Want to make creations as awesome as this one?

Omówienie treści satyry.

Transcript

Joanna Klimas

Ignacy Krasicki

czyli treść satyray łopatologicznie

"Żona modna"superstar,

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

"A ponieważ dostałeś, coś tak drogo cenił, Winszuję, panie Pietrze, żeś się już ożenił". - "Bóg zapłać". - "Cóż to znaczy? Ozięble dziękujesz, Alboż to szczęścia swego jeszcze nie pojmujesz? Czyliż się już sprzykrzyły małżeńskie ogniwa?" - "Nie ze wszystkim; luboć to zazwyczaj tak bywa, Pierwsze czasy cukrowe". - "Toś pewnie w goryczy?" - "Jeszczeć!" - "Bracie, trzymaj więc, coś dostał w zdobyczy! Trzymaj skromnie, cierpliwie, a milcz tak jak drudzy, Co to swoich małżonek uniżeni słudzy, Z tytułu ichmościowie, dla oka dobrani, A jejmość tylko w domu rządczyna i pani, Pewnie może i twoja?" - "Ma talenta śliczne: Wziąłem po niej w posagu cztery wsie dziedziczne, Piękna, grzeczna, rozumna". - "Tym lepiej". - "Tym gorzej. Wszystko to na złe wyszło i zgubi mnie sporzej; Piękność, talent wielkie są zaszczyty niewieście, Cóż po tym, kiedy była wychowana w mieście". - "Alboż to miasto psuje?" - "A któż wątpić może? Bogdaj to żonka ze wsi!" - "A z miasta?" - "Broń Boże!

Przysłuchujemy się rozmowie dwóch kolegów, Piotra i przyjaciela Piotra. Ten drugi gratuluje mu ożenku. Piotr nie jest zbyt szczęśliwy. Jedną z licznych zalet żony są... 4 wsie, które otrzymała ona w posagu. Pan Piotr narzeka jednak na jej miejskie wychowanie i maniery, wolałby jednak małżonkę ze wsi.

Biedny pan Piotr

Czy "widziały gały, co brały"?

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

Źlem tuszył, skorom moją pierwszy raz obaczył, Ale, żem to, co postrzegł, na dobre tłumaczył, Wdawszy się już, a nie chcąc dla damy ohydy, Wiejski Tyrsys, wzdychałem do mojej Filidy. Dziwne były jej gesta i misterne wdzięki, A nim przyszło do szlubu i dania mi ręki, Szliśmy drogą romansów, a czym się uśmiechał, Czym się skarżył, czy milczał, czy mówił, czy wzdychał, Wiedziałem, żem niedobrze udawał aktora, Modna Filis gardziła sercem domatora. I ja byłbym nią wzgardził; ale punkt honoru, A czego mi najbardziej żal, ponęta zbioru, Owe wioski, co z mymi graniczą, dziedziczne, Te mnie zwiodły, wprawiły w te okowy śliczne.

Pierwsze wrażenie zmyliło Piotra. Dostrzegał co prawda niepokojące sygnały, ale starał się je tłumaczyć na korzyść kobiety. Nie chciał postąpić niehonorowo wobec wybranki. Zalecał się więc do niej zgodnie z wymogami epoki, naśladując bohaterów modnych wtedy romansów. Już wówczas spostrzegł, że narzeczona gardzi nim i zastanawiał się nad wycofaniem się, ale postawił sobie zdobycie jej za punkt honoru, a poza tym żal było mu zrezygnować z posagowych wiosek, które graniczyły z jego ziemiami.

umowa przedślubna

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

Przyszło do intercyzy. Punkt pierwszy: że w mieście Jejmość przy doskonałej francuskiej niewieście, Co lepiej (bo Francuzka) potrafi ratować, Będzie mieszkać, ilekroć trafi się chorować. Punkt drugi: chociaż zdrowa, czas na wsi przesiedzi, Co zima jednak miasto stołeczne odwiedzi. Punkt trzeci: będzie miała swój ekwipaż własny. Punkt czwarty: dom się najmie wygodny, nieciasny, To jest apartamenta paradne dla gości, Jeden z tyłu dla męża, z przodu dla jejmości. Punkt piąty: a broń Boże! – Zląkłem się. A czego? “Trafia się – rzekli krewni – że z zdania wspólnego Albo się węzeł przerwie, albo się rozłączy!” “Jaki węzeł?” “Małżeński”. Rzekłem: “Ten śmierć kończy”. Rozśmieli się z wieśniackiej przytomni prostoty.

