów Dwukrotnie wybawił bohaterów z poważnych opresji. Dowodzone przez niego potężne ptaki najpierw pochwyciły Gandalfa i jego przyjaciół, kiedy otoczeni przez wargów wspięli się na drzewa. Następnie Orły przeniosły wędrowców pod Samotną Skałę. Po raz drugi Wódz Orłów poprowadził swój oddział w wielkiej bitwie Pięciu Armii. Dowodzone przez niego ptaki zrzucały z góry kamienie, które skutecznie przetrzebiły szyki goblinów. Przypadkowo jednym z kamieni dostał w głowę Bilbo, przez co zemdlał i nie zobaczył, jak zakończenia bitwy.

Władca Miasta na Jeziorze Władca Miasta na Jeziorze – to drugi, obok Barda, najważniejszy przedstawiciel ludzkiej rasy w „Hobbicie”. Właściwie to niewiele o nim wiadomo. W powieści ani razu nie pada nawet jego imię. Czytelnik jednak szybko zdaje sobie sprawę z tego, jakim jest on typem człowieka. Sposób, w jaki sprawował władzę, dziś można by określić mianem populizmu, czyli kierowaniu się gustami podwładnych. Podejmował zatem tylko takie decyzje, które przysparzały mu sympatii ze strony ludu, czym zaskarbiał sobie jego przychylność i pewność zachowania stanowiska. Polityk jego miary nie był zdolny do prawdziwego rządzenia, do wprowadzania zamian na lepsze, do kierowania ludźmi. Zamiast tego wolał wykonywać to, czego domagało się społeczeństwo, w zamian za stanowisko i wiążące się z nim przywileje.Przybycie do miasta Thorina i jego drużyny oznaczało dla niego poważne kłopoty, ponieważ stara przepowiednia głosiła, że wraz z krasnoludami powróci król. Ludzie z wielkim entuzjazmem przyjęli więc gości, którzy zwiastowali powrót wspaniałych czasów, kiedy Esgaroth było liczącym się miastem handlowym, a jego mieszkańcy żyli w dostatku. Władca oczywiście zachowywał pozory, że również się z tego cieszy, ale wizja utraty stanowiska zmuszała go do złorzeczenia Thorinowi:„Niech sobie idą i próbują zaczepić Smauga, zobaczymy, jak ich przyjmie – myślał”.Przez długi czas władca nie wierzył w słowa krasnoludów, z czasem jednak zaczął przypuszczać, że Dębowa Tarcza naprawdę był potomkiem dawnych królów. W duchu jednak utrzymywał, że krasnoludy to „banda oszustów, których prędzej czy później będzie można zdemaskować i przepędzić”

Beorn Beorn – był wielkim siłaczem, który posiadał wspaniałą zdolność – potrafił „zmieniać skórę”. W żadnym wypadku nie był kuśnierzem, lecz człowiekiem, który potrafił zmienić się w ogromnego czarnego niedźwiedzia.

Wilki- inaczej wargowie. Były one sprzymierzeńcami goblinów, często wspierały się w swoich zbrodniczych przedsięwzięciach. Wargowie bali się ognia, nie umieli wspinać się po drzewach. Rzadko wychodzili na łowy w dzień, gdyż bali się ludzi powracających z południa.

Dziękuję za uwagę. :)

Zadanie domowe Która z postaci spodobała Ci się najbardziej? Dlaczego? (uzasadnij w kilku zdaniach) Napisz kilka zdań o tym bohaterze. Możesz także narysować, jak sobie go wyobrażasz.