Przed ślubem spisano intercyzę, czyli umowę prawną. W niej młoda pani zagwarantowała sobie, że będzie miała francuską damę do towarzystwa, a ilekroć będzie chora, zamieszka w mieście, w którym będzie spędzała także zimą. Kobieta będzie miała również swój powóz. Mąż powinien wynająć dla nich wygodny, odpowiedniej wielkości dom z reprezentacyjnymi apartamentami dla gości, oddzielnymi pokojami dla małżonków. Pana Piotra przeraził fakt, że rodzina panny dopuszcza możlwość rozwodu. Krewni przyszłej żony śmiali się z niego, kiedy stwierdził, że małżeństwo trwa do śmierci któregoś z małżonków.

podróż życia

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

A tak płacąc wolnością niewczesne zaloty, Po zwyczajnych obrządkach rzecz poprzedzających Jestem wpisany w bractwo braci żałujących. Wyjeżdżamy do domu. Jejmość w złych humorach: Czym pojedziem?” “Karetą”. “A nie na resorach ?” Daliż ja po resory. Szczęściem kasztelanie, Co karetę angielską sprowadził z zagranic, Zgrał się co do szeląga. Kupiłem. Czas siadać. Jejmość słaba. Więc podróż musiemy odkładać. Zdrowsza jejmość, zajeżdża angielska kareta. Siada jejmość, a przy niej suczka faworyta. Kładą skrzynki, skrzyneczki, woreczki i paczki, Te od wódek pachnących, tamte od tabaczki, Niosą pudło kornetów, jakiś kosz na fanty; W jednej klatce kanarek, co śpiewa kuranty, W drugiej sroka, dla ptaków jedzenie w garnuszku, Dalej kotka z kocięty i mysz na łańcuszku. Chcę siadać, nie masz miejsca; żeby nie zwlec drogi, Wziąłem klatkę pod pachę, a suczkę na nogi. Wyjeżdżamy szczęśliwie, jejmość siedzi smutna, Ja milczę, sroka tylko wrzeszczy rezolutna.

Krótko po ślubie nasz bohater szybko pożałował swojej decyzji. Nastąpił dzień wyjazdu młodych na wieś, do posiadłości męża. Żona zażyczyła sobie podróżować nowoczesną, wygodną angielską karetą na resorach (zrozumiecie to, jeśli zajrzycie do artykułu). Pan zakupił powóz od kasztelana, który przegrał pieniądze w grach hazardowych. Wtedy pani zachorowała i wyjazd odłożono. Gdy zdecydowano się wyruszyć, okazało się, że dla męża brakuje miejsca w powozie, bo pani zabrała ze sobą mnóstwo rzeczy i wszystkie swoje zwierzęta (kanarka, psa mysz, kotkę z kociętami, srokę). Pan Piotr wziął w końcu klatkę pod pachę, suczkę na kolana i młodzi wreszcie mogli wyjechać.

poznajmy się! cz. 1

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

Wyjeżdżamy szczęśliwie, jejmość siedzi smutna, Ja milczę, sroka tylko wrzeszczy rezolutna. Przerwała jejmość myśli: “Masz waćpan kucharza ?” “Mam, moje serce”. “A pfe, koncept z kalendarza, Moje serce! Proszę się tych prostactw oduczyć!” Zamilkłem. Trudno mówić, a dopieroż mruczyć. Więc milczę. Jejmość znowu o kucharza pyta. “Mam, mościa dobrodziejko”. “Masz waćpan stangryta?” “Wszak nas wiezie”. “To furman. Trzeba od parady Mieć inszego. Kucharza dla jakiej sąsiady Możesz waćpan ustąpić”. “Dobry”. “Skąd?” “Poddany”. “To musi być zapewne nieoszacowany – Musi dobrze przypiekać reczuszki, łazanki, Do gustu pani wojskiej, panny podstolanki. Ustąp go waćpan. Przyjmą pana Matyjasza, Może go i ksiądz pleban użyć do kiermasza. A pasztetnik?” “Umiał ci i pasztety robić”.

Podczas drogi żona zaczęła wypytywać o gospodarstwo męża, rozpoczęła od kucharza. Gdy ten w czasie rozmowy zwrócił się do niej per “moje serce”, ofuknęła go i nakazała, by nie zwracał się do niej językiem rodem z kalendarza (prostackim). Kobieta znowu spytała o kucharza oraz stangreta, życząc sobie zatrudnienia nowego od parady. Kazała zwolnić z pracy kucharza i przyjąć niejakiego Matyjaszam który przyrządzi potrawy odpowiednie dla jej ważnych gości (żony wojskiego i córki podstolego). Potem spytała o pasztetnika. Piotr stwierdził, że kucharz potrafił robić także pasztety.

poznajmy się! cz.2

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

“Wierz mi waćpan, jeżeli mamy się sposobić Do uczciwego życia, weźże ludzi zgodnych, Kucharzy cudzoziemców, pasztetników modnych, Trzeba i cukiernika. Serwis zwierściadlany Masz waćpan i figurki piękne z porcelany ?” “Nie mam”. “Jak to być może? Ale już rozumiem I lubo jeszcze trybu wiejskiego nie umiem, Domyślam się. Na wety zastawiają półki, Tam w pięknych piramidach krajanki, gomółki, Tatarskie ziele w cukrze, imbier chiński w miodzie, Zaś ku większej pociesze razem i wygodzie W ładunkach bibułowych kmin kandyzowany, A na wierzchu toruński piernik pozłacany. Szkoda mówić, to pięknie, wybornie i grzecznie, Ale wybacz mi waćpan, że się stawię sprzecznie. Jam niegodna tych parad, takiej wspaniałości”. Zmilczałem, wolno było żartować jejmości.

Żona była zdania, że, jeśłi chcą prowadzić uczciwe życie (czytaj na odpowiednim poziomie), powinni zatrudnić modnych (popularnych) obcokrajowców, w tym cukeirnka. Złośliwie skomentowała brak porcelanowych figurek w domu męża. Pytając o zastawy stołowe z porcelany, bardzo się zdziwiła, gdy mąż odpowiedział, że takowych nie posiada. Wyśmiała zwyczaj podawania deserów na półkach, na których poustawiane są różnego rodzaju "przysmaki" (wszystkie słodycze wymieniane przez żonę są już "niemodne") Z ironią stwierdziła, że nie jest godna "takich wspaniałości".

nareszcie w domu!

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

“Wjeżdżamy już we wrota, spojźrzała z karety: “A pfe, mospanie, parkan, czemu nie sztakiety?” Wysiadła, a z nią suczka i kotka, i myszka; Odepchnęła starego szafarza Franciszka, Łzy mu w oczach stanęły, jam westchnął. W drzwi wchodzi. “To nasz ksiądz pleban!” “Kłaniam”. Zmarszczył się dobrodziej.

Kiedy młodzi wjeżdżali w bramę folwarku, pani skrytykowała parkan - drewniany płot. Wysiadłszy z powozu, odepchnęła starego Franciszka odpowiedzialnego za zapasy. Służący omal nie rozpłakał się z żalu, a pan Piotr tylko westchnął. Nowa gospodyni nie uszanowała też księdza przestawionego jej przez męża. Rzuciła duchownemu tylko oschłe powitanie, czym wywołała jego oburzenie.

Na wiejskich salonach...

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

“Gdzie sala?” “Tu jadamy”. “Kto widział tak jadać! Mała izba, czterdziestu nie może tu siadać”. Aż się wezdrgnął Franciszek, skoro to wyrzekła, A klucznica natychmiast ze strachu uciekła. Jam został. Idziem dalej. “To pokój sypialny”. “A pokój do bawienia?” “Tam, gdzie i jadalny”. “To być nigdy nie może! A gabinet ?” “Dalej. Ten będzie dla waćpani, a tu będziem spali”. “Spali? Proszę, mospanie, do swoich pokojów. Ja muszę mieć osobne od spania, od strojów, Od książek, od muzyki, od zabaw prywatnych, Dla panien pokojowych, dla służebnic płatnych.

Nowa gospodyni rozpoczęła lustrację swojej posiadłości. Skrytykowała jadalnię zbyt małą, jej zdaniem, na potrzeby 40 gości, których zamierzała zaprosić. Na jej słowa Franciszek się wzdrygnął, a przerażona klucznica uciekła. Żona z niesmakiem przyjęła wiadomość, że bawialnia i jadalnia to ten sam pokój. Zapytała o gabinet - ten na szczęście był. Oburzenie kobiety wywołała informacja o wspólnej sypialni z mężem. Pani zażądała oddzielnej sypialni, garderoby, biblioteki, pokoju muzycznego i pokoju do zabaw, a także oddzielnych pomieszczeń dla pokojówek i płatnych służących.

...I w ogrodzie

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

"A ogród?” “Są kwatery z bukszpanu, ligustru”. “Wyrzucić! Nie potrzeba przydatniego lustru, To niemczyzna. Niech będą z cyprysów gaiki, Mruczące po kamyczkach gdzieniegdzie strumyki, Tu kiosk, a tu meczecik, holenderskie wanny, Tu domek pustelnika, tam kościół Dyjanny. Wszystko jak od niechcenia, jakby od igraszki, Belwederek maleńki, klateczki na ptaszki, A tu słowik miłośnie szczebiocze do ucha, Synogarlica jęczy, a gołąbek grucha, A ja sobie rozmyślam pomiędzy cyprysy Nad nieszczęściem Pameli albo Heloisy…” Uciekłem, jak się jejmość rozpoczęła zżymać, Już też więcej nie mogłem tych bajek wytrzymać, Uciekłem.

Ogród także nie zadowolił kapryśnej damy. Nie podobały się się klomby złożone z bukszpanu i ligustru, więc kazała je wyrzucić. Nakazała przerobić go w modny wówczas ogród angielski - krajobrazowy. (Film o takim ogrodzie znajdziecie w trzecim "niebieskim serduszku".) W takim ogrodzie miała zamiar czytać o losach Pameli i Heloizy - bohaterkach popularnych wtedy powieści sentymentalnych. Na to wszystko Piotr, przesycony już "bajkami" żony, uciekł z ogrodu.

rządy jejmości w wiejskiej posiadłości

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

Jejmość w rządy. Pełno w domu wrzawy, Trzy sztafety w tygodniu poszło do Warszawy, W dwa tygodnie już domu i poznać nie można, Jejmość w plany obfita, a w dziełach przemożna, Z stołowej izby balki wyrzuciwszy stare, Dała sufit, a na nim Wenery ofiarę. Już alkowa złocona w sypialnym pokoju, Gipsem wymarmurzony gabinet od stroju. Poszły słojki z apteczki, poszły konfitury, A nowym dziełem kunsztu i architektury Z półek szafy mahoni, w nich książek bez liku, A wszystko po francusku: globus na stoliku, Buduar szklni się złotem, pełno porcelany, Stoliki marmurowe, zwierściadlane ściany. Zgoła przeszedł mój domek warszawskie pałace, A ja w kącie nieborak, jak płacę, tak płacę.

Rozpoczęły się w domu rządy pani. Zapanowały gwar i zamieszanie. W ciągu tygodnia do Warszawy trzykrotnie wysłano kurierów po zakupy, a w dwa tygodnie dworek zmienił się nie do poznania. Żona miała wiele planów. W jadalni drewniany strop zamieniła na sufit z malowidłem przdstawiającym ofiarę Wenus. Alkowa - sypialnia bez okien łącząca się z drugim pokojem - została ozdobiona złoceniami. Garderoba zyskała gipsowe sztukaterie. Pani wyrzuciła zapasy, zastęując szafami z mahoniu z pókami z mnóstwem francuskich książek. Na stoliku ustawiła globus. W jej pokoju (buduarze) mieniło się od bogatych ozdób. Wkrótce dom szlachecki zamienił się w pałac podobny do tych, jakie wznoszono w Warszawie. Rolę Piotra sprowadzono jedynie do opłacania rachunków.

Czym chata bogata, tym gościom rada

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

To mniejsza, lecz gdy hurmem zjechali się goście, Wykwintne kawalery i modne imoście, Bal, maszki, trąby, kotły, gromadna muzyka, Pan szambelan za zdrowie jejmości wykrzyka, Pan adiutant wypija moje stare wino, A jejmość w kącie szepcząc z panią starościną, Kiedy ja się uwijam jako jaki sługa, Coraz na mnie pogląda, śmieje się i mruga.

Dwór małżeństwa zaczął tętnić życiem. Na zaproszenie żony pojawiło się mnóstwo gości - eleganccy panowie i modne damy. Odbywały się bale i przyjęcia, podczas których wznoszono totasty za drowie gospodyni i wypisjano zapasy wina męża :). W obecności gości żona udawała zakochaną w panu Piotrze - śmiała się do niego i zalotnie mrugała.

gwóźdź wieczoru - pożar stodoły, czyli mądry gospodarz po szkodzie

na podstawie : http://lektury.kochamjp.pl/

Po wieczerzy fejerwerk. Goście patrzą z sali; Wpadł szmermel między gumna, stodoła się pali. Ja wybiegam, ja gaszę, ratuję i płaczę, A tu brzmią coraz głośniej na wiwat trębacze. Powracam zmordowany od pogorzeliska, Nowe żarty, przymówki, nowe pośmiewiska. Siedzą goście, a coraz więcej ich przybywa, Przekładam zbytni ekspens, jejmość zapalczywa Z swoimi czterma wsiami odzywa się dwornie. “I osiem nie wystarczy” – przekładam pokornie. “To się wróćmy do miasta”. Zezwoliłem, jedziem; Już tu od kilku niedziel zbytkujem i siedziem. Już… ale dobrze mi tak, choć frasunek bodzie, Cóż mam czynić? Próżny żal, jak mówią, po szkodzie”.

W czasie jednego z przyjęć pani chciała zabawić gości fajerwerakmi. Niestety, jeden z nich trafił w stodołę stojącą na podwórzu. Zrozpaczony mąż rzucił się gasić pożar, czym wzbudził wesołość i złośliwe żarty gości, których we dworze wciąż przybywało. Wreszcie pan Piotr zwrócił żonie uwagę na fakt, że zbyt dużo wydaje. Ta wypomniała mu cztery wsie wniesione w posagu, na co mąż stwierdził, że przy tylu wydatkach i osiem wsi nie wystarczy. Wówczas małżonka namówiła go, aby wrócili do miasta. Tak też zrobili. Właśnie Piotr opowiada przyjacielowi, jak to siedzą w mieście od czterech tygodni, wydając pieniądze na przyjemności. Przyznaje, iż wszytko to jego wina. Ma to, czego chciał. Jest mądry dopiero po szkodzie.

Historia małżeństwa tego przyjaciela, któryniedawno się ożenił..

Opowieść o spotkaniu dwóch przyjacół, z których jeden niedawno się ożenił.

Zwróćcie uwagę na to, że mamy tutaj do czynienia z opowieścią w opowieści.Poznajemy historię pana Piotra, który opowiada o swoim małżeństwie.Taka kompozycja utworu nosi nazwę szkatułkowej.

Film opowiada bardziej o życiu w XIX wieku, ale podobne jest ono od tego w wieku XVIII. Przyda się, kiedy będziemy omwaiać "Pana Tadeusza" :)

Życie dawnej szlachty

The end :)